Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
139 / 193


2013-07-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Być lepszym czyli trenować mocniej? (czytano: 1550 razy)

 

Tym razem zadaje sobie pytanie jak to jest że grupa zawodników wykonująca zgodny z założeniem plan, wykonująca ten sam trening wraz z zawodnikiem który już pobiegł nie jeden raz wynik 2:06 w maratonie. Mimo wielu prób nigdy nie zbliżyła się do takiego wyniku, i nie chodzi tutaj o zawodników z najwyższego szczebla, ale nawet o nas, zwykłych amatorów biegania którzy chcemy osiągnąć pewne granice, kiedy to samo ukończenie maratonu nas już nie satysfakcjonuje i chcemy osiągnąć pewien poziom sportowy, czy to przy złamaniu 3, 4 czy 5 godzin w maratonie.

Zakładam że dla jednego z Was szczytem marzeń jest złamanie 3h w maratonie i jesteśmy przekonani że według danego schematu, według biegowego partnera który już niejednokrotnie osiągnął wynik poniżej 3h w maratonie i jeżeli dotrzymamy mu kroku na treningach to też złamiemy 3h?
Zatem czemu tak jest że nasz biegowy partner znów pobiegł oczekiwany rezultat a my daleko za nim, o ile w ogóle dotarliśmy do mety.

Na te i inne pytania postaram się wyjaśnić poniżej, zatem:

Do pewnych rzeczy trzeba podejść stopniowo, owszem są osoby którym przychodzą pewne rzeczy łatwiej, ale jest to znikomy procent, droga do sukcesy zazwyczaj jest długa i monotonna. Dla jednego wystarczy jak pobiega 3-4 razy w tygodniu żeby złamać 3h w maratonie i zaledwie po roku biegania, inny potrzebuje na to 10 lat przy codziennych treningach i też nie ma gwarancji że taki wynik osiągnie. Zatem co robimy źle?

To że zawodnik nazwijmy go X, osiągnął sukces i może trenować nawet 2 razy dziennie, nie znaczy że zawodnik Y też powinien mieć taki wynik skoro wykonywał ten sam trening co zawodnik X
Bo wystarczy że zawodnik X jest powiedzmy studentem, jest nauczycielem czy wykonuje na co dzień w miarę na tyle elastyczną pracę że trening 2 razy dziennie nie stanowi problemu, podczas gdy zawodnik Y pracuje fizycznie 8h na nogach, zatem ma mniej czasu na regenerację i na odnowę i w ciągu dnia jego organizm doznaje większego obciążenia fizycznego

Czy zatem zawodnik Y ma szansę dorównać zawodnikowi X. Oczywiście że tak. I to przy dużo mniejszym obciążeniu treningowym,o ile zawodnik X nadal będzie trenował 2 razy dziennie, przez 6-7 dni w tygodniu, to zawodnik Y wystarczy że potrenuje 5 razy w tygodniu i ma takie same szanse na uzyskanie lepszego wyniku. Wystarczy że dla zawodnika Y odpowiednio zostaną ułożone treningi, przy dużo mniejszym obciążeniu i spokojnie można dość do znakomitego wyniku mniejszym nakładem sił. To że ktoś powiedzmy robi 160km tygodniowo żeby złamać 3h w maratonie, to nie znaczy że my biegając poniżej 100km w tygodniu nie pobiegniemy szybciej.


Japończyk Yuki Kawauchi pokazuje że można mniejszym nakładem sił dość do poziomu światowego formatu w maratonie. jak sam twierdzi trenuje dużo mniej niż inni zawodnicy a osiąga dużo więcej. Jak tego dokonał?
Wystarcza czasami zobaczyć poprzez dokumentację czy to poprzez film czy inną relację w jaki sposób ten zawodnik pokonuje kolejne kilometry podczas rywalizacji. o ile inni zawodnicy są w stanie spojrzeć na zegarek, porozumiewać się miedzy sobą a na mecie jeszcze udzielać wywiadu to można wnioskować że zawodnik nie dał z siebie wszystkiego, podczas gdy taki Yuki Kawauchi prawie na każdych zawodach mdleje z wycieńczenia.

Ja w swojej skromnej karierze w ubiegłym roku tak miałem we Wrocławiu, ten maratonie nie miał prawa mi wyjść. Był to mój czwarty start w maratonie w ciągu 30 dni. Na 7 dni przed startem we Wrocławiu uczestniczyłem w maratonie Wilnie gdzie zająłem drugie miejsce i po tym wyjeździe mocno cierpiałem z powodu zatrucia pokarmowego. Przez 3 dni leżałem w łóżku, do Wrocławia jechałem zatem nocnym pociągiem i po nieprzespanej nocy postanowiłem wziąć udział w maratonie we Wrocławiu. Dla mnie silnym
bodźcem było wejście po 30tym kilometrze w pierwszą szóstkę i nie myślałem wówczas o konsekwencjach jak i o przemęczeniu organizmu. Na mecie padłem z wycieńczenia (patrz zdjęcie) ale tym samym udowodniłem sobie do czego można doprowadzić poprzez mocną psychikę, dlatego wierze że wspomniany Japończyk też jest wiarygodny w swoich wyczynach poprzez wiarę w swoje sportowe osiągnięcia

I jeszcze krótko o upałach. Każdy z nas obecnie ma prawo mieć chwile słabości i w różny sposób walczycie. Inaczej mają Ci co planują start w okresie wakacyjnym. Jak się do takiego startu najlepiej przygotować?
W jednym z artykułów na konkurencyjnym portalu był wpis żeby biegać w czapce.
Moje pytanie brzmi, dlaczego zatem w trakcie ME w Barcelonie gdzie był skwar większość zawodników biegła bez czapki?
Izotoniki brać czy nie brać? Moim zdaniem wystarczy spojrzeć niekiedy na datę ważności i skład żeby zobaczyć ile w tym jest chemii. Mi osobiście izotoniki do szczęścia nie są potrzebne. Nasza elita niekiedy je promuje ale jak widać nie pomagają im żeby dobiec do mety. Pamiętam jak w ubiegłym roku jednemu z Kenijczyków przed maratonem dostarczono takie cudo i w efekcie następnego dnia miał maraton ale w toalecie. Mimo że miał pełnić rolę pace makera to nawet pierwszych trzech kilometrów nie był w stanie wytrzymać w zakładanym tempie..
Zatem osobiście zalecam pic jak najwięcej zwykłej niegazowanej wody. W przypadku upału najlepiej tuż przed pójściem na trening wypić pół litra wody i w efekcie nie będziemy czuć tak szybko pragnienia. Podobny schemat działa na zawodach.


Co do moich dalszych planów ciężko mi się wypowiedzieć. Uczestniczyłem wczoraj w pierwszej edycji biegu w Kurzętniku. Był to mój pierwszy start w tym miesiącu. Przez ten czas mocno skupiłem się na treningach i efekty widać. Przed startem wiedziałem że będzie ciężko wejść w pierwszą szóstkę, ale się cieszyłem bo zatem miałem okazje się sprawdzić ile brakuje mi do lepszych. Tuż po starcie objąłem prowadzenie i mocno się zdziwiłem kiedy to przez 3 km udało mi się utrzymać pozycje lidera, później
pałeczkę przejął Bartosz Mazerski i to on jako pierwszy minął linie mety z czasem 29.38. Ja w samotnym biegu staram się jak najdłużej utrzymać pozycji dającej podium. Przede mną Paweł Tarasiuk z Poznania i za mną Kamil Nartowski który ambitnie starał się mnie dogonić i w zasadzie byłem pewien że tak się stanie. Dlatego mocno się zdziwiłem kiedy mimo że ja mocno po 3 km zwolniłem to różnica czasowa pomiędzy nami się ustabilizowała i kiedy to zdawało się na 2km przed metą że jednak dojdzie do mocnej rywalizacji to jednak tak się nie stało. Na kilometr przed metą jak była długa prosta wydłużyłem krok i swobodnie powiększyłem przewagę tak by już na rynku gdzie było niewielkie wzniesienie móc spokojnie dobiec do mety.
Dystans faktyczny wynosił ok 9.3km zatem pobiegłem po ok 3.19-3.20/km. Dodam że od pięciu dni borykam się ze ścięgnem Achillesa zatem nie wiem co dalej. Współpracuje zarówno z masażystką jak i rehabilitantem oraz dodatkowo sam też próbuje uelastycznić ścięgno, ale jak to się mówi stomatolog sobie zęba też nie zrobi zatem mimo że wiem jak komuś pomóc, to sobie jest znacznie trudniej.. Zatem obecnie żyje chwilą nie przewiduje robić przerwy, mam zaplanowane kilka startów kontrolnych

Pierwsza szóstka open w Kurzętniku:
1. Bartosz MAZERSKI 29.38
2. Paweł TARASIUK 30.34
3. Ja 30.47
4. Kamil NARTOWSKI 30.57
5. Damian PIERNIKOWSKI 31.37
6. Paweł PSZCZÓŁKOWSKI 31.37



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


kameln (2013-07-21,11:58): Gratuluje Krzysiek!!! I tak że nie zszedłem z trasy bo oddawałem krew ostatnio i wczoraj strasznie się męczyłem:)Pozdrawiam
Krzysiek_biega (2013-07-21,12:10): W takim razie Kamilu dla Ciebie wielki szacunek. Ja nie wiem czy odważyłbym się po oddaniu krwi brać udział w zawodach
marek100384 (2013-07-21,19:03): Ja tak się czasami zastanawiam nad swoimi wynikami i wiem,że trenuję bardzo mało,bo w miesiącu nie przekraczam nawet 200km,a czasami nawet 150km,a wyniki jak dla mnie są dobre,na tak małą ilość treningów. Pracuję 8 godzin fizycznie. Więc z pewnością gdybym trzymał się jakiekoś planu treningowego to z pewnością moje obecne rekordy poprawiłbym bardzo szybko.
Krzysiek_biega (2013-07-21,20:02): Marku w Twojej sytuacji ciężko trzymać się planu bo jak wspomniałeś pracujesz fizycznie, tutaj z dnia na dzień najlepiej podejmować decyzje, wówczas trening największą ma wartość.
filips1 (2013-07-21,21:18): przebiegnij maraton górski -świetna sprawa i różni się diametralnie od biegów płaskich pozdrawiam
Krzysiek_biega (2013-07-22,11:15): Dariusz już biegłem kiedyś setkę w Boguszów Gorce, oraz 7 maratonów górskie dzień po dniu. Wprawdzie żadne z tych biegów nie mogą się równać z profilem trasy biegów górskich w Szwajcarii, ale może kiedyś kto wie..Góry są tak wspaniałe że wole po nich chodzić niż biegać dzięki czemu mam czas dokładniej podziwiać krajobraz:)
Master Piernik (2013-07-22,22:56): Twoja taktyka rozegrania biegu jak zwykle ryzykowna :) ale skuteczna ! Pozdrawiam !
Rufi (2013-07-23,09:23): Bardzo fajny wpis. Daje nadzieję :-)







 Ostatnio zalogowani
ksieciuniu1973
18:07
benek88
17:59
42.195
17:32
Wojciech
16:46
flatlander
16:36
Admin
16:15
ab
15:53
platat
15:41
JW3463
14:34
Dziolek
14:31
Jurek D
14:22
tomasso023
14:13
Citos
13:54
pyrek
13:49
biegacz54
13:41
ozzy
13:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |