2013-04-08
Dostęp do
wpisu:
Publiczny
| 6 Poznań Półmaraton (czytano: 734 razy)
Nie miałem w planach biegać w Poznaniu ale w drodze z Warszawy zdecydowałem się, że stanę na starcie bo i tak miałem zrobić trening i pobiegnę z Martyna na 1:32 czyli po ok 4:20.
Ostatnie dni średnio się czuje. Coś jak człowiek na pograniczu przeziębienia. Nie jest to komfortowe na 6 dni przed maratonem ale nie ma co się mazać.
W Poznaniu mieliśmy jako PUMA swoje stoisko więc na nim spędziłem sporo czasu. Udało mi się otrzymać numer startowy i nic nie stało na przeszkodzie bym legalnie pobiegł sobie w Poznaniu po 3 letniej przerwie :)
Biec na 1:32 to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie. zazwyczaj mój czas netto nie równi się od czasu brutto o więcej niż 2 sekundy a teraz musiałem się ustawić w tyle ale nawet nie miałem pojęcia gdzie.
Pierwsze 5 km to bieg całkowicie w ścisku i przeskakiwania z prawa na lewo i odwrotnie z dużym problemem utrzymania tempa.
To pierwsza dygresja. Po co ludzie którzy później biegną na ponad 2 h ustawiają się w pierwszych liniach? Całkowicie bezzasadnie i uciążliwie dla innych.
W planach był bieg równo po 4:20 i może na końcówce coś urwać. Nie chciałem się zbytnio narzucać Martynie i wolałem aby to ona dyktowała warunki a ja leciałem obok kontrolując zegarek.
W Poznaniu zawsze super się biega bo kibiców jest sporo. Ja to nazywam efektem wychowania sobie kibiców przez organizatorów. Warunki pogodowe idealne. Trasa bardzo szybka. Cała droga szła bardzo gładko. Miedzy czasy pokazywały że jest nieźle. Ostatnie 7 km jeszcze udało się przyspieszyć i wpadliśmy na metę z czasem netto 1:31:06 czyli o ponad 3 minuty lepiej niż ostatnio Martyna pobiegła. Zajęła 9 miejsce w generalce kobiet.
Dzięki pomocy Marcina Kęsego mieliśmy nocleg w hotelu przy Malcie (Hotel Park) co jest dużym uproszczeniem. Wracając dopingowałem jeszcze wszystkich bo... lubię to robić :)
Bieg w Poznaniu był zupełnie innym niż w Warszawie. Jak biegnę na wynik w okolicach 1:15 to nie mam czasu na myślenie, rozglądanie się, obserwowanie innych biegaczy czy kibiców... Coś nowego :)
Do maratonu został tydzień.
Wczoraj biegacze startowali w Debnie i Paryżu. Owoc, który był na podobnym poziomie (nawet chyba lepszym) z powodów problemów z nogą pobiegł "tylko" 2:50:04. Tylko bo 2:40 było w zasięgu.
W Poznaniu rozmawiałem długo z Januszem Stańczakiem i Michałem Bartoszakiem na temat mojego startu oraz diety białkowej. Po tej konsultacji postanowiłem nie robić jej. Z treningu i startu w Warszawie wszystko wskazuje na to że można na styku atakować 2:40.
Agnieszka Gortel biegała w Dębnie. W Warszawie była za mną 35 s. Ma dużo większe doświadczenie maratońskie i pobiegła 2:40:04. Ale z drugiej strony w Debnie nie miała z kim biegać a w Rotterdamie będzie spora grupa ludzi na taki wynik.
Na razie skłaniam się ku temu by zacząć pierwszą część 1:21 - 1:22. Jeśli zacznę na 1:22 (po 3:53 km) to drugą część musze biec na 1:18 (po 3:43 km) a to już zdecydowanie za szybko.
Jakieś rady?
Zdjęcie z mety półmaratonu.
pipipipipi
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora
adamus (2013-04-08,19:01): Piotrze, do Agi sie nie porównuj. Ona ma wieloletnie doświadczenie maratońskie a dla Ciebie to będzie debiut... Sądzę, że powinieneś zacząć właśnie na 1:21 - 1:22 pierwszą połowę a później zobaczysz. Wynik 2:42 to bardzo fajny cel na debiut. Kto powiedział, że musisz celować w okrągłe liczby? Wybór należy do Ciebie, masz fajny początek roku ale pamiętaj, że to będzie DEBIUT.. Powodzenia :D
Marysieńka (2013-04-08,20:14): Rady...nie daj się "ponieść tłumowi"...powodzenia:))
|
