2011-12-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 10000 (czytano: 4065 razy)
W związku z moim wielkim zamiłowaniem do cyferek i statystyk od kilku tygodni z dużą niecierpliwością wyczekiwałem tego momentu. I stało się. Podczas dzisiejszego wieczornego wybiegania, gdzieś tak w okolicy jego 14 minuty przekroczyłem swój DZIESIĘCIOTYSIĘCZNY kilometr biegowy. W tym momencie mam wybiegane dokładnie 10018km. Zrobiłem ten dystans w niecałe trzy lata, a dokładnie zliczając - w 35 miesięcy lub 150 tygodni. W dokładnie 699 „wyjściach”. Zajęło mi to 880 godzin i 42 minuty czyli 36,5 doby. Podczas tego czasu spaliłem nie mniej niż 755,5 tyś. kcal. A jak to wygląda w średnich?
Średni dystans treningowo-startowy (tzw. wyjścia) = 14,3km
Średnie tempo z całkowitej sumy dystansu i czasu = 5:16/km
Średni dystans miesięczny – około 290km
Średni dystans tygodniowy – około 67km
A 755 500 kcal to 84 kg tłuszczu lub – jak kto woli – 189 kg węglowodanów. Obrazowo – ta ilość węglowodanów to ponad ćwierć tony makaronu spaghetti.
Teraz mniej radosne rzeczy.
Patrząc na moje wyniki biegowe z tego okresu i ten niemały przecież dystans muszę przyznać, że jestem jednak strasznie cienki. Znam ludzi, którzy biegają połowę tego co ja i są daleko z przodu. No, cóż – tylko pozazdrościć talentu i klepać swoje dalej. A nawet jeszcze więcej. Kolejne 10000km, tyle, że szybciej. Nie powinno być z tym problemu, bo to sprawia mi coraz większą przyjemność.
I potwierdzenie mojej teorii – każdy może zrobić bliskie okolice 3h w maratonie. Trzeba tylko swoje przeczłapać. Ba, dla facetów, których jądra normalnie produkują testosteron i którzy zwą się biegaczami, winno być to obowiązkiem.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga KARMEL (2011-12-17,17:03): Witaj w klubie NUMEROMANIAKÓW. Mnóstwo ciekawych zbieżności liczbowych istnieje...
|