Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
126 / 193


2013-03-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Sportowcy mutanci, doping genetyczny (czytano: 3179 razy)

 

Jakiś czas temu został wyemitowany program w Planet Plus na temat dopingu genetycznego. Postanowiłem zapisać sobie najważniejsze informacje i stwierdziłem że warto o tym jak najwięcej mówić. Najciekawsze informacje z wyemitowanego programu to:
- Doping nie sprawi że nie dojdę a zostanę mistrzem świata, ale da dobremu sportowcowi, to coś co spowoduje by zwyciężać....
-Na całym świecie jest 35 laboratoriów antydopingowych
-Znamy dziś ponad 220 genów które mają znaczenie z punktu widzenia wydolności sportowej. Nieustannie są odkrywane nowe. Każdy z nich mógłby posłużyć do dopingu genetycznego
- Epo, czyli erytropoetyna jest hormonem wspomagającym produkcję czerwonych ciałek krwi, to klucz do wytrzymałości. Miostatyna wpływa na przyrost mięśni, to ważne tam gdzie liczy się siła
- Główna różnica między dopingiem hormonalnym, a genetycznym polega na tym że hormon można odstawić a gen NIE.
Raz wbudowany w organizm odbiorcy-pozostanie w nim na zawsze , a przynajmniej bardzo długo...
- 15 milionów ludzi na świecie przyjmuje anaboliki by wspomóc przyrost mięśni, mimo skutków ubocznych w postaci schorzeń wątroby, guzów i impotencji


Zatem zapraszam to miłej lektury, zaznaczam że w żadnym stopniu nie jestem autorem tekstu, lecz jedynie przekazuję materiał jaki był wyemitowany w Planet Plus na temat dopingu genetycznego


Doping genetyczny to logiczna konsekwencja badań biotechnologicznych ostatnich dziesięcioleci. Warto się zastanowić czyje osiągnięcia podziwiamy, sportowca czy biotechnologa. Celem jest stworzenie nadczłowieka wyposażonego w określone właściwości. Gdy ta metoda stanie się dostępna, nie zdołamy zapobiec nadużyciom. Sport to pieniądze i prestiż, więc nie ma możliwości by zrezygnowano z tak skutecznej metody jaką w przyszłości stanie się doping genetyczny

Film Beata Gloggera o przyszłości sportu:
Dla większości ludzi sport to przyjemność, dla niektórych biznes. Doping pojawiał się na wielu poziomach rywalizacji i w bardziej lub mniej wyrafinowanej postaci był obecny w sporcie od zawsze. Doping nie sprawi że nie dojdę a zostanę mistrzem świata, ale da dobremu sportowcowi, to coś co spowoduje by zwyciężać. Każdy wspomaga się tym, co przynosi korzyści w jego dyscyplinie.
Hormon wzrostu, erytropoetyna, hormon tarczycy, testosteron, insulina, amfetamina, betablokery, własna krew. Doping genetyczny nie wymaga stosowania pigułek, zastrzyków, ani kroplówek. Dzięki kilku dodatkowym genom sportowiec sam wytwarza niezbędne wspomaganie we własnym ciele. Czyżby doping genetyczny był dopingiem doskonałym?

Po osiągnięciu pewnego szczebla kariery sportowcy muszą się liczyć z kontrolą antydopingową, nawet podczas treningu lub w domu. Sportowa elita musi zgłaszań nieustannie władzom swoje miejsce pobytu, ktoś kogo nie sposób znaleźć naraża się na podejrzenia.


Mimo to kontrole wychwytują niewielu winowajców, gdy w sieć wpadają naprawdę grube ryby, lub gdy wybucha gruby skandal, jest to zazwyczaj wynikiem denuncjacji. Zbyt wyrafinowane są dziś metody dopingu i mafia która się tym trudni, a dzięki dopingowi genetycznemu mogą być jeszcze bardziej wyrafinowane i skuteczne

prof. Theodore Friedman (Akademia Medyczna Uniwersytetu Kalifornijskiego) genetyk, który działa na pierwszej linii frontu z zagrożeniami jakie może stwarzać doping genetyczny:
W pierwszej kolejności zostaną wykorzystane techniki które wzmacniają siłę mięśni, wspomagają proces dostarczania tlenu do mięśni, tu wzorem jest erytropoetyna, która stymuluje produkcję ciałek krwi. Ważne są specyfiki lub geny, które wpływają na to jak tkanki wykorzystają energię. Po te metody sięgają trenerzy i zawodnicy, którzy nie przestrzegają zasad etyki. Zrobią wszystko żeby zwyciężyć bo stawką w tej grze są wielkie pieniądze. Środowisko sportowe wywierają ogromny nacisk na to aby
stosować metody genetyczne, dlatego prędzej czy później zostaną zastosowane.


Czy modyfikacje genetyczne u sportowców to samo zło? Nie wszyscy tak uważają. Jednym z wyjątków jest bioetyk Andy Miah z Fundacji Sztuki i Kreatywnych Technologii Liverpoolu, wolnomyśliciel który wkurza kolegów bo kwestionuje obecny porządek

Sport potrzebuje modyfikacji genetycznych, to nie podlega dyskusji bo on opiera się na atletach którzy przesuwają granice ludzkich możliwości. Na tym polega sport wyczynowy. Sami podsuwamy zawodnikom technologie wspomagające wyczyn żeby je przekraczali

Na całym świecie jest 35 laboratoriów antydopingowych, ich personel szuka podejrzanych próbek i dba o czystość sportu. Próbka A zostaje poddana analizie biochemicznej. Próbka B jest przechowywana, można po nią sięgnąć gdy w próbce A zostanie wykryty doping, a podejrzany zawodnik nie przyzna się do winy. Lecz gdy sportowiec zamiast obcego hormonu, wprowadzi do organizmu gen do jego produkcji - nie udowodni tego żadne laboratorium. Dlatego próbki B pozostają przez 8 lat w lodówce, na wypadek gdyby
pojawiły się nowe metody badawcze.

Patrick Diehl, biochemik (Niemiecka Szkoła Wyższa Sportowa, Kolonia): gdy jest jasne iż jakiejś metody nie da się wykryć, staje się bodźcem do jej stosowania, klasycznym przykładem są sterydy anaboliczne, przyjmowano je choć nie były zbyt skuteczne, tylko dlatego że nie było można ich namierzyć.

Badacze z Koloni chcą ustalić jak można udowodnić wprowadzenie mutacji genetycznych wspierających rozrost mięśni, w tym celu rekrutuje się ochotników którzy trenują muskulaturę.

Przyjrzymy się czynnikom wzrostu w surowice, macie ochotę wziąć udział w tym badaniu?
-ile krwi nam pobierzecie
-standardowo, jak przy normalnym badaniu

Naukowcy badają wielu różnych ludzi, wysportowanych i nie, mężczyzn i kobiety, osoby różnego pochodzenia. Chcą najpierw ustalić jak na płaszczyźnie biochemicznej można ustalić wzrost mięśni.
Jednym z badanych jest mister naturalnej kulturystyki.
To ważny punkt odniesienia, bo jego mięśnie są na 100% czyste
W przeciwieństwie do kolegów ten kulturysta zrezygnował z chemii
Nie da się udowodnić dopingu genetycznego, szukając doping we krwi, czy w moczu, bo geny występują w każdej komórce naszego ciała. Doping genetyczny można udowodnić jedynie pośrednio.
Trzeba wykryć zdradzającego ślady, takim śladem może być miostatyna która ogranicza rozrost mięśni, o modyfikacjach genetycznych może świadczyć nienormalne stężenie we krwi miostatyny lub produktu jej rozkładu, lecz co jest normą-odpowiedzi dostarczą właśnie te badania

By przekonać się jaki wpływ mają geny na wydajność organizmu, wystarczy zajrzeć do annałów (kronik) sportowych i poszukać mistrzów olimpijskich biegów na 100m, oprócz złotego medalu, łączy ich coś jeszcze - kolor skóry. 2008 Usain Bolt w Pekinie , 2004 Justin Gatlin w Atenach , w 2000 Maurice Green w Sydney, W 1996 Donovan Bailey (Atlanta), 1992 Linford Christle (Barcelona), 1998 Ben Johnson - zdyskwalifikowany za doping w Seulu, 1984 Carl Lewis w Los Angeles. Jedynym wyjątkiem jest w 1980 Allen Wells w Moskwie bo Stany Zjednoczone i inne narody sprinterów zbojkotowały moskiewskie igrzyska. Ostatni biały biegacz zwyciężył 39 lat temu na olimpiadzie w Monachium (1972 rok), był nim Rosjanin Walerij Borsow.

Jeszcze wyraźniej widać to po rekordach świata, najszybszym człowiekiem świata jest po dziś dzień Usain Bolt z fenomenalnym wynikiem 9 sekund i 58 setnych sekundy na 100m. By natknąć się na pierwszego białego rekordzistę, to trzeba się cofnąć o 50 lat. Mijając takie legendarne nazwiska jak Armin Hary, pierwszy zawodnik na świecie który przebiegł 100m w równe 10 sekund (21 czerwca 1960 - Zurich), można zatem stwierdzić że czarna skóra = szybkość.
Długo tłumaczono to zjawisko tzw teorią Getta, według niej tylko sport otwierał czarnoskórym drogę do awansu społecznego - dlatego sprężali się bardziej niż biali.
To bzdura, źródłem przewagi są geny. Ta teza została udowodniona naukowa i jest nadal przedmiotem badań.

Stephen Roth, genetyk (Uniwersytet Maryland, Waszyngton) :
Badamy różnych ludzi, mierzymy wydajność ich układu sercowego naczyniowego, oraz mięśni i różne aspekty wydolności sportowej. Pobierzemy od nich próbki DNA i postaramy się zidentyfikować geny,który wpływają na wydolność.
Podobne badania są prowadzone na różnych uczelniach w różnych krajach.
Wspólnym wysiłkiem powstaje lista tzw. genów sportowych, czyli tych których warunkują siłę, szybkość, wytrzymałość, pochłanianie tlenu, zaopatrzenie w energie itd.

W wymazie jamy ustnej znajdują się komórki które są później badane w laboratorium pod względem genetycznym.
Znamy dziś ponad 220 genów które mają znaczenie z punktu widzenia wydolności sportowej. Nieustannie są odkrywane nowe. Każdy z nich mógłby posłużyć do dopingu genetycznego

Stephen Roth :
- wykryto Epo, także miostatyna może posłużyć do dopingu genetycznego, kolejnym potencjalnym celem jest IGF 1
- Czy to znaczy że wkrótce zostaną wykorzystane do dopingu?
- Nie wiem

Epo, czyli erytropoetyna jest hormonem wspomagającym produkcję czerwonych ciałek krwi, to klucz do wytrzymałości. Miostatyna wpływa na przyrost mięśni, to ważne tam gdzie liczy się siła.
Także IGF 1 zwiększa siłę mięśni, może zainteresować wielu zawodników.
Czy gdy się wie jak ważne są geny dla sportowców, wolno wykorzystać tą wiedzę by je wzmocnić, zwiększyć ich wytrzymałość, by przydać im szybkości?

Andy Miah: Wielu ludzi szermuje argumentem iż modyfikacja genów to zabawa w Boga. Jeśli tak to bawimy się w to od wielu lat, jeśli nie to -to mamy przykłady z wykorzystaniem nauki do poprawy jakości naszego życia. Biologia stale się rozwija, zmieniają się jej narzędzia, nasza ingerencja w tą sferę jest częścią szerszego procesu.
Nie postępujemy nieetycznie według przyrody, te modyfikacje powinny być zgodne z jej duchem, podczas gdy wcześniejsze nie były.


Theodore Friedmann, genetyk (Światowa Agencja Antydopingowa WADA). Zwolennicy dopingu genetycznego mówią że jest to naturalne przedłużenie nauki i że genetycznie zmodyfikowani sportowcy mieszczą się w definicji przyrody.
- To Absurd, nie ma w tym nic naturalnego

Czy genetycznie zmanipulowana sportsmenka, to naturalny etap rozwoju człowieka? Czy wykwit chorobliwej żądzy władzy naukowców, nic po niej nie widać. To geny determinują jej wydolność, ale co one tak naprawdę robią?
Jądro każdej komórki naszego ciała zawiera informację genetyczną, kod DNA zapisany w chromosomach, nitkowane molekuły są nośnikiem wszystkich zapisanych kodem chemicznym informacji potrzebnych nam do życia.
Nie zawsze wszystkie geny są aktywne, gdy gdzieś w organizmie zostanie odnotowany niedobór tlenu-włącza się gen EPO, specjalny enzym odczytuje gen zawarty w DNA i przekłada pozyskaną informację na
krótki odcinek RNA, zwany MNRA lub przekaźnikowym RNA, bo jego zadaniem jest przekazanie rozkazu danego genu. MNRA opuszcza jądro komórkowe, w plazmie komórkowej czeka na niego inny enzym, tzw Rybosom. Rybosom przekłada następnie informacje genetyczną na konkretną strukturę białka. W wypadku genu EPO na hormon EP0, stymulujący produkcję czerwonych ciałek krwi i wspomagający wytrzymałość sportsmenki, lub wypadku innych genów dodający jej sił lub dostarczający energii.


Jak wielkie znaczenie może mieć jeden gen pokazały zdjęcia amerykańskiej telewizji CBS, gdzie był pokazany biegacz narciarski z Finlandii Ero Mentirante podczas Zimowych IO w Squaw
Valley, gdzie zdobył swój pierwszy złoty medal, święcił tryumfy także na kolejnej zimowej olimpiadzie. Od początku podejrzewano go o doping, czemu Ero stale zaprzeczał. Dopiero 20 lat później badacze wykryli u niego rzadką mutacje genu EPO, która wspomagała jego nadludzką wytrzymałość i pozwalała znacznie zdystansować
rywali


Pojedynczy gen może świadczyć za ponad przeciętną siłę o czym świadczyć może przypadek z berlińskiej kliniki Charite, w roku 2000 przyszedł tu na świat niezwykły chłopiec. Lekarze dostrzegli od razu że z chłopcem jest coś nie tak, już jako noworodek miał mięśnie godne kulturysty, początkowo sądzono że jest chory. Chłopca badało wielu specjalistów, lekarze zmagali się z zagadką i w końcu znaleźli odpowiedź: U chłopca stwierdzono defekt jednego genu odpowiedzialnego za miostatyne, chłopiec
imponował sprawnością. W wieku 4.5 roku potrafił utrzymać na wyprostowanych rączkach dwie, 3 kilogramowe hantle, jest jedynym człowiekiem znanym nauce z tą genetyczną anomalią.


Tym czasem w świecie zwierząt znamy ją od dawna. W wyniku mutacji genetycznej, bydło rasy Belgian Blue, nie wytwarza miostatyny-hormonu który hamuje rozrost mięśni. Gdy go nie ma, pojawiają się zwały mięśni. Takie i podobne wieści ze świata genetyki rozbudzają apetyty w sportowym światku. Dlatego największe na świecie stowarzyszenie naukowe American Association For The Advancement Of Sciencie (Amerykańskie Stowarzyszenie Popierania Rozwoju Nauki) włączyło się do debaty o dopingu genetycznym.


Mark S. Frankel ( dyrektor ds. etyki i prawa): Jeżeli można liczyć na jakieś korzyści, zwykle finansowej natury, pojawią się osoby które będą chciały wykorzystać naukę do niecnych, nieetycznych celów. Wiemy to od czasów Galileusza. Nauka bywa wykorzystywana przez ludzi i organizacje do celów których inni mogą nie akceptować. Lecz jeśli w danej chwili ci ludzie będą mieli taką możliwość-to na pewno to zrobią.


Kiedyś jakiś lekarz wesprze gdzieś w ten sposób na świecie jakiegoś sportowca, sięgnie po strzykawkę i zaaplikuje mu doping genetyczny, krążą plotki że to już się stało, ale nie ma dowodów. Nikomu niczego nie udowodniono bo brakuje niepodważalnych procedur diagnostycznych. Genów nie da się tak zwyczajnie umieścić w strzykawce, tak jak anabolików lub EPO. By wprowadzić obce geny do ciała człowieka potrzebni są wspólnicy

Wirusy-zmodyfikowane wirusy które można przenieść do krwiobiegu sportowca. Wirusy nie są organizmami żywymi, składają się wyłącznie z osłonki i ukrytego pod nią kodu genetycznego, nie mogą się namnażać samodzielnie więc wykorzystują bardzo wyrafinowane metody. Posługując się specjalnym systemem namierzania lokalizują precyzyjnie cel w zainfekowanym organizmie. np komórki krwi lub komórki mięśniowe, następnie wnikają do zaatakowanej komórki i przemycają do jej wnętrza swój kod genetyczny, w końcu wprowadzają go do jej jądra. Kod genetyczny wirusa przeprogramowuje jądro komórkowe w którym geny wirusa stapiają się z genami właściciela. Od tej chwili zaatakowana komórka wypełnia rozkazy wirusa. Gdyby zmodyfikowane wirusy w miejsce swoich chorobotwórczych genów transportowały geny sportowe, zamiast pędzić ofiary w chorobę mogłyby uczynić ją szybszą, silniejszą, bardziej wytrzymałą. Doping genetyczny nie podlega dziedziczeniu bo jego adresatem są komórki ciała mięśnie lub układ
krwiotwórczy a nie plemniki lub komórki jajowe.

Theodore Friedmann: Znając presje jaką poddawani są sportowcy i wiedząc że są ludzie którzy chętnie by wprowadzili technologie genetyczne do sportu , myślę że jest to bardzo niepokojąca i niebezpieczna kombinacja. Zakładam że jeśli nawet dotąd nic takiego się nie zdarzyło, to zdarzy się już niebawem.

Czy sportowcy dają sobie naprawdę wstrzykiwać zmodyfikowane wirusy by zdobyć medal?

Stephen Roth: W kontekście dopingu w sporcie obserwujemy zjawisko znane pod nazwą dylemat Gultmana, bardzo wielu sportowców zdecydowałoby się sięgnąć po doping, który zagwarantowałby im złoty medal olimpijski, nawet gdyby mieli umrzeć 5 lat później. Odsetek tak myślących sportowców jest wyższy niż w normalnej populacji. Zawodnicy zrobią wszystko żeby osiągnąć jak najlepszy wynik, nie mam wątpliwości że genetyka przyciągnie ich uwagę.

Szybsza śmierć w zamian za złoty medal olimpijski. Kiedy stanie na podium pierwszy podrasowany na podium olimpijczyk? Może już w 2016 roku w Rio de Janerio, a może już był taki w Londynie?

Mark S.Frankel : Martwię się o Igrzyska w Brazylii, mam mniejsze obawy co do lat poprzedzających. Wiem też że WADA martwi się z tego powodu, angażując znaczne środki próbuje stworzyć testy, obawiają się iż to zagrożenie wygląda już zza węgła

Badania nad technologami genetycznymi są prowadzone z myślą nie o dopingu w sporcie, lecz o terapii genowej dla osób mocno niepełnosprawnych. 23 letni Asmafi cierpi na zanik mięśni i może poruszać tylko jednym palcem.
Objawy tzw. dystrofii mięśniowej pojawiają się w wieku dwóch lat i dotykają jednego na 5 tysięcy chłopców-, nigdy dziewczynek. W wieku 15-tu lat niemal wszyscy są przykuci do wózków inwalidzkich. Z czasem z coraz większym trudem przychodzi im mówienie i przełykanie. Zanik mięśni obejmuje także mięśnie oddechowe, rzadko który pacjent żyje dłużej niż 25 lat. Nie ma skutecznej terapii. Pozostaje jedynie intensywna pielęgnacja zachowanej jeszcze muskulatury. 17 -letni Adrian, jest jednym z mieszkańców opieki w Zurichu, dystrofia mięśniowa jest chorobą dziedziczną będącą następstwem jednego tylko genu. Chorobę o podłożu genetycznym trzeba leczyć za pomocą genetyki-to było główne założenie terapii genowej. Chodzi o to by zastąpić chory gen-zdrowym, lub zrekompensować jego funkcję innym. Terapie genowe są przedmiotem badań w różnych, innych klinikach. W berlińskich Charité naukowcy chcą wykorzystać wiedzę jaką zdobyto lecząc chłopca z dystrofią, jednak ta jak i 3 inne kliniki odmówiło komentarzy jak również 20 innych naukowców którzy opracowują terapie genowe do leczenia chorób mięśni.
Pewnie obawiają się kwestii wykraczających poza obszar terapii, nie chcą powiedzieć że to działa bo mogliby przyciągnąć sportowców którzy korzystaliby z tych metod, by poprawić swoją wydolność, dlatego nie chcą mówić o wynikach pracy, ich wiedza mogłaby trafić do ludzi, którzy wykorzystaliby ją do celów nie związanych z leczeniem.


Jestem oburzony taką reakcją, naukowcy i lekarze zajmujący się terapią genową powinni być na pierwszej linii i podkreślać stale że jest wyraźna różnica między tym co robią z myślą o ratowaniu zdrowia, a tym co robią inni z wynikami ich badań. Chciałbym żeby stowarzyszenie zawodowe reprezentujące specjalistów od terapii genowej wydały oświadczenia których zajmą stanowiska wobec dopingu genetycznego.Nie mogą zamykać oczu na fakt że ich techniki są wykorzystywane do innych celów. Wszyscy i tak już to wiedzą.

W końcu znajdujemy badaczkę która zajmuje się terapią genową schorzeń mięśni i jest gotowa udzielić nam informacji. Odwiedzamy Europejskie Laboratorium Biologii Molekularnej w Monte Rotondo na północ od Rzymu, pracuje tu amerykańska badaczka Maria Rozenthal. Poszukuje terapii która powstrzymałaby patologiczny zanik mięśni u chorych, a także w pełni naturalny u starszych ludzi. W tym celu stosuje gen IGF1 będący ważnym czynnikiem stymulujący rozrost mięśni.

Pierwszymi schorzeniami obranymi za cel terapii genowej były choroby krwi, bo krew jest łatwo dostępną tkanką. Możemy ją pobierać i modyfikować komórki. Poważniejszym wyzwaniem jest walka z dystrofią mięśniową, lub z chorobami serca bo znacznie trudniej jest wprowadzić geny do tych organów i sprawić żeby działały zgodnie z naszymi intencjami.

Nadii Rozenthal i jej zespołowi ta sztuka się udała, przynajmniej w odniesieniu do zwierząt. Opracowali metodę która umożliwia wprowadzanie genów IGF1 do kończyn myszy. Geny zostają wbudowane w komórki mięśni, które są dzięki temu silniejsze aż do późnego wieku. Lecz także Rozenthal jest bardzo wstrzemięźliwa jeżeli chodzi o publikowanie obiecujących efektów prac, bo pierwsze zdjęcia jej odmienionych genetycznie zwierząt obiegły świat z podpisem myszy Schwarzeneggery. Badaczka ma też dość zapytań na temat natarczywych fanów muskulatury, mimo to można stwierdzić że terapia genowa zdała egzamin w wypadku zwierząt, mamy już zastrzyk z genów który dodaje siłę. Kiedy zostanie wypróbowany na człowieku?

Zbliża się dzień kiedy będzie można przenieść tą metodę do klinik, to była długa i trudna droga, obecne prace w moim laboratorium mają przyśpieszyć jej bezpieczne zastosowanie u chorych. Dlatego badania laboratoryjne są tak ważne. Bez odpowiedniej kontroli i wsparcia w postaci eksperymentów. Trudno byłoby uznać te procedury za bezpieczne dla pacjentów

Dla tych młodych mężczyzn terapia genowa pojawi się za późno. Na całym świecie przeprowadzono dotąd 800 eksperymentalnych terapii genowych z udziałem 5000 ochotników. W Większości terapia genowa dotyczyła raka i chorób układu krążenia, niewielka ich część schorzeń mięśni i krwi.


Patrick Diel: W wypadku najciężej chorych pacjentów tych z dystrofią, terapia genowa może być usprawiedliwiona, nie wchodzi jednak ona w grę w wypadku zdrowych ludzi i starców którym mielibyśmy tylko wzmocnić mięśnie, bo związane z nią ryzyko jest zbyt wysokie.
Wiemy że w trakcie tych badań pacjentów i ochotników spotkały bardzo nie miłe przygody. Kilku niestety zmarło. Wolno więc sięgać po te metody ale tylko w celu leczenia chorób. Natomiast gdy jej celem jest modyfikacja cech człowieka np. młodego zdrowego sportowca, mogłoby go naprowadzić na ogromne i poważne ryzyko i powinno być zabronione.

Sportowcy żyją już dziś w przeładowanym techniką otoczeniu. Od 2500 lat, od czasu olimpiad w Starożytnej Grecji posiłkują się posiłkami środkami technicznymi wspierającymi wyczyn. Skok z miejsca rozwijał się wtedy bardzo szybko bo zawodnicy bo zawodnicy trzymali w rękach ciężarki by otrzymać lepszy wynik. Dzisiejsi sportowcy są jeszcze bardziej uzależnieni od wyrafinowanej techniki. Musimy szybko pozbyć się wrażenia że są istotami naturalnymi, a potem porozmawiać o tym jakie środki techniczne
mogą wspomóc w ich osiągnięciach. Przede wszystkim trzeba tu wymienić te, które ułatwiają zawodnikom intensywny trening i umożliwiają im osiąganie lepszych wyników.

Pogląd że należy posłużyć się sportowcami już na pierwszym etapie prac nad transferowaniem genów jest całkowicie błędne. Stoi w jaskrawych w sprzeczności z tym co wiemy o trudnościach jakie wiążą się z leczeniem dziecka z niedoborem odporności, nie jest w cale łatwo przeprowadzić rzetelne badanie kliniczne i uzyskać zadowalające rezultaty. Narażanie sportowców na ryzyko z dyskusyjną metodą transferu genów jest nieetyczne.

Nieco więcej informacji na temat ryzyka związanego z dopingiem genetycznym objaśnia Max Gasman z Instytutu Psychologii Weterynaryjnej w Zurichu, tu w piwnicy żyją myszy którym wstrzyknięto gen EPO , służą jako modele zmodyfikowanego kolarza lub maratończyka, dzięki dodatkowemu genowi EPO myszy wytwarzają mnóstwo czerwonych ciałek krwi. Podobnie jak sportowcy którzy wspomagają się dziś konwencjonalnym EPO. Mysz maratonka jest poddawana testowi na wytrzymałość w zbiorniku z wodą. Myszy są z
natury dobrymi pływakami więc ta próba zbytnio jej nie stresuje. Główna różnica między dopingiem hormonalnym, a genetycznym polega na tym że hormon można odstawić a gen - NIE.
Raz wbudowany w organizm odbiorcy-pozostanie w nim na zawsze , a przynajmniej bardzo długo.
Prawidłowa regulacje genu jest jeszcze bardziej skomplikowana niż jego wprowadzenie.

Występują liczne skutki uboczne, zwierzęta żyją krócej i umierają w połowie po osiągnięciu oczekiwanego wieku. Normalne myszy żyją dwa lata, może rzadko dożywają roku, ich naczynia krwionośne rozciągają się i pękają. Często występują uszkodzenia wątroby i nerek. Stwierdzamy uszkodzenie mięśni i komórek nerwowych. Innymi słowy pod wpływem stale podwyższonego EPO we krwi cierpi cały organizm zwierząt . Czy można wykorzystać w ten sposób wiedzę i przewidzieć skutki dopingu genetycznego u
sportowców?
W pierwszej fazie taki zabieg może przynieść znaczne korzyści bo sportowiec będzie miał więcej czerwonych krwinek, ale z czasem jego krew zacznie gęstnieć, a gdy ustanie kontrola poziomu genu EPO, czerwone krwinki zaczną się mnożyć co raz prędzej , w końcu krew nie będzie mogła płynąć. Proszę sobie wyobrazić jaki wysiłek musi włożyć serce by pompować gęstą krew o konsystencji miodu który zalega w naszych naczyniach. Max Gesman, ekspert w dziedzinie EPO jest zapraszany na posiedzenia sądu
sportowego i doradza Szwajcarskiej Państwowej Agencji Antydopingowej. Matthias Kamber, dyrektor Szwajcarskiej Fundacji Antydopingowej wskazał jako jeden z pierwszych na zagrożenia związane z dopingiem genetycznym.
Zagrożenia związane z dopingiem genetycznym powstrzymają pewną liczbę sportowców stosujący wcześniej doping klasyczny który można przerwać w każdej chwili. Doping genetyczny oznacza przejście na wyższy poziom. Takiego wspomagania nie da się odstawić. Przygotowana broszura przez Fundacji Antydopingową ma uświadomić sportowcom zagrożenie związane z dopingiem genetycznym. Wiele krajów Europy wykorzystuje ją w ramach własnych działań perwersyjnych, lecz Kamber nie ma złudzeń co do ich
skuteczności. Historia dowodzi że wszystkie środki które podnoszą sprawność i były stosowane do leczenia chorych prędzej czy później znajdą zastosowanie w sporcie. Bierze się wszystko co obiecuje sukces nie bacząc na ostrzeżenia. Przyjrzyjmy się losom chociażby Erytropoetyny, dziś wiemy że początkowo trafiła na rynek jako lek, z czasem zaczęto używać jej do sprzecznych spraw manipulacji co pociągnęło za sobą wypadki śmiertelne. W tamtych czasach zmarło wielu kolarzy, wiemy że przyjmowanie
anabolików ma poważne skutki uboczne względnie wcześnie dają się we znaki zainteresowanym. Mimo to chętnych nie brakuje którzy nadal je zażywają. Tymczasem napływa pierwsza dobra wiadomość z Wyższej Szkoły Sportowej w Kolonii. Pojawił się test na szczególny rodzaj dopingu genetycznego. Nie wykrywa jeszcze transferu genu, ale ujawnia manipulacje chemiczne przy pewnym genie odpowiedzialnym za przemianę materii. To już coś. Tymczasem opracowano wyniki badań miostaty u ochotników. Sporządziliśmy
wykresy poziomu miostatyny u kulturystów i w grupie kontrolnej. Wykresy kulturystów są przesunięte w lewo tzn że wszyscy mieli więcej miostatyny w surowicy. Tak.
Czy zatem opracowano skuteczny test na doping genetyczny z użyciem miostatyny?
Do skutecznego testu wykazujący doping genetyczny z użyciem miostatyny jeszcze daleka droga. Zbieramy dopiero pierwsze dane by ocenić czy ten materiał przyda się do prac nad testem.


Ledwo uczyniono jeden krok na przód, a już pojawiło się kolejne zagrożenie. Patrick Diehl próbuje powtórzyć eksperyment chińskich badaczy którzy wprawili w osłupienie cały świat nauki. Myszy poddano tam dopingowi nie z użyciem całych genów, lecz najmniejszych cegiełek genetycznych. W ten sposób Chińczycy wyłączyli geny miostatyny i uzyskali ogromny przyrost mięśni. Nowa metoda zwana interferencją IRNA otwiera kolejny rozdział dopingu genetycznego.
Interferencja RNA uchodzi za metodę przyszłości. Wykorzystuje najmniejsze cząsteczki genetyczne zwane S.I.R.N.A. które umożliwiają wyciszenie dowolnego genu. Wiele firm publikuje już dziś także w internecie w oferty sprzedaży takich molekuł, często zorientowanych także na konkretny gen, gdy S.I..R.N.A. wnika do wnętrza komórki ta początkowo dwuniciowa molekuła ulega rozerwaniu w wyniku działania wyspecjalizowanego enzymu.Tym samym bomba zostaje uzbrojona i czeka aż z jądra komórkowego dotrze
do niej wiadomość od upatrzonego genu w postaci MRNA. MRNA i S.I.R.N.A pasują do siebie jak ulał, gdy tylko się połączą do akcji wkracza kolejny wyspecjalizowany enzym który niszczy nową podwójną nić. To zapobiega przetłumaczeniu genu na jego produkt. Gen zostaje nie jako zmuszony do milczenia. Groźną cechą chińskiego eksperymentu było to że S.I.R.N.A. nie droga pracochłonnych zastrzyków domięśniowych lecz po prostu razem z pożywieniem. To bardzo niepokoi Patricka Diehla:

Jeśli to prawda rysuje się bardzo groźny scenariusz, skoro można przyjmować tak małe i łatwe do wytworzenia molekuły wraz z pożywieniem i uzyskać pożądany efekt, to mamy wręcz wymarzone pole do nadużyć. Zwłaszcza w sporcie masowym. 15 milionów ludzi na świecie przyjmuje anaboliki by wspomóc przyrost mięśni, mimo skutków ubocznych w postaci schorzeń wątroby, guzów i impotencji. A teraz pojawiają się nowe stymulatory genetyczne stworzone jako leki. Tle że naukowcy nie maja wglądu tyle, co
dzieje się z nimi w firmach farmaceutycznych. Więc nie mogą przygotować zza wczasów odpowiednich testów diagnostycznych. Ten stan rzeczy jest bardzo frustrujący, wiemy że jest taki materiał, że trwają badania kliniczne i że jest krew z tych badań. Nam wystarczyłoby kilka mililitrów by ocenić czy nasze testy zdadzą egzamin .To pokazuje jak ważną role odgrywa przemysł farmaceutyczny. Powinien on współpracować z władzami by wszyscy mogli mieć pewność że te produkty nie zostaną użyte do dopingu
genetycznego. Co dowodzi że prawdziwym dopingiem są pieniądze. Sport to biznes, Farmakologia to biznes. Wreszcie nauka to też biznes.

Nauka w krajach zachodu ulega postępującej komercjalizacji, dziś nawet wyniki badań podstawowych są przenoszone do sfery publicznej. Myślę że zdecydowana większość naukowców i lekarzy stara się odkrywać leki i techniki medyczne by pomagać ludziom i poprawiać stan zdrowia. Wiemy jednak że istnieje ciemna strona tych działań. A niektóre osiągnięcia mogą być wykorzystane do innych celów np do dopingu w sporcie.
Wiemy że niektórzy trenerzy, a przynajmniej jeden, szukali specyfiku z obszaru terapii bionowej, zapewne po to by podać je sportowcom. Mamy sygnały że niektórzy sportowcy i laboratoria oferowali terapie genową przed olimpiada w Pekinie. Wspomniany trener nazywa się Thomas Springstein i jest Niemcem. W 2006 roku został skazany za doping na 16 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Podczas procesu ujawniono e-maile w których pytał o środek służący do dopingu genetycznego. Nie udało się
ustalić czy go zdobył ani czy podał go swojej partnerce Greet Brojer lub komuś innemu. Chodziło o specyfik sprzedawany pod nazwą repoksygen przeznaczony do leczenia chorób nerek, który podobnie jak EPO zwiększa liczbę czerwonych krwinek, jego dostawca oznajmił że przerywa produkcje i odmawia wszelkich wywiadów.
To pokazuje że jest zapotrzebowanie, naiwnością byłoby sądzić że ludzie przestraszą się terapii genowej i zostanie ona uznana za zagrożenie. Przeciwnie, widać wyraźnie że niektórzy są w stanie podjąć każde ryzyko. Mnie akurat wcale to nie dziwi bo tak samo wygląda tradycyjny doping.

Liverpool. Endy Mija uważa że dyskusja na temat dopingu genetycznego jest zbyt jednostronna.
Śledzę debatę na temat wspomagania w sporcie w znacznie szerszym kontekście, już dziś otacza na nas kultura wspomagania. Społeczeństwo będzie stosować te metody do różnych celów. Kluczową rolą jest to czy sport zostanie w tyle ze swoimi archaicznymi przepisami antydopingowymi, czy też się przystosuje. Gdy odkryjemy bezpieczne metody stosowania modyfikacji genetycznych do zadań innych niż terapia. Sport będzie musiał się zmienić, a zmodyfikowani genetycznie sportowcy doczekają się akceptacji.
Sport upodobni się wówczas do cyrku, będzie przypominał dzisiejszy restling, to nie będą dyscypliny podobne do tych które znamy od dawna. Sport nie może sobie pozwolić na to żeby pójść tą drogą. Chodzi o przyszłość sportu, czy o przyszłość całej ludzkości. Jak nasze nastawione na sukces społeczeństwo obejdzie się ze sportem wyczynowym. Czy metody i terapie opracowane na potrzeby leczenia najciężej chorych powinny być dostępne także dla zdrowych?



Większość naukowców nazywa to nadużyciem. Endy Mija jest innego zdania. Wiele nowych metod powstaje z myślą o tym by pomagały chorym i niepełnosprawnym, bywa jednak i tak że dopiero udostępnienie pewnych procedur zdrowym, toruje drogę innowacją i uniemożliwia ich wykorzystanie w leczeniu chorych. Klasycznym przykładem jest chirurgia plastyczna , dopiero komercjalizacja przyśpieszyła jej rozwój. Nie rozumiem dlaczego intencja pomagania chorym i cierpiącym ma być sprzeczna z postulatem , by
także zdrowi mogli korzystać z osiągnięć nauki dla poprawy jakości życia. Oba nurty mogą się uzupełniać.


Weźmy choroby wieku podeszłego, wielu starszych ludzi ulega wypadkom bo ich mięśnie słabną i nie mogą podtrzymać ich ciała. Służba Zdrowia ponosi z tego tytułu znaczne wydatki. Czy gdy Nadia Rozentall lub ktoś inny obmyśli terapie genową wzmacniającą zanikające mięśnie, umożliwimy ją tylko najbardziej poszkodowanym pacjentom? A może wszystkim starszym ludziom najpierw z pobudek czysto ekonomicznych, apotem z myślą o tym by mogli być jak najdłużej sprawni i aktywni. A później jako środek
służący poprawie jakości życia.
Jako społeczeństwo zabiegamy o jakość życia i w działaniach wykraczamy daleko poza granice terapii oraz tego co można by uznać za naturalne. Chcemy by ludzie byli sprawni i mogli spełniać swoje marzenia.


Skoro niepełnosprawni, starsi i Ci których na to stać będą mogli korzystać z terapii genowych, to czy sportowcy też mogli będą po nie mogli sięgnąć. Czy będziemy mogli wtedy mówić o dopingach, o terapii i optymalizacji ludzkiej wydolności? Ojciec terapii genowej i ekspert w dziedzinie dopingu genetycznego w służbie Światowej Agencji Antydopingowej ma wątpliwości.
Nie możemy odciąć sportowców od terapii do powszechnego użytku np. do terapii leczenia chorób mięśni. Sportowcy będą mogli z nich korzystać lecząc urazy i kontuzje. A takie terapie staną się częścią sportu. Dopóki wszystko to będzie się odbywać jawnie i z poszanowaniem zasad sportu, nie widzę problemu

Ta kwestia jest ogromnym wezwaniem etycznym dla całego sportu. Być może powiemy kiedyś zgoda, to dopuszczalne, ale tylko w takich, a takich granicach. Trzeba pilnie poddać tą kwestie pod dyskusje, a ta jeszcze się nie rozpoczęła. Lepiej przystąpić do niej prędzej niż później żebyśmy znali odpowiedzi i gdy terapia genowa stanie się faktem i możemy dopiero wtedy rozpocząć debatę.

Czy genetycznie zmodyfikowani sportowcy są nieuchronną konsekwencją stawianego na sukces społeczeństwa? Nikt nie wie czy jakiś naukowiec nie sięgnął już gdzieś po strzykawkę z genami. Może mutanty z laboratorium są już rzeczywistością.
Theodore Friedman: Jest pewne że ta metoda zostanie użyta zanim zostanie gotowa. Myślę że ludzie którzy już teraz się jej domagają i propagują ideę transferu genów w sporcie, opierają swoje postulaty na bardzo niskim poziomie wiedzy. A przez to na krótką metę szkód będzie znacznie więcej niż korzyści

Pojawią się naukowcy którzy podejmą się próby zastosowania tych metod a tym samym naruszą kodeks honorowy każdego naukowca. Zrobią to z ciekawości albo z pobudek finansowych. Znajdą się też osoby gotowe wypróbować tą metodę na sobie, jestem tego pewien. Jest bardzo prawdopodobne że w jakiejś odległej perspektywie, manipulacje genetyczne znajdą zastosowanie w sporcie. A wtedy będziemy musieli się zastanowić czy ten nowy sport jest jeszcze sportem.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2013-03-10,12:41): doping genetyczny...; przerażające, że do tego zmierzamy :(
filips1 (2013-03-15,10:17): to ciekawe ,że w biegach czarni są bezkonkurencyjni a w pływaniu praktycznie nie istnieją
Krzysiek_biega (2013-03-15,10:22): Kenia czy Etiopia nie ma takiego budżetu żeby powstały tam baseny kryte. Ponadto w pływaniu trzeba mieć zdaje się trochę masy mięśniowej, gdzie u nich jest rzadkością...
Kaja1210 (2013-03-18,21:57): Ciekawy temat, zwłaszcza gdy w tle słyszę powtórkę filmu SF "Ja, robot". Do czego zmierzamy?







 Ostatnio zalogowani
Merlin
11:21
drago
10:52
biegacz54
10:50
goshed
10:43
Slawek.G
10:37
Stonechip
10:32
SantiaGO85
10:28
Darek102
10:23
Arqs
10:20
AdamP
10:17
ruski22
10:13
Admin
10:05
Patriszja11
09:50
pawlo
09:48
Baart1980
09:30
Grzegorz Kita
09:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |