|
Na zdjęciu: Panorama Rygi (Janusz Wesołowski )
Są maratony, które chce się pamiętać do grobowej deski. Jednak są też i takie o których z różnych powodów, chce się jak najszybciej zapomnieć. Rygas Nordea Maratons jawił mi się jako coś konkretnego, 18 edycja w końcu do czegoś zobowiązuje.
Znając rzeczywistość północnych rubieży dawnych Republik wiedziałem, że czymś mnie tam zaskoczą. Było tych zaskoczeń co nie miara, jednak najważniejsze, jak zawsze jest samo uczestnictwo i dotarcie do mety. Rodaków niewielu, 2 mężczyzn i 1 polka biegnąca w barwach Polski. Mimo wszystko bycie w pierwszej 10 jest jakąś nobilitacją, tego 18 raz rozgrywanego maratonu.
Dzień poprzedzający maraton spędziliśmy na zwiedzaniu Rygi, uderza nas zarówno bogactwo jak i bieda, którą widać gołym okiem. Z kompleksu marek samochodów dawno się wyleczyłem jadąc w te strony, jak chcecie zobaczyć najnowsze modele Mercedesa, Audi, BMW to zapraszam na Łotwę. Zwróciliśmy też uwagę na domy, które z pewnością pamiętają jeszcze któregoś z Carów.
Sam maraton przebiega wedle wszelakich Europejskich reguł. Trasa przebiega przez całą Rygę, największy most wiszący nad Dougawą robi wrażenie, przebiegając go trzykrotnie nie sposób go zapomnieć. Zarówno start jak i meta są usytuowane w kompleksie Rygas Arena, tam kiedyś były rozgrywane mistrzostwa świata w hokeju. A pro po hokeja to w tym samym dniu był rozgrywany finał MŚ Rosja – Kanada.
Czas uzyskany przeze mnie jest daleki od tego co zamierzałem tutaj pobiec ale jestem szczęśliwy, że nic mnie nie boli, a na wyciąganie wniosków będzie jeszcze czas.
W Rydze mieszka około 2 mln ludzi, trudno więc się spodziewać tłumów na trasie, nieliczni kibice stawili się na mecie. Mieszkaliśmy przez 3 dni w Hostels Central i tutaj zaskoczenie, warunki naprawdę fantastyczne. To też pozwala zapomnieć o dyskomfortach (koszulka dodatkowo płatna itd.). Wiem, że my Polacy jesteśmy detalistami i dobrze, bo jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. A potem plaża w Jurale i obfite słońce pozwalające wracać do Polski z niesamowitą opalenizną.
|
| | Autor: wese, 2008-05-23, 20:48 napisał/-a: Wypadav cos powiedzieć skoro się zostało wywołanym do tablicy . Dla mnie 6-miesięcy przygotowań do tego startu poszło na marne , pobiegłem nie tak jak powinienem . Wiem jednak i jest to stara prawda maratońska wyciągaj wnioski i biegnij dalej . Wiem że w tym roku 2:40 pęknie a gdzie to tylko sponsor wie :)))Wspomnień z tego maratonu nie mama żadnych jak nigdy :(( | | | Autor: kos88, 2008-05-28, 06:59 napisał/-a: Jeżeli chce się uzyskać dobry wynik w takim biegu jak maraton to myślę że dzień przed startem raczej powinno się trochę odpocząć, a zwiedzanie zaplanować po maratonie,bo napewno sama podróż o której nie wspominasz też była trochę męcząca - a poza tym zobaczysz że tak to czasmi bywa
ze tam gdzie liczymy na dobry wynik to nie wychodzi a innym
razem gdzie się tego czasami mało spodziewamy biegamy bardzo dobrze - gratuluję i do zobaczenia -Staszek. | |
|
|
| |
|