2015-05-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jak dziecinne błędy mogą zepsuć humor. (czytano: 1046 razy)
Cóż, przez 6 miesięcy przygotowań do ultra biegów górskich wszystko szło jak z płatka: treningi, wypoczynek, regeneracja. Pełen optymizmu przystąpiłem do ostatnich tygodni pracy i tu (chyba) wydarzyło się kilka błędów. Zaczęło się od braku odpowiedniego naładowania energią i wodą na kilka dni przed biegiem; ostatni dzień to mało jedzenia ze względu na pracę, potem wszystko na tempo. Spokojny sen na sali gimnastycznej uśpił czujność, więc pełen optymizmu sięgnąłem po wodę kupioną w stacji benzynowej, aby przygotować izotonika i o zgrozo!!! była to woda gazowana.
Brak czasu, więc lu do bidonów, dwa banany na drogę, niezbędne wyposażenie ultrasa i na start. W drodze zauważyłem, że chyba za ciepło się ubrałem, ale myślę "nic to", damy radę, nie raz się człowiek spocił i żył. Start i ruszyliśmy: 10 km, idzie dobrze, 15 km coś tam się zaczyna dziać, 20 km, z niepokojem stwierdzam spadek mocy, więc sięgam po zapomnianego banana, a tam suprise: banan uciekł z kieszonki. No trudno, mówię sobie na punkcie się odżywię. Wspomniany punkt był na 33 km, a że grzało niesamowicie i wody było za mało to ostatecznie odwodnienie mnie wykończyło. Niestety gorączkowe uzupełnianie płynów już nie wystarczyło i zakończyłem moje pierwsze ultra w tym roku bogatszy o nowe doświadczenia i chęć zemsty.
Tak to nieskromna butelka wody gazowanej i dziecinne błędy doprowadziły mnie, "starego" wyjadacza do klęski.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |