Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
717 / 949


2013-01-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Podróż. (czytano: 737 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://michael155j8.wrzuta.pl/audio/2ahntrHFGM7/limahl_-_never_ending_story

 

Z każdej podróży lubimy przywozić pamiątki. Głównie zdjęcia, czasem jakieś drobiazgi. Albo nawet całkiem duże gabarytowo rzeczy.
Także z podróży, którą jest nasze życie.
Przeprowadzka, czy raczej przygotowania do niej, to trochę jak oglądanie albumu ze zdjęciami.

Siedzę w Norce któryś dzień, wywalam mnóstwo śmieci i nieistotnych rzeczy. Pozbywam się też takich, które ładunek emocjonalny mają nieraz ogromny, ale których nie chcę. Nabrałyby wkrótce znaczenia relikwii, po co komplikować sobie wszystko durnymi sentymentami?


Ponieważ jest zimno, postanawiam napalić w piecu. Zbieram trochę gazet, dzienników, które dobrze się palą. Układam na tym warstewkę patyczków. Te akurat mama kupiła jeszcze pod koniec ubiegłej zimy, ale gdyby ich nie było to mam siekierę i nogi ze starego stołu, drewno miałabym w ciągu 5 minut. Mam zboczenie na punkcie siekierek. I lubię rąbać drewno. To kapitalna praca relaksacyjna. Mam też dużą wprawę, bo większą część życia mieszkałam w domach z piecami, a przecież bardzo szybko w naszym domu zostały same kobiety i jakoś tak wypadło na mnie.
Na tę warstwę drewna wrzucam trochę mniejszych kawałków węgla i zamykam górne drzwiczki. Dolne są otwarte, wystaje z nich trochę gazety. Podpalam zapałkami i słucham coraz głośniejszego szumu w rurze prowadzącej do komina. Szybko robi się ciepło od tej rury. Po chwili dokładam węgla i znowu czekam. Gdy dobrze się już rozpali będę mogła zamknąć dolne drzwiczki, a palący się węgiel zacznie nagrzewać specjalne cegły w środku pieca, by te mogły oddać ciepło na zewnątrz, do pokoju.
Jak zawsze po składaniu ognia (tak się u nas mówi :)) ręce mam w opłakanym stanie. W palcach jakieś małe drzazgi, przedramiona brudne, na dłoniach miał. Kucam przy piecu, słucham jak szumi, w dolnych drzwiczkach widać żar.
Zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo możliwe po raz ostatni robię to wszystko. Może już nigdy nie będę w takim mieszkaniu? Wizja straszna i bardzo smutna. Prawie tak, jakby już nigdy nie miało być Bożego Narodzenia.
To czarne złoto, ten szum gdy rozpala się ogień, to część mnie, część mojego dziedzictwa- tradycji i zwykłej codzienności. Kursowanie z wiaderkami z piwnicy do domu, wybieranie popiołu, rąbanie drewna.
Chleb z blachy...


Myję ręce i wracam do pakowania. W zasadzie gdzieś tak połowa rzeczy jest już w nowym mieszkaniu. Tutaj są jeszcze meble, książki, papiery. Singerka od Babci, sprawna. Pagaj, który wygrałam na fitnesowym konkursie w czasie dni miasta Katowice. Bo, który kupiłam gdy z senseiem trenowałam ju-jistu i kobudo. Bojka ratownicza SP zwana także "pamelą", prezent od nurków z Jastarni. Mnóstwo lin i linek, pamiątka po koloniach żeglarskich gdzie byłam wychowawcą. Kilogramy medali z różnych biegów, kilka pucharków. Wielka plastikowa donica wypełniona zdjęciami z całego mojego życia.

To nieustanna, niekończąca się podróż.
Przebijam się przez różne wspomnienia, staram się nie przerywać pracy, ale czasami coś tak korci... zaczynam przeglądać, zamyślać się, a czas leci.
Kilka drobiazgów powierzam płomieniom. Zaraz przypomina się wiersz Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. A po chwili zastanawianie się, kiedy ostatni raz czytałam poezję i dlaczego to było tak dawno temu?

Tu stosik rzeczy dla mamy. To zostawiam ojczymowi. To przez niego to wszystko. Już nie będą razem. Nawet jeśli był cień nadziei, to teraz po postawie mamy widzę że już nic z tego nie będzie. Nie moja sprawa. Tylko Norki żal. Norka jako jedyne miejsce, w którym bytowałam, ma własne imię. Bo po prostu ma duszę.
Mieszkania w blokach jakoś tych dusz nie mają, ale nie wiem dlaczego. Myślę, że nie jest to kwestia materiałów budowlanych, ani ilości mieszkańców w klatce. Bo stare domy tez niekoniecznie mają tę duszę. Czy to zależy od budowniczych- ile serca włożyli w każdą cegłę, czy stawiali ten dom z przekonaniem? Czy od ludzi którzy tam mieszkali, od emocji, które tam krążyły?


W ciągu ostatnich dni dużo powyrzucałam, spaliłam. Trochę popakowałam. Nie mam za bardzo w co pakować książek. Aczkolwiek mam pomysł gdzie znaleźć odpowiednie opakowania.
I tyle. Zacznę kolejny rozdział mojej podróży.
To będzie kolejny przystanek, czy już stacja docelowa?
Nie, nie mam na myśli mieszkania....

Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
09:34
japaszk
09:11
marekcross
09:01
GriszaW70
08:59
lechu93
08:56
gadom1990
08:33
Lego2006
08:25
mariuszkurlej1968@gmail.c
08:22
42.195
08:20
kirc
08:14
kostekmar
07:54
platat
07:44
jaro109
07:08
biegacz54
07:05
kris64
07:03
DaroG
04:40
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |