Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
325 / 483


2012-05-02

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Cieszyn (czytano: 2442 razy)

 

Biedny Golon w niedzielę miał okazję przekonać się jak ciężko mieć rodzinę. Do Cieszyna na bieg mieliśmy wyjechać o 9.30. W zasadzie mniej więcej się udało. Wyjechaliśmy ale nie do Cieszyna tylko po moje dziecko, które imprezowało u koleżanki, potem to zaspane dziecko odwieźliśmy do domu, bo chciało tylko jeść i spać i przed dziesiątą wyjechaliśmy do Cieszyna. Tak nam się wydawało. Nie dojechaliśmy jednaknawet do rogatek kiedy moja „oburzona” teściowa zawróciła nas z drogi bo dziecko płacze, że też chce jechać. Wróciliśmy i skutkiem tego prawie biegiem musiałam potem wraz z Matim gnać do biura zawodów. Cóż.. życie do łatwych nie należy a to rodzinne w szczególności. :)


Upał od rana był przeraźliwy. W pełnym słońcu, idąc do biura zastanawiałam się czy ja ten bieg w ogóle przeżyję. Martwiłam się tez o moich rodziców. Wyciągnęłam ich w taką pogodę do Cieszyna, żeby mi kibicowali i nie wiedziałam, czy to słońce ich nie dobije. Ale w Cieszynie oprócz słońca mają też cień. Ostatecznie nie było źle.


Biuro działało bardzo sprawnie, więc bez żadnych problemów pozałatwiałam swoje sprawy i mogłam rozejrzeć się po stadionie.. Jednak najbardziej lubię właśnie te biegi, które mają całe zaplecze na miejscu i do tego czyste toalety. Może głupia uwaga ale po prostu nie znoszę brudu i bałaganu właśnie w tym miejscu a Cieszyn nie ma się czego wstydzić. Super!


Zanim wystartował bieg główny na starcie stanęły dzieci. Mój tata okiem fachowca obejrzał całą procedurę ustawiania dzieciaków i w sumie mu się podobało. Zaznaczył tylko, że on by te dzieciaki przetrzymał na stadionie pod wiatą w cieniu i ustawiał rocznikami na starcie. W normalnych warunkach byłoby ok tasowanie dzieci na linii startu ale w niedzielę chyba jednak było nieco za gorąco. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a przynajmniej ja to tym nic nie wiem i dzieciaki kończyły bieg całe i zdrowe. I nawet uśmiechnięte.


Potem już przyszła kolej na bieg główny. Jeszcze przed startem w czasie rozgrzewki poznałam Krzyśka W. Niestety upał nico zaćmił mi umysł ale w końcu przecież połapałam się któż zacz. Krzysiek! Zdjęcie chyba trza by wymienić. :))) Na starcie miłe spotkanie z Jaremkami. Beatka i Grześ jak zwykle byli przygotowani na medal, czego o mnie niestety nie dało się powiedzieć. Bałam się też czy w ogóle skończę ten bieg. Było gorąco jak w piecu i nie chciało mi się oddychać a co dopiero biegać. Ale nie było wyjścia. Ruszyliśmy. Biegaliśmy po polskiej i czeskiej stronie. Niesamowite wrażenie. Było pięć pętli, po dwa kilometry każda.


Pierwsza pętla była zupełnie spokojna. Miałam siłę, chęć i wszystko szło dobrze. Kiedy zaczynałam drugą zrobiło mi się nieco nieswojo bo to naprawdę niefajne uczucie być dublowaną przez pana Kenijczyka zaraz po pierwszym kółku. :))) Nic to, dawałam radę. Zauważyłam jednak, że niewielki podbieg zaraz na początku drugiej pętli, dał mi się nieco we znaki (już!), podczas gdy na pierwszym okrążeniu nawet go nie zauważyłam. Robiło się ciężko. Piłam właściwie cały czas. Bez tego umarłabym, to pewne jak dwa razy dwa. Wodopój usytuowany był przed końcem pętli i to było nawet fajnie pomyślane, bo najwięcej kibiców stało na moście, a jak się człowiek napił to miał choć przez chwilę siłę, żeby jakoś biec i nie robić sobie wstydu, a kibice byli naprawdę świetni! Zwłaszcza dwóch młodych chłopaków, którzy obeszli chyba całą pętlę wrzeszcząc i dodając ducha każdemu komu mogli.


Po drugim kółku ale jeszcze przed podbiegiem nagle zaczęło bujać mi się w głowie. Normalnie jakby jakiś sztorm był. W pierwszej chwili nie wiedziałam co jest ale jak się połapałam o co chodzi i wylałam pół butelki wody na głowę od razu mi się poprawiło ale i tak to okrążenie słabo wyszło. Zaczęłam po słabnąć. Zejść? Nie zejść? Ja przecież nie schodzę z trasy. Jakoś tam pozbierałam się do kupy i biegłam dalej. Nie patrzyłam też już na garmina. Zdrowie było ważniejsze. Trudno. Ostatni kilometr byłam już bardzo wyprana z sił i chciałam tylko iść, żeby zobaczyć metę. Ale patrzę a tu biegnie kobieta na którą zwróciłam uwagę jeszcze w szatni. Biegnie sobie spokojnie, równiuteńkim tempem razem z kolegą Stasiem. Spytałam czy mogę się podłączyć, bo sobie pomyślałam, że jeśli zostanę sama to raczej nie skończę tego biegu. Zgodzili się rzecz jasna i nawet pogadaliśmy. Okazało się, że są z Bielska, to jest ich pierwszy bieg (nieźle dostali po tyłku na sam początek, nie ma co) i że oczywiście planują maraton ale za jakieś półtora roku. Super nam się gawędziło i biegło. Na metę wpadliśmy w czwórkę bo po drodze zgarnęliśmy jeszcze jednego kolegę. :) Bardzo fajny finisz mimo wszystko z miłym komentarzem prowadzącego zawody. Dziękuję. :)


A na mecie najmilsza rzecz tego biegu, gratulacje od mojego taty i mamy. Ten bieg skończyłam też między innymi dla nich. No siara by była gdybym zeszła z trasy. :))) Medal mam i bardzo go sobie cenię, bo zostawiłam tam kawał serca na trasie. A po biegu? Po biegu poszłam z rodzina pozwiedzać Cieszyn, bo to jedno z moich ukochanym miast w Polsce. Mama zachwyciła się Cieszynem co najmniej tak jak ja. Tata zresztą też. Zrobiliśmy bardzo dużo zdjęć, Marcin wciągnął nas na zimną colę do bardzo przyjemnego pubu i żal było wracać do domu. Ale wróciliśmy. Na szczęście wspomnienia pozostają na długo. I to chyba tyle. :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2012-05-02,11:56): Brawo IZA :) jeju... poczułem się przez chwilę, jakbym biegł z Tobą i słońce grzało w moją łepetynę ;)
Maria (2012-05-02,12:15): Utwierdziłam się że tamten weekend do biegowych ideałów zdecydowanie nie należał:( Czysty TOI TOI to czyste marzenie...;)
Truskawa (2012-05-02,12:19): Czytając Twój wpis Piotrek dochodzę do wniosku, że u Ciebie też grzało! :))) Ale fajnie było, co tam. Nie może być zawsze 12 stopni, bez wiatru i ze słońeczkiem. :)))
Truskawa (2012-05-02,12:21): Czyste tojtoje występują w czysto fantastycznych mrzonkach. To prawda. :))) Nie lubię.. może gdybym była facetem, ale jednak nei jestem. :)) Biegałaś gdzieś w ten weekend?
lipton65 (2012-05-02,12:31): Widziałem Cię przez moment i w związku z tym czekałem na twoją relację i pisemne potwierdzenie że tam w tym Cieszynie gorąco jak pieron było a nie że mi się to tylko zdawało
Truskawa (2012-05-02,12:41): Dlaczego nie strzeliłeś mnie w ucho?? Nie widziałam Cię, a chętnie bym z Tobą pogadała. :) A jeśli chodzi o upał to był po prostu straszny. Nie lubię biegać w takich warunkach. :)
bodekem (2012-05-02,12:58): trochę przesadzacie z tym upałem :):) ja coś mogę na temat powiedzieć , z reszta na 10 km to nawet wody nie pije :):)
lipton65 (2012-05-02,13:08): Dla mnie i dla Truskawki pewnie też ,to Ty jesteś mistrz od czasu jak tej ściany w Madrycie nie spotkałeś,radę o nie piciu na pierwszych 10 kilometrach zachowam do zimy i wtedy z niej skorzystam
Truskawa (2012-05-02,13:37): NO mówie Ci, że bez wody by się tym razem nie dało. Makabrycznie ciepło było, a poza tym to chyba u nas było teraz dużo cieplej niż np. we Włoszech. :)) A jeszcze jeśli już mowa o piciu na dyszce to zawsze mnie dziwiły głosy o wodzie bo to tylko dycha.. no tym razem byłam organizatorom wdzięczna, ze ta woda jednak było i było jej dość. :)) Jak nic byłby przecier truskawkowy na koniec biegu. :))
Maria (2012-05-02,14:26): Po Chełmży odechciało mi się;)
Maria (2012-05-02,14:29): Po Chełmży odechciało mi się;)
tygrisos (2012-05-02,21:35): Fajny pomysł zabrać rodziców na bieg :) Ale jednego nie łapie. Myślałas żeby zejść z trasy a później sobie gawedziłaś biegnąc ???
Inek (2012-05-02,23:55): Oh! Iza! Brawo! Tak wiele zdziałałaś w jeden gorący dzień. A co to się będzie działo jak już zaaklimatyzujemy się do tegorocznych upałów... :)
papaja (2012-05-03,21:14): Pozwolę sobie odpowiedzieć za Marię - biegłyśmy w sobotę w Chełmży. Najpierw umarłyśmy w biegu, a potem z cienia loży szyderców marudziłyśmy, że bardziej przydałby się nam odkurzacz niż frytkownica albo nagrywarka dvd... :)))
=Andrzej= (2012-05-03,23:29): Rodzinka w roli kibiców - BEZCENNA!!!...że Tobie jeszcze gadać się na końcu chciało a nie modlić o dobiegnięcie do Mety świadczy o Twojej "Mocy" Izabello !!! :) ...PS:Teściową muszę kiedyś zabrać na jakiś Maraton i posadzić ją w słońcu na Mecie żeby czekała na ukochanego zięcia !!! :)
gerappa Poznań (2012-05-04,08:43): mega pozytywne emocje - fajnie :) cieszę się razem z Tobą tym startem :)
Rufi (2012-05-04,10:01): O! Łysy nie nadyma policzków ;-)
Rufi (2012-05-04,10:05): "jakos biec i nie robic sobie wstydu" ;-))))))) wstyd to kraść ;-)
ronan51 (2012-05-04,19:53): wiem coś na temat skwaru podczas biegu bo podczas tych upałów w ciągu 6 dni zaliczyłem 4 biegi(21km,2x10km,15km)i zastanawiam się czemu aż tylu głupków biega w takich warunkach?ha ha ha ha ha ha ha ha ha
jacdzi (2012-05-04,23:10): Braaaaaaaaaaawo!
Truskawa (2012-05-05,09:54): Ale tak było Maciek. Wydawało mi się, że już dalej nie dam rady biegać, a jak znalazłam towarzystwo zaczęło mnie nieść. :)))
Truskawa (2012-05-05,09:55): Ojjj może się dziać Ignacy bo ja w ogole nie biegam. :DD
Truskawa (2012-05-05,09:56): :))))) W Chełmży była połówka? Jeśli tak, to miałyście pełne prawo marudzić. :))))
Truskawa (2012-05-05,09:57): No co Ty Andrzejku, nie wolno sadzać starszych ludzi w pełnym słońcu bo może im to zaszkodzić i teściowej dotyczy to tak samo jak każdego innego starszego człowieka. :PP
Truskawa (2012-05-05,09:58): Dzięki Aga. Chyba trochę pdobnie mamy po tych wiosennych maratonach. :) Mimo wszystko. :)
Truskawa (2012-05-05,09:59): No byś Ela widziała jak machałam nogami. Jak mucha w smole. :) Zeby choć jeszcze wyglądać jak Mucha a tu dupa. :)
Truskawa (2012-05-05,10:00): Dzięki Jacku!! :)
Truskawa (2012-05-05,10:00): Oj zaraz tam głupków. Po prostu to ludzie inaczej patrzący na świat i biegający za pilotem a nie siedzący z pilotem. :)
tygrisos (2012-05-05,12:57): To chyba zawsze powinnaś pamiętać, żeby biegać w grupie towarzyskiej, tylko wtedy pewno przegapicie mete ;D
Marysieńka (2012-05-08,07:21): Od dawna wiadomo, że w towarzystwie dużo przyjemniej się biegnie:))
Truskawa (2012-05-08,13:10): Otóż to właśnie Marysiu. :))
Truskawa (2012-05-08,13:10): Maciek, na pewno znajdzie się jakaś dobra dusza, która na tę metę nas przekieruje. :))







 Ostatnio zalogowani
benek88
08:42
biegacz54
08:40
anielskooki
08:35
crespo9077
08:31
Marcin1982
08:08
green16
08:08
42.195
08:07
Admin
08:00
Andrzej.
07:54
michu77
07:52
mariuszkurlej1968@gmail.c
07:52
Gapiński Łukasz
07:42
SonnyDogg
07:28
przemekf20@wp.pl
07:20
bobparis
07:08
przemek300
06:48
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |