Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
265 / 338


2016-07-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
1 z 10 (czytano: 647 razy)

 

Zdecydowanie łatwiej jest się zebrać do biegania, niż do robótek remontowych na drabinie.
Jakoś nigdy nie miałem problemu z zebraniem się, aby pobiegać, za to mam wielki problem z zebraniem się, aby wskoczyć na drabinę i coś tam podłubać w ścianie/suficie w oparach kurzu i pyłu, cieknącego potu i tynku/gipsu... aby w końcu skończyć tą wieczną epopeję w mojej chacie :P

Tydzień urlopu spędziłem jak typowy, klasyczny Janusz - na drabinie ;) może nie cały tydzień od rana do wieczora, ale w większej jego części. Ufff.

Nogę niestety czułem przy lataniu góra-dół po drabinie i nadal jeszcze trochę czuję. Bieganie w sztafecie niestety trochę ją dobiło :/
Ostro wymacałem i czuje problem za Achillesem, w środku po zewn. stronie, oraz czasem spięty mięsień w środku łydy (płaszczkowaty?), ale to już mi się ciągnie od ponad roku, kiedy miałem problem z naderwaniem. Jest to chyba pokłosie tamtej felernej akcji, która ciągnie się i przekłada na moją łydę.
Ogólnie to albo to jest coś z przyczepem samego Achillesa, albo mięśnia pod, albo... jakieś więzadło przeciążone przy kostce.
Nogi mi jeszcze nie urywa, więc z samym USG się wstrzymuję.
Po prostu nie biegam i nie rozciągam tej nogi, a jak już, to bardzo minimini. Smaruje Reparilem i chłodzę zmrożonym woreczkiem żelowym.


Dla relaksu, aby nie zwariować, przeprosiłem się z kolarzówą, której nie dotykałem od jakiegoś roku, kiedy to przeciążyłem plecy na rowerze właśnie i pochylonej pozycji po nim przy "stukaniu młoteczkiem w ścianie" przy remontowych sprawkach.

Postanowiłem więc, skoro biegać nie można, nieco się poruszać, bez jakiegoś hardkora i oszczędzając nogę.
Dawno nie czułem tego specyficznego pędu.
Bieganie jest zajebiaszcze, ale ten błysk prędkości i szybkość przemieszczania się, oczywiście własnymi siłami, jest na rowerze odczuwalny smakowicie, na szosówie wręcz kosmicznie w porównaniu do "górala" :)


Pędząc przed siebie, podziwiając widoki wokół mnie i łapiąc muchy na okulary i w paszczę, tak sobie rozmyślałem, że w sporcie jest jakaś zasada "Jeden z Dziesięciu", szczególnie jeśli chodzi o moje dolegliwości.

Dolegliwości, te mniejsze i większe, które w większości przypadków mijają same, jednak trafi się jakaś pierdółka raz na te dziesięć razy, która przeradza się w pit-stop i komplikacje.
Przeważnie to nie są jakieś hiper akcje, w stylu czołówa z TIRem, ale drobne ryski, nadepnięcie na korzeń albo kamień, poślizg przy podbiegu, lub te pół stopnia zły kąt w jakiejś partii ciała przy czymś.


Tak mnie czasem bierze na przemyślenia...
Sport jest o tyle fajny, co coorevsko niefajny. Można by rzec - niczym dwie strony medalu, jednak medal sam w sobie jest w całości fajny.
Nie chodzi już o to, kto będzie pierwszy na Igrzyskach, gdzie decyduje ułamek sekundy, milimetr, czy lekki powiew wiatru, ale o całą drogę do tego magicznego "bycia przed wszystkimi innymi", gdzie często-gęsto okazuje się, że los i życie decyduje, że "no niestety ty nie, teraz nie".

Podziwianie śpiewu ptasiorów w lesie z jednej strony jest fajne, daje ucieczkę od dającego po tyłku życia, jednak ile to już razy miałem wspomnienia "co by było gdyby..." to wszystko inaczej kiedyś mogło ułożyć się. Czasem chciałoby się cofnąć czas, aby usłyszeć jakiś głos w głowie "hej, zrób to, nie rób tego, zastanów się nad tym, nie myśl o tym".


Wracając do biegania... to poczekam jeszcze parę dni z powrotem, ale coś czuję, że to będzie niestety trochę się ciągnąć za mną.
Na razie przyjmuje to z luzem, ale jak widać będę musiał się nieco posiłować mentalnie.
Szkoda, bo tak miło było czuć rozpędzanie się i zbliżanie do wymarzonego celu.
Alternatywa w postaci remontu i drabiny idzie ku końcowi, więc na deser, o ile pogoda będzie łaskawa, zostaje mi szusowanie na rowerze.
Gdyby jeszcze tylko to było jakoś wygodniejsze dla czterech liter... ;)



Aloha
pl


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
szymon.kalinowski
09:57
platat
09:33
ewa_ryzner
09:23
agakostka
09:21
lida401
09:13
MarasP
09:08
Piotr Fitek
09:06
kostekmar
08:58
eldorox
08:50
Jakub_AK77
08:42
czewis3
08:16
tomasso023
08:03
janusz9876543213
07:50
Admin
07:43
biegacz54
07:13
42.195
07:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |