Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [151]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Rufi
Pamiętnik internetowy
not every pain hurts deep inside when you learn to divide

Ela
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania:
262 / 273


2013-07-22

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Przygotowania pod Borówno (czytano: 688 razy)

 

Trening pod Borówno trwa. Cieszę się, że moja rodzina dzielnie znosi moją częstą nieobecność w domu. Córka na szczęście jest na takim etapie, że koleżanki są ważniejsze. Ale i tak każdą wolną chwilę staram się z nią spędzać. Nawet jak już padam i nie mam na nic siły.

Moja praca nie ułatwia mi trenowania. Niestety pracuję ostatnio więcej, co przekłada się na treningi. Miałam taki okres, że chciałam zrezygnować z Borówna i olać to wszystko. Joggingować sobie tylko po lasach, skoncentrować się na pracy i każdą wolną chwilę spędzać z rodziną, ale potem każdy się mnie pytał jak tam idą przygotowania, że będą kibicować (a w tym roku meta jest na stadionie w Bydgoszczy) itd. Żal mi się trochę zrobiło. Pomyślałam, że jak już podjęłam decyzję, że wystartuję, opłaciłam nie małe wpisowe, to już dobrnę do końca. Dodatkowo zmotywowała mnie książka Chrissie Wellington, którą obecnie czytam. Tak, chyba ta książka mnie zmobilizowała do tego, żeby jednak kontynuować przygotowania.

Mój mąż ostatnio twierdził, że triathlon nie jest ciężką dyscypliną ale ciężki jest trening. Trzeba myśleć i pamiętać o wszystkim 3x mocniej. Trzeba znaleźć dużo czasu a – co za tym idzie – być cholernie dobrze zorganizowanym.

Najwięcej czasu zajmuje rower. Ostatnio krócej niż półtorej godziny nie jeżdżę – w niedzielę 2,5h. Nawet się polubiliśmy z moim rowerkiem. Ale TROCHĘ. Do miłości jeszcze daleko. Trochę go stuningowalam. To trochę kosztowało oczywiście parę stówek: nowa korba i opony. Władować w ten sprzęt można by było jeszcze z parę tysięcy pewnie ale nie mam zamiaru przesadzać. Sprzęt nie jeździ. Chrissie wygrała pierwszy triathlon na kiepskim rowerze – zdaję się, że bez SPDów nawet (PDFów jak to Michu mówi :-)).
Jeśli nadal za rok będę bawić się w triathlon, to zdecyduję się na wymianę kół…ale to może za rok.

I tak sobie trenuję teraz po połowie bieganie i rowerowanie. Pływanie nie jest aż tak istotnie na dystansie długim więc pływam rzadko. Zagospodarowany czas przeznaczam na rower.

Technikę pływacką mam już ustaloną i większego progresu teraz nie zrobię. Raczej koncentruję się na tym, żeby wydolność trenować. Jak już jestem na basenie to staram się co najmniej 2km zrobić. Chciałabym po jeziorze trochę popływać ale jak dzwonię do triatlonistów to nikomu nie pasuje a sama boję się wypływać na jezioro. Planuję kupić bojkę do pływania – będę się czuła trochę pewniej.
Zresztą nawet jeśli popołudniu pojadę nad jezioro, to kiedy mam zrobić trening biegowy czy rowerowy?

Obecnie koncentruję się najbardziej na rowerze, bo wiem że mam (miałam :-)) tutaj największe braki. Na mojej trasie do Nakła i z powrotem spotkałam nawet ostatnio kolarzy. Jeden z nich okazał się moim znajomym z dzieciństwa. Z drugim miałam okazję pojechać razem do Nakła. On musiał trochę zwolnić (będąc już na 80 kilometrze) a ja musiałam żyły wypruwać, żeby mu dorównać :-). Oczywiście zgrywałam twardzielkę i udawałam, że jedzie mi się komfortowo :-). Tylko, że za dużo nie mogłam mówić :-). I tak jak zawsze mam problem z tym, żeby wskoczyć na wysokie tętno jak jadę sama tak w tym przypadku tętno od razu przekroczyło dozwoloną wartość :-). Na szczęście na ostatniej prostej do Nakła się rozstaliśmy, bo kolega postanowił zakończyć swój trening tempem 40km/h, co mi delikatnie mówiąc nie odpowiadało :-). Wspólna jazda przez dłuższy czas bez wątpienia by mnie zabiła.

Trochę szkoda, że tak rzadko mogę jeździć w towarzystwie. Mam nawet numer telefonu do jednego z tych kolarzy ale nie chcę się umawiać na wspólne jeżdżenie, bo po prostu nie chcę im psuć treningu. I tak sobie jeżdżę w tą i z powrotem oglądając ciągle ten sam krajobraz. Nauczyłam się jeździć ciągle na dolnym nachwycie. Już mi plecy nie cierpią. Rozważam zakup lemondki używanej. Problem jest tylko taki, że mam ciut grubszą kierownicę i lemondka standardowa nie wejdzie. Musze pomierzyć i poszukać – a na to potrzeba czasu, którego nie mam :-). Mam nadzieję, że krótko przed zawodami ją w końcu kupię.

Ostatnio poszłam trochę po bandzie. W sobotę miałam zaplanowany tylko trening biegowy – kilometrówki. Rano Michu z Jagodą wybierali się na basen. No jak miałam nie pojechać? Pojechałam i zrobiłam 2,5km. Potem mnie zostawili w Nakle i z powrotem wracałam rowerem. Nie było dużo – jakieś 16km. Potem moja Jagoda miała urodziny, więc miałam w ogrodzie zgraję „szkodników”, dla których byłam wodzirejem. O 20:00 postanowiłam wyjść na ten jedyny trening (biegowy) tego dnia. I tak zamiast 8-10 kilometrówek zrobiłam 5 i pół i padłam. Po prostu najpierw usiadłam a potem położyłam się na drodze i oglądałam niebo. Potem wstałam i potruchtałam do domu. Czułam się kompletnie wyczerpana. Na drugi dzień - w niedziele – miałam w planie 2,5h jazdy na rowerze. Odpuściłam. Trening ten zrobię dzisiaj. Nic wielkiego się nie stało. Po prostu dzień wolny zrobiłam sobie szybciej.

Staram się trenować z głową. Wiem, że czasami balansuję na krawędzi więc jak tylko czuję za duże wycieńczenie, to skracam albo odpuszczam trening. Na szczęście nie dzieje się to często. Zazwyczaj po dłuższym dniu pracy albo po takim dniu jaki był w sobotę.

Dzisiaj jeszcze trochę mnie udo z przodu boli. Nie wiem dlaczego. Mam nadzieję, że to po prostu jakieś przesilenie i dzisiaj to rozjeżdżę :-). Najważniejsze, że czuję się zregenerowana i z chęcią wsiądę na rower.

Zdjęcie z zeszłego roku...też mnie motywuje.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


tygrisos (2013-07-22,17:16): Moc jest w Tobie, trzymamy kciuki :)
paulo (2013-07-23,08:55): rzeczywiście Elu trzeba być bardzo zorganizowanym, żeby móc trenować triathlon. To Ty dałaś mi w zeszłym roku pierwszy impuls do tych dyscyplin sportowych opisując je z taką fascynacją i za to jestem Tobie wdzięczny. Dziś łączę te trzy dyscypliny w duzo mniejszym wymiarze niż Ty, ale przynoszą mi frajdę i dobrze sie bawię, a przede wszystkim napędzaja mnie do życia. Już za półtora tygodnia mam pierwszy sprawdzian :)
Rufi (2013-07-23,09:21): Tygris, jesli Ty mówisz że moc jst to musi być :-)
Rufi (2013-07-23,09:22): Paulo, bardzo mi miło, że zachęciłam Cię do triathlonu. I faktycznie trzeba traktować to jako zabawę, bo inaczej można zdrowie stracić jak się człowiek ambicjami tylko bedzie kierował.
jacdzi (2013-07-23,10:08): Podoba mi sie opinia Twojego meza ze Tri to nie jest ciezki sport, ale trening jest ciezki.
Marysieńka (2013-07-23,11:54): Chciałabym mieć Twój zapał....dla mnie triathlon to kosmos :)
Maria (2013-07-23,13:46): Też 3mam kciuki,może uda mi się pokibicować Tobie :)
whyduck (2013-07-24,12:59): Coś mi się obiło o uszy, że ktoś u nas na wsi widział w sobotę jakieś zwłoki na drodze. A to byłaś Ty?
dario_7 (2013-07-26,15:01): Fajne ta fotka! ;) Masz zacięcie! :)))







 Ostatnio zalogowani
GRZEŚ9
16:05
M1chaLL
15:57
Zedwa
15:55
Henryk W.
15:25
Dariusz Kloskowski
15:09
Nicpoń
15:07
BonifacyPsikuta
15:05
Wojt
14:40
platat
14:29
Bystry1983
14:23
adam_j
14:14
romangla
14:10
Basia
14:10
Borrro
13:47
marczy
13:16
mirek065
12:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |