Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [72]  PRZYJAC. [66]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Patriszja11
Pamiętnik internetowy
Życie na przełaj

Patrycja Dettlaff
Urodzony: 1983-10-11
Miejsce zamieszkania: Nowa Iwiczna/Wałbrzych Podgórze
37 / 89


2012-12-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Opowieść wigilijna (czytano: 553 razy)

 

W przedświątecznym zabieganiu
biegacz rzadko znajduje czas żeby wyjść na trening
a co dopiero zatrzymać się i zastanowić nad sensem życia
Tym bardziej jeśli to życie nie jest ludzkie
lecz zwyczajnie pieskie.
Tydzień przed wigilią
mając krótką chwilę dla siebie
na kawę i internet
błądząc po portalach bez celu
zatrzymuję wzrok
na najsmutniejszych błękitnych oczach na świecie....

Choć Informacje o psich adopcjach
i zdjęcia pojawiają się na mojej stronie głównej dość często
jako że jestem fanką "Fundacji Azylu Pod Psim Aniołem"
tym razem obok tych oczu nie mogę przejść obojętnie.
Nie mogę ich zapomnieć
i choć jeszcze o tym nie wiem
nie będę mogła przez nie spokojnie spać po nocach
Historia jakich wiele
zaczyna się dla nas od środka
ma wiele brakujących kartek
i niedopowiedzianych słów
Historia w której jedno jest pewne:
- nikt nie chciałby jej przeżyć na własnej skórze

Pewnego mroźnego dnia
patrol interwencyjny Azylu...
znajduje biegnącą samotnie drogą wzdłuż lasu
wycieńczoną młodą suczkę której niezwykła uroda
wskazuje na mieszankę Husky i owczarka niemieckiego.
Niestety wygląda na to że psina
nie ma już domu
lub ma taki do którego wolałaby nigdy nie wracać.
Po złapaniu okazuje się na dodatek
że jest we wczesnej ciąży.
Niestety standardowa procedura w schroniskach jest taka
że wszystkie trafiające doń psy są sterylizowane.
Tak dzieje się również i w tym przypadku
Choć sam fakt aborcji jest znany tylko współczującym suczce ludziom którzy chcieliby jej pomóc
to sytuacja budzi kontrowersje
internauci dyskutują czy takie postępowanie jest moralne
jednak tego jednego życia które dostało jeszcze jedną szansę
wciąż nie ma komu uratować.
Mijają dni
a ja wciąż nie mogę zapomnieć
Wymęczona nawracającymi
infekcjami górnych dróg oddechowych
prawie nie biegam
lecz zaczynam myśleć coraz poważniej
o miejscu dla nowego członka
mojej biegowej rodziny
- Watahy z Wilczej Góry.
Wspólna rozmowa prowadzi nas do tylko jednej decyzji
Musimy ją przygarnąć
i wcale nie po to aby miała dom na święta
lecz po to aby dać jej dom na całe życie.
23.12.2012 gdy większość ludzi myśli prawie wyłącznie
o świątecznych przygotowaniach
i wybiera się na ostatnie zakupy do zatłoczonych marketów
my wybieramy się po nowego członka rodziny
który wypełni nam puste miejsce przy wigilijnym stole.
Z telefonu do schroniska dowiadujemy się że suczka
jest jeszcze w klinice weterynaryjnej
gdzie odpoczywa po zabiegu.
Gdy przyjeżdżamy na miejsce
oczom naszym ukazuje się
przestraszona psina
w pooperacyjnym kaftaniku
z podkulonym ogonem
i spuszczonym łbem.
Wzrok wbity w podłogę
jest tym samym ze zdjęcia
choć wydaje się być już trochę mniej smutny.
Formalności jak się okazuje jest bardzo wiele
gdyż Fundacja Azylu... bardzo dba o to
aby każdego psa czy kota który do niej trafia
nie spotkał jeszcze raz ten sam smutny los.
Zostajemy dogłębnie przepytani
na naszą korzyść przemawiają najbardziej fakty
że jesteśmy już szczęśliwymi właścicielami
zachipowanego psa Husky
oraz mieszkamy w domu z ogrodem.
Normalnie procedura wymaga również
podpisania stosownych dokumentów
oraz wizyty przedstawiciela schroniska w nowym domu pieska
lecz ze względu na okres przedświąteczny udaje nam się te formalności odłożyć na po świętach
i otrzymać status "domu tymczasowego".
Zabieramy więc "Zorę" której imię od razu zmieniamy na "Zara" do domu
(oba imiona to określenia zorzy polarnej).
Wciąż jeszcze przestraszona sunia
posłusznie idzie za mną do samochodu.
Siadam z nią razem na tylnym siedzeniu
gdy tylko ruszamy
ona wskakuje mi na kolana
i trzęsąc się z przerażenia
wtula pysk głęboko pod moją kurtkę
- już dobrze kochanie
uspokajam ją
- nie bój się nie spotka Cię już nic złego obiecuję.
Ta obietnica dana psu
który i tak mnie przecież nie rozumie
dogłębnie mnie porusza
i przypomina mi się stare chińskie powiedzenie
"Gdy ocalisz komuś życie stajesz się za nie odpowiedzialny".
Od tej chwili moje życie splata się z życiem Zary
a ona już o tym wie
bo nie odstępuje mnie na krok
chodząc za mną z pokoju do pokoju jakby bała się
że zaraz jej zniknę albo okażę się tylko urojeniem.

Nadchodzi wigilia
dzielimy się opłatkiem, siadamy przy stole, kolędujemy
odpakowujemy prezenty wszystko jest jak zwykle
lecz ja czuję że tą wigilię chyba ze wszystkich przeżywam najmocniej
bo udało mi się w ramach jednego z prezentów
zrobić dobry uczynek
którego konsekwencje całorocznie zmienią moje życie na lepsze
Udało mi się wziąć psa, dać mu dom
i ocalić tym samym swoje człowieczeństwo
zrozumiałam na czym powinna polegać idea świat Bożego Narodzenia.
Zamiast chodzenia na skróty po prezenty do marketu jak co roku
trzeba pójść okrężną drogą
i zrobić coś o czym wiemy że powinniśmy
lecz boimy się bo wymaga to od nas trudu i poświęcenia
czasem przez całe życie.
Dziś wiem że warto w święta Bożego Narodzenia
kierować się tym co dyktuje nam serce
okazywać uczucia
dzielić się miłością nie tylko z ludźmi
lecz ze wszystkimi którym jej brak
by odkryć że w każdym z nas Bóg naprawdę może się narodzić.

Po północy Zara nic nam nie mówiąc
kładzie się po prostu spać przy łóżku na moich
leżących na podłodze spodniach:)

Rano budzi mnie wilgotny nos psa dotykający mojej ręki
Uśmiecham się i myślę że może już czas na ten bardziej niezwykły spacer.
Obserwując Zarę jak bawi się na podwórku z Błękitnookim Diabłem - Julkiem
zabiegając go do nieprzytomności
nie mam już wątpliwości, że
jej żywiołem jest ruch.
No, a ja pod choinką od św. Mikołaja
znalazłam kolce na buty do chodzenia i biegania nawet po lodzie.
Przyznaję że zaintrygował mnie ten oryginalny prezent
i postanowiłam go sprawdzić.
A więc czas na cały ten rytuał "wyjścia"
na mój pierwszy zimowy trening od dawien dawna
Zara wie już o co chodzi trącając pyskiem
nowe czerwone szeleczki popiskuje radośnie.
Wychodzimy
biegniemy
nie przejmując się wcale oblodzoną ścieżką.
Choć mój zapał skutecznie podtrzymują
kolczaste nakładki na buty
jej jest całkiem spontaniczny
aż podskakuje z radości podgryzając mnie delikatnie za rękawiczkę.
Wbiegamy do lasu na bardziej wymagające ścieżki
i nadal biegniemy
jakbyśmy robiły to razem od zawsze
Zara bez trudu dotrzymuje mi kroku
nawet tam gdzie bez kolców sama tak szybko bym nie wbiegła.
Jej zwinność i skoczność
każą mi wierzyć że
jest urodzoną biegaczką
której życie od teraz szczęśliwie ma szansę przebiec na długim dystansie.
Jest bezpieczna
jak moje stopy na pokrytej lodem drodze
Gdy o tym myślę
ogarnia mnie świąteczny spokój
i poczucie dobrze spełnionego obowiązku
z perspektywy bycia człowiekiem.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Inek (2012-12-25,23:19): Wzruszająca historia :) Brawo! Wszystkiego najlepszego Patrycja dla Ciebie i Twojej Rodziny :)))
jacdzi (2012-12-26,08:21): To nie jest dobrze spelniony obowiazek, to jest serce, czlowieczenstwo, empatia. Niech Wam sie biega wspaniale!
Patriszja11 (2012-12-26,11:39): Dziękuję również życzę wesołych świąt i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku myślę że dzięki Zarze mój 2013 rok będzie biegowo bardzo udany:)
Patriszja11 (2012-12-26,11:59): Jacku napisałam o obowiązku bo dla mnie to taki imperatyw kategoryczny, że my wszyscy ludzie odpowiadamy za zwierzęta które udomowiliśmy uzależniając je od siebie. Wiem że nie wszyscy będą tego zdania, ale myślę że świat byłby piękniejszy gdyby każdy człowiek wierzył, że nasi bracia mniejsi też mają duszę, potrafią kochać, tęsknić i potrzebują naszej troski i opieki w świecie który, całkowicie został przez nas ludzi zdominowany.







 Ostatnio zalogowani
eldorox
21:10
lukasinski82
21:07
Komancz
20:26
janusz.m
20:25
kasar
20:05
maciekc72
19:58
widziu
19:40
42.195
19:17
benfika
19:05
Kwiatkos
18:58
przemcio33
18:33
rezerwa
18:30
Jakub_AK77
18:30
agajagoda
18:21
lechu93
18:07
Jawi63
17:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |