Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [126]  PRZYJAC. [286]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mamusiajakubaijasia
Pamiętnik internetowy
"Byle idiota pokona kryzys; to co cię wykańcza, to codzienna harówka" - Antoni Czechow

Gabriela Kucharska
Urodzony: 1972-08-26
Miejsce zamieszkania: Rudawa / Kraków
434 / 580


2012-04-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Takie tam...bibrzenie :) (czytano: 1126 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=I_zpqpxXoqA&feature=related

 


Wczoraj byłam u dentysty(tki).
Było fajnie i bezboleśnie:)

Dzisiaj z Jasiem w Zabierzowie po zestaw ćwiczeń dla potencjalnego dysortografika. Będziemy ćwiczyć! Dwanaście miesięcy minie jak z bicza trzasnął:)

Po przyjeździe do domu wrąbałam niewielką miskę sałaty lodowej z ziołami, octem balsamicznym i oliwą z oliwek. Wiem, że to głupie, ale to moje ukochane jedzenie i mogłabym to rąbać wiadrami:)

Potem odebrałam pocztę i okazało się, że Jarek przysłał mi zdjęcia z Krakowa (Jarku, dziękuję:)
Jejku...ależ ja jestem śliczna ;)...i wdzięczna ;) Sama słodycz po prostu ;) He! He!
Taka czterdziestoletnia dziewczynusia..... (Tu umarłam ze śmiechu, ponieważ mój poziom poczucia humoru na swój własny temat zwalił mnie nieco z nóg!)

W najbliższym czasie wybieram się do fryzjera, co napawa mnie żywą niechęcią, bo do fryzjera chodzić nie lubię, ale jednak czasem muszę; to już nie jest ten czas, kiedy mogłam jedną szpilką spiąć koka na czubku głowy i wyglądać w tym dobrze.
I znów zapłacę kupę pieniędzy i będę musiała co najmniej miesiąc czekać, by zaakceptować swój wygląd. Oj, doloż...

Ostatnio czytałam książkę (marną), w której zachwyciło mnie jedno, jedyne zdanie:


Nie fakty nas niszczą, ale znaczenie, jakie im przypisujemy


(Tak w ogóle to mądrość z Talmudu; polecam Talmud - fantastyczna, miejscami, lektura.)

Hm...kiedyś będę mądrą dziewczynką i nauczę się widzieć fakty takimi, jakimi są, a nie takimi, jakie znaczenie im przypisuję; czasem hurraoptymistyczne, a czasem dobijająco depresyjne.
Póki co, cały czas się tego uczę, ale... mam już pewne sukcesy. Czasem.

Boli mnie brzuch.
Od soboty.
Przesadziłam w Krakowie i biedny zroślaczek z dużą blizną wciąż nie może mi tego wybaczyć...
W poniedziałek do kontroli (czemu ta blizna i jej okolice jest taka twarda? Czemu w części brzucha straciłam czucie?), a w środę do pracy:)
Cieszy mnie to i jednocześnie napawa pewna obawą.
Na początek będę chyba jednak musiała jeździć pociągiem, bo trzęsienie busa po pod- i krakowskich drogach zwyczajnie boli. Do wieczora.

Wzięłam się intensywnie za leczenie mojego Koteczka-znajdy.
Jest z nami od listopada i ma charakter psa:)
Do tego stopnia, że przychodzi na gwizdanie:))
Wdzięczne stworzonko i chyba mnie kocha (hm...jak to jest, że zwierzęta kochają mnie z reguły, a ludzie niekoniecznie? Chyba jednak są inteligentniejsi od wzmiankowanych zwierząt...
Z drugiej strony, mówi się, że zwierzęta wyczuwają dobrych ludzi. Złych podobnoż też.)

Piotrek zaczyna kończyć budową kapliczki w ogrodzie:)
I dobrze:)
Będę mogła u jej stóp posadzić moje ukochane hosty:)


I czas już iść spać...
Głupi, bezsensowny, nikomu niepotrzebny wpis...
Ale z drugiej strony, czegóż się spodziewać po wpisie, który już w tytule ma adekwatne słówko: BIBRZENIE?


Za uchem śpiewa Łysa, bo dziś jej dzień:)

Ach, i jeszcze jedno.
Nie lubię rubinów.
Nigdy nie lubiłam i to się nie zmieniło:)


Postanowiłam nauczyć się interpunkcji - nie zaszkodzi mi:))


Dobranoc...

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Gerhard (2012-04-25,22:09): Dobrze, że nie mam czasu "bibrzyć"!!!
Truskawa (2012-04-26,08:22): Ojej, czasami trzeba sobie po prostu pogadać. Co z tym brzuchem Gaba?
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,08:57): Brzuch, Iza, boli. W poniedziałek pewnie powiedzą mi dlaczego. Może opieprzą przy okazji.
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,08:59): W nocy śniło mi się, że truchtałam. Piękny sen....
Gerhard (2012-04-26,11:35): Piękny sen! Moje sny są za to wyjątkowo pokręcone - szwagier proponował mi abym je zapisywał - a on to wyda w formie książki. Kiedyś śniło mi się, że biegłem maraton w Pekinie, pomyliłem drogę i trafiłem na Plac Niebiańskiego Spokoju, gdzie czekało NA MNIE wojsko...
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,11:41): O, Święty Jacku z pierogami !!!
Gerhard (2012-04-26,12:10): Uciekłem w boczną uliczkę. Uliczka prowadziła w dół, do wejścia do kanałów. Byłem już bardzo zmęczony. W kanałach włamałem się do jakiejś komórki i okradłem trochę surowych jarzyn. Kanałami dostałem się do ZAKAZANEGO PAŁACU, gdzie... C.D.N.
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,17:51): No, no...kryminał w odcinkach ;)
euro40 (2012-04-26,19:46): Jakich ziół dodajesz do "ulubionej" sałaty?
euro40 (2012-04-26,19:48): a jeśli nie rubiny to? ...
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,22:33): Szafiry:) I szmaragdy. I ametyst (ametysty brzmią głupio:)
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,22:37): Mieszanka ziołowa "Fit-up" Kamisa do twarogów, jajek i kefirów. W składzie ma: cebulę, czosnek, gorczycę, nasiona wiesiołka, cząber, bazylię, koperek, pieprz czarny i miętę:) I zero soli, glutaminianu sodu, czy innego benzoesanu. Sama natura zasuszona i wymieszana:) PYCHA!
Gerhard (2012-04-26,23:06): Powoli wchodzę do ZAKAZANEGO PAŁACU. Przechodzę pomiędzy ni to linkami, ni to promieniami lasera (to zabezpieczenia przed złodziejami - jak na filmach z włamania do muzeum). Ostrożnie przestawiam nogę nad "promieniem"... I w tym momencie słyszę uderzenie gongu. Otwierają się drzwi i do sali wchodzi Chińska Księżniczka w otoczeniu kilku wojowników strzegących jej bezpieczeństwa. Zaprasza mnie uprzejmie gestem dłoni abym zasiadł do stołu, za którym ona też usiadła. Podchodzę i próbuje wytłumaczyć Księżniczce (po chińsku!!!) dlaczego znalazłem się w Zakazanym Pałacu. W tym momencie moja Siostra (która siedzi razem z nami przy stole) zwraca mi uwagę (po angielsku), że mówiąc do Księżniczki powiniennem użyć form "wysokiego języka" przeznaczonego do kontaktów z arystokracją. A ja mówiłem do Książniczki używając "niskiego języka" - takiego uzywanego przez pospólstwo. Księżniczka bardzo uprzejmie włącza się do rozmowy po angielsku i mówi mojej Siostrze, że to nic nie szkodzi. I tak jest zachwycona, że gość (czyli ja) zwrócił się do niej po chińsku... I tu mniej więcej się obudziłem...
mamusiajakubaijasia (2012-04-26,23:08): O Matko!! Co Ty bierzesz, Wojtek? Ale w sumie... podoba mi się:)
Gerhard (2012-04-26,23:30): I to jest reakcja dość powszechna gdy opowiadam swoje sny. "Co ty bierzesz?". Nic - to tylko mój pokręcony umysł.
Gerhard (2012-04-26,23:33): A ze snu można wyciągnąć też wnioski "biegowe". Zabezpieczenie trasy maratonu w Pekinie jest bardzo słabe (w końcu pomyliłem drogę). A wojsko chińskie jest bardzo nie efektywne - jakby drobną część tych żołnierzy, którzy czekali na mnie postawić przy trasie maratonu jako "pomocników" to reszta nie musiała by czekać na zaginionych maratończyków z bronią.







 Ostatnio zalogowani
Inek
13:53
alex
12:53
gora1509
12:48
Deja vu
12:41
42.195
12:34
Andrzej5335
12:28
kubawsw
12:23
jantor
12:19
1223
11:54
INGL66
11:45
eit28
11:30
AntonAusTirol
11:23
Daro091165
10:36
lordedward
10:05
baderak
09:44
farba
09:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |