Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
139 / 338


2013-09-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
WB - Wyimaginowane Bieganie, czyli oszukać przeznaczenie (czytano: 1420 razy)

 

WB - wedle teorii "podstawowa jednostka każdego szanującego się biegacza", która pojawia się zarówno u tych, co biegają wedle planów, ale również u tych, co biegają "na spontana", ale wiedzą z doświadczenia lub opowiadań przy pizotonikach znajomych, że warto ją wykonywać.
Podobno jest różnica, pomiędzy "WB" a "BC1", czyli Wycieczką Biegową, a Biegiem Ciągłym w pierwszym zakresie intensywności.
Dla mnie to jedna cholera. Jak ruszam biegać to z myślą o ciągłym bieganiu, a nie o przerywanym stosunku... znaczy się bieganiu ;)

WB jest Długim Wybieganiem, a te jak wiadomo mają swój smaczek, urok i tak dalej. Urok jest tu bardzo dobrym słowem, ponieważ coś z magią to na pewno ma wspólnego.

Ostatnio w sobotę planowo wyskoczyłem do lasu na dłuższą zabawę. Będąc od początku jakoś tak lekko zmęczony czułem, że czeka mnie sporo rozwijania myśli wywodzących się ze zwojów mózgowych i składanie potem w całość, aby tylko to miało jakiś sens i droga się nie dłużyła.
Przeszkadzało mi wtedy wszystko, a czasem niestety są takie dni, kiedy nawet baletnicy rąbek u spódnicy czy stringów przeszkadza.

Niby nie było za ciepło, a jednak było ciepło, słońce przebijało się przez małe chmury, a jednak czułem te podgrzewające słońce na sobie. Dzień wcześniej padało, niewiele to jednak czułem lekką parówę, chociaż... był lekki wiaterek, więc nijak to się ma do parówy.
Nawet spotkana końska hmm nawalina była zbyt centralnie na drodze, co wiązało się ze skomplikowaną zagadką dla moich zwojów w mózgu, którędy ją ominąć... prawą, czy lewą stroną?

Idealnie pasowały wtedy słowa pewnego utworu Elektrycznych Gitar - Wszystko Ch.. :)

hmmm
Plan był taki, żeby pyknąć jakąś trzydziestkę. Lubię trzydziestki, dwudziestki czy nawet czterdziestki (dwójki), ale wtedy miałem ochotę na coś zdecydowanie młodszego, znaczy się mniejszego kilometrażowo, niż tyranie po leśnych, pagórkowatych Wzgórzach owej "trzydziestki".
Pierwsze próby zmiany klimatu były oczywiście związane z trzydziestkami, dwudziestkami i innymi wiekowo kobietami. Przypomniał mi się artykuł, że znana z Baywatch (Słoneczny Patrol) Pamela wystartuje w maratonie w NY. Ojjj żałowałem, że akurat wtedy Pamela nie robi WB tuż obok mnie... ;)

Patrząc na zmęczonego Gremlina na łapie myślałem, łudziłem się, że cwaniak przestawił się w tryb Milowy, a nie Kilometrowy, bo kilometraż wlókł się niczym smarki z nosa na jesieni. Niestety, elektronika również była tego dnia zmęczona.


Zacząłem się wtedy zastanawiać właśnie nad terminologią. Czym jest takie WB, czy się różni od BC1, oraz czemu to się właściwie nazywa WB. Wpatrywałem się w odległe drzewa myśląc "tylko do tego pnia i koniec". Po chwili znowu i znowu. Po niecałym kilometrze miałem wrażenie, że drzewa zaczynają uciekać i biec razem ze mną i z moim mózgiem mają dość tego oszukańczego liczenia.

Jak wiadomo w przyrodzie tylko raz jakiś bajer działa ;)
Musiałem więc wymyślić jakąś inną pożywkę dla niemyślenia odnośnie dręczącego biegania i ile to jeszcze mi zostało.
Przypomniało mi się "Faraway, so close" U2, więc chwilę sobie ponuciłem. Nastała jakaś taka cisza w tym lesie. Po chwili nucenia i tej ciszy... Depeche Mode i "Enjoy the silence". Przyłączyłem się więc do tej ciszy.

Skoro nastało pełne wyciszenie... zacząłem rozmyślać głębiej nad tym moim WB.
Doszedłem do wniosku, że zawsze jakiś taki zmęczony robię te Długie Wybiegania i czy to jest właściwe?
Z jednej strony to niby ma na celu przyzwyczajenie do długotrwałego wysiłku, zwiększenie efektywności wykorzystywania zasobów organizmu i tak dalej pitupitu. Teoria teorią i upraszczając wiadome jest to, że no... Trzeba :)
Z drugiej strony nie można często latać na prędkościach startowych, bo to się kończy ucięciem skrzydełek, stąd żeby było efektywnie, należy to robić w określonym tempie, wolniejszym.
Ciągle mnie nurtowało zagadnienie zmęczeniowe.
Kiedyś przeglądałem masę planów różnych maści, w jednych "stało", że przed takimi WB robić dzień odpoczynku, w innych, że wręcz przeciwnie, dzień przed na pewno biegać i nie na totalnym luzie.

Przypomniał mi się tekst, który niedawno czytałem (chyba autorstwa Marka Troniny - dyr. Maratonu Warszawskiego) odnośnie pewnej teorii Maraton Metodą Hansonów. Była tam teza, że Długie Wybiegania nie mają być wcale takie długie i że max 25% kilometrażu tygodniowego i nie więcej, niż 26-28km. Zastrzeżenie tego było jednak cudowne - Długie Wybiegania mają być na zmęczeniu. Uzasadnione to było tak, że ten trening ma symulować ostatnie 26-28km, a nie początkowe.
Jak wiadomo Maraton zaczyna się po 30km.

Stwierdziłem wtedy w lesie, że jestem w stanie przyjąć nawet najdziwniejszą tezę odnośnie czegokolwiek, jeśli ktoś ową tezę uzasadni tak, że moje zwoje mózgowe będą odpowiednio zakręcone z wrażenia ;)

Ostatecznie stwierdziłem, że to jednak dobrze, że jestem zmęczony, bo... kiedy się mam zmęczyć, jak nie na treningu?
"im ciężej na treningu, tym lżej na zawodach" - moje ulubione powiedzonko ;)


Wpadłem w dziwny stan umysłu, gdzie przewijało mi się z milion myśli, sytuacji życiowych, muzyczek i tak dalej - ogólnie, jeden wielki nieład, kilometry mijały jednak jakoś.
Przypomniał mi się jeden utworek "Show me love". Słyszałem go kiedyś w jakimś remixie (nie, nie Remizie :), ale Remixie - taka przeróbka ;)), ale tekst taki trochę romantyczny jest ;)
Wtedy jednak dojrzałem inną stronę tego mojego biegania, gdzie rozumiem bieganie jako coś więcej, niż tylko "klepanie" kilometrów, aby mieć wybiegany kilometraż. Każdy mój trening (oj mocne słowo) biegowy, czyli śmignięcie z domy do lasu, na ulicę czy gdzieś tam w zawodach, ma jakiś cel.
Wszystko ma swój cel, jest czegoś przyczyną i tak dalej. Chaos jako sam chaos nie istnieje ;)

No i właśnie wtedy...
So baby if you want me
You’ve got to show me love

pomyślałem, że dopóty będę się męczył, dopóki nie okażę tej mojej miłości temu mojemu bieganiu. Człowiek na zmęczeniu i w uniesieniu jest podobno w stanie wszystko zrobić jak widać ;)
Przypomniały mi się chwilę z zimy i wiosny, gdzie nie mogłem biegać i tęsknota za bieganiem była przeCH...okrutna. Pamiętam również jak się cieszyłem, kiedy w końcu mogłem wyskoczyć na biegowe ścieżki i cieszyć się jak głupi mops na wolności z tego całego ruchu.

parafrazując klasyk ;)
Bieganie, WB Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.


Moje nastawienie i percepcja w tej, tamtej, miłej chwili zmieniła się o 180 stopni. Stwierdziłem, że przecież takie udręczki mentalne są zajebiaszcze. Przecież tak fajnie jest się móc pomęczyć biegnąc, kiedy jeszcze kiedyś, niedawno... było zupełnie odwrotnie.
Karma trafiła chyba również do Gremlina, który zaczął pikać jak szalony, kilometraż i krajobraz nagle zaczął wręcz fruwać a ja niczym Gandalf na jakimś ptasiorze frunę pośrodku tego wszystkiego. Ba, nawet lepiej, jak Harry Potter na miotle ;)

Pamiętam wtedy, że jak wracałem i podkręcałem tempo w miarę zbliżania się kilometrowo do domostwa, że WB to jest jednak nie Wycieczka Biegowa (czy Bieg Ciągły w pierwszym zakresie), tylko Wyimaginowane Bieganie. Dotykanie swoich słabości w danej chwili i próba przekształcenia tego w coś pozytywnego.

Pesymiści widzą połowę pustej szklanki, optymista widzi ją jeszcze w połowie napełnioną ;)

Ach, uwielbiam takie deliberacje z samym sobą, gdzie umysł wymyka się w dziwne rejony. Ciekawe co by było, gdyby taki Freud był Maratończykiem ;)
Tak, wiem. Jestem normalny lekko inaczej ;)




Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2013-09-06,15:22): myślę Piotrze, że rośniesz na miarę Feuda naszych czasów :) Przynajmniej ja często się uśmiecham czytając irracjonalność ludzkich wyborów :)
snipster (2013-09-06,15:26): Paulo, he he ;) bo... chodzi o fun ;)
Emi (2013-09-06,22:47): ...ty naprawdę jesteś na głodzie;)
snipster (2013-09-06,23:03): :)
dario_7 (2013-09-09,14:09): Jak widać, grunt to się ze sobą nie nudzić podczas takich WB- OWB1 ;))
snipster (2013-09-09,14:23): z samym sobą? nudzić? w życiu... ;)
Viper (2013-09-15,07:55): no stary... ale pojechałeś :D Najlepiej zrozumiałem to z tym "zwałem" końskim na drodze, bo sam mam czasami takie dylematy ;) pozdro
snipster (2013-09-15,09:08): :)







 Ostatnio zalogowani
bobparis
06:58
StaryCop
06:11
biegacz54
05:34
velica
00:16
mariachi25
23:50
lordedward
23:25
rdz86
23:15
Przemek_Czersk
22:49
Ty-Krys
22:38
akforce
22:26
marek1977
22:24
zbyszekbiega
22:17
enemigo
22:08
Borrro
22:00
Wojciech
22:00
bmakow
21:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |