Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2016-05-18)
  Ostatnio komentował  Runner71 (2016-05-19)
  Aktywnosc  Komentowano 2 razy, czytano 251 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2016-05-18, 19:03
 Zakładanie czasu przed maratonem, jest jak wróżenie z fusów
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/


Na początku, ja zwykle w tym miejscu i czasie. Marku, no cóż faktycznie określenie czegoś jako deser po wcześniejszym tytule i wpisie mogło obudzić różne skojarzenia. Może spuszczę tutaj cichutko zasłonę milczenie. Robercie dłużej znany, nikt tutaj nie posądza Kenijczyków o brak ducha sportu. Tyle, że oni przyjeżdżają tutaj do pracy. Kiedy wiadomo już, że w danym starcie z zarobku nic nie będzie, to jest dla mnie logiczne, że zejdzie z trasy. Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację. Jesteśmy w pracy, robimy jakąś robotę, zadanie czy zlecenie i przychodzi szef, zleceniodawca i klient i mówi sorry, ale nam za dzisiejszą pracę nie zapłaci. Z największą radością przyjmie naszą usługę, ale w ramach wolontariatu. Podejdźmy sobie teraz do lustra spójrzmy głęboko w oczy i odpowiedzmy na pytanie: ilu z nas jest na tyle zapalonych dla działania nawet za free, że zostało by na stanowisku? Oj sorry, nie spodziewałem się takiego tłumu chętnych. Wracając do istoty, ja nie widziałem sytuacji, tylko przekazuję, co mi pani mówiła, a z jej słów wyraźnie wybiegało, że na 21 kilometrze, trener czy manago na niego kiwnął, wtedy zatrzymał się, chwilę pogadali zerkając na stopery, po czym zawodnik zszedł z trasy. Żeby było jasne, ja go nie piętnuję, jak napisałem to jest jego praca i on musi oszczędzać siły na starty gdzie może zarobić, a nie marnować dla treningowego tuptania dla idei. Tak to sobie można potupać w biegu na 10 kilometrów, czy nawet na półmaratonie, ale nie na Królewskim Dystansie. Nordic Walking, nie do końca jest tak, że nie ma u zawodowców emocji. Sport to jest jedna z niewielu prac, kiedy się łączy zarobek, z emocjami oraz rywalizacją na polu innym niż tylko zawodowym. Ale zawodowiec musi pamiętać, że .przed wszystkim jest to praca i że sił musi mieć wystarczająco na kolejne starty, gdzie może zarobić. Jak mam być szczery, nawet trochę im zazdroszczę, gdyż sam chciałbym mieć taką pracę. Niestety nie moje to możliwości i jednie co mogę, to opłaceniu startu dać z siebie wszystko, nawet przekraczając moje granice możliwości i rozsądku.

Muszę przyznać, że dopadła mnie ostatnio dosyć poważna refleksja. Przez ostatnie 1.5 miesiąca miałem trzy poważne starty: dwa maratony i jedną połówkę. Do startów pod względem biegowym byłem przygotowany jak nigdy. Sam czułem, że mam w sobie moc tuptającą, jakiej nigdy w sobie wcześniej nie miałem. Miałem nawet wrażenie, że do Dębna jadę, jak po moje. Był oczywiście jakiś lęk czy szacunek, bo w końcu to Królewski Dystans, ale w końcu byłem przygotowany, więc co mogło się zdarzyć? Nic nie miało prawa. No, ale kto mógł przewidzieć, że mam alergię na izo? No i doczołgałem się do mety. Ale czas do pupy. Potem treningowa połówką w Trzemesznie. Znowu czułem moc i siłę, że mógłbym kulę ziemską w dłoni tak ścisnąć, że rzeki i oceany by w kosmos wyleciały. No, ale pewny siebie założyłem nowe buty i…. znowu ledwo dobiegłem z zakrwawionym palcem u nogi. Skarpeta, buty zastały pomalowane czerwienią mojej krwi. No, ale dobiegłem. I po dwóch tygodniach kolejny start. I znowu jadę pod względem sportowym przygotowany na maksimum moich możliwości. No i rano przed startem zjadam ciepły owocowy i do tego na granicy czasowej ważności jogurt, a chyba nawet dzień po tym terminie. No i jaki był efekt można przeczytać w relacji dwa dni temu.

I tak sobie myślę, co my zwykli, szarzy amatorzy możemy zakładać? Niby możemy, bo w końcu, jeżeli się przygotowani, to niby powinniśmy, to co zaplanowane osiągnąć. No, ale jesteśmy zwykłymi amatorami, a ja nawet jak mnie Andrzej określił „niereformowalnym”, więc w moim przypadku zakładanie czegokolwiek, poza nadzieją, ze może dobiegnę nie ma chyba żadnego sensu, Z drugiej strony wbiegając trochę w sferę metafizyczną dobiegam do wniosku, że jest tak, jakby fatum nade mną w ostatnich startach. Trzy starty i za każdym razem coś, za każdym wojna, a nie bieg. A okazało się, że moje zdolności strategiczne trochę się posypały. Zamiast mieć faktycznie wszystko dopięte na przysłowiowy guzik, to dałem klasycznego ciała. Tam czegoś nie dopilnowałem, nie odpowiednio przygotowałem tutaj złej amunicji użyłem i efekt był jaki był. Wojnę wygrałem, ale straty poniosłem dużo większe niż były zaplanowane. Trochę tak, jakby los mnie sprawdzał: dam radę, pokonam siebie, czy się poddam? Na razie daję radę, ale jak długo? Jeszcze jeden, dwa starty, gdzie znowu wszystko się posypie, to…. Sam nie wiem. Jeszcze na początku czerwca magiczny Grodzisk, a co potem sam nie wiem. Poważnie myślę, czy w sobotę wybrać się na parkrun, czy jeszcze nie odpuścić. No, ale chyba dzisiaj na pierwszy trening po Krakowie wyruszę. Ciągnie mnie trochę na bieżnie, ale chyba na to jeszcze za wcześnie

No razie muszę wszystko przemyśleć. Po wiosennych startach, gdzie miałem życiówki uzyskać i pobiec jak po moje wiem jedno: bieganie to wspaniała pasja, a start w maratonie jest jej ukoronowaniem, ale po pierwsze pokora, po drugie pokora i po trzecie nie będę odkrywczy, kiedy znowu napiszę pokora. Bo to jest Królewski Dystans, a nie pobiegnięcie z kumplami na piwo. A czy cel został osiągnięty? Tak, bo dobiegłem i mam trzeci klejnot w Koronie Maratonów Polski. A czas? Czas uzyskałem najlepszy, jaki w tym akurat dniu mogłem. Tak jak napisałem w tytule. Dla nas amatorów zakładanie czasu, jaki planujemy uzyskać na tym dystansie, jest trochę jak wróżenie z fusów.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


Runner71
Dave

Ostatnio zalogowany
2016-05-20
06:17

 2016-05-19, 09:36
 
"No, ale kto mógł przewidzieć, że mam alergię na izo?"

Kluczem dobrego startu jest właściwe przygotowanie się. To na treningach testujemy odżywki (w tym izotoniki) a nie podczas zawodów.


"Dla nas amatorów zakładanie czasu, jaki planujemy uzyskać na tym dystansie, jest trochę jak wróżenie z fusów."

Jeśli trenujesz rzetelnie to jesteś w stanie dość dobrze określić swój końcowy czas podczas ważnego startu.

Niestety, jak patrzę na wiele osób podczas zawodów to mam wrażenie, że niektórzy już na samym starcie biegną znacznie wyższym tempem niż trenowali czego efektem jest bardzo często o wiele gorszy czas na mecie niż sobie dany biegacz zakładał.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
biegacz54
05:14
42.195
04:23
Admin
03:00
krunner
01:53
andreas07
00:22
a.luc
23:46
stanlej
23:44
rolkarz
22:40
LukaszL79
22:26
kubawsw
22:20
BOP55
22:02
szakaluch
21:41
przemcio33
21:28
troLek
21:20
Deja vu
21:19
eldorox
21:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |