Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [16]  PRZYJAC. [32]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ineczka16
Pamiętnik internetowy
Raz - nie wciąż, dwa razy - nie zawsze...

Paulina
Urodzony: ----
Miejsce zamieszkania: Poznań
114 / 175


2012-02-12

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
ZIMOWY SPACER TRZECH JEZIOR - WPN (czytano: 1157 razy)

 

Zimą lep bałwana,
Latem jedź nad morze,
Staraj się jak najwięcej
Przebywać na dworze.

Wczoraj miał miejsce Zimowy Bieg Trzech Jezior w Trzemesznie. W tym roku beze mnie. Aż do piątku zastanawiałam się czy pojechać. Jednak zrezygnowałam z wyjazdu. Nie powiem trochę było mi żal, bo w zeszłym roku podobała mi się trasa tego biegu.

Generalnie w środę wieczorem przyszedł mi „szatański” pomysł do głowy odnośnie nadchodzącego weekendu. A gdy już taki pomysł mi przyjdzie – nic nie jest w stanie mi go wybić z głowy, aż go nie zrealizuję. Już pisze w czym rzecz :)

Biegając swego czasu „połówki” w Wielkopolskim Parku Narodowym i poznając szlaki oznakowane i te nieoznakowane też - trafiliśmy jednego razu nad Jezioro Góreckie. Biegliśmy od strony Stęszewa, minęliśmy wioskę Górkę i na pierwszym skrzyżowaniu skręciliśmy w lewo. W pewnym momencie szlak się urwał nad jeziorem i na dół prowadziły „schody”. Zaskoczeni zeszliśmy nimi jak szlak prowadził rozglądając się i rejestrując nieznane nam tereny i widoczki. Nasz wzrok zatrzymał się na maleńkiej wysepce z jakimiś ruinami. Ciekawość CO TO była dość spora, więc po zakończonym treningu sprawdziliśmy w Internecie.

Wujek Google jest bardzo mądry i zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Wyczytaliśmy, że Jezioro Góreckie znajduje się w bla bla bla, ma powierzchnię bla bla bla i inne ciekawostki. Mi najbardziej zależało na informacji dotyczącej ruin. Czytam i jest – WYSPA ZAMKOWA na Jeziorze Góreckim z ruinami romantycznego zamku Klaudyny Potockiej. Jako osoba bardzo ciekawska świata chciałam móc zobaczyć ten zameczek z bliska (oczywiście zakazany owoc najbardziej smakuje). Przebiegam wzrokiem tekst i szukam informacji jak się tam można dostać… Jezioro Góreckie z racji tego, że jest pod ścisłą ochroną obowiązuje zakaz kąpieli – więc ewentualne przepłynięcie na wyspę nie wchodziło w grę. Przepłynięcie łódką? Zakaz. Ale była informacja na Wikipedii, że można się tam dostać zimą, gdy jezioro jest zamarznięte. W zeszłym roku, gdy spadł śnieg już w grudniu i trzymał całą zimę nie udało mi się tam dostać. Ziarenko jednak gdzieś zostało zasiane i myśl kiedyś miała ponownie zakiełkować.

No i zakiełkowała… W środę wieczorem gdy wracałam z pracy. Nie wiem dlaczego akurat wtedy. Może dlatego, że oglądałam prognozy długoterminowe, marzyłam o cieplejszych dniach, chęć spaceru gdzieś dalej niż mój las też była spora, pogoda ostatnio nas nie rozpieszczała… A ponoć od wtorku zapowiadają ocieplenie i wtedy cały plan… No i tak od środy wieczór baaaardzo chciałam by w sobotę było przyjemnie, słonecznie i bezwietrznie. Już drugi raz wymarzona pogoda mi się sprawdziła (przed górami też marzyłam baaaardzo by było pięknie) i wycieczka doszła do skutku…

W sobotę koło południa wyszłam z domku. Idąc na Dębiec na pociąg rozmyślałam troszkę o biegu w Trzemesznie, że pewnie bym teraz dobiegała do mety, że mają super pogodę, że dużo moich znajomych tam się wybierało itp. Jednak mój szatański pomysł zakorzenił się tak mocno, że nie żałowałam, że nie pojechałam na bieg. Słońce jak na zimę i temperaturę około -8 stopni pięknie grzało i buzia aż się sama do niego uśmiechała. Pociąg miał co prawda troszkę spóźnienia, ale o 13.05 wysiadaliśmy w Puszczykówku. Czekał nas około 5-cio kilometrowy spacer szosą (ścieżka była troszkę zaśnieżona po czwartkowych opadach śniegu)w kierunku Muzeum Przyrodniczego WPN.

Generalnie plan był taki, żeby iść szlakiem wzdłuż jeziora i tylko najkrótszy odcinek między brzegiem a wyspą przejść po lodzie. Ale gdy dotarliśmy do serca WPN i zobaczyliśmy to co zobaczyliśmy, to skorygowaliśmy troszkę nasze plany.

101_1278

Przez środek jeziora w kierunku wyspy był dosłownie wydeptany szlak! Pełno ludzi spacerowało po lodzie zasypanym śniegiem i nie przejmowało się niczym. Zatem – po co iść dookoła, skoro można przyspieszyć moment oglądania zameczku. Odśnieżyłam troszkę lodu i wyglądał na około 20-35 cm (w końcu już od prawie 3 tygodni jest mróz w dzień -10, a w nocy – 20 stopni Celsjusza). Idąc w kierunku Wyspy Zamkowej co jakiś czas dało się słyszeć tępy odgłos pękającego lodu. Adrenalina wtedy rosła, ale szliśmy bez ustanku w kierunku Zameczku.

Ja oczywiście zaczęłam „pstrykać” zdjęcia jak jakiś zagraniczny turysta. Wiedziałam, że w takim zimnie mój sprzęt fotograficzny długo nie wytrzyma, ale nie mogłam się powstrzymać. No i oczywiście „padł” w najważniejszym momencie. Udało mi się tylko zrobić zamek z bliska, a potem… Aparat mi zamarzł i nawet nie mógł się schować obiektyw przy wyłączaniu. Zatem mam 2-3 zdjęcia zamku, ale poszczególnych komnat, łuków, okien i ścian niestety już nie. Wielka szkoda, bo lubię się dzielić ładnymi widokami w postaci zdjęć z innymi :) Trudno.

101_1285

Po małym „pikniku” (herbatka z termosu na ruinach) i próbie reanimacji zamarzniętych baterii (by móc jednak zrobić kilka zdjęć) ruszyliśmy dalej, by zdążyć na pociąg powrotny do Poznania. Szliśmy szlakiem w kierunku Górki, a potem skręciliśmy na rozstaju dróg w kierunku Mosiny. Mijaliśmy teren ochrony ścisłej Grabina i po drodze udaliśmy się jeszcze nad Kociołek i mijaliśmy Jez. Budzyńskie. Aparat nadal nie dawał „oznak życia”. Wielka szkoda… Bo widoczki były urocze.

Do Mosiny na pociąg doszliśmy prawie że „na styk”. Czekaliśmy może z 10 minut, bo akurat tyle miał opóźnienia. Słonko chyliło się ku zachodowi i wielka pomarańczowa kula znikła za horyzontem. W cieplutkim pociągu rozgrzałam baterie i aparat „ożył”. Dopiliśmy resztę herbaty z termosu i zjedliśmy lodowego snikersa. Był tak twardy i zimny, że ledwo dało się go pogryźć. Było to nawet troszkę zabawne…

W przyszłym tygodniu w planach jest „powtórka z rozrywki”, żebym mogła uwiecznić na zdjęciach zameczek… Jestem zadowolona, że udało mi się doprowadzić do realizacji mój „szatański” pomysł.

A dziś pobiegałam po zaśnieżonym moim lesie. Dystans taki jak w ubiegłym tygodniu (13 km). Wiem, że powinnam zwiększyć kilometraż, ale czekam na ocieplenie…

A na mapie fioletowym kolorem zaznaczono trasę wczorajszego spacerku :)

mapa

Acha - a zdjęcie na samej górze - po dzisiejszym treningu...


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


ineczka16 (2012-02-14,10:39): Angeliko - lubię takie wyprawy w "nieznane" i lubię pisać :) czasem w trakcie tego spacerku miałam ochotę z marszu wpaść w mały trucht, ale nie miałam odpowiedniego stroju :) w sumie spacerek był 2x dłuższy czasowo niż by się biegło, więc było może z 10-13 km chodzenia. Mały "pikuś" patrząc na Twoje osiągnięcia :)







 Ostatnio zalogowani
St.Majkowski
18:18
teresa.tatys@gmail.com
18:18
alex
18:04
przemek300
18:02
macius73
17:55
wejac
17:54
BemolMD
17:51
bobolo500
17:18
Pawel63
16:58
Wojciech
16:56
andrzejzawada1
16:29
Jerzy Janow
16:18
Etiopczyk
16:00
kostekmar
15:27
INVEST
14:07
zbyszekbiega
14:00
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |