Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [48]  PRZYJAC. [172]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
raFAUL!
Pamiętnik internetowy
poalkoholowe bełkotliwe mądrości

Rafał Kowalczyk
Urodzony: 1978-01-26
Miejsce zamieszkania: Wrocław
140 / 218


2011-08-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
wspomnienia (czytano: 948 razy)



19.08

7:15. Budzik wyrywa mnie z i tak niezbyt konkretnego snu. Podnoszę się, oglądam miejsce, w którym się obudziłem i po kilku sekundach dochodzę z tym wszystkim do ładu. Dalej jest historia typu: mała kawa, łazienka itp. Bez szczegółów. Wychodzę na trening. Centrum miasta. Gapią się jak zwykle. Tym bardziej, że dziś będzie upał i mam koszulkę na ramiączkach, i jak to mówią niewierni – majtki.
Truchtam ulicą, skręcam w prawo, dalej na wprost i … i … i… (muszę się teraz napić)
i są…
te - mimo, iż mam pełne zamiłowanie do wulgaryzmów, to tym razem oszczędzę Wam tego, bo wiązanka jest iście piekielna – BŁONIA
te %%&^*%%#$#$@$&*&&*(&&^$%@%#@&^*(^&^%$&%^&%*&%#$#@@!^&%^&^&(%$%$#$^&%^&$%$*^&*^&*^%^$#$#$(&*^%(^&$#$#%^$%^$&%$*%^$&%^$$&%
BŁONIA
Zwalniam na połączeniu Focha z 3 maja, patrzę na kraniec tego, co przede mną i dopadają mnie wspomnienia. Mimo, iż to tylko trening, i jak zwykle wszystko wygląda pięknie, w tym porannym słońcu, to czuję się niepewnie. A tu stadion Cracovii nowy, piękny; Stadion Wisły nowy, piękny. I rosa na trawie. I pusta, długa, asfaltowa prosta po lewej i prawej.
Pierdolone, czarowne, zwodnicze Błonia w całej swej jebanej krasie.

Się dawno już mówiło, że finisz Cracovia Maratonu wymyślił sadysta. W końcu, to nie jest normalne, by człowiek musiał na 39km przebiegać koło mety i patrzeć jak inni już popuszczają ze szczęścia.

Miejsce kaźni. Normalnie tak sobie myślę. Kaźni. Dwa lata z rzędu dostawałem tu taki łomot, że przykro mi się o tym teraz pisze. Tym bardziej, że za pierwszym razem, to był mój autentyczny pierwszy raz. Straszny przypał. Rodzina na mecie, sześćdziesiąt żeli, koszulka w gaciach itp.

Ruszam. Runda wydaje mi się ogromna. Nie pamiętam ile ma. Coś koło czwórki? Wydaje się nudna. No dobra, wcale mi się nie wydaje – jest zajebiście nudna: prosta, zakręt, prosta, zakręt, prosta, ostry zakręt. 3,5km – tyle Garmin. Jedyna rozrywka to wypatrywanie i obserwowanie innych biegaczy. Niestety, o tak wczesnej porze, niewielu tu biega (w tygodniu).

Kończę trzecią rundę dziesięcioma stumetrowymi rytmami na przerwie stumetrowej. Jest niesłuchanie niefajnie. Spluwam przez ramię kończąc zabawę koło hotelu Cracovia.

20.08

7:15 Budzik nie wyrywa mnie z kiepskiego snu, bo nie śpię. W tym mieście, w nocy, wszyscy drą się tak, jakby nadchodził koniec świata. Ani to radosne, ani złowieszcze. Może po prostu pijane. Skończyło się po trzeciej. Wstaję i zastanawiam się, patrząc na zmiętoloną pościel, jak ktoś o zdrowych zmysłach mógł uszyć ją z satyny – albo czegoś takiego, się nie znam. Dalej mała kawa, łazienka. Bez szczegółów. Wychodzę na trening. Nie patrzą jak zwykle, bo wszyscy śpią po popijawie. Jest sobota. A mam te przecudną koszulkę NB z jebitnym napisem Cracovia Maraton z zeszłego roku. Nie dla szpanu. We Wrocku też ją bym ubrał, bo jest najwyższej próby materiałowej, i z tego względu należy do ulubionych.
Są. Te %$&^%(&^$%@#$%$*&^%(&*^(*&^^&$%$#$%^@#@^%&^$*&^%^&%*^&%&^%$%^#$#$%#@#@#&%^&^*(&(&^%&$%#@@&%^%^&^%%$#@#$#
BŁONIA.

Patrzę, kręcę głową i stwierdzam: dziś ruszę w drugą stronę. Tak dla lekkuchnej odmiany. Odmianeczki.

Kto tam biegł, w tej fantastycznej, kwietniowej imprezie wie, że na początku jest zgodnie ze wskazówkami zegara, a na finiszu wręcz przeciwnie. Człowiek poznaje to miejsce na wskroś – no nie wiem, to chyba niewłaściwy termin, no, ale poznaje je dobrze.

Kręcę te rundy. Bóg, gdyby istniał, byłby mi świadkiem, że cierpię. No i jest wiatr. W jedną wieje, że człowiek ma wrażenie jakby parł pod górę, w drugą pcha, że się leci jak pies za suką. Bez sensu, ale na zew. No to wymyślam sobie, że zrobię taki fartlek, że niby pod wiatr to spoko-odpoczynek, a z, to taki progresywny (co runda szybciej) drugi zakres.

Cóż. Rundy jak to rundy, wraz ze zwiększoną ilością ich pokonywania, ich rozmiar subiektywnie maleje. Błonia też do takich należą. Mimo wszelkich dotychczasowych dowodów, że jest wręcz odwrotnie. Od wtorku będę się kręcił tam nadal. Aż do wyjazdu do Zamościa. No może się odważę i pobiegnę trasą nad Wisłą.


Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga


dziesiatka (2011-08-22,08:38): immunologia... Kto wie, może jak się uodpornisz to wrócisz się zemścić?
zbig (2011-08-22,14:47): Dobrze to ująłeś. Błonia to sala tortur. W zeszłym roku biegłem tu na wynik 3:15 i na Błoniach zastałem wiatr w twarz. Zablokowało mnie i się nie udało. W tym roku było lepiej, chociaż i tak do wymarzonej trójki z przodu zabrakło mi w Krakowie tylko 1.5 min. To takie pokuszenie na przejście pod szarfą i skrócenie sobie męki :-)
michu77 (2011-08-23,08:27): Może wartoby Błonia dwukrotnie na początku maratonu okrążyć? ;)







 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
23:20
benek88
23:14
Krzysiek_biega
23:13
jackob
23:07
szyper
22:56
Andrzuś
22:54
Bartuś
22:39
maste
22:36
edpokorny
22:23
Andrzej S
22:19
bur.an
22:19
Brytan65
22:13
gama
22:07
piotr72gd
21:28
ADAXO
21:23
entony52
21:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |