Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
414 / 483


2013-11-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
3 listopada 2013, II Półmaraton Wodzisławski Baszta i DPŚ. (czytano: 1077 razy)

 

Drużynowy Puchar Śląska, wystartował 4 maja. Luxtorpeda z Czerwionki rozpętała tę imprezę i w rezultacie pięć miast na Sląsku gościło u siebie zaprzyjaźnione kluby. Pierwszy bieg miał miejsce, a jakże, w Czerwionce, potem były Gliwice, Żory, Rybnik i wczoraj ostatni bieg tegorocznej edycji, odbył się w Wodzisławiu. Puchar przechodni trafił w ręcę Luxtorpedy. Gratuluję koleżankom i kolegom z Czerwionki, bo walczyli o niego jak lwy. I wywalczyli, zostawiając nas, HRmax na drugim miejscu. Szkoda, ale za rok na pewno będziemy walczyć. W klasyfikacji indywidualnej pucharu, trzecie miejsce zajął nasz klubowy kolega Krzysiek Waldon i również gratuluję mu serdecznie, życząc jednocześnie, żeby przyszłoroczny start, był jeszcze bardziej udany.

A same zawody… hm.. no to tak. Od jakiegoś czasu nie muszę używać budzika. Świątek, piątek czy niedziela budzę się o 5.30 i już. Miałam więc sporo czasu, żeby spokojnie przygotować się do wyjazdu na wodzisławską Basztę. Snułam się po domu, szperałam w internecie jedząc śniadanie (wiem, brzydko, ale lubię i będę tak robić do śmierci), pod prysznicem siedziałam dłużej niż zwykle bo nie chciało im się wyłazić spod ciepłej wody, dłużej niż zwykle ubierałam ciuchy i ostatecznie sprintem musiałam lecieć pod halę.

Kiedy przyszłam na parking, HRmax szczelnie wypełniał dwudziestoosobowego busa. W środku siwy dym, para na szybach i przesympatyczna banda porozsadzana na siedzeniach. Usiadłam z Kachulą, a za plecami miałam Dominikę i Monię. Jest git, pomyślałam, bo będzie się gadało. Droga upłynęła raz dwa, co dziwne nie jest, bo do Wodzisławia mamy chyba ze 26 kilosów. W Krostoszowicach było jeszcze pusto, no ale kiedy HRmax powyłaził z tych swoich środków lokomocji, to nagle zrobiła się niezła kolejka. Zajęliśmy całe BIURO zawodów i jeszcze wystawaliśmy na korytarz. Sporo nas było. A w biurze niespodzianka. Zaglądam, a tam siedzi nie kto inny tylko nsz Smolny. Nasz, czyli MaratonowyPolski. Mierzył czas na zawodach. Nawet przez chwilę myślałam, że okradł wszystkie łabędzie w Opolu z tych obrączek co im na szyję zakładają, ale okazało się, że to jednak prawdziwe chipy były. Działały bez zarzuty, tylko miały taki nieziemski dizajn. Ale i tak już po zamocowaniu tego sprzętu sprawdzałam dyskretnie czy nie ma tam jakiś ornitologicznych oznaczeń. Nie było. Uff…

HRmax poprzypinał numerki, zamontował te chipy i zaczął się rozłazić na rozgrzewkę. I jak już tak się rozlazł, to co kto przylazł pod start, z niepokojem zerkał na pewną górkę. Jakoś u nikogo nie było widać chęci żeby sobie po niej pośmigać. Wyglądała naprawdę wrednie. No prawie pionowa była! Na szczęście puszczono nas w dół… Tiaaaa.. w dół… Dołu to tam było naprawdę niewiele, w zasadzie cała trasa pod górkę. Trudna, terenowa… dostałam po dupie. Nie powiem. Myślę, że gdybym wcześniej wiedziała jak tam wygląda to chyba bym odpuściła. Zastanawiam się czy da się tę trasę porównać do Crossu Góry Sw. Anny… chyba ten wodzisławski cross jest trudniejszy. Oczywiście porównuję do zeszłorocznej trasy, bo w tym roku „Anka” nieco zmieniła lokalizację i nie wiem jak wygląda.

Biegaliśmy cztery pętle, a całość miała być półmaratonem. Tak szczerze mówiąc to przy pierwszym podbiegu poczułam, że lekko nie będzie. Nawet nie chodziło o buty, które nie były odpowiednie na to akurat podłoże. Chodziło o to, że liście dokładnie pokrywały ścieżkę i nie do końca było wiadomo po czym się biegnie. Kilka razy przekonałam się, że są tam niespodzianki i boleśnie pokrzywiłam kostki ale nic się nie stało. Zresztą, cross to corss i nie ma co płakać. Płakać za to mogę, że moja forma jest żadna. I zostanę przy tym słowie, żeby nie mówić gorzej. Po pierwszym okrążeniu na zmianę szłam i biegłam, bo nie dawałam rady inaczej. Nogi były ok ale brakowało powietrza. Planowałam zrobić jedno okrążenie i zejść, ale Wiolka trochę mnie zmobilizowała żeby jednak zrobić, kolejne. A kiedy po drugim chciałam skończyć bieg, to stał tam akurat Darek z Energetyka i tak dopingował, że było mi po prostu wstyd zejść i nie biec dalej. Na trzecie kółeczko wyruszyłam z duszą na ramieniu czy sobie poradzę. Ale od czego jest marsz? I na zmianę, noga za nogą udawało mi się pokonywać kolejne metry. Mniej więcej w połowie minął mnie nasz Mariusz, potem Krzysiek i Olo a potem to już chyba wszyscy mnie zdublowali. Wkurzałam się na siebie, że jestem słaba, że nic nie mogę zrobić i w ogóle jest do dupy.

W domu sprawdziłam czasy. Wodzisław zabrał mi 1.49’ na piętnaście kilometrów. Góra św. Anki, która również miała 15 kilosków, zabrała mi tylko 1.24’…. Jestem w czarnej dupie. Ale co tam. Radochy miałam tyle, jakbym tam życiówkę wykręciła i jeszcze do tego przebiegła pełny dystans. Trudno. Widocznie tak teraz musi być i już. „Robiem co mogem” żeby to zmienić. Się zobaczy. :)

A po biegu, w Żorach chcieliśmy uczcić nasz sukces w Zymfcie ale go bezczelnie zamknięto do poniedziałku. Perspektywa picia izotoniku w Czekoladzie za bardzo mi się nie uśmiechała więc polazłam do domu. A jak już zaległam w łóżku to trudno było mnie z niego wydostać, więc życie rodzinne prowadziliśmy na bardzo ograniczonej przestrzeni. Dzieci, Łysy i nasz pies, tzn. suka. Fajnie było, tylko nie wiem czy już jestem zregenerowana czy nie. Zobaczymy w czwartek na treningu. A Wodzisław to nie wiem czy jeszcze kiedyś powtórzę.. Jezzzzuuuu, co za trasa… :)




Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


(2013-11-04,20:49): górki są fajne, nie można się nudzić ;) ukończyłaś więc wygrałaś.
snipster (2013-11-04,21:38): gruppenRUN jest fajny :)
(2013-11-05,07:29): nie narzekaj, przeciez nie byłaś ostatnia :-)
paulo (2013-11-05,08:41): nie znam tych terenów, ale najczęściej atmosfera jest ważniejsza niż wynik :) I tego się trzymajmy :)
jacdzi (2013-11-05,10:28): Wcale nie jestes w dupie! No chyba ze tak myslisz o Slasku ;-) A z kazdym kolejnym kilometrem bedzie szybciej i szybciej. Masz poza tym wspanaila grupe, HRmax od samego czytania i zazdrosci pojawia sie w mojej pikawie.
Inek (2013-11-05,10:35): Pod liściami bywa różnie!! Najważniejsze, że nic grożnego Ci się Iza nie przydarzyło, a progresja zapewne teraz przed Tobą:)
Truskawa (2013-11-05,15:14): Jasne. Nie narzekam, tak tylko stwierdzam fakt. JEst źle ale trudno. Przynajmniej moge biegać. Są tacy co by chcieli a tu nic z tego, więc cieszę się tym co mam. :)
Truskawa (2013-11-05,15:15): Lubię Piotrek, ale tylko od czasu do czasu. Generalnie jest tak, że najbardziej lubię biegac sama. :)
Truskawa (2013-11-05,15:16): NIechcący Piotrze, wyszła mi odpowiedź przy okazaji pierwszego komentarza. :))
Truskawa (2013-11-05,15:17): Atmosfera była super! Małe biegi z reguły są fajne. :)
Truskawa (2013-11-05,15:18): W dupie to rzeczywiscie nie jestem Jacku. Ja jestem w czarnej dupie! NIc nie idzie, a do tego jeszcze dzisiaj pogoda jak wściekła. Ciemno i pada, a coś pobiegać by trzeba. :)
Truskawa (2013-11-05,15:19): Oby tak było Ignacy. Tego progresu to coś nie widać od dwóch lat. Jest tylko gorzej. :(.. no ale może w końcu się coś ruszy. :)
Marfackib (2013-11-07,06:56): Fajnie jeździć w grupie na zawody. Kiedyś jeździliśmy tak na zawody MTB, potem się wszytko posypało, A w tym roku pięciu z mojej dawnej grupy MTB biegło Maraton Poznański. Kurcze ... pewnie biegacze lepiej zarabiają :-))) Pozdrowionka Iza :-)))
Truskawa (2013-11-07,08:07): Lubię w grupie, ale sama też lubię. Zwłaszcza gdzieś daleko. Ostatnio na Babiej byłam sama i bardzo mi się podobało. :) A co do zarobków to już nie wiem... pewnie te wasze rowery tyle kosztują. :))







 Ostatnio zalogowani
pbest
00:14
  Tomasz.Warszawa
00:03
Iryda
00:01
hajfi1971
23:59
milu7
23:45
bmakow
23:28
kasar
23:18
damiano88
23:07
zorza
23:06
Krzysiek_biega
22:47
grzedym
22:32
tomasso023
22:25
andrzejgonciarz
22:24
Marek.run
22:17
Roxi
22:07
dionizy62
22:04
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |