Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
jann
Pamiętnik internetowy


Jan Nartowski
Urodzony: 1959-03-24
Miejsce zamieszkania: Warszawa
133 / 169


2017-04-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Cracovia Maraton (czytano: 1026 razy)

 

Do Krakowa przyjechaliśmy w strugach ulewnego deszczu późnym wieczorem w piątek. Podróż tak nas wykończyła, że już nie mieliśmy chęci na spacery więc szybko poszliśmy spać.
W sobotę od rana w Krakowie poprawa pogody, jest zimno ale w nocy przestał padać deszcz, Wisła podchodzi pod bulwary, zostało miejscami niecałe 40 cm od powierzchni wody do krawędzi chodnika. Od rana poszliśmy na zwiedzanie i później około 14:00 do biura zawodów na stadion Wisły Kraków po pakiet startowy, który okazał się dość skromny. Oprócz koszulki technicznej i kilku batoników nie dali nic ciekawego. Pasta Party tradycyjnie niezbyt smaczne, za to w cenie pakietu startowego, co w ostatnich czasach wcale nie jest takie oczywiste. Na Krakowskich Błoniach trwają zawody sportowe, biegi na różnych dystansach i rolki, bardzo dobrze, że część ludzi oderwała się od telewizorów. Na maratonie zapowiada się duża frekwencja, około 6 tys. zawodników. Ale nie spotykam wielu znajomych. Wracamy do hotelu o znośnej porze.
Rano w niedziele o 6:00 pobudka i delikatne śniadanie. Jest zimno i pada deszcz, znów nie wiadomo jak się ubrać na start. Decyduję się na T-shirt i krótkie spodenki plus rękawiczki i komin na szyję, do startu włożę na siebie folię, żeby jakoś wytrzymać ten chłód. Przed ósmą zjawiam się na Rynku , gdzie wyznaczono start. Trochę się rozgrzewam, trochę rozglądam za znajomymi. Szatnie i depozyty w namiotach na Rynku , dużo ToiToi, jest tłok bo wszyscy starają się schować do namiotów przed zimnem i deszczem ale nie ma bałaganu. Pomału ustawiamy się w strefach startowych. Dopiero teraz widać jak dużo ludzi startuje. Zrobił się duży tłok. Wśród biegaczy dużo obcokrajowców, więcej niż w Warszawie czy we Wrocławiu.
Deszcz pada coraz większy, trzeba będzie biec w mokrych butach, czego nie lubię. Najpierw startują niepełnosprawni na handbikach a chwilę później o 9:00 strzał z działa, ruszają biegacze. Moja strefa 4:00-4:15 dociera do startu z 3 minutową stratą. Trasa maratonu to dwie pętle po 20 km i dobieg do Rynku. Początkowo biegniemy przez Rynek i ulicą Grodzką, jest bardzo wąsko i ciasno. Pierwszy kilometr niewiele poniżej 6 min/km. Trzeba będzie odrabiać straty. Po 2 km ściągam folię i zostaję w samej koszulce. Później, gdy minęliśmy Wawel trochę się rozluźnia. Zaczynam biec dość umiarkowanym tempem 5:20-5:35/km, nie chcę się zajechać na początku a dobrze było by złamać 4 godziny. Kierujemy się na ul. Reymonta i w stronę krakowskich Błoni, które okrążamy a później przebiegamy Wisłę. Trasa jest dosyć kręta z kilkoma podbiegami na wiadukty, nie ma długich dołujących psychicznie odcinków. Wciąż kluczymy po mieście.
Bufety ustawione dość gęsto co 2,5 km. Jest woda, izotonik, banany i czekolada. Ja tradycyjnie do 10 km nic nie piję, później umiarkowanie korzystam tylko z wody pijąc po jednym łyku, nadal jest bardzo zimno więc prawie się nie pocę. Na trasie poza Starym Miastem niewielu kibiców, trochę ich stało przy Błoniach i na większych skrzyżowaniach, poza tym jest dość pusto, jak w większości miast. W Polsce nie ma ciągle tradycji dopingowania biegaczy na trasie. Od 11 km zaczyna się agrafka prowadząca w stronę Tauran Areny Kraków, można zobaczyć biegaczy, którzy już wracają w stronę Bulwarów Wiślanych i pozdrawiać znajomych. Na 18 km znów wracamy nad Wisłę i biegniemy w stroną Zamku na Wawelu.
Do półmetka biegnę równym tempem. Połówkę mijam z czasem 1:56:10 jest dość nieźle ale rewelacji nie ma. Nie wbiegamy na Stare Miasto tylko znów wracamy na pętlę prowadzącą na Błonia. Tętno rośnie spokojnie od 138 do 142 bpm. Chłodzę się wodą bardzo umiarkowanie, właściwie tylko przecieram twarz mokrą ręką. Cały czas siąpi delikatny deszcz. Robię krótką przerwę sanitarną i biegnę dalej. Znów przebiegamy Wisłę i kluczymy po mieście, Cały czas jest wąsko , chociaż na tej drugiej pętli nie ma już problemów z wyprzedzaniem. Po drodze mijam Andrzeja , wymieniamy parę słów i dalej biegniemy swoim tempem. Od 30km zaczynam czuć zmęczenie. Tempo trochę spada do 5:45/km ale nie odpuszczam, biegnę równo tylko przy bufetach zwalniam do marszu, co obniża średnie tempo, cały czas boję się o żołądek, który zwykle teraz się odzywa, na szczęście dzisiaj mam spokój. Na 25 km zaczyna się znów agrafka z dwoma dość męczącymi podbiegami na wiadukt. Znów mijamy Krakowską Arenę zawracamy i na 38 km dobiegamy do bulwarów. Wisła już tuż pod nogami ale jeszcze nie wlała się na chodnik, jestem zmęczony ale jakoś ciągnę czuję już metę i poza tym lubię biegać po tych bulwarach, zawsze przypominają mi się moje pierwsze maratony. Biegnę już do końca wyścigu. Zbliżamy się do Wawelu, okrążamy go z lewej strony i wpadamy w ul. Grodzką, stąd już prosta droga na Rynek, chociaż lekko pod górę. W perspektywie ulicy widać w dali dachy Sukiennic, mam siłę na tym ostatnim kilometrze przyspieszyć.
Wzdłuż ulicy stoi tutaj w szpalerze więcej kibiców i zaczyna się przyzwoity doping. Przyspieszam i szykuję się do finiszu. Od poprzecznej ul. Franciszkańskiej znów przyspieszam, wpadamy na Rynek, jeszcze krótki szybki finisz, wyprzedzam kilku zmęczonych biegaczy. Widać, że każdy daje z siebie wszystko.
W końcu mijam metę. Czas 4:03:46. Miejsce 3115/5614. Tętno doszło do 149 na trasie i 165na finiszu. Nie jest jeszcze ze mną tak źle, jest progres, 11 minut lepiej niż na Orlenie.
Za metą dostajemy bardziej wypasiony pakiet: folie termiczne, wodę, izotonik, banany, w reklamówce.
Świetna impreza, zawsze dobrze mi się tu biega. Szczególnie wrażenie robi start i meta na Rynku, to świetny pomysł. Frekwencja rekordowa, pobiła nawet tym razem Orlen Maraton.
Pogoda na szczęście poprawiła się, przestało padać i trochę się ociepliło. Trasa pomimo problemów pogodowych dla mnie dobra, może nie najszybsza ale nie nużąca. Żegnamy Kraków z żalem, niestety nie możemy zostać dłużej . Wracamy na 18:00 do domu. A w sobotę kolejny start.
Wyniki zwycięzców, tym razem Polacy nie rozdawali kart.
16. PZU Cracovia Maraton - mężczyźni:

1. KYEVA Cosmas, KEN - 02:12:52
2. TOO Moses, KEN - 02:15:02
3. MUSYIMI Dominic, KEN - 02:16:23

16. PZU Cracovia Maraton - kobiety:

1. BARSOSIO Stellah, KEN - 02:33:01
2. YACHEM Lemelem, ETH - 02:41:09
3. ALEMU Derebe, ETH - 02:41:50


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Januszz
06:35
Bartuś
06:33
Stonechip
06:06
drago
05:59
romangla
05:39
biegacz54
05:14
42.195
04:23
Admin
03:00
krunner
01:53
andreas07
00:22
a.luc
23:46
stanlej
23:44
rolkarz
22:40
LukaszL79
22:26
kubawsw
22:20
BOP55
22:02
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |