Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  adamrp61 (2013-12-21)
  Ostatnio komentował  adamrp61 (2013-12-21)
  Aktywnosc  Komentowano 1 razy, czytano 191 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



adamrp61
Adam Przybyszewski

Ostatnio zalogowany
2024-01-15
20:18

 2013-12-21, 17:08
 maratończyk w kaloszach
LINK: http://edgp.gazetaprawna.pl/index.php?act=mprasa&sub=article&id=469641

Jak człowiek w kaloszach przegonił zawodowców

O tym, że mali i biedni wciąż mogą zadziwić świat

Czasami zwykli ludzie są stawiani w niezwykłych sytuacjach, które wymagają od nich błyskawicznej przemiany w prawdziwych zawodowców. Znamy ich wszyscy, przede wszystkim z amerykańskich filmów. Ojcowie, którzy muszą zdobyć się na heroizm, aby uratować rodzinę. Zwykli żołnierze zdolni do nadludzkiego wysiłku, aby tylko wykonać misję. Prezydent USA, który pozbywa się Marsjan.

W rzeczywistym świecie takie akty brawury kończą się raczej fatalnie. Co ciekawe, psychologom od dawna znana jest zależność: osoby niekompetentne mają wysokie i niezachwiane mniemanie na temat swoich możliwości, z kolei osoby kompetentne wykazują tendencję do wątpienia w swoje umiejętności. Zjawisko to opisali m.in. David Dunning i Justin Kruger, psycholodzy z Cornell University, od których nazwisk utworzono nazwę tego zjawiska. Efekt Dunninga-Krugera to błąd poznawczy polegający właśnie na przecenianiu swoich umiejętności. Za swoje badania psycholodzy otrzymali w 2000 r. satyryczną Nagrodę Ig Nobla, co nie umniejsza ich zasługi. Przyznaje się ją bowiem za badania, które w pierwszej chwili wzbudzają rozbawienie, jednak następnie zmuszają do refleksji.

Nawet jeśli z badań wynika, że kierowcy bez doświadczenia mają w zwyczaju przeceniać swoje kompetencje, to jednak jesteśmy skłonni wierzyć w potęgę intuicji, która czasami okazuje się bardziej pomocna niż gromadzona latami wiedza. Utwierdzają nas w tym niesamowite przykłady ludzi, którym udało się coś osiągnąć pomimo braku formalnego wykształcenia w danym kierunku lub odpowiedniego treningu.

Maratończyk w kaloszach

Drogę od amatorki do profesjonalizmu najłatwiej prześledzić w sporcie, gdzie taka ścieżka jest rutynową metodą wyłapywania talentów. Kiedy w 1983 r. organizatorzy ultramaratonu o długości 875 km na trasie Sydney – Melbourne przyjmowali zapisy, mogli być porządnie zdziwieni, że zgłosił się do nich 61-latek znikąd. Cliff Young całe życie spędził na farmie w rodzinnym stanie Victoria (południowo-wschodnia Australia), uprawiając kartofle i hodując owce. Z pewnością nie można go było uznać za profesjonalistę; nie był też znany w kręgach sportowych, chociaż miał za sobą nieudane próby startu w podobnych zawodach.

Young swoim występem zaskoczył jednak wszystkich – choćby tym, że wystartował obuty w znoszone kalosze. Po rozpoczęciu biegu przez jakiś czas pozostawał z tyłu, ale dzięki równemu tempu i krótszym niż rywale postojom na sen wkrótce wszystkich wyprzedził. Ostatecznie przybył na metę 10 godzin przed następnym w kolejności zawodnikiem. Prawie 900 km pokonał w 5 dni, 15 godzin i 15 minut, bijąc tym samym poprzedni rekord o dwa dni. Zresztą pobiło go także sześciu rywali Younga, ale żaden z nich nie mógł równać się z biegaczem znikąd pod kątem wytrzymałości. A stanął on naprzeciw prawdziwych profesjonalistów, m.in. George’a Perdona i Tony’ego Rafferty’ego, którzy mieli na koncie m.in. biegi na trasie Sydney – Perth (prawie 4 tys. km).

Pokraczny styl biegania (ledwo odrywał stopy od ziemi) tylko przyczynił się do jego popularności, która zaczęła się jeszcze przed zakończeniem rywalizacji. Kiedy sfilmowano go jedzącego w biegu owoce w puszce, ich producent natychmiast wysłał pracownika, aby zdążył zdobyć od niego podpis na kontrakcie jeszcze przed zakończeniem ultramaratonu. Następnego dnia we wszystkich gazetach były już reklamy z Youngiem polecającym konkretny produkt. Po fenomenalnym występie Young opowiadał, że w bieganiu ćwiczył się, wyłącznie zaganiając owce na rodzinnej farmie i że podczas maratonu wyobrażał sobie, że właśnie to robi. Zwycięstwo sprawiło, że w Australii stał się fenomenem: starszy facet, który ciągle mieszka z matką, farmer, prosty człowiek. Ludzie oszaleli na punkcie jego diety – był wegetarianinem. Dodatkowo był bardzo medialny. Kiedy jeszcze w trakcie biegu zapytano go, co zrobi po przekroczeniu mety, odparł, że pójdzie do toalety. Słowa dotrzymał.

W późniejszych latach podjął jeszcze kilka prób startu w ultramaratonach, niestety wszystkie zakończyły się fiaskiem. Nie udało mu się także powtórzyć sukcesu na trasie Sydney – Melbourne. Ale nikt nie ma wątpliwości, że tych kilka dni w 1983 r. należało do niego.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
INVEST
10:30
shymek01
10:20
s0uthHipHop
10:10
POZDRAWIAM
09:44
Leno
09:38
Wojtek23
09:05
kos 88
08:51
Gapiński Łukasz
08:40
KKFM
08:40
kornik
08:25
platat
08:17
maciekc72
08:04
Admin
07:57
42.195
07:55
johnbegood
07:52
BemolMD
07:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |