Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
190 / 355


2016-08-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
kulisy sukcesu (czytano: 1331 razy)

 

Endorfiny po Ironmanie powoli opadają. Zmęczenie też mija, choć nigdy wcześniej takiego nie przeżyłem. Snułem się po tym świecie kilka dni jak cień; nic mi się nie chciało :) Niemniej zdopingowany przez niektórych, żebym jeszcze coś szczegółowiej opisał, postanowiłem pochylić się nad tym fajnym dokonaniem jeszcze raz :)

Trudno mi sobie nadal wyobrazić kilkanaście godzin walki z sobą i nie paść na twarz albo na noszach karetki pogotowia :) Mimo „zrobienia” tego, to w dalszym ciągu nie mieści mi się to w głowie :) Kiedyś Johann Wolfgang von Goethe napisał: „Cokolwiek potrafisz lub myślisz, że potrafisz, rozpocznij to. Odwaga ma w sobie geniusz, potęgę i magię”. Mniej więcej chyba ja tak zacząłem postępować z Ironmanem. Podstawowym czynnikiem, który mnie „uskrzydlił” była po prostu wiara, że można to zrobić, że jak się chce to człowiek nagle znajduje czas, nagle staje się bardziej zdyscyplinowany. Nie straszne mu niepogody, niskie ciśnienia, zimno, upał czy wiatr. Po prostu jest cel bardzo poważny do zrealizowania i coraz poważniej, z głową zaczyna do tego podchodzić.

W praktyce jest to jednak mozolna praca nad swoimi umiejętnościami, nad kondycją. Szczególnie tę mozolność odczuwałem na basenie. Bardzo dużo też „siedzi” w umyśle i to on w praktyce może być motorem lub hamulcem działania. Problem tylko polegał na tym, by znaleźć czas na wszystko; na bieganie, na rower, na pływanie, no i na tenisa, którego nigdy nie opuściłem :) Oczywiście pracując zawodowo, robiąc różne drobne remonty w domu, kosząc trawę w ogródku, itd :) Było to czasami piekielnie trudne i wymagało ogromnego zdyscyplinowania, chodzenia spać o 22 i zaczynania dnia o 6 rano, by móc to wszystko zmieścić :) Ale wolę takie życie niż rozlazłe, bez celów i bez chęci dążenia do czegokolwiek poza pracą. Jednego tylko musiałem i chciałem się pozbyć w moim życiu - telewizora, który praktycznie przestał istnieć w moim codziennym funkcjonowaniu :)

„Żadne zadanie nie jest szczególnie trudne, jeśli podzielisz je na mniejsze zadania” – powiedział kiedyś Henry Ford. Myślę, że Ironman też nie jest trudny do zrobienia, jeśli podzieli go się na trzy części i każdej z tych części przeznaczy się min 2 godziny tygodniowo. Moje treningi tak właśnie wyglądały i mieściły się max. do 7 godz. w tygodniu latem. Oprócz wysiłku fizycznego bardzo dużą wagę przyłożyłem też do zmniejszenia wagi ciała. Normalnie przez ostatnich kilka lat ważyłem w granicach 73,5-74 kg. W przygotowaniach do zawodów bardzo zależało mi na zejściu poniżej 70. Tak podświadomie czułem, że każdy kilogram mniej może podczas ostatniej dyscypliny czyli na maratonie uratować mi życie :) Nie katując się, ale bardzo pilnując się z niezdrowym jedzeniem i ze słodyczami udało mi się w ciągu późnej wiosny i lata schudnąć ok. 4 kg i dzień przed startem ważyłem 69,9 :) Było to dla mnie równie duże osiągnięcie jak same przygotowania fizyczne. W tym też upatruję kulisy mojego osobistego sukcesu :)

Na samych zawodach nie jadłem żadnych żelków, żeli, nie piłem izotoników. Miałem z sobą kilka chałw, snickersów, colę i dwie kanapki z masłem i z żółtym serem. Jedną zjadłem podczas jazdy rowerem, a drugą na 25 km biegu. Szczególnie ta druga uratowała mnie od wymiotów i była jak balsam dla ciała :) Do tego oczywiście na każdym punkcie woda i parę bananów. Ale najważniejsza był zawsze, na każdym kilometrze wiara w ukończenie i niesamowita chęć dobiegnięcia do mety.

Sądzę, że następnym razem niewiele zmienię w tym, co wyżej napisałem w przygotowaniach do Ironmana. Kiedy to będzie? Myślę, że w przyszłym roku sobie „odpuszczę”, a za dwa lata zobaczę, raczej tak :) Oczywiście już na pewno nie zrezygnuję co roku z mniejszych dystansów. Teraz niebawem wrócę pełniej do biegania nie chcąc zaniedbać pływania i roweru :) Nie wiem tylko czy poprzestać jesienią na półmaratonach czy jednak pokusić się o maraton, zważywszy że ważę kilka kilogramów mniej i mógłbym pomyśleć o życiówce :) Nie wiem. Będę miał zatem co rozmyślać podczas nadchodzącego urlopu, tym razem bez uprawiania zawzięcie sportów :)


- na zdjęciu, w podskoku ponad metrowym przekraczam linię mety w Poznaniu i „zdobywam” tytuł Ironmana :) Było to po 13 godzinach i 21 minutach od startu :) Po prostu, tak jak wcześniej pisałem, nagle nie czułem żadnego bólu i zmęczenia :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Hung (2016-08-03,14:56): Niby wszystko o tym wiem a jednak ciągle nie mogę tego pojąć. Ale dziwić się, skoro i Ty masz problemy z uświadomieniem sobie: jak to możliwe? Możliwe, wystarczy tylko mieć: motyle w brzuchu, endorfiny w głowie i sprężynki w nogach.
paulo (2016-08-03,15:08): Endorfiny, motylki i sprężynki, dobre Marku :)
andbo (2016-08-03,15:29): No to wagę mam już odpowiednią ...he, he! Jeszcze raz wielkie gratulacje i wiedz, że bardzo się cieszę Twoim sukcesem. A poza tym potrafisz Pawle pięknie motywować.
paulo (2016-08-04,08:31): Andrzeju, jest mi niezmiernie miło :)
robaczek277 (2016-08-04,09:50): Brawo !!!
Admin (2016-08-04,10:11): Pogratulował ! Szacun na mieście i w Internecie ! :-)
paulo (2016-08-04,11:40): Miło Jacku :)
paulo (2016-08-04,11:51): Dzięki Michale Myślę, że komentarze są takim fajnym dopełnieniem naszych wysiłków :) Dlatego zawsze mile je się czyta :)
biziel (2016-08-04,14:03): Gratuluje.
paulo (2016-08-05,08:45): Biziel, pozdrawiam :)







 Ostatnio zalogowani
lordedward
00:02
ula_s
23:56
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
wigi
22:10
kubawsw
22:03
Jawi63
21:49
rolkarz
21:46
Rehabilitant
21:44
entony52
21:38
valdano73
21:36
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |