Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [100]  PRZYJAC. [99]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Mijagi
Pamiętnik internetowy
Z pamiętnika "młodego" biegacza

Wojciech Krajewski
Urodzony: 1974-02-15
Miejsce zamieszkania: Piła
366 / 427


2012-10-11

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zaginionyny w akcji (czytano: 2226 razy)

 

Na dzisiejszym treningu poczułem się jak … zaginiony w dżungli Chuck Norris albo zielony beret amerykańskiej armii podczas wojny w Wietnamie. Miało być jak zwykle: kilkana¶cie kilometrów po znanych mi le¶nych ¶cieżkach wokół Płotek i Jelonek. Miało tak być, ale … nie było. Co¶ mnie podkusiło i postanowiłem znaleĽć jak± inn± trasę, bo ci±gle biegać po tej samej nie jest do końca ciekawie. I ruszyłem sobie w nieznane mi tereny. Endomondo w moim telefonie, jak zwykle w lesie, zgłupiało i przestało mnie informować o kolejnych kilometrach. A ja sobie biegłem i biegłem i połykałem kolejne kilometry i jako¶ mi się tak fajnie biegło i w końcu przyszło pytanie: A wła¶ciwie to gdzie ja jestem? I w odpowiednim momencie zobaczyłem jeziorko, tylko jakie¶ inne, nieznane mi. Kurczę, gdzie ja wła¶ciwie jestem? Dobrze, że w miarę orientowałem się w kierunkach i jako¶ udało mi się dotrzeć do drogi Piła-Zelgniewo. Okazało się, że pobiegłem sobie nieco dalej, niż zwykle. Ot, takie tam 3 km więcej w linii prostej. No to jeste¶my w domu. Prawie w domu, bo zostało raptem tylko 8 km. Tempo było do¶ć mocne, jak na czas po maratonie, a prze ponad dwa razy dłuższymi zawodami, które czekaj± mnie za trochę ponad tydzień. I nogi trochę zaczęły boleć, ale wtedy przypomniałem sobie kilka zdań z ostatnio przeze mnie przeczytanej ksi±żki Scotta Jurka „Jedz i biegaj”: Wypu¶ć ból uszami! Nie każdy ból jest istotny! Ból się lekceważy, przyjmuje z dobrodziejstwem inwentarza. Nogi nie przestały boleć, ale człowiek już trochę inaczej do niego podchodzi. W końcu dobiegłem do mety, czyli do domu. Zadowolony jak zawsze po długim treningu. I się nie zgubiłem, choć niewiele brakowało. I wszystko było ok. Wyszło co¶ około 20km. Zapewne więcej, ale czy to takie ważne? Ważne, ze sobie pobiegałem, poobcowałem z przyrod±, przefiltrowałem płuca. Teraz zostało już tylko towarzyskie 3,5 km w niedzielę podczas pilskiego VII Biegu Jesieni i czas odpocz±ć. Kalisz czeka… stówka czeka…

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


żiżi (2012-10-12,16:56): Stówka,setka,seteczka...nadbiegamy:))))
Mijagi (2012-10-12,20:14): Oj tak, Żiżi







 Ostatnio zalogowani
henrykchudy
16:19
biegacz54
16:01
Deja vu
15:53
aschro
14:53
młodyorzech
14:44
martinn1980
14:22
flatlander
14:17
BornToRun
13:49
mateusz
13:44
lordedward
13:39
arco75
13:30
Tomek71
13:29
kubawsw
13:29
Bartu¶
13:21
mct
13:10
marianzielonka
12:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |