Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
18 / 129


2013-03-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
pasja... (czytano: 735 razy)

 

pasja

Myślę o nich od kilku dni. Dlaczego to robią? Dlaczego zimą? Dlaczego narażają siebie na takie niebezpieczeństwa? Dlaczego stawiają na szali własnych decyzji strach i cierpienie najbliższych?

Biegłem dzisiaj w II Zimowym Biegu Dębowym w Dąbrowie. Jak się to mówi - u Wasyla. Temperatura około zera, zimny, porywisty wiatr. Krótki pobyt w biurze zawodów a potem do szatni. Spotkania z koleżankami i kolegami. Dużo nas przyjechało biegać w takich warunkach. Ale czy to dla mieszkańców Dąbrowy, Parlinka i Parlina było rozsądne? Może patrzyli na nas i myśleli - lepiej byłoby zamiast narażać się na przeziębienie czy zapalenie płuc zostać w domu, z rodziną. W cieple, przed telewizorem, ze słonymi paluszkami i piwem?

A jednak ponad 500 osób ruszyło walczyć z dystansem 15 km, zimnem i wiatrem.

Mój bieg zaczął się dobrze ale na drugim kilometrze pojawił się ból w stawach skokowych. Zlekceważyłem rozgrzewkę a powinna być solidna, bo zimno. Mam za swoje. Ból narasta, ja zwalniam. A wiatr w plecy pcha. Nie daję rady szybciej niż tempem 5:30. Jest fatalnie. Czy takie bieganie ma jakikolwiek sens? Ale wiem, że ból minie. Tylko kiedy? Czas ucieka, kilometry mijają, kolejni biegacze wyprzedzają. Ale powoli ból słabnie. Przed nawrotem już jest prawie dobrze. Za nawrotem ruszam mocniej i…. dostaję wiatrem w twarz. Ale nogi już nie bolą, więc zaczynam walczyć. Przyśpieszam pod ten wiatr. Pokonuje kolejne kilometry o 20-30 sekund szybciej niż z wiatrem! Ostatnie 2 kilometry biegnę w tempie poniżej 5:00. Aż żal, że już meta. Była radość biegania.

A za metą medal, herbatka, szatnia, przysłowiowa zupka (tym razem była pyszna biała kiełbaska). I jeszcze jedna miła niespodzianka dla mnie. Wylosowałem album fotograficzny Wasyla „Pasja biegania”

Właśnie. Pasja.

Bo znowu wraca myśl o nich. Nie biegali. Oni zdobywali szczyty najwyższych gór. Zupełnie inna skala trudności. Dla mnie niewyobrażalna. Latem ciężko a oni zamarzyli jeszcze zdobywać te szczyty zimą. Wbrew tzw. zdrowemu rozsądkowi. Wchodząc coraz wyżej zostawiali za sobą czekające rodziny.

Dwóch z nich kilka dni temu nie wróciło stamtąd. Nie zeszli po medale, nie wyłączyli swoich Garminów, nie napili się gorącej herbaty, nie usiedli z przyjaciółmi i nie zjedli zupek.

Nie wrócili do domów.

Myślę, że my biegacze, chociaż nasz wysiłek jest niewspółmiernym do ich wysiłku, przez naszą pasję możemy zrozumieć Ich pasję.

Jestem biegaczem dalekiego planu. Mój wysiłek, chociaż dla mnie duży, jest niczym w porównaniu do wysiłku himalaistów. Moje wyniki są ważne dla mnie ale na nikim wrażenia nie mogą zrobić. Moje medale są medalami jednymi z bardzo wielu takich samych.

Mimo tego dedykuje te moje skromne osiągniecia sportowe, dzisiejszy bieg i medal, polskim himalaistom – śp. Maciejowi Berbece i Tomaszowi Kowalskiemu. Z szacunku dla ich osiągnięć, wysiłku, postawy sportowej.

I pasji.



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


birdie (2013-03-18,20:38): Bardzo ladnie napisane
tatamak (2013-03-19,09:07): Szanownego Kolegi wpisy są zawsze ciekawe i wartościowe. Ja mam odpowiedź na pytanie: Po co Oni to robią, po co My to robimy... jest taka bajka dla dzieci (choć oglądałem ją z córką wiele razy "WALL-E") i w owej bajce scena, gdy kapitan chce wracać na ziemię, a autopilot mówi, że nie mogą, bo muszą być w kosmosie, żeby przeżyć. Odpowiedź kapitana: "Ja chcę żyć, a nie przeżyć" i to jest chyba to :-). Chcemy żyć. Pzdr...







 Ostatnio zalogowani
Pawel63
18:31
shymek01
18:25
adam_j
18:18
szyper
18:15
Grzesix
17:59
kasjer
17:58
kostekmar
17:42
biegacz54
16:32
batoni
16:28
macius73
16:27
Duchu
16:25
kulja63
16:19
Wojciech
16:13
Admin
16:06
13
15:28
andre 84
15:10
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |