Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
36 / 129


2013-10-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
9 sekund do szczęścia (czytano: 4479 razy)

 

9 sekund do szczęścia

Biegłem w niedzielę I Półmaraton Bydgoski. To był mój ostatni półmaraton w tym roku. Pierwszy pobiegłem bardzo dobrze (życiówka 1:47:12) a potem 5 następnych gorzej, czasem dużo gorzej. Ten bieg chciałem pobiec tak samo dobrze jak ten pierwszy w tym roku. Dla osobistej satysfakcji, bo tak naprawdę czasy nie są już dla tak bardzo ważne. Biegam już 3 lata.

W biegu wystartowało ponad 900 osób. Wśród nich biegacze biegający znacznie szybciej i wiele lat więcej niż ja. Znam już wielu a spotkania z nimi są dla mnie wielką przyjemnością. Ale oprócz tych bardziej i mniej doświadczonych uczestników półmaratonów biegli też debiutanci. Wśród nich Dawid i Przemek.

Dawida poznałem przed biegiem na bydgoskim Szwederowie. Pytał na stronie biegu o depozyt, którego w tym biegu nie było. Zaproponowałem mu swój samochód. Po biegu zostaliśmy znajomymi na Facebooku. Dawid pytał, ja doradzałem. Przygotowywał się do pierwszego półmaratonu, właśnie w Bydgoszczy.

Przemek to mój sąsiad. Mieszka piętro niżej. Zaczął biegać, bo widział mnie wychodzącego na treningi. Dzieli nas jedno pokolenie a i waga też. Przemek waży póki co dużo więcej. Biegamy treningi po tych samych ścieżkach ale tylko raz biegliśmy razem, bo biegamy różnym tempem. Też póki co. I tak jak Dawid, Przemek postanowił wystartować w bydgoskim półmaratonie.

Mam na stadion Zawiszy dosyć blisko więc przejazd był krótki. Dla podniesienie poziomu adrenalin dynamiczna muzyka w samochodzie. Już na parkingu spotykam znajomych. Idę na stadion. Spotkania, rozmowy. Zostawiam rzeczy w depozycie, żeby po biegu mieć bliżej i szybciej się wykąpać. Spotykam Dawida. Widać, że przeżywa. Rozmawiamy chwilę, jeszcze ostatnie wskazówki i trzeba się rozgrzewać.

Start i ruszamy. Początkowo biegnę sam. Przez moment biegnę obok Seweryna a obok niego ładna brunetka z długimi włosami. Widać wyraźnie, że biegnie pod opieką Seweryna. „Robisz dzisiaj za zająca? – pytam a Seweryn tylko się uśmiecha i kiwa głową. Biegnę dalej ale po kilometrze dobiegają do mnie Janusz i Piotr, koledzy z Torunia. Biegniemy dalej razem a z nami jeszcze kolega Piotra. Cóż, niejako weterani, rozmawiamy sobie w czasie biegu. Tempo ok 5:15 jeszcze na to pozwala.

Na 10km trasa wytyczona tak, że przez kilkaset metrów biegniemy po dwóch pasach jezdni w przeciwnych kierunkach. Początkowo mijamy się z tymi co szybsi od nas a po nawrocie z tymi co za nami. Szukam znajomych. Biegnie Wojtek, biegacz z czasem poniżej 3 godz. w maratonie ale dzisiaj prowadzi swojego kolegę na złamanie 2:00. Jest i Seweryn z koleżanką. A potem Dawid. Tylko Przemka nie widziałem.

Biegniemy dalej a tempo wzrasta. Czasem jakieś krótkie zdania ale zmęczenie powoli narasta. Dobiegamy do Starego Rynku, tu zaczyna się bruk. Nieprzyjemne bieganie. Szkoda, że trzeba uważać pod nogi, bo biegniemy akurat w stronę Wyspy Młyńskiej, najładniejszego miejsca w Bydgoszczy. To już 12 km. Dalej, na ul.Św. Trójcy, słyszę nagle „brawo kasjer!”. Ktoś z MaratonówPolskich mnie rozpoznał. Trzeba było mieć wyjątkowe szczęście, żeby przy tak nielicznej ilości widzów na trasie zostać rozpoznanym przez swojego, osobistego kibica ;).

Dobiegamy do Hali Łuczniczki. Za nią tempo naszego biegu rośnie. Biegniemy już w tempie poniżej 5:00/km a dyktuje je Piotr. Równo kilometr w kilometr. I tak już do mety.

Na ostatnim kilometrze trochę zostaje z tyłu ale bieg kończę ostrym finiszem po niebieskim tartanie bydgoskiego stadionu i wynikiem 1:48:15. Mój drugi wynik w półmaratonie.

Kilka łyków wody i powoli idę wzdłuż bieżni w przeciwnym kierunku do biegu. Szukam Dawida i Przemka. Wcześniej widzę jednak nauczycielkę w-fu mojej córki w czasach podstawówki. To jej pierwszy półmaraton. Zmęczona bardzo ale uśmiecha się kiedy ją dopinguję. Na mecie zegar pokazuje 1:54. Piękny wynik dla debiutantki. Na pewno jest bardzo szczęśliwa. Idę dalej i widzę biegnącego brata mojego przyszłego zięcia. Mateusz to też debiutant w półmaratonie a zaczął biegać po opowieściach mojej córki o moim bieganiu. Na zegarze 1:56. Pobiegł bardzo dobrze.

Czas nieubłaganie biegnie a Dawida nie widać. Już 1:58 a ja w bramie stadionu widzę Seweryna z koleżanką. Zachęcam ją do finiszu ale Seweryn tylko kręci głowa i mówi, że nie da rady. Ale kiedy wbiegają na metę na zegarze nadal pierwsza cyfra to 1.

Wreszcie jest Dawid. Zmęczony straszliwie. Ja przechodzę przez płotek odgradzający od bieżni i biegnę obok niego. Wiem, że to już prawie 2 godz. więc krzyczę, żeby zafiniszował. „Nie dam rady” słyszę ale ja krzyczę „dasz!”. Przyśpieszamy. „Długi krok, mocno rękoma!” Dawid biegnie mocno, ja cały czas krzyczę. Wbiegamy na prostą do mety i widzę na zegarze 2:00:25. Dawid biegnie jak sprinter, ja obok niego. Na 30m przed meta zatrzymuję się, bo mam jeszcze czipa przy bucie ale cały czas wrzeszczę. Bo przecież ten czas na zegarze to nieistotny czas brutto.

Zabrakło 9 sekund.

Wracam na miejsce mety. Dawid gdzieś już się zgubił w tłumie a ja czekam na Przemka. 2:05, 2:10. Robi mi się coraz zimnej, nie mogę już czekać. Idę do szatni.

Po kąpieli znowu spotykam Janusza i Piotra. Jest też Jasiu, który biegł na 5km a potem robił nam zdjęcia. Idziemy zjeść makaronik. Widzimy wbiegającego ostatniego biegacza. Młody chłopak, straszliwie zmęczony, zrezygnowany.

Wchodzimy na trybuny, bo tam podawane było jedzenie i widzę Przemka z rodziną. Podbiega do mnie uśmiechnięta żona Przemka i gratuluje mi wyniku, bo nie mogła uwierzyć, kiedy zobaczyła mnie na stadionie a na zegarze nie było jeszcze 1:50. A Przemek? „Sąsiad, zrobiłem 2:17, dobrze?” Jasne, że dobrze, bo ja w debiucie miałem 2:19. Fakt, że biegłem w upale (Piła 2011 rok) ale wynik jednak gorszy. Przemek uradowany, stojący obok syn dumny z taty.

A kiedy wychodziłem ze stadionu spotkałem siedzącego w otoczeniu rodziny tego, który dobiegł ostatni do mety. Podszedłem, uścisnąłem serdecznie dłoń i pogratulowałem ukończenia biegu. To był jego debiut w półmaratonie.

Każdy z nas pewnie dobrze pamięta swoje debiuty. Na 10km, w półmaratonie a pewnie szczególnie w maratonie. Niektórym udawał się taki bieg znakomicie a niektórym zabrakło np. 9 sekund. I biegamy dalej traktując to już jako coś najbardziej normalnego.

Spójrzmy jednak czasem na biegnących w każdym biegu debiutantów, cieszmy się ich radościami a na ich smutek z nieudanego biegu patrzmy z uśmiechem i szacunkiem. Niech oni czują, że zrobili coś wielkiego dla siebie.

Nawet jeśli do szczęścia zabrakło 9 sekund.

Ps. Na zdjęciu uradowany Dawid a w tle, odwrócony tyłem, Przemek


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2013-10-22,08:09): Ogromne gratulacje dla całej trójki. :)
paulo (2013-10-22,08:13): debiuty będzie się chyba pamiętać do końca życia. A z tymi życiówkami to ja też mam już w tym roku 9 półmaratonów i za każdym razem chciałbym poprawić, a nie mogę :( Ale radość biegania na szczęście przewyższa wszelkie życiówki :).
(2013-10-22,08:14): gratulacje, super sprawa
Truskawa (2013-10-22,08:14): Ogromne gratulacje dla całej trójki. :)
aspirka (2013-10-22,12:47): Gratulacje! Sama debiutowałam na 21 w ub. niedzielę razem z moim mężem (który na co dzień nie biega:-) Było ciężko, ale udało się i czas nie zawsze jest najważniejszy...
Vilkas (2013-10-22,14:03): Serdeczne gratulacje dla wszystkich Debiutantów!!! Debiutant :)
Rufi (2013-10-22,15:50): A kto Ci darł ryja na finiszu? No kto????? :-)...ale zasuwałeś :-)
kasjer (2013-10-22,16:59): Ela, myślałem, że to z megafonów a to Ty na zywo?! ;)))))))
Piotr Fitek (2013-10-22,21:25): Grzegorz, gratulacje za bieg. I za Twoje wsparcie kolegom. Pełna zgoda, że warto kibicować, zwłaszcza debiutantom. W tym biegu prowadziłem debiutantkę od startu do mety, zatem wiem co to za przeżycie: 1 półmaraton, 1 życiówka... Satysfakcja z jej wyniku i szczęścia na mecie ogromna u mnie.
zlatan008 (2013-10-23,00:55): Bez wsparcia i rad P.Grzegorza tego medalu by nie było.A scenka z finiszu jak z filmu.Zapamiętam ją na zawsze.MEGA przeżycie :)
jachu (2013-10-23,20:14): Gdyby nie "lenistwo" Piotrusia dyktującego tempo......:-),:-),:-)
birdie (2013-10-23,21:23): Ja pamiętam swój debiut na 10 km w Radziejowie. Oglądalam się caly czas czy nie jedzie za mną karatka :)
waldek1975 (2013-10-25,14:06): gratulacje dla całej trójki:)sam też w tym roku debiutowałem wiem co to znaczy:)
Sqbanietz (2013-11-19,17:19): Ostatni zawodnik dostał ode mnie brawa z dalekiej trybuny. Zapamiętałem jego kurtkę. Potem sprawdziłem w domu wyniki na spokojnie i okazało się, że to mój kolega z podstawówki z Włocławka, którego widziałem ostatni raz ok. 15 lat temu ;) Miesiąc później w Parku Przemysłowym, minęliśmy się na treningu. Wystarczył ułamek sekundy. On był w czapce, do tego ciemno. Ale gdzieś w mózgu zakodowałem sobie jego kurtkę. Aż zdębiał jak powiedziałem do niego: Stasiek? :D Mieszka od 4 miesięcy w Bydgoszczy, a nieudany półmaraton to nie jego ostatnie słowo ;)







 Ostatnio zalogowani
aro
00:06
perdek
23:15
lachu
22:57
Stonechip
22:46
zeton
22:43
kasar
22:39
żabka
22:09
Citos
22:05
lordedward
22:05
Krzysiek_biega
21:08
rolkarz
21:00
INVEST
20:54
skuzik
20:48
kostekmar
20:41
Januszz
20:33
mario73
20:24
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |