Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
106 / 151


2016-06-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Przez płuca ... Do Serca. (czytano: 790 razy)

 

Spodziewałem się gości, którzy mieli zawitać do nas w środę, więc ostatni bieg wykonałem we wtorek licząc, że goście – chcący zobaczyć wiele okolicznych atrakcji – trochę mnie przepędzą na piechotę przed niedzielnymi zawodami. Spóźnili się, więc już jedna wycieczka odpadła, a później okazało się, że - wzorem wielu Polaków - ich jedynym obuwiem do wędrówek po górkach były sandały. Dużo jeździliśmy samochodem i trochę wędrowaliśmy, łaziliśmy po jaskiniach i lochach w tempie bardzo spokojnym. Mimo to, moja kondycja dawała lekkie sygnały, że za dobrze nie jest. W niedzielę goście wyjechali a ja udałem się do Kłodzka na zawody. Mam blisko, więc się cieszyłem z tego powodu. Wiele razy wspominałem, że organizacja imprez w mojej okolicy, to inny świat, lecz nie narzekam, prawie się przyzwyczaiłem i jest ok. Przed startem, na kamiennym moście, zagadnął mnie ktoś. Okazał się być jednym z moich największych adwersarzy z forum MP. W Kłodzku, na polu neutralnym, w realu, nie mieliśmy powodów do sporów, a skupiliśmy się na ocenie organizacji imprezy. Sympatyczny kolega był jedyną znaną mi osobą biorącą udział w biegu. Jak dobrze spotkać swojaka, powiedział kiedyś Pawlak, gdy zobaczył kargulową Mućkę: „Ot, znaczy znaleźliśmy swoje miejsce”. Wystartowaliśmy na dziesięć km, a była jeszcze wersja jednokilometrowa. Chociaż to był „Bieg Do Serca”, to ja biegłem do mety. Przez kilka kilometrów przemieszczaliśmy się prawie razem, potem on mnie wyprzedził i już tylko powiększał dystans między nami. Oczywiście jedynie dystans biegowy. Słabłem i słabłem, a wynik końcowy choć nie był najgorszy, to jednak wiem, że oznaczał, iż nie czuję biegu. Nie czuję, bo to nie pierwszy raz. Za to boleśnie odczuwam moją niewydolność. Myślę, że moje natlenienie organizmu jest jakieś dziurawe. Po biegu, gdy poszedłem na rozdanie nagród, to zobaczyłem leżący na chodniku inhalator. Pomyślałem, że może mi wypadł, ale nie, to nie był mój. Czyżby było więcej takich jak ja, którzy muszą pomóc płucom łapać powietrze jak człowiek a nie jak karp? Chciałem jeszcze pogadać ze spotkanym na starcie znajomym o trasie ale moje zaćmione oczy i słaba pamięć do rozpoznawania twarzy nie pozwoliła mi na odnalezienie go. Może przechodziłem obok, a może go już nie było? Ciekawe, że jego twarz mam w mózgu a oczy nie rozpoznają.
Tydzień po biegu był podzielony między moją wioskę i Wrocław, między bieganie i chodzenie z kijkami, z którymi wezmę udział w „pucharze” w Polanicy Zdr. na początku lipca. W tym tygodniu też podział między kijki i bieganie, bo w najbliższą sobotę Bieg Liczyrzepy. Oczywiście nie przesadzam, bo nie ma sensu, świata nie zawojuję. Zauważyłem, że nauczyłem się - jakoś tak podświadomie - nie żyłować organizmu, że mimowolnie uspokajam bieg, dzięki czemu pewnie nie padam na trasie. Nie znaczy to, że po biegu nie jestem zmęczony, bo jestem i to bardzo. Jednak, gdy miałem kilka tygodni pałeru, i go wykorzystywałem na treningach, to i tak potem na maratonie wysiadłem.
Fajnie, że mam kilka biegów w swojej okolicy, bo nie muszę daleko jeździć. Żałuję tylko, że znowu przepadł mi przez wyjazd do Wrocka „Dżapan Race” - bieg w klapkach po górskim lesie. Dobrze, że nie kupiłem sobie wcześniej „japonek”, to w przyszłym roku może trafię na jakieś superszybkie.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2016-06-23,08:17): Podziwiam, że ciągle czegoś szukasz i ciągle coś robisz Pozdrawiam
Varia (2016-06-23,11:13): Fajne okolice i podziwu godna aktywność :)
Hung (2016-06-23,14:35): Pawle, choć "praca czyni wolnym", to ja "pracuję" dlatego, że jestem wolny.
Hung (2016-06-23,14:39): Tak, Vario, okolice ładne, bo to górki i drzewa a w takim krajobrazie nie sposób siedzieć spokojnie.
Mahor (2016-06-23,17:36): Gratuluję duźego dystansu,do siebie...:-)
Mahor (2016-06-23,17:36): Gratuluję duźego dystansu,do siebie...:-)
Mahor (2016-06-23,17:41): Tak nie czkawka lecz tak często wychodzi posługiwanie się smartfonem
Hung (2016-06-23,19:12): Mahorze, zazwyczaj dystans trzymam do najlepszych, to i do siebie próbuję, a czkawką nie przejmuj się, mnie też smartfon kołuje po swojemu.
zbyfek (2016-06-24,08:10): Wspominasz o jaskiniach i lochach, czy byłeś w jaskini niedźwiedziej koło Kłodzka:)
Hung (2016-06-24,13:47): Tak, zbigniewwalo1, byłem w tej jaskini ale dawniej, teraz zaliczyłem Jaskinię Radochowską i m.in. kłodzką twierdzę.







 Ostatnio zalogowani
runner
06:33
Admin
05:51
piotrhierowski
05:41
biegacz54
05:35
Andrea
02:27
pawlo
01:01
Lektor443
00:30
rokon
00:10
STARTER_Pomiar_Czasu
23:49
lordedward
23:17
andreas07
23:08
Bystry1983
22:37
damiano88
22:30
saul
22:26
maiesky
22:00
aschro
21:55
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |