Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Mars (2013-01-15)
  Ostatnio komentował  Magda (2013-01-16)
  Aktywnosc  Komentowano 3 razy, czytano 158 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Mars
Paweł

Ostatnio zalogowany
---


 2013-01-15, 21:32
 POKONAĆ 1000 MIL W 1000 GODZIN

W 1779 roku w Szkocji przyszedł na świat Robert Barclay Allarcide - potomek szanowanej rodziny słynącej w okolicy z blachy o grubości takiej, z jakiej kuje się mężczyzn. Dziadek nosił przydomek „Silny”, a ojcu zdarzyło się kiedyś pójść na spacer do Londynu – 820 km w 10 dni. Mały Robert nie miał więc innego wyjścia, jak tylko zostać kolejnym herosem. Robił zakłady, że pokona bardzo duży dystans ustalając przy tym niewielki limit czasu. I zawsze wygrywał te zakłady.

W 1809 roku podjął się niebywałego wyzwania.

1000 mil w 1000 godzin.

Tym razem rywalem miał być porucznik królewskiej milicji – Fairman. Ustalenie warunków pojedynku trwało ponad trzy miesiące. Padały propozycje biegu 24-godzinnego, próby sił na dystansie 500 mil, potem czegoś w stylu: „Zobaczymy kto pokona dłuższy dystans bez jedzenia i picia”, ale ostatecznie Barclay rzucił wyzwanie samemu sobie. Postanowił, że pokona 1000 mil w ciągu 1000 godzin, przy czym w każdej kolejnej godzinie będzie pokonywał maksymalnie jedną milę. Co oznaczało, że żeby sprostać próbie, trzeba przejść jedną milę co godzinę przez kolejne sześć tygodni! O udźwignięciu takiego wyzwania założył się z nim James Wedderburn-Webster, a stawką miało być 1000 gwinei. Szybko jednak okazało się, że zainteresowanie zakładem jest ogromne. Pieniądze postawił nawet książę Walii i to niebagatelną sumę, bo aż 100 tysięcy funtów! Stawka wzrosła ostatecznie do 16 tysięcy gwinei, a pula zakładu byłaby dziś równowartością 40 mln brytyjskich funtów! Barclay opracował bardzo dobry system – na granicy każdej godziny pokonywał dwie mile, po czym mógł sobie pozwolić na 1,5 godziny odpoczynku. I tak przez sześć tygodni. 2 mile, 1,5 godziny, 2 mile, 1,5 godziny… Szaleństwo! Tor, po którym poruszał się Barclay mierzył pół mili i był oświetlony nowoczesnymi na tamte czasy lampami gazowymi. Ktoś, chcąc utrudnić Robertowi zadanie, zniszczył część lamp, więc nocami ze względów bezpieczeństwa często towarzyszył mu bokser John Cully. Gdy 12 czerwca 1809 roku kapitan Barclays stanął na starcie swojej ostatniej mili, był wyczerpany, od sześciu tygodni spał przerywanym snem, bolało go kolano, ząb, schudł 14 kg i wyglądał tak koszmarnie, że dziennikarze mówili, że walczy ze śmiercią. Ale mimo wszystko udało mu się. Osiągnął swój cel. Pokonał 1000 mil w 1000 godzin i wygrał… 6 mln funtów! Jak tylko przekroczył linię mety i uporał się z dziennikarzami, wziął kąpiel i zasnął. Pierwszy raz od 42 dni nie musiał za półtorej godziny wstać.


Powyższy tekst pochodzi z miesięcznika „Bieganie”,
nr 1/2013 (67) styczeń – luty 2013, str. 64-65.
Autor tekstu: Jakub Wolski.


Ciekaw jestem czy w dzisiejszych czasach ktoś odważyłby się podjąć takie wyzwanie w polskich realiach, czyli przeliczając mile na kilometry – 1609 km w 1000 godzin.


PAWEŁ BUDZIOSZ


  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (152 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (7 sztuk)


henry
Henryk Czerniak

Ostatnio zalogowany
2024-04-09
20:41

 2013-01-15, 22:40
 Nasi przebiegli więcej
2013-01-15, 21:32 - Mars napisał/-a:


W 1779 roku w Szkocji przyszedł na świat Robert Barclay Allarcide - potomek szanowanej rodziny słynącej w okolicy z blachy o grubości takiej, z jakiej kuje się mężczyzn. Dziadek nosił przydomek „Silny”, a ojcu zdarzyło się kiedyś pójść na spacer do Londynu – 820 km w 10 dni. Mały Robert nie miał więc innego wyjścia, jak tylko zostać kolejnym herosem. Robił zakłady, że pokona bardzo duży dystans ustalając przy tym niewielki limit czasu. I zawsze wygrywał te zakłady.

W 1809 roku podjął się niebywałego wyzwania.

1000 mil w 1000 godzin.

Tym razem rywalem miał być porucznik królewskiej milicji – Fairman. Ustalenie warunków pojedynku trwało ponad trzy miesiące. Padały propozycje biegu 24-godzinnego, próby sił na dystansie 500 mil, potem czegoś w stylu: „Zobaczymy kto pokona dłuższy dystans bez jedzenia i picia”, ale ostatecznie Barclay rzucił wyzwanie samemu sobie. Postanowił, że pokona 1000 mil w ciągu 1000 godzin, przy czym w każdej kolejnej godzinie będzie pokonywał maksymalnie jedną milę. Co oznaczało, że żeby sprostać próbie, trzeba przejść jedną milę co godzinę przez kolejne sześć tygodni! O udźwignięciu takiego wyzwania założył się z nim James Wedderburn-Webster, a stawką miało być 1000 gwinei. Szybko jednak okazało się, że zainteresowanie zakładem jest ogromne. Pieniądze postawił nawet książę Walii i to niebagatelną sumę, bo aż 100 tysięcy funtów! Stawka wzrosła ostatecznie do 16 tysięcy gwinei, a pula zakładu byłaby dziś równowartością 40 mln brytyjskich funtów! Barclay opracował bardzo dobry system – na granicy każdej godziny pokonywał dwie mile, po czym mógł sobie pozwolić na 1,5 godziny odpoczynku. I tak przez sześć tygodni. 2 mile, 1,5 godziny, 2 mile, 1,5 godziny… Szaleństwo! Tor, po którym poruszał się Barclay mierzył pół mili i był oświetlony nowoczesnymi na tamte czasy lampami gazowymi. Ktoś, chcąc utrudnić Robertowi zadanie, zniszczył część lamp, więc nocami ze względów bezpieczeństwa często towarzyszył mu bokser John Cully. Gdy 12 czerwca 1809 roku kapitan Barclays stanął na starcie swojej ostatniej mili, był wyczerpany, od sześciu tygodni spał przerywanym snem, bolało go kolano, ząb, schudł 14 kg i wyglądał tak koszmarnie, że dziennikarze mówili, że walczy ze śmiercią. Ale mimo wszystko udało mu się. Osiągnął swój cel. Pokonał 1000 mil w 1000 godzin i wygrał… 6 mln funtów! Jak tylko przekroczył linię mety i uporał się z dziennikarzami, wziął kąpiel i zasnął. Pierwszy raz od 42 dni nie musiał za półtorej godziny wstać.


Powyższy tekst pochodzi z miesięcznika „Bieganie”,
nr 1/2013 (67) styczeń – luty 2013, str. 64-65.
Autor tekstu: Jakub Wolski.


Ciekaw jestem czy w dzisiejszych czasach ktoś odważyłby się podjąć takie wyzwanie w polskich realiach, czyli przeliczając mile na kilometry – 1609 km w 1000 godzin.


PAWEŁ BUDZIOSZ

Niedawno nasi ultrasi przebiegli 42 maratony w 42 dni a więc więcej, ponad 1700 km w niecałe 6 tygodni.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (25 sztuk)

 



Magda
Magdalena R-C

Ostatnio zalogowany
---


 2013-01-16, 00:18
 
gwoli ścisłości jeden ultras


tylko trudno to porównać, bo to co tutaj było największą trudnością, to to spanie


myślę że jeśli już, to najsensowniej byłoby 1000 mil jak najszybciej, ale nie dłużej niż 1000h


i BTW- kolega ma pozwoleństwo na kopiowanie części tekstu?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (91 sztuk)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
krunner
01:53
andreas07
00:22
a.luc
23:46
stanlej
23:44
rolkarz
22:40
LukaszL79
22:26
kubawsw
22:20
BOP55
22:02
szakaluch
21:41
przemcio33
21:28
troLek
21:20
Deja vu
21:19
eldorox
21:11
Seba7765
21:08
chris_cros
21:05
Stonechip
20:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |