Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
50 / 338


2012-05-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zaprzyjaźnić się ze zmęczeniem (czytano: 2212 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://youtu.be/3FsrPEUt2Dg

 

Minął właśnie miesiąc od pamiętnego Maratonu w Dębnie, oraz trzy tygodnie od męczarskiego Maratonu w Krakowie. Niby to tylko miesiąc, jednak to aż miesiąc... ach jak ten czas leci, chyba głównie za sprawą Majówki ;)
Mentalnie się zresetowałem, no i zacząłem prawie od początku ze wszystkim.
Lecąc w Krakowie wśród miliona myśli była jedna, która pojawiała się co parę sekund - przerwa. Miała być totalna przerwa od biegania do momentu, aż wszystko będzie w porządku przede wszystkim z moim ciałem. Jak tu wytrzymać od biegania, nie wiedząc tak naprawdę ile to ma być ?
Po kilku dniach nie wytrzymałem i zacząłem biegać, nieco inaczej uważając na moje dolegliwości, poleciałem Crossik, pojeździłem rowerem, potem znowu bieganie i Półmaratonik w Pszczewie na było, nie było, jednak na zmęczeniu.
Nie powiem, ale spodobało mi się to w jakiś sposób, na nowo, oszczędzając i nie oszczędzając siebie... po prostu biegać. Kostka z dnia na dzień poprawia się, prawie nie czuję już tego wewnętrznego ścięgna, a i rzepka przeciążona również prawie nie odczuwalna jest.
Mała przerwa jednak była idealnym pomysłem, o ile w ogóle trzy dni można nazwać przerwą ? ;)
Zmieniłem jednak zasadniczo swoje podejście z Krakowa, teraz mam tego świadomość i czuję, że przynosi to efekty.

Wciąga mnie wir nowych doznań, może nie nowych, jednak po części nowych...
W pracy mimo różnego rodzaju natłoku dystansuje się od wszechobecnego zgiełku, czasem rzucę sobie pod nosem jakimś "kurcze", albo innym mięsem, jednak nie daje się zwariować. Pojawia się jedynie nowy mianownik tego wszystkiego - 16:15, godzina zakończenia pracy, oczywiście bez przesady, jednak im bliżej, tym radośniej. Mija wyznaczony mianownik i zmieniam się w zupełnie kogoś innego.

Wyruszam, aby pobiec
wyruszam, aby się ukryć
wyruszam, aby zburzyć ściany, które mnie trzymają
wyruszam, aby dotrzeć i poczuć płomienie w nogach
wyruszam, aby poczuć słońce na mojej twarzy
wyruszam, aby poczuć znikający za mną kurz
wyruszam przeważnie bez celu i planu
wyruszam, aby poczuć wiatr dmuchający mi w twarz...
...wyruszam tam, gdzie nie ma nazw ulic...
a razem ze mną wszechobecne zmęczenie, które powoli staje się moim cieniem. Tymczasowym cieniem.
Jednak tak miłe zmęczenie, że aż uzależnia od swojej prostoty. To tylko zmęczenie przecież, żadne tam tortury, tylko zmęczenie... czuję, że żyję :)

Wpadłem w wir, który bez przerwy trwa obecnie 7 dni. Po Pszczewie dzień przerwy był ostatnim dniem bez biegania jak do tej pory, wszystko co potem ma wplecione w sobie bieganie.
Najgorszy był trzeci dzień z rzędu, jednak pojawiająca się polana w lesie i dźwięk grzechotania robali rodem z ciepłych krajów Morza Śródziemnego dodał mi takiego powera, że na owym 6km poczułem się jakbym dopiero co wystartował. Uwielbiam samotne śmiganie po lesie, kiedy to Ja i Moja przestrzeń jest wszystkim, czego w danej chwili potrzebuję. W głowie pojawia się czasem jakiś utworek akurat z czymś się kojarzący, po chwili jednak sytuacja może zmienić się diametralnie.
Niespodziewane krakanie dziwnych ptasiorów, albo Bociek na głową, Robale grające serenadę jak w Chorwacji, przestraszony lis, zaskoczona sarna, spoglądająca wiewiórka z drzewa, chmara latających robali kierująca się wyłącznie w oczy albo do ust... czego chcieć więcej ?

Moja dusza już ma zachcianki, jak to powiedziała Marysieńka, złapałem się na haczyk Maratonu ;)
chyba się z tym zgodzę... bo już myślę o jakimś śmiganku w wakacyjnym okresie na królewskim dystansie ;)

Na razie jednak zostanę na bezimiennych ścieżkach, bez konkretnego celu...
wyruszę, aby biec
wyruszę, aby się ukryć
wyruszę, aby poczuć słońce na mojej twarzy
wyruszę z moim zmęczeniem...



--
Foto autorstwa (Darryl Webb/Reuters) pochodzi z portalu "TheBigPicture" na boston.com

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


gerappa Poznań (2012-05-15,00:05): zaczynasz mnie przerażać
wiewiorka (2012-05-15,08:22): Muszę stwierdzić, że czasem czytasz mi w myślach :-) "Wyruszam bez celu" - mało kto jest w stanie się przyznać do tego :-)
Truskawa (2012-05-15,08:52): Cały akapit o robalach i Chorwacji jest mój. :) Rozumiem doskonale co chciałes napisać. :) A tak przy okazji wspomnę tylko, że niedługo wakacje. :)
Marysieńka (2012-05-15,08:54): Cholerka.....tak jakbym własne myśli "czytała":))
snipster (2012-05-15,09:20): Aga, dopiero teraz ? :)
snipster (2012-05-15,09:22): Wiewiórko, hmmmmmmm ciekawe ;)
snipster (2012-05-15,09:23): Iza, ostatnio coraz częściej myślę o wakacjach, aby gdzieś śmignąć i posłuchać na żywo tych robali gdzieś w Chorwacji/Turcji ;)
snipster (2012-05-15,09:24): Maryś, ja mam czasem podobnie czytając twoje zapiski ;)
snipster (2012-05-15,09:26): Aniu tak tak ;)
snipster (2012-05-15,09:47): Wiesiu, zgadzam się ;)
Truskawa (2012-05-15,09:58): A nie masz problemu przy pisaniu "Chorwacja"? Ja muszę się zawsze zastanowić, bo pierwsze co widzę to Hrvatska przez "H". :)))
snipster (2012-05-15,10:00): Iza :) skojarzyłem z "Cholernie Ciepło", kiedyś jak byłem w lipcu ;)
Truskawa (2012-05-15,10:22): A to fakt. Pamiętam 34 stopnie o trzeciej nad ranem na aurostradzie w górach. :)
snipster (2012-05-15,10:25): Iza, dokładnie... piekarnia, ale jaka fajowa piekarnia ;)
jacdzi (2012-05-15,14:44): Czy wszystko musi byc przemyslane, wyrachowane, skalkulowane... Troche szalenstwa nie zaszkodzi.
snipster (2012-05-15,14:52): dokładnie Jacku ;)
izka_inowrocław (2012-05-16,09:54): Piękna fotka:)....wyruszam aby uciec....od pustki, zalewających emocji....itp
seru33@interia.pl (2012-05-16,10:04): Nic dodać, nic ująć... Sedno biegania ;-) odpocząć od .... czego? wszystkiego i ładowanie akumulatorów ;-)
renia_42195 (2012-05-16,10:24): Bieganie jest formą ucieczki od innych problemów. Bieganie ewolucyjnie pomagało kiedyś przeżyć, a dziś naszym drapieżcą są codzienne problemy, z którymi nie potrafimy lub nie chcemy sobie radzić :))) warto czasami się zatrzymać na kilka chwil :)))
snipster (2012-05-16,12:05): Seru, zgadza się, ładowanie akumulatorów na fulla :)
snipster (2012-05-16,12:05): Izka, mi również się podoba ;)
snipster (2012-05-16,12:07): Renia, wszystko ewoluuje... a my razem z tym wszystkim również, trzeba mieć swoje ukryte drzwi, aby czasem uciec od tego wszystkiego ;)
kamiska (2012-05-16,15:23): Tak lepiej nie można było ubrać w słowa doznania jakie ma człowiek kochający bieganie. Myślę że każdy z nas ubierając buty staje się innym człowiekiem. Wyrasta z nas wolność i chęć pokonywania siebie myślą i czynem. Fajny artykuł wczoraj był silny trening i dzisiaj kiepsko się czuję. Ale jakoś tak fajnie jest teraz po przeczytaniu twojego bloga.
snipster (2012-05-16,15:48): Kamiska, o to chyba w życiu chodzi, aby zmieniać swoje życie, żeby nie było monotonii... było ciekawiej ;)
dario_7 (2012-05-19,18:37): Dokładnie, ta ucieczka w bieganie po lesie to jak poszukiwanie wolności, nieskażonej niczym radości życia i wszechogarniającego uczucia spełnienia. To jednocześnie walka i wyciszenie. Biegnąc czuję, że życie ma sens :)
snipster (2012-05-20,13:45): Dario, nic dodać, nic ująć ;)







 Ostatnio zalogowani
Mikesz
10:20
schlanda
10:12
StaryCop
10:05
justynas94
09:53
lordedward
09:36
Admirał
09:22
Wojciech
09:21
cinekmal
09:17
waldekstepien@wp.pl
09:16
Admin
09:06
rolkarz
08:45
kos 88
08:36
daNN
08:32
piotrhierowski
08:30
Tronidos
08:25
sparrow
08:24
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |