Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
112 / 338


2013-04-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
bardzo dobre połączenie, znaczy się plan (czytano: 1849 razy)

 

Powroty po przerwach i kontuzjach są zawsze wyjątkowe. Zabrzmiało jak w pewnej reklamie cukierkowej, tylko mało słodyczy w tym jest, chociaż no nie wiem... ;)
Ostatnie dni można skrócić na wzór klasyka:

Ja to proszę Was mam bardzo dobre połączenie, znaczy się plan.
Wstaję rano, za dwadzieścia szósta. Latem chyba będzie już widno, ostatnio było, ale zmienili czas i znowu jest ciemno.
Zawsze jestem ogolony, bo golę się wieczorem... albo i wcale.
Śniadanie jadam na kolację koło 21ej, więc rano nie muszę. Wstaję, toaleta, ubieram się i wychodzę.
Znaczy się tylko kurtkę jak wieje albo pada, bo nie opłaca mi się rozbierać po śniadaniu.
Lecę i tak mam kilometry do pokonania.
Aaaaa, oczywiście po drodze są jeszcze światła. Nie, nigdy nie "zdanżam", zawsze te czerwone mnie łapie.
Ale i tak mam dobrze, bo ruch znikomy, więc przeważnie jest nieplanowana przebieżka.

Na początku ścieżka rowerowa, potem wskakuję na chodnik, mijam przystanek - przepełniony jak zwykle, nie zatrzymuje się i lecę dalej.
Mijam Mac"a, pustego, kto by jadł kolację o szóstej rano?
Wskakuję na prostą, ze dwa kilometry będzie, mijam kościół po drodze, jakiegoś faceta z petem i zawracam w stronę domu.
Po chwili jestem na skrzyżowaniu, oczywiście znowu "zdanżam" na czerwonym. Znowu przystanek - znowu przepełniony, kolejna prosta i zakręcam obok Mac"a w stronę domu. Kolejny przystanek, stado ludzi z petami, dalej wskakuję na ścieżkę rowerową i po chwili jestem.

W domu?
nie, jestem w sklepie po dwie bułki, 200m od domu więc grzech nie wstąpić. Biorę siatę w łapę i lecę te 200m.
Wpadam do domu, rzucam buły, zdejmuje z siebie rzeczy i buty, rozciągam się w międzyczasie włączając kompa.
No bo jak to tak, nie zrzucić rano trasy do Garmina i Endo?
Rozciągam się więc, klikam, szybki prysznic i śniadanie, czy może raczej już obiad ;)
Ubieram się, wychodzę do pracy...



Plan zacny. Wzbogaciłem go myślą, iż będę biegał co drugi dzień, a niebiegowe dni wykorzystam na marsz tą samą drogą z kijami.
Niestety ostatnio przed Świętami jak lazłem z kijami to trafiłem w malutką dziurkę w studzience telekomunikacyjnej, gdzie utkwił mi kij.
Po wyjęciu okazało się, że zgubiłem tam bucika od kijka. No cóż, tak to jest, jak się chodzi zaspany z rana... ;)
Na całej drodze nie ma ani jednej dziurki, tylko tam, ta jedyna czekała na okazję... no i się doczekała.
Czekam więc na bucika, bo średnio fajnie się maszeruje stukając jak koń po betonie kijami...


Czasem jak mi się trochę później wstanie, to w nagrodę mam pod koniec trasy sznur samochodów. Można się poczuć jak na Tour de France. Te klekoty tak smrodzą, że masakra :/
I love the smell of Napalm in the morning ;)

Poranne doznania można również okrasić stadami palaczy na przystankach, wyprowadzaczami niepokornych psów no i jakże fajnie ćwierkających ptasiorów.
Ci ostatni mają chyba lekkiego wk..wa z okazji pogody. Nawet dziobanie Dzięcioła w korę jest pewnie lekko mniej fajne, niż normalne w taki ziąb ;)

Ogólnie jest czadersko. Niech no tylko zrobi się cieplej, zamienię ulicę na las. Będzie odjazdowo.
Żeby nie było tak kolorowo...
Bieganie o poranku jest o wiele cięższe, niż popołudniu czy wieczorem, po całym dniu. Nie chodzi o samo wstawanie, ale jakoś tak... inaczej ;)

Od tygodnia latam ze specjalnymi wkładkami, ale o tym się rozpiszę kiedy indziej ;)
Na razie się cieszę, że jakoś mogę biegać. A że przy okazji czasem sobie parskam jak koń... no cóż :)
Pomalutku, powolutku ;)

No i te bardzo dobre połączenie o poranku...




pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Kedar Letre (2013-04-04,16:15): ..."pomalutku , powolutku"...Też tak mam i JUŻ WIEM, że to jest najlepsza metoda na powroty( choćbyśmy nie wiem jak dobrze się czuli). A co do porannego biegania - chociaż z wstawaniem nie mam kłopotów - to nikt mnie chyba nie namówi, ale never say never
Kedar Letre (2013-04-04,16:17): never say never, jak śpiewa sam boski Justin Biber :)
(2013-04-04,16:47): myślisz, że Dzięcioł się przejmuje? :-)
snipster (2013-04-04,16:52): "never say never" to chyba w Bondzie było ;) niektórzy twierdzą, że jak się nie zrobi treningu to ten niejaki Bieber czy jak mu tam... wyda kolejny album ;) Poranne bieganie jest o tyle fajniejsze, że jest trudniejsze. No i wiadomo, jak coś trudniejsze, to lepsiejsze :)
snipster (2013-04-04,16:54): Piter, ja tam bym się przejmował pukając... a tam nihuhu, jak w beton, a nawet jeśli, to zmarzlinę wyciągać zamiast zwierzyny ;)
mamusiajakubaijasia (2013-04-04,17:44): Ja zaczynałam od porannego biegania właśnie. I to było najbardziej super, co tylko może być! Ale potem skończyły się wakacje i dopadły mnie obowiązki mamy trójki drobiazgu (bo wtedy to jeszcze była drobnica). Teraz biegam w ciągu dnia, ale rano było było zdecydowanie fajniej.
snipster (2013-04-04,17:56): Gaba, po dniu człowiek jakiś taki rozruszany bardziej jest, ale czasem i jakieś plany popołudniowe są, albo i poranne jak u Ciebie. Popołudniu jest też i zmęczenie ;) Urok :)
Kaja1210 (2013-04-04,18:30): Prawdziwy "Czas Apokalipsy". Zwłaszcza z tym kijem :). Gratuluję powrotu na trasy.
snipster (2013-04-04,18:55): Kaja, z tym kijem... to kląłem z dobry kilometr ;) zobaczymy co z tych powrotów wyjdzie...
Marysieńka (2013-04-04,19:31): Mamy podobnie...myślę o ...planie:)))
snipster (2013-04-04,20:45): Maryś, niektórzy mówią, że mieć plan to dobry początek ;)
Keicam (2013-04-05,07:48): Ja jeszcze mam slalom pomiędzy tymi z petami bo przystanek dla nich za mały i stoją na całej szerokości chodnika :)
paulo (2013-04-05,08:46): z okazji pogody nie tylko ptaki mają lekkiego wk...wa :); ale fajnie że masz tyle chęci i samozapału.
snipster (2013-04-05,08:54): Keicam, hehe no ba, oczywiście, mam tak samo... czasem to jest dramat, gorzej niż w kolejce na Święta w sklepie, wszyscy pod twoje nogi wchodzą ;)
snipster (2013-04-05,08:56): Paulo, to jest trylion razy lepsze, niż czekanie na "kiedy to ja będę mógł w końcu się poruszać" ;) coś jak spuszczenie psa ze smyczy ;)
bartus75 (2013-04-05,09:39): wiesz co .. uwielbiam biegac chodnikami po mieście i mijać ludzi na przystankach czekających na autobusik .. czasem zdąże obiec kółeczko ok 10 km mijając po drodze kilka przystanków a ci ludzie dalej czekaja na przystanku .. dziwne już nie pamiętam kiedy jechałem autobusem ..
snipster (2013-04-05,09:57): Bartek, bardzo fajne uczucie jak się wraca... a oni dalej stoją i czekają :) niektórzy są zbyt leniwi
wiosna (2013-04-05,10:00): A mój dzięcioł ogródkowy w desperacji wcina słoninę sikorkom i próbuje włazic do karmnika. A bieganie rano jest super:))
snipster (2013-04-05,10:07): Wiosna :))) masz jakiegoś spryciarza tam za oknem ;) bieganie rano o świcie jest super, tak samo jak przy zachodzie słońca ;) jest po prostu inne super ;)
tatamak (2013-04-05,11:57): Bieganie o poranku... bezcenne. Za wszystko inne zapłacisz kartą.............bbbbbbbbbbbbbbzzzzzzzzzzzzzzz... błąd na łączach. Bucik od kijka... zatem Twój kijek ma szanse na uzyskanie statusu kopciuszka :-). Pzdr...
snipster (2013-04-05,12:06): Tatamak :) hehe z tym Kopciuszkiem to dobre :))
Truskawa (2013-04-05,12:32): Jeśli trafiłeś jedyną dziurę na drodze to ja bym na twoim miejscu grała w lotto. :) Jakby co, to trzymam kciuki za wygraną. :)
snipster (2013-04-05,13:05): Iza, nie pomyślałem o tym... ale zagrałem, bo jakaś kumulacja była ;) niestety nawet na bucika nie wygrałem ;)
dario_7 (2013-04-06,10:19): "Śniadanie jadam na kolację koło 21ej, więc rano nie muszę. Wstaję, toaleta, ubieram się i wychodzę. Znaczy się tylko kurtkę jak wieje albo pada, bo nie opłaca mi się rozbierać po śniadaniu." - śpisz w stroju biegowym??? W leginsach, bluzie i butach???!!! No maniak!!! :)))
snipster (2013-04-06,11:00): Dario, a opłaca mi się rozbierać po śniadaniu? ;)
jacdzi (2013-04-07,07:25): Tylko spokojnie!!!! Nie przesadz z treningiem aby dac kontuzji pojsc w niepamiec. Napisz troche o tych wkladkach bo to moze dla wielu z nas byc bardzo przydatne.
snipster (2013-04-07,09:13): Jacku, jasne... rozsądek przede wszystkim, ale czasem ciężko wyczuć właściwą granicę, kiedy można jeszcze, a kiedy już nie. O wkładkach napiszę ;)







 Ostatnio zalogowani
wd70
15:42
Stonechip
15:29
biegacz54
15:26
tytus :)
15:05
FEMINA
15:00
andre 84
14:39
arco75
14:27
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
stanlej
12:50
Hoffi
12:38
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |