Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
189 / 338


2014-06-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
ASAP (czytano: 1301 razy)

 

Zaczynając kilka lat temu pracę w firmie, w której w sumie nadal pracuję, nie wiedziałem nic o zwyczajach, czy skrótach, którymi posługują się "starzy" wyjadacze z krainy "Enterprise", albo mówiąc po Polandzku - korpo.
Co jakiś czas przytrafiały się jakieś większe rzeczy do zrobienia, czy projekty w których brałem udział.
Fajna sprawa, bo lubię, kiedy "coś się wokół mnie dzieje". Człowiek uczy się nowych rzeczy, poznaje różne takie tam zwyczaje, oraz poznaje ludzi i ich zachowania niejako przesiąkając mniej, lub bardziej w zależności od nastroju i upodobań.

Pamiętam, jak po pewnym czasie zacząłem zwracać uwagę na takie drobne niuanse, którymi niektórzy się tam w tych rejonach posługiwali.
Może skrót "fyi" jest śmieszny, jednak nie on mnie tak zaciekawił, jak "ASAP".
Celowo pisane z dużej litery.

Wiadomo jak to jest przy projektach - zawsze i wszystko jest "na wczoraj", bo terminy naglą i każdy ma nadrzędnego nad sobą, który potrafi dwoma słowami podnieść ciśnienie i stresior z tym związany.

Anyway...
ASAP

ASAP i ASAP. Któryś mail z kolei i ciągle powtarza się ASAP.
Natchnęło mnie pewnego wieczora i wklepałem tę frazę w wuja google i lekko mnie postawiło.
ASAP na język nadwiślańsko-nadodrzański można skrócić do - tak szybko, jak to możliwe.
Rozbawiło mnie to tym bardziej, że ASAP kojarzyło mi się na początku z... sapaniem - czyli z SASAP, więc za pierwszym razem myślałem, że nadawca jest zmęczony ;)

Mój ostatni okres mógłbym skrócić do ASAP.

Dni coraz dłuższe, temperatura coraz bardziej zbliżona do idealnych +30C, słońce coraz częściej góruje pośród chmur.
Żyć, nie umierać, albo raczej parafrazując na biegowy - biegać i korzystać z tego.
No ale niestety, nie mogę w pełni JESZCZE rozwinąć swoich ptasiorowych skrzydeł.
Muszę wciąż pamiętać, żeby nie szaleć, trochę odpoczywać i czekać.

Właśnie te czekanie mnie obecnie lekko dobija i jedyne o czym myślę, to ASAP.

Sobota, puste niebo, ciepło. Co mną targa? myśli - trzeba czerpać przyjemności, więc wybiegam na głodniaka na najdłuższe wybieganie po kontuzji - 15 i pół km robi ze mnie wielowątkowego szczęśliwco-sadomaso-ruchowego. Początek przyjemny, środek lekko dziwny, lecz końcówka przypomina mi końcówkę maratonu. Po powrocie wciągam bułkę z miodem na trzy gryzy. Taki byłem głodny i wyssany ;)
Po kolejnym posiłku targa mną kolejne rozgoryczenie - no nie można tej pogody tak zostawić - wyciągam więc swoje pośladki na "górala" i kręcę się w okolicach Odry. Wieczorkiem smaczku do endorfinowej duszy dolewa kilka kropel winka ;)

Niedziela wyszła jeszcze bardziej krejzolsko. Oblot trasy "Parszywej Dwunastki" w większym gronie, a po powrocie i posileniu się... kolejna wycieczka na "góralu". Tym razem dystans dwa razy dłuższy, niż w sobotę.
W zasadzie pół dnia poza domem, a ja wciąż mam wrażenie, że jeszcze gdzieś bym mógł wyskoczyć... ;)

Poniedziałek prawie szlochałem, bo zmusiłem się do pozostania w domostwie robiąc tylko drobną gimnastykę core.
Odbiłem to sobie we wtorek, kiedy to wypuściłem się w spontanicznym tempie po Wzgórzach Piastowskich. Ptasior bez kontroli, jednak w małym kagańcu. W myślach wciąż jedno - uważać na łydkę. Zresztą nie tylko w myślach, bo czuję ją przy większym obciążeniu. Wieczorem piękny zachód słońca i oczywiście ta myśl - a może gdzieś wyskoczyć? wyhamowałem jednak uczucia.

Środa lekki rozruch, który przerodził się w małe rozbieganie i góral po lesie. Bo było mało...

Dzisiaj znowu góral, tym razem w okolicach Odry - Oderwald. Gęsty las. Temat na osobną powieść, bo tamte rejony są jak z innej planety.


Siedząc i pisząc to wciąż mi po głowie krąży ASAP. Kiedy do jasnej ciasnej będę mógł poszaleć, jak kiedyś? :)
Boje się jednocześnie tego, a do wykorzystania jeszcze są poranki... ;)

Marzę o długich wybieganiach w upale, takich jak rok temu...
marzę znowu wylecieć na zmęczeniu wybiegać parę km w drugim zakresie...
marzę aby wskoczyć na Dzidzię, moją szosówę, która na razie smutno stoi podparta w kuchni :)

wciąż mi mało, a każda chwila bezruchu wydaje mi się stratą czasu.

Po przeczytaniu wzruszającego wywiadu z J.Kowalczyk i opiniach różnych psychoszamanów w pełni ją rozumiem.
Tylko nie zgadzam się z co niektórymi, którzy twierdzą, że ruch to ucieczka od życia, tego realnego.
Ruch to właśnie łapanie życia, w sposób ASAP.


PS. już nie mogę doczekać się kolejnego weekendu, w którym znowu zafunduje sobie lekkie rozmagnesowanie zasobów w postaci biegu na czczo, a potem... a potem ma być lekko upalnie, więc bankowo mnie gdzieś poniesie :)

Weekendzie, przybywaj ASAP ;)



Aloha, albo raczej "regards" ;)

pl


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


maleńka26 (2014-06-06,01:29): Jak miło coś fajnego przeczytać ,a nie tylko Traktaty UE.
jacdzi (2014-06-06,06:30): U mnie w firmie to tez niezwykle czesto uzywany skrot, tyle ze malymi literami:asap. Best regards, Jacek
snipster (2014-06-06,09:02): Lucy, nauka to do potęgi klucz, tylko z kluczami ciężko się biega ;) każdy musi przez to przejść
snipster (2014-06-06,09:06): Jacku, widzę że widzisz Synergy z tego powodu, oraz masz spory Know-How ;) dzięki za twój Feedback ;) regards :)))
(2014-06-06,09:31): my w robocie też uzywamy tego skrótu, jednak w nieco innym znaczeniu. "Tak szybko jak to możliwe, ale skoro to niemożliwe, no to musi poczekać" :) pozdrawiam, fajna fotka, aż chce się śmignąć w las
snipster (2014-06-06,09:47): Woście, co firma to inny obyczaj ;] a las... zaiste, czadowy :)
(2014-06-06,10:33): ruch ucieczką od życia? śmieczne - przecież człowiek jest stworzony do ruchu ;-) cheers! :-)
snipster (2014-06-06,10:53): Piter, dokładnie... tylko się ruszać ;)
krunner (2014-06-06,11:50): Widać, że fajne tam tereny do hasania i pedałowania macie dookoła Zielonej Góry, muszę coś pogooglować w temacie ;-)
snipster (2014-06-06,13:26): Arku, azaliż a i owszem poniekąd tak jest ;)
Varia (2014-06-06,15:11): Też tak to odczuwam... żal mi każdej chwili, którą muszę odsiedzieć w pracy, domu...
snipster (2014-06-06,15:23): ufff, nie jestem sam w tym przekonaniu ;]
kokrobite (2014-06-06,16:30): Ha, ha... :-) Też od półtora roku uczę się fyi, asap, kind regards, ale wprowadzam też swoje: by, with love for Wien, albo have you a crazy night :-)
snipster (2014-06-06,16:45): po "crazy at night" czasem bywa "hangover" ;) w sumie to czasem robiłem WB na Hangover... to dopiero walka dla psychy i ciała ;)
Truskawa (2014-06-06,20:01): Smutny wywiad z Justyną ale to jest niesamowita kobieta. Nie ma drugiej takiej.
snipster (2014-06-06,20:24): Iza, smutny? mi się wydał po prostu życiowy. No ale takie jest życie, nie zawsze bywa kolorowe i jak w filmie...
paulo (2014-06-06,22:31): fajnie to ująłeś, że ruch to "łapanie życia". Bardzo jest mi to bliskie.







 Ostatnio zalogowani
Leno
08:22
biegacz54
08:09
luki8484
08:01
platat
07:59
michu77
07:56
arturgadecki
07:51
Mikesz
07:12
kos 88
07:12
Januszz
06:35
Bartuś
06:33
Stonechip
06:06
drago
05:59
romangla
05:39
42.195
04:23
Admin
03:00
krunner
01:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |