Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2016-12-25)
  Ostatnio komentował  biegowaamatorszczyzna (2016-12-25)
  Aktywnosc  Komentowano 1 razy, czytano 268 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2016-12-25, 01:15
 Biegowa opowieść wigilojna
LINK: http://biegaczamator.blog.pl
urek nigdy nie miał czasu. Był poważnym, zapracowanym człowiekiem, którego droga życiowa była jasno i prosto wytyczona: praca i dom to było to co miało sens i co wytyczało jego rytm życiowy. Cała reszta była bezsensownym dodatkiem, na który tłumy ludzi traciły w bezsensowny sposób swój czas i energię. Rodziny nie warto zakładać, bo to nikomu niepotrzebny wydatek, zobowiązania i inwestycja uczuciowa, która nie ma żadnych szans na zwrot w przyszłości. Życiową pasją było robienie kasy i to było zrozumiałe, a cała reszta zupełnie niepotrzebnie odciągała od tego. Dla Jurka sensem życia była praca, pasją robienie kasy, a partnerką życiową jego laptop, w którym miał zmieszczone wszystkie potrzebne mu dane, oraz dokładnie i szczegółowo opracowany plan każdego, nowego dnia. Cała reszta nie miała sensu.

Jurek prowadził własną firmę, gdzie zatrudniał kilkanaście osób. Był bardzo wymagającym szefem, z gatunku tych, co wyciskają z pracowników ostatnią minutę i pomysł, płacąc tyle, by mogli żyć, ale nie tyle, by zatraceni w dostatku przestali myśleć o konieczności ciągłego ulepszania swojego warsztatu. Każdy dzień u Jurka wyglądał tak samo: rano do pracy, dokładne przejrzenie, kto co miał do zrobienia, analiza realizacji zadań, własne spotkania, oceny pracowników itp. I tak praktycznie w każdy dzień, 6 dni w tygodniu, gdyż u Jurka wolna sobota była stratą czasu wynikającą z bezsensownego zapisu w prawie pracy, którą jak można było naginać, tak naginał. Dla niego w każdym razie wolna sobota nie istniała, a i w niedzielę często w biurze go można było spotkać. No, a dzisiejszy dzień to Jurka do szału doprowadzał. Nie dość, że sobota, to jeszcze wigilia, czyli początek Świąt, które tak naprawdę, to tylko odrywały jego ludzi od pracy, a on sam nie za bardzo wiedział, co ma z sobą zrobić.

Rano obudził się okolicach godziny 6 i myślał, co tu zrobić. Nagle go natchnęło: przecież może pojechać do biura i zobaczyć, czy rachunki powstawiane, oferty przygotowane i ogólnie trochę administracyjnymi sprawami się zająć. Pobudzony tą myślą szybko się zebrał, zjadł coś i tuż przed ósmą wyprowadził samochód z garażu, by do biura, do Poznania pojechać. Mieszkał w podpoznańskiej miejscowości, więc samochód by jego codziennym środkiem lokomocji. Pogoda była jak na grudniowy dzień jesienno-wiosenna niż zimowa, więc nawet z pewną radością jechał do pracy. Chociaż, tak naprawdę w każdy dzień, niezależnie od pogody z radością jechał do pracy. Kiedy wjechał już na uliczkę prowadzącą go od posesji do głównej ulicy, którą do Poznania mógł się dostać, kilkanaście domów dalej niespodziewanie zatrzymała go wizualnie rozpoznawalna sąsiadka, która ubrana w sportowy strój dosyć bezradnie stała obok samochodu, który był zaparkowany przed jej domem.

- Kochany sąsiedzie, samochód mi się zepsuł, a musiałabym się na do Poznania na Cytadelę dostać, a wiem, że Pan w tamtych okolicach pracuje. Może mnie pan chociaż kawałek podrzucić?

Przez chwilę się oburzył: „ co on radio taxi?”. No, ale z drugiej strony może w końcu nic nie traci, a faktycznie w okolice Cytadeli, bo kawałek dalej jest jego biuro:

- Dobra, niech pani wsiada. Podrzucę panią.

Kiedy jechali nie chcąc być gburem, grzecznie zapytał po co ona w biegowym stroju jedzie na Cytadelę, kiedy może pobiegać pod domem. No i zasypała go opowieścią o parkrun, darmowym biegu, który co sobotę w kilkuset miejscach w kilkunastu krajach rozrzuconych na całym świecie, odbywa się co sobotę, punkt godzina 9. Całkowicie niezrozumiałe wydawało się dla niego to, ze był to bieg bezpłatny, z darmowym pomiarem czasu, a nawet można było koszulkę otrzymać. Co by było mało, to w Poznaniu jeszcze po biegu na każdego gorąca herbata i coś słodkiego czekało. „ co to za altruizm, o co tu chodzi”. Takie myśli przez głowę mu przechodziły. Kiedy dojechali na miejsce, stwierdził, że tak naprawdę i tak nie musi jechać do biura, wiec pójdzie zobaczyć o co w tym bieganiu na parkrun chodzi. Kiedy dotarli na miejsce zbiórki Jurek zobaczył całą grupę rozgrzewających się biegaczy. Jego sąsiadka doprowadziła go do ubranego w żółtą kamizelkę Organizatora, który wyraźnie zarządzał całością. Następnie poszła się rozgrzewać, a Jurek wdał się rozmowę z Organizatorem, który przedstawił się jako Robert. Ten mu opowiedział trochę o zasadach, które obowiązują, o pomiarze czasu i zapytał, czy Jurek nie zechciałby pomóc jako wolontariusz przy rozdawaniu tokenów. W pierwszej chwili go to oburzyło. Co, on ma coś za darmo robić. Ale widząc pasję tych ludzi, oraz to w jaki sposób Robert mu o całej idei opowiadał zdecydował się, że jednak będzie tym wolontariuszem i będzie wydawał tokeny. Zaraz otrzymał kilkaset plastykowych prostokącików nawleczonych na biały plastik oraz zwrócono mu uwagę, że każdy kolejny przybiegający na metę musi otrzymać token z kolejnym numerem, tak żeby najpierw pierwszy, potem drugi. Ta kolejność była bardzo ważna, by każdy otrzymał swój faktycznie uzyskany czas.

Kiedy Jurek wszystko już ogarnął poszedł wraz z Robertem oraz kilkuset biegaczami na miejsce startu. On stał na górce, z której Robert podawał stojącym parę metrów niżej biegaczom najważniejsze informacje. Słuchając jego słów obserwował prawie dwieście głów skierowanych w jego stronę i wyraźnie czekających na sygnał startu. Niemal namacalnie czuł napięcie nad nimi się unoszące i robiło to na nim ogromne wrażenie. Potem nagle wszyscy pobiegli, a on wraz z Robertem oraz innymi wolontariuszami udali się na metę, która się znajdowała kawałek dalej. Czekając na biegaczy wypytywał Roberta o wszystko. Najbardziej nie mógł pojąć, jak taki bieg można robić za darmo, a cała organizacja także nie przynosi żadnych korzyści. Wsłuchując się w przepełniony pasją głos Roberta Jurek zaczął odczuwać, że coś mu w duszy zaczyna płonąć. Że może praca to nie wszystko, a pasja może ją dodatkowo wspomagać.

No, ale nie było czasu zbytnio na razie się zastanawiać, gdyż pierwsi biegacze zaczęli się zbliżać do mety. Jurek zgodnie z zadaniem i całą swoja służbową odpowiedzialnością zaczął każdemu wręczać token. Zanim go jednak dał sprawdzał, czy kolejność się zgadza. Z podziwem patrzył na emocje i radość każdego, który dobiegł do mety, niezależnie od osiągniętego przez niego miejscu. Ze zdziwieniem zauważył, że wcale nie trzeba być pierwszym, by czuć radość z tego, że się dobiegło. Bo samo dobiegnięcie jest indywidualnym i prywatnym zwycięstwem każdego, kto dobiegł. Jurek ze zdziwieniem poczuł, ze jego priorytety życiowe zostają wzbogacone o dodatkowy pierwiastek. Nagle zauważył swoją sąsiadkę, jak uroczo pomalowana czerwienią swoich emocji dobiega do mety Z radością i pewną czułością wręczył należny jej token.

Po jakimiś czasie, kiedy wszyscy już dobiegli do mety, Jurek stanął z boku obserwując, jak rozmawiają ze sobą dzieląc się wrażeniami i swoimi radościami. Każdy, kto chciał brał herbatę, ciastko i tak bardzo cieszyli się swoja obecnością. W pewnym momencie Robert zawołał wszystkich do zdjęcia. Jakie było zdziwienie Jurka, kiedy usłyszał, że on także jest proszony do zdjęcia. Kiedy stał w grupie i robiono mu zdjęcie, nagle poczuł, że jest niemal jak w rodzinie, że chciałby tu zostać. Postanowił, że nie pojedzie dzisiaj do pracy, tylko odwiezie sąsiadkę do domu. Porozmawiają razem o bieganiu. Może zgodzi się z nim trenować? Może pomoże mu wybrać sprzęt do biegania. Jest atrakcyjną, samotną kobietą. Kto, wie może kiedyś razem pojadą na parkrun, gdzie on nie będzie tylko wolontariuszem? A może i na dalszy bieg. No, ale na wszystko przybiegnie odpowiedni czas.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
Leno
16:19
StaryCop
16:17
Rychu67
16:06
mieszek12a
16:00
piotrhierowski
15:54
wd70
15:42
Stonechip
15:29
biegacz54
15:26
tytus :)
15:05
FEMINA
15:00
andre 84
14:39
arco75
14:27
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |