2011-09-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Szykuje się party (czytano: 609 razy)
Płaskie maratony zawsze starałem się pokonywać tak szybko jak się da, więc w ich trakcie niewiele widziałem wokół siebie – tak mocno byłem skoncentrowany na biegu i detalach z nim związanych. Wszystko wskazuje na to, że w Berlinie będzie inaczej i dostosuję się do hasła na głównej stronie tego maratonu: party na najszybszej trasie świata.
Lewe udo nadal nawala, więc nie ma szans na szybki bieg, o życiówce nie wspominając. Dość komfortowo, choć nie idealnie, czuję się, gdy biegnę w tempie 6:00-6:30. Gdy próbuję przycisnąć, udko zaczyna się odzywać. No i na początku biegu krzyczy, żeby bardzo powoli. Nie chce negocjować. Muszę ustępować.
Według tego, co poczytałem, mam lekko naciągnięty mięsień. To nic groźnego, ale najlepszym wyjściem byłoby kilka tygodni przerwy w bieganiu. Chodził mi nawet po głowie pomysł, by odpuścić Berlin, zrobić tę przerwę, doprowadzić mięsień do pełnej dyspozycji, potrenować, i pobiec na full gdzieś w listopadzie. Powtórzyć Florencję lub wybrać się do Turynu.
Ale nie – tak się już na ten Berlin nastawiłem, że jadę i biegnę. Do poprawy życiówki będzie jeszcze niejedna okazja, a dolegliwość nie jest aż tak poważna, by nie można było biegać, i to długo. Można, tylko wolniej i po okresie wypoczynku. Dlatego przed maratonem przez sześć dni (od niedzieli do niedzieli) biegać nie będę. Raz już taką przerwę zrobiłem w ostatnim okresie i 12 km, które potem poleciałem, było bezproblemowe i bezwysiłkowe (ale w tempie 6:03).
Pobiegnę, popatrzę na innych biegaczy, na kibiców, posłucham zespołów, które będą grać, a potem napiję się niemieckiego piwa :-) Jadę pociągiem, więc może nawet na jednym się nie skończy :-) Jak party to party!
Tak w ogóle, poza tym udem, czuję się świetnie. Po drastycznym zmniejszeniu kilometrażu oraz intensywności biegania, energia wręcz rozpiera mnie w innych sferach aktywności. Na basenie myślałem, że przesunę ściany ;-), pracuję codziennie, z weekendami włącznie, i nie czuję się zmęczony, no i mam więcej cierpliwości w sytuacjach, które zwykle mnie irytują. To jest właśnie forma na Berlin.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2011-09-14,13:15): Potraktuj ten maraton jak ja wrocławski...oby nie z takim skutkiem..udarem słonecznym..powodzenia:)) kokrobite (2011-09-14,13:31): W Berlinie aura - według wstępnych prognoz - ma być znacznie bardziej łaskawa dla maratończyków, niż we Wrocławiu. Szafran (2011-09-14,19:13): więc będą wrażenia i medal , to bardzo dużo , powodzenia . kokrobite (2011-09-14,20:59): Nawet grawerka będzie na medalu. Ale najpierw trzeba go ukończyć. Truskawa (2011-09-15,12:26): To trzymam kciuki za ten Berlin. I za tę berlińską formę. :) Kkasia (2011-09-16,08:25): no to życzę udanej imprezki! kokrobite (2011-09-16,09:04): Dziękuję :-) Byle dobiec do mety :-)
|