2011-12-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| testy, testy (czytano: 1173 razy)
Wczoraj przesiedziałem całe popołudnie i większą część wieczora we wrocławskim sklepie RunPlanet. Ściągnęła mnie tam (tym razem*) gościnna wizyta Asicsa ze swoimi zabawkami do badania stóp - Foot ID. Chciałem się temu przyjrzeć z bliska i ocenić jak duży w istocie związek z rzeczywistością ten test ma. I niestety wychodzi na to, że ma. Ale po kolei. Chętnych było sporo. W przeróżnym wieku, o różnej wadze i doświadczeniu biegowym. Przyszła nawet jedna kobieta! Przy takim zainteresowaniu spokojnie obserwowałem skany kilkunastu różnych stóp. A dzięki wielkiemu monitorowi miałem możliwość bezpośredniego porównania wszystkich wyników i potem ich zweryfikowania podpatrując zachowanie się nóg badanego delikwenta podczas biegu na bieżni mechanicznej. Przyznam, że jednak wydatnie pomaga w tym kamera i nagrany fragment biegu, który można sobie oglądać w slow motion w te i wewte. To, co wyrzucał z siebie komp Asicsa generalnie potwierdzało się z tym, co oglądałem na kamerze. I jestem w lekkim szoku, bo po zabawie ze skanerem Mizuno, byłem pewien, że to taka sama lipa. Dla tych, którzy tej historii nie znają opowiem pokrótce jeszcze raz: jakiś czas temu robiłem ten test na bieżni mechanicznej przy użyciu kamery właśnie, podczas którego wyszło ewidentnie, że lewa stopa dość mocno mi pronuje, a prawa działa jak najbardziej bez zarzutów, czyli jest „neutralna”. Widziałem to na własne oczy i nie miałem wątpliwości. Zalecenie co do obuwia wtedy było takie, że powinienem bezwzględnie biegać w butach przeznaczonych dla osób pronujących. Oczywiście nie zastosowałem się do tych wskazań, ale o tym za chwilę. Zabawa polegała jednak na tym, że trochę wcześniej robiłem mizunowski skan, z którego wyszło, że mam cudne i wzorcowe neutralne stópki – OBIE – i, że mam śmigać wyłącznie w butach bez żadnego wsparcia dla nadpronatorów. Moje zdziwienie po teście na bieżni nie było tak duże, jak radocha, że przyłapałem jeden z dużych koncernów na szwindlu. Wracając do Foot ID Asicsa. Gdy się już trochę przerzedziło, to w końcu i ja sobie zapodałem ichniejszy test. Co wyszło: prawa ideał neutral, lewa mikroskopijna tendencja do pronacji (2 punkty odchylenia od wzorca, gdzie 3 oznacza granicę normy). Czyli wskazania zgodne z wcześniejszym testem z bieżni! Choć nie tak do końca, bo pronacja wyszła teraz maluteńka, a poprzednio była naprawdę duża. I wracamy do zaleceń w sprawie obuwia ze wsparciem, do których się po pierwszym teście na bieżni nie zastosowałem. Ba, zrobiłem wręcz odwrotnie – kupiłem niedługo potem pięciopalczatki i zacząłem biegać prawie wyłącznie w startówkach i butach minimalistyczno-naturalnych. Co to dla mnie oznacza? Że biegając w butach bez systemów stabilizujących stopę – innymi słowy, takich, które zmuszają stopę do naturalnej swojej pracy - można się w dużym stopniu „wyleczyć” z nadmiernej pronacji. Polega to na tym, że biegając w minimalach i różnych takim podobnym wymuszasz, chcąc nie chcąc, prawidłowe lądowanie, i co za tym idzie, pracę wszystkich elementów, z których składa się ludzka stopa w pełnym ich zakresie. Jeśli dodatkowo ćwiczysz np. balansujesz na poduszce, zwijasz ręcznik palcami stóp, piszesz alfabet stopą w powietrzu, chodzisz na kantach stóp itp. to rozwijasz te mięśnie, które odpowiadają za stabilizację kostki i które utrzymują w prawidłowej pozycji Achillesa. I w ten sposób leczysz tę pronację. A gdy zapakujesz nogę w zabudowany plastikiem but typu stabilny, to według mnie działasz odwrotnie. Bucik trzyma kostkę w ryzach, a mięśnie i ścięgna, które powinny ją stabilizować nie rozwijają się i prawdopodobnie słabną. I tak skazujesz się na dożywotnie bieganie w topornych i ciężkich buciorach. Moja rada po Foot ID: jeśli masz możliwość posiadania więcej niż jednej pary butów, to zdecyduj się na obuwie „naturalne” i stosuj je wymiennie ze swoim ulubionym „toporem” dla pronatorów.
* dzięki niezwykłej uprzejmości ludzi tam pracujących, mimo iż często niektóre z tych rzeczy krytykuję, to mam ciągłą możliwość oglądania, przymierzania, sprawdzania i ustosunkowywania się do większości nowinek, jakie tylko zobaczą moje gały w przeróżnych reklamach branżowych.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga Gerhard (2011-12-21,11:59): A właśnie. GDZIE według ciebie najlepiej przebadać nogi właśnie w kontekście biegania? Chodzi o specjalistyczne badanie. Bo jak miałem okazje sprawdzić na własnym przykładzie "konwencjonalna" medycyna jest tu bezradna. raFAUL! (2011-12-21,12:47): Myślę, że gdziekolwiek, gdzie jest bieżnia i kamera podłączona do komputera. Sam sobie oceniasz po nagraniu odpowiedniego fragmentu biegu, jak to wygląda pod względem techniki i odchyłek od normy, i co ewentualnie można zmienić lub jak zareagować. Natomiast prawidłową diagnozę schorzenia może postawić tylko ortopeda.
|