Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
108 / 180


2012-04-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Cel jest jeden: do mety. (czytano: 1191 razy)

 

Przed każdym startem zawsze mam tremę. Denerwuję się w środku. Nie jest to nerwica ale bardziej podekscytowanie. Nawet lubię kiedy ten stan przychodzi. Gdzieś w głowie mam poukładany scenariusz tego co będzie: Plan A. Doświadczenie [nie zawsze pozytywne] nauczyło mnie, że należy mieć również ‘pod ręką’ plan awaryjny, który nazywam Planem B. Dla Planu B warto mieć Plan C. Jeśli ‘napięcie’ jest duże warto mieć Plan D.

…więc tak… [nie zaczyna się zdania od ‘więc’] … jadę do Krakowa na maraton. Mam Plan A - wiem w jakim tempie będę biegła, wiem na jaki wynik. Zakładam, że może się zdarzyć tak, że np. będzie mega Wiater, albo Sahara albo na ulewny deszcz – na taką ewentualność mam Plan B – delikatnie zwolnić i przebiec z żywiołem ‘pod rękę’ – wykonać dobry trening. Nie lubię się wtedy siłować. Tak jak zrobiłam na Maniackiej. Wdrożyłam Plan B. Jak mi Plan B nie pomoże – to jest Plan C. Plan C zakłada, że jak będzie ciężko i moc odejdzie to winna jest głowa. To wszystko przez nią – wtedy mobilizacja – niech ona zacznie się ruszać.

Zawsze mówi się, że biegnie się maraton po to, by go ukończyć. Ale gdyby wpadła życiówka … to byłoby miło. Zastanawiam się czasem dlaczego mi się to wszystko udaje? I nawet jak nie mam życiówki to jestem zadowolona? Odpowiedź jest jedna: bo dobiegłam, i na mecie zawsze miał mi kto zrobić misia :)
Myślę, że ja to po prostu lubię. Kiedy pierwszy raz wystartowałam w maratonie, wiedziałam, że to jest wyczyn, czytałam relacje maratończyków, podziwiałam ich. Pobiegłam, bo chciałam zobaczyć jak to jest. Było bardzo ciężko. Pobiegłam, bo chciałam siebie też tak podziwiać. Tak, podziwiałam siebie, szczególnie od trzydziestego drugiego km jak mogłam tak długo wytrzymać na trasie. Wbiegłam na metę i popłakałam się ze szczęścia… że mety nie zwinęli tylko na mnie czekają. Wtedy był tylko jeden cel: ukończyć. Potem już zawsze były 4 cele:
Najmniej ambitny: ukończyć w radości i bez bólu
Pośredni a jednocześnie realny: Poprawiam życiówkę
Ambitny: Może uda się około _???_ lub _???_
Mega ambitny: pt: ‘cuda się zdarzają’ : ???
zawsze kryją się za nimi liczby ale to nie jest takie ważne.

Zawsze sobie powtarzam: najważniejsze, żeby się nie zajechać, żeby mnie nie zbierali, nie chcę fotek z ambulansem w tle a ja na noszach…, chcę być radosna zadowolona i szczęśliwa. Jak biegnę myślę sobie o różnych sprawach…. ma się wtedy różne ‘fazy’ szczęścia. Nie chcę biegać ponad siły, pobiegnę jak na treningu – jak zawsze, wykonam plan realny i nie zawiodę samej siebie. Wiem na co mnie stać, kiedy potrzebuję pić i jeść. Nie muszę się z nikim ścigać, nic nikomu udowadniać. Jestem maratończykiem, a nie każdy może nim być… nie każdemu się chce … A mi się ciągle chce – to jest moim największym osiągnięciem, bez tego byłaby pustka.

Mam marzenia. Lubię je spełniać. Te biegowe też.

Wiem, że trasa maratonu w Krakowie do najbardziej płaskich nie należy… ale myślę, że coś z górki też będzie. Skoro biega głowa :) – wyobrażę sobie, że Kraków to taka konkretnych rozmiarów Cytadela – jak najpierw podbieg – to potem zbieg… Emi w tym czasie będzie biegła w Londynie. Czyli razem a jednak osobno będziemy zasuwać. Ja będę miała łatwiej, będę miała blisko Gunię, Michała i dwóch Piotrków… chociaż nie… Snipi będzie na mecie ok. godzinę wcześniej i obiecał czekać z piwem :). Emi w Londynie będzie sama. [ Nasza Winogradzka Bohaterka :) . ]

Chyba już mnie ‘wzięło’. Ciągle o myślę o maratonie :)

na zdjęciu: rwanie do mety Maniackiej :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


tdrapella (2012-04-17,12:04): będę trzymał kciuki!
jagódka (2012-04-17,12:09): Ja też trzymam:))
snipster (2012-04-17,12:26): grunt to pozytywne nastawienie, reszta łatwiej przychodzi ;)
robaczek277 (2012-04-17,12:57): Super wpis, podoba mi sie twoje podejsci i uklad z planem A, B, C, D, ... a jak trzeba to mozna pewnie dodac sobie E hehe :-)
Super zabawy w Krakowie i usmiechu na mecie :-)

robert1970 (2012-04-17,13:15): Bardzo sympatyczny wpis, jako początkujący w pełni zgadzam się z tezami - respekt i plan awaryjny warto miec zawsze:-). Zycze realizacji planu A:-)
Rufi (2012-04-17,13:56): Gerappa, pamiętaj,że najtrudniejsze są przygotowania do maratonu. Sam maraton to pikuś. Nadal tak twierdzę! Wymyśl sobie coś o czym będziesz myślała jak będzie Ci ciężko. Ja myślałam o moim chorym mężu, który niestety nie może uprawiać już sportu. Wtedy sobie myślałam, ze nie może mi być w tej chwili źle. Ja sobie biegnę a on nie może mieć żadnego wysiłku! I wtedy od razu dostawałam energii. Będzie dobrze. Trzymam kciuki!
gerappa Poznań (2012-04-17,13:58): mam taki sprawdzony temat: PIWO :D
Marysieńka (2012-04-17,16:06): Aga.....z całego serca życzę by ten maraton, biegło się Tobie tak jak mi połóweczka w Przytoku....życzę również równie miłego towarzystwa jakie ja miałam:)))
gerappa Poznań (2012-04-17,16:08): "popracuję" nad tym :)
KR (2012-04-17,17:56): Będziemy na tej samej trasie, może sie spotkamy? Powodzenia!
Truskawa (2012-04-17,18:03): Trzymam kciuki Agnieszka. :) Może zresztą podrę się na Ciebie na trasie. :)
gerappa Poznań (2012-04-17,23:09): każdy doping, kopnięcie w dupsko - byle skuteczne - wskazane i oczekiwane - a spotkania na trasie :) uwielbiam :)
ineczka16 (2012-04-18,07:45): Trasa w Krakowie jest magiczna, zresztą jak i samo miasto... Z takim podejściem na pewno uda Ci się zrealizować swoje marzenia :) powodzenia Agnieszko!







 Ostatnio zalogowani
janek2801
00:04
Lektor443
23:56
marczy
23:19
Yazomb
22:55
Artur z Błonia
22:54
maniek-pf:)
22:43
andreas07
22:37
milosz2007
22:33
janeta75
22:29
wd70
22:23
42.195
22:15
lordedward
21:57
japa
21:51
marcin_bartosz
21:45
edpokorny
21:36
zbyszekbiega
21:33
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |