Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
55 / 355


2013-03-20

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
przebiegnij maraton (czytano: 2474 razy)

 

Za dwadzieścia parę dni trzeci maraton w życiu. Można rzec – aż trzeci, jeśli się spojrzy z pułapu zerowego i dopiero trzeci, jeśli spojrzy się na swój wiek :). Żywo w pamięci mam ten pierwszy sprzed dwóch lat. Jakie uczucia wtedy mi towarzyszyły? Podniecenie, przerażenie, nadzieja, niepewność, euforia, radość i satysfakcja, a na końcu ból. Dla jednych jest to ogromne wyzwanie, a dla innych tylko kolejny bieg. Dla jednych magiczny i niesamowity wyczyn, dla innych coś, co powinno się zaliczyć. Jedni dorabiają do maratonu całą filozofię, inni aż się nim nudzą. Jednakże jest coś magicznego w tym dystansie, bo prawie każdy wbiegając na metę czuje niewyobrażalną radość, szczęście, które trudno porównać z czymś innym. Jeśli więc zapytamy, czy potrzebny jest w życiu maraton odpowiem – tak; trzeba o tym marzyć, trzeba o tym śnić, ale na pewno nie można być zmuszanym. Są tacy, którzy kochają biegać przez pola, łąki, krzaki i najczęściej im to wystarcza. Niektórzy też uważają, że są oprócz maratonu jeszcze inne biegowe wyzwania. Jednym starczy 5 km, innym 10, a jeszcze innym 80 i to po górach, a jeszcze innym 100 km jest za mało. Jednak jest coś takiego w tym dystansie 42 km, że wszyscy podświadomie pragną go, podświadomie o nim marzą, chcą go przebiec. Dlaczego tak się dzieję? Myślę, że podstawowym takim impulsem pchającym nas do tego przedsięwzięcia jest ciekawość oraz chęć zrobienia kolejnego kroku w biegowym doświadczeniu. Sądzę też, że razem ze wzrostem przebiegniętych kilometrów pojawia się myśl, aby spróbować swoich sił na maratońskim dystansie. Jest to swoisty Mont Everest, z którego można chyba być dumnym przez całe życie. To jest takie poczucie, że zrobiło się coś wielkiego, że odtąd można z całą pewnością góry przenosić. Oczywiście po przebiegnięciu 42 km życia swojego nie wywrócisz do góry nogami, ale masz radość, satysfakcję i poczucie mocy. Są to wartości, które nie można kupić, nie można nabyć, to trzeba sobie wypracować przez wytrwałość i wysiłek i samodyscyplinę. Jeśli więc chcesz bardziej wierzyć w swoje siły, jeśli chcesz być pewniejszym siebie, jeśli chcesz być bardziej wytrwały w tym, co robisz, jeśli chcesz mieć w pozabiegowym życiu punkt odniesienia do tego, jak szukać motywacji – PRZEBIEGNIJ MARATON.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Kaja1210 (2013-03-20,13:48): Chyba żaden inny dystans nie nastraja do takich refleksji. Pamiętam co czułam, kiedy rok temu wbiegłam z bolącym kolanem, po czerwonym dywanie na metę martonu w Łodzi. Pamiętam i nie zapomnę tego do końca życia :)
paulo (2013-03-20,13:57): Kasiu, zgadzam się, że jest coś tak magicznego w tym dystansie, że odciskuje piętno chyba na całe życie.
snipster (2013-03-20,14:21): ten pierwszy raz... z maratonem ;) to się pamięta długo
bartus75 (2013-03-20,14:39): wiem, że kiedyś przyjdzie mi się zmierzyć z tym dystansem, ale chce być na to przygotowany tak, żeby to było prawdziwe święto dla mnie a nie bieg przez mękę .. zaplanowałem sobie start ale dopiero w roku 2015 i myślę że to odpowiedni czas na przygotowanie się do maratonu jak dla mnie :)
paulo (2013-03-20,14:46): Piotrze, nie da się tego zapomnieć, napewno :); Bartku, godzina "zero" dla każdego jest inna i dobrze, że tak ostrożnie podchodzisz do tego Mont Everestu.
maleńka26 (2013-03-20,15:22): Maratony wspominam miło,tylko te skurcze po 30km to nie bardzo.Skurcze na 35 to zmora biegaczy,ale już wiem jak je zniwelować.Powodzenia Pawełku i złamania życiówki.
paulo (2013-03-20,15:32): Lucynko, nie dziękuję, ale fajnie, że dobrze mi życzysz :)
Marysieńka (2013-03-20,18:54): Każdy pierwszy raz zapamiętuje się na zawsze, choć każdy maraton ma 42.195 m....każdy zapamiętuje się inaczej i najczęściej to on nami "rządzi":))
jacdzi (2013-03-20,21:23): Mam za soba, co prawda wolniutko pokonanych, 16 maratonow. Zgadzam sie ze jest w tym dystansie jakas magia. Ciagnie do niego, choc obiektywnie nie jest to moj ulubiony dystans. Dlaczego?
paulo (2013-03-20,21:40): czołem Leśny :) W ŁODZI bardzo chciałbym w okolicach 3,40-3,45 pobiec, więc możemy razem :)
paulo (2013-03-20,21:42): zdaję sobie sprawę Marysiu, że i tym razem będzie inaczej, ale w tym jest całe piękno:)
paulo (2013-03-20,21:44): Jacku, jest magia i na da się tego ukryć i dlatego tak bardzo chyba pociąga.
Aga Es (2013-03-20,22:36): Niezła reklama,Paweł:)Powodzenia na maratonie!
paulo (2013-03-21,08:57): Agnieszko, nie dziękuję i mam nadzieję, że na jesień w Poznaniu pościgamy się razem :)
jann (2013-03-21,09:25): Żaden inny bieg nie robi na mnie takiego wrażenia jak maraton, zawsze mam tremę , zawsze mam obawy czy dam radę, zawsza powoduje u mnie podniecenie, po prostu maraton jast wyjątkowy i za każdym razem od pierwszego maratonu po ukończeniu jestem w euforii i zaczynam czekać na następny raz. Napisałem zresztą o tym po Maratonie Solidarności 2012r.
creas (2013-03-21,09:34): Ja też młody nie jestem, a maratony dopiero cztery zaliczyłem. Ale za każdym razem na starcie czułem takie niesamowite, nawet nie wiem jak to nazwać - mieszankę wzruszenia, dumy, podekscytowania, radości, niepewności i siły. Na pierwszej mecie bylem ledwie żywy, ale wiedziałem, że na pewno jeszcze to powtórzę. I to nie raz! Powodzenia w Łodzi - może się gdzieś tam spotkamy :)
paulo (2013-03-21,09:46): Janie, jest coś takiego, że po ukończeniu planuje się następny, nawet gdy boli.
paulo (2013-03-21,09:47): Krzysztofie, właśnie rz "skosztowany" nigdy nie może być zapomniany. Może więc do zobaczenia :)
uldyn (2013-03-21,10:20): Mam za soba tylko jeden maraton przebiegnięty w 2012 roku w Toruniu i powiem szczerze że udało mi się skończyć. Ale ten pierwszy maraton nauczył mnie wiele pokory jesli chodzi o bieganie. A euforia kiedy mijałem linię mety była tak niesamowita że zapomniałem o bólu, złym samopoczuciu oraz doskwierającym skwarze. Dopiero po dwóch godzinach dotarło do mnie że to było coś niesamowitego. Polecam wszystkim warto.
(2013-03-21,11:04): Tyle godzin wysiłku, organizm musi sobie jakoś radzić na trasie, więc łagodzi ból endorfinami :-) podobno to uzależnia! :-)
paulo (2013-03-21,11:22): Łukaszu, uczy pokory, ale dzięki temu, wydaje mi się, chyba też uszlachetnia
paulo (2013-03-21,11:23): Piotrze, oj uzależnia, ale wolę takie niż inne używki :)
puszek (2013-03-24,09:55): szczęście jest rezultatem ciężkiej pracy i przygotowań







 Ostatnio zalogowani
tomasso023
20:31
GriszaW70
20:28
Arek Dybiec
20:26
irek998
20:19
Tadek 56
20:19
sprinter86
20:08
Wojtek23
20:07
jacek wąsik
20:03
StaryCop
19:57
42.195
19:55
AdamP
19:51
grzybq
19:51
piotr72gd
19:50
bobparis
19:49
grzedym
19:31
lupusfalco
19:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |