Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [48]  PRZYJAC. [172]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
raFAUL!
Pamiętnik internetowy
poalkoholowe bełkotliwe mądrości

Rafał Kowalczyk
Urodzony: 1978-01-26
Miejsce zamieszkania: Wrocław
143 / 218


2011-09-20

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
drugi niekontrolowany (czytano: 718 razy)



Całe dziewięć dni – jak to mówią u mnie żule spod Carrefoura – o suchym pysku. Dziewięć dni na grzecznie i zdrowo. Z używek została mi już tylko kawa. Teraz chleję cztery kawy dziennie. Jezu – pójdę się za to smażyć do piekła. A tak, to tylko woda. Wiedzieliście, że woda nie ma smaku? No i alkoholu, ma się rozumieć. Dziś pozwoliłem sobie na sok z ciemnych winogron. Miał mi zasymulować czerwone wino, na które smaka narobiła mi wczoraj w komentarzu koleżanka Maria. Ale coś słaby ten sok. Jutro kupię sobie jabłkowy. Z tego, co pamiętam ze studiów, to jabole miały jakby większego pałera. A z tymi żulami, to niezła akcja. To znaczy dołująca. Oni zawsze mnie atakują, z takim podejściem, jakbym był ich ziomalem i świetnie ich rozumiał. No wygląda to tak: popylam sobie ze szmacianą siatką (przywiezioną z Crossmaratonu Darża 2010) do Carrefoura nabić kolejne punkty za browary na karcie Rodzinka* a tu tekst typu:
- ej szefuniu kopsnij zyla na browara, bo my tu cały dzień o suchym pysku.
I tak prawie codziennie. Piszę prawie, bo czasem idę do innego sklepu, albo jestem na wyjeździe na zawodach. No albo w pracy.
No a dziś idę kupić sobie ten sok i już widzę, jak zbliża się do mnie ta ogorzała, czerwona, napuchnięta morda ze złamanym z pięć razy nosem i już otwiera te spierzchnięte usta z szelmowskim uśmieszkiem, by wypowiedzieć tę wyświechtaną naciągacką formułkę, nabiera oddechu i…- nie ma szans – wyprzedzam. I z gracją przemykam obok zdumionego sztajfa mierzwiącego żółtymi paluchami te swoje tłuste włosy. Bo on dziś wyjątkowo źle trafił. DZIEWIĘĆ DNI. Wszystko mnie wkurza. A najbardziej ludzie. Ludzie i reklamy. Mam bardzo słabo rozwinięte poczucie humoru, ale od drukowanymi literami wypisanego powyżej czasu, nie mam go wcale. I tak, siedzę sobie na przystanku. Autobus jak to autobus we Wro, spóźnia się niemiłosiernie. Nie muszę mówić, jak strasznie mnie to wkurza. Podeszły dwa grube babska i zepchnęły mnie z ławeczki. Ale nie tak, jak myślicie, bo miejsca było od cholery na dwa dodatkowe i nawet wyjątkowo tłuste dupska, a gdyby nie było to ja bym im ustąpił. Ale one zepchnęły mnie zielonymi torbami z zakupami. Z Carrefoura. Jakiś bęcwał zaczął palić fajkę. Wprawdzie kilka metrów od przystanku, ale dymił z wiatrem. Babska trajkoczą jakieś banały, a autobus spóźnia się coraz bardziej. Podchodzi matka z małym dzieckiem w wózku. Dzieciak jest tak mały, że jeszcze nie można określić płci. No i ma czapeczkę nasuniętą na same oczy i szaliczek zawinięty po nos. Słusznie, bo piździło. Oczywiście baby jęły się zachwycać urodą tego malucha, co to mu dwa centymetry kwadratowe twarzy jeno było widać. Matka patrzy na nie jak na kretynki. Kiwa w konsternacji głową i sili się na uśmiech. No i pada coś, co powoduje, że muszę jednak przejść się na piechotę.
BABSKO UNO: o jaki śliczny, no piękny, a to chłopiec czy dziewczynka?
MATKA: dziewczynka
BABSKO UNO: no śliczna, piękna…no…taka malutka, kochana…prawda?
MATAKA: (kiwa głową ni to w podzięce za wątpliwy komplement, ni zakłopotaniu; zresztą tak jak wspominałem)
BABSKO DUE: a jaka podobna do mamy (!)
BABSKO UNO: (podchwyciło) no dosłownie skóra z twarzy zdarta

Ja nie mogę! Nie wiedziałem, że ludzie są tak wkurzający. Oddycham głęboko. Liczę do dziewięciu. Idę. No, ale dwa przystanki dalej wsiadam do autobusu. Stoję. Obok mnie siedzi kobieta z kilkuletnim synkiem. Dziecko jest grzeczne – o dziwo. Patrzy sobie przez szybę. Matka klepie z pełnym zaangażowaniem sms’a. Synek zapatrzony na przejeżdżający tuż obok nowoczesny, super hiper mega tramwaj z rodzaju inteligentnych i fruwających z okazji Euro 2012, bezwiednie podciąga wiszącą do tej pory nogę, tak kolankiem pod brodę, w taki sposób, że ćwierć pięty buta styka się z zapyziałym siedziskiem autobusowym. Babsko siedzące naprzeciw tylko na to czeka i wyskakuje z ostrą reprymendą: syneczku, a ty nie dawaj tutaj nóżki, nie wolno, to bardzo niegrzecznie, bo ubrudzisz siedzenie i ktoś potem siądzie i się ubrudzi (dokładny cytat). Dziecko posłusznie usuwa tę połowę trampka z siedzenia. Matka nawet nie zwraca uwagi. Ponieważ to dziewiąty dzień, pytam się babska, czy jeśli na tym siedzeniu spoczywa sobie śmierdzący żul spod Carrefoura, z tak brudnymi spodniami, w które niejednokrotnie, w stanie totalnego upojenia, popuścił i to i owo, przy których, pół podeszwy trampka, w suchy dzień, wydaje się być klinicznie sterylnym, to czy to babsko również daje mu ostrą reprymendę i każe mu się z siedzenia podnieść…

No nie wiem. Nie pojadę chyba do Poznania na ten maraton. Jak sobie pomyślę, że tam na starcie będzie ze cztery tysiące ludzi, a ja akurat będę po 36 (4 x dziewięć!!!) dniach niepicia, to mi się jakoś odechciewa. I pewnie połowa będzie stała za pacemakerami na 4:15, 4:30, a może nawet i na 5:00. Będzie tam stała, podrygiwała, przebierała niecierpliwie nogami i szczerzyła się do wszystkiego wokoło. I nie będzie się spodziewała tego, co ją czeka po 30km. A dlaczego? Bo nasze oba czasopisma o tematyce biegowej wydały przez wakacje tylko po jednym numerze, a po wakacjach zamiast maratonu, jedno z nich w szczegółach opisało triatlon.

Zrobiłem sobie trening. Biegałem dopóki się nie wyluzowałem. Trochę to jednak trwało: rozgrzewka 2.5km, 4x1.2km szybko, przerwa 1min, godzina wybiegania (12km), 4km szybko, 3km roztruchtania.

*zamierzam te punkty wymienić na alkomat.


Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga


michu77 (2011-09-20,23:22): dawaj, dawaj... do Poznania! Mamy tutaj dobrą kawę.Pewnie nawet lepszą niż we Wrocku! Mieszkałem jakiś czas to wiem ;)
kemezrp (2011-09-21,19:12): wow! to jakiś koszmar.. czytając ten wpis miałem wrażenie, że czytam scenariusz do kolejnej części "Dnia Świra", bez obrazy.. dodam jeszcze, że jak ty stałem się kawoholikiem tyle, że parę miesięcy wcześniej i równie ciężko mi z tego zrezygnować...
Truskawa (2011-09-21,19:54): Wiesz co, nie tylko lepiej biegasz bez picia, ale zdecydowanie jeszcze lepiej piszesz. :) Dwa ostantie teksty świetne Rafał. :)







 Ostatnio zalogowani
AntonAusTirol
20:10
42.195
20:09
stanlej
19:53
Yazomb
19:17
Wojciech
19:06
tomasso023
18:44
Bystry1983
18:33
Inek
18:21
Admin
18:08
Patriszja11
17:51
iron25
17:29
uro69
17:16
przystan
17:02
gora1509
16:39
biegacz54
16:32
ruzga99
16:32
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |