Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [126]  PRZYJAC. [286]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mamusiajakubaijasia
Pamiętnik internetowy
"Byle idiota pokona kryzys; to co cię wykańcza, to codzienna harówka" - Antoni Czechow

Gabriela Kucharska
Urodzony: 1972-08-26
Miejsce zamieszkania: Rudawa / Kraków
359 / 580


2011-01-26

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Za co kocham Benka? (czytano: 5782 razy)

 

Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.


Jak powiedział Mistrz Konstanty.
Co prawda on to pisał o ogórku a nie o Benku, ale pomijając tę drobną nieścisłość, wszystko - w zasadzie - pasuje:)

Ergo: Za co kocham Benka?

Noo, za kilka rzeczy go kocham;)
Przede wszystkim (choć nie - to wcale nie jest najważniejsze) za łóżko ;)
Za śniadanie - będę je pamiętać przez dłuugie jeszcze lata:)
Za wódkę raz w roku:)
Za objawy sympatii, i za kilka miłych pogawędek:)
I za wiele jeszcze innych rzeczy:)

Ale dzisiaj najbardziej kocham go za to, że żaden facet w caluteńkim moim życiu nie zadbał tak o moje stopy, jak Benek właśnie, i żaden nie otoczył ich tak czułą opieką i troską:)
(Co więcej, jestem więcej niż pewna, że ta opieka - w takiej czy innej formie - będzie trwać jeszcze przez kilka lat. Taka pewność to skarb:))


Rozwijam temat.

Rok temu poprosiłam Benka o pomoc przy doborze butów biegowych. Moje poprzednie się skończyły, i kupić nowe musiałam, a nie chciałam wybrać czegoś niewłaściwego. Jak wiadomo, sprzedawcy bywają różni, a Benkowi, jako człowiekowi doświadczonemu w tej materii, po prostu ufałam.
Oczywiście Benek pomocy mi nie odmówił.
Ba! Poszedł nawet krok dalej, bo (pomijając całą - niebagatelną resztę) wyjaśnił mi zasady działania Decathlonu, a raczej ich politykę sprzedaży i załatwiania reklamacji.

Drogą kupna weszłam w posiadanie bucików Mizuno Wave Cyclone, i z miejsca bardzo je polubiłam. Te buty, to były kapcie. Cudownie lekkie, szerokie z przodu, genialnie trzymające piętę, bardzo fajnie przewiewne, fajnie amortyzowane i wizualnie nieobrzydliwe. W zasadzie, to one były po prostu ładne:) Białe z dodatkami w kolorze "kogla-mogla" ;)
Jak je założyłam na pierwszy trening, tak już zostało. Tylko czasem nachodziła mnie myśl smutna, że nic nie trwa wiecznie, i że one się też kiedyś zniszczą:(
Zaczęłam ich używać pod koniec marca bodajże, i używałam intensywnie, nie ukrywam, do końca jesiennego sezonu, czyli po maratonie w Dębnie pozwoliłam im już odpocząć.

W sierpniu, w czasie Półmaratonu Rejów, zauważyłam, że moje kochane żółteczka są już mocno przetarte na małych palcach (no cóż...ja właśnie tam najbardziej niszczę buty). W pierwszym momencie szczerze się zmartwiłam, ale potem (EUREKA!) przypomniałam sobie dobre rady Benka, a mój smuteczek sklęsł.
Stwierdziłam, że dobiegam w nich jeszcze maratony jesienne, a potem zawiozę je do reklamacji.

I tak też zrobiłam:)
Oczywiście - jak to ja - z pewnym przesunięciem w czasie, bo swoje na półce musiały odleżeć...
(No, pożegnać się z nimi musiałam, bo kawał fajnego biegania w nich przeżyłam.)

Dziś pojechałam do Decathlonu reklamować bucisze.

Wyglądało to tak, że przyszła pani z działu "Bieganie", a ja jej mówię, że chciałam reklamować butki, bo mi się na palcach podarły.
Pani wzięła je do ręki, wygina, zgina, ogląda, obserwuje, patrzy to na buty, to na mnie, i w końcu mówi:

- Ale te buty są już nieźle wybiegane.
- No, bo ja w nich biegałam.
- A ile kilometrów pani w nich przebiegła?
- Nie wiem, ale dużo.
- Więcej niż tysiąc, prawda?
- Nie, więcej niż tysiąc to raczej nie.
- No dobra. A jak długo pani w nich biegała?
- Prawie cały zeszły sezon. Od końca marca do października.
- No to sporo.
- Sporo, ale one mają dwuletnią gwarancję, a ja w nich biegałam pół roku. Od zakupu nie minął nawet rok.

Pani ogląda, zgina, wciąż patrzy to na buty to na mnie, a ja nic. Siła spokoju.

- Bo widzi pani, patrząc na podeszwy, to ja widzę, że te buty są intensywnie biegane.
- No są. Ale proszę zwrócić uwagę, że one są starte na zewnętrznych stronach stóp, a palce, tył pięty, czy środek nawet nie są ruszone; wyraźny piękny bieżnik, i nawet guma niestarta.
- Hmm. To proszę sobie iść na stoisko wybrać jakieś buty.

Poleciałam jak na skrzydłach, i wśród półek jęłam szukać takich, które by mnie uszczęśliwiły.

Mizuno, niestey, nie było:(
Kalenji z góry odrzuciłam, bo mam już Kalenji, i wszystko jest z nimi w porządku, ale na maraton to się nie nadają. To butki na krótsze dystanse.

New Balance - nigdy w nich nie biegałam, ale przecież mogę zacząć. Przymierzyłam. Fajne. W zasadzie bardzo fajne, tylko ta wkładka mechata jakoś do mnie nie przemawiała. I palce wydawały mi się mało przewiewne. No, dużo tych fragmentów z paskami "skórzanymi" miały.

Adidasy - miałam kiedyś, i bardzo je lubiłam, ale...po trzech miesiącach biegania strzelił mi jakiś system w pięcie, a w Intersporcie reklamacje załatwia się w wielce specyficzny sposób. (Dokładnie jest to kwestia polskiego rzeczoznawcy Adidasa. To jakiś stary piernik, którego zadaniem jest chyba nieuwzględnienie reklamacji. No jeżeli w wyjaśnieniu odrzucenia tejże, on napisał, że buty ZEWNĘTRZNIE nie noszą śladów uszkodzeń? A ja przecież pisałam, że biegałam w nich trzy miesiące, i strzeliło mi coś W pięcie. W, a nie NA.)

Asicsy - bardzo lubiłam moje Asicsy, ale na lepszy model mnie nie stać, a słabszego kupować nie chcę, bo biegam sporo.

Nike - w ogóle, z racji ceny, nie wchodziły w rachubę.


I bądź tu mądry i pisz wiersze, Gabuniu...

W pewnym momencie w oko wpadło mi coś pomarańczowego zadekowanego z tyłu.
Sięgnęłam, i.......wydobyłam MIZUNO!!!
O, radosna chwilo:)
Rozmiar 40, więc wszystko gra. Co prawda nieco poraził mnie ich kolor, ale przecież nie w kolorze biegam:)
Założyłam na lewą nogę New Balance`a, na prawą Mizuno i jęłam się przechadzać między koszulkami biegowymi. Potem nieco truchtać. Wybór był oczywisty - MIZUNO!

Dokładnie takie same fajne kapcie jak moje poprzednie:)

Ale...zauważyłam, że ta czterdziestka New Balance`a jest sporo mniejsza od czterdziestki Mizuno. Zaciekawiło mnie to, bo pomyślałam, że może mi by wystarczyło 39.
Zaczęłam poszukiwania, znalazłam; więc na lewą stopę czterdziestka, na prawą trzydziestka dziewiątka i jęłam truchtać. Hmm...pewna nie byłam.
Jeszcze zasięgnęłam języka u pani, dla kogo mianowicie te butki są przeznaczone, dowiedziałam się, że dla biegaczek neutralnych na różne nawierzchnie, do biegania konkretniejszego, niż raz w tygodniu po pół godziny, i pozostała mi tylko kwestia wyboru rozmiaru.
Poprzednie to były czterdziestki.
Ale...te trzydziestki dziewiątki wydawały mi się lepiej dobrane....
Hmmm...trudna sprawa.
Pani zatem zaproponowała mi pójście na bieżnię, a ja z jej propozycji skwapliwie skorzystałam. Potruchtałam, pobiegałam i wybór został dokonany. 39 !

(Swoją drogą, to ja na tej bieżni musiałam humorystycznie wyglądać. Czarna,wąska spódniczka, czarne rajstopy, czarny sweterek, KORALE (sic!) i te biało-wściekle pomarańczowe buty na nogach. I zadylam po bieżni w sklepie:)
(No, dobra, korale wepchnęłam pod sweter.)

Grunt, że wybrałam:)

Sfinalizowałam zatem kwestię reklamacji i różnicy w cenie, i wyszłam ze sklepu z nowymi butkami:)

Moje nowe Mizuno Wave Mustang:)

Chyba dorobię sobie do nich nowe "maratońskie" kolczyki:)
Tym razem w kolorze wściekle pomarańczowym:)


A za rok......
...nastanie pewnie czas kolejnych butków. Oby nie wcześniej!






PS. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że początek tego wpisu jest co najmniej dwuznaczny.
Ale pozwoliłam sobie na ten niewinny żart (całkowicie zgodny z prawdą, zresztą), dlatego, że Benek i Martyna są niezwykle sympatycznymi ludźmi. A w dodatku są obdarzeni poczuciem humoru.
A Piotrek przecież dokładnie wie jak jest:)



Na fotce: radość posiadaczki nowych buciszy:)




Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Isle del Force (2011-01-26,20:32): Mam ten model w odmianie crossowej. Zajechane na maksa ale po początkowych kłopotach z wybieganiem nabrałem do nich dużej sympatii. Prostota taka jakiej oczekiwałem.
Krzysiek_biega (2011-01-26,21:09): No to teraz się zacznie. Czytelnicy tego blogu, szturmem do Decathlonu wymienić obuwie na nowe...:)
agawa (2011-01-27,08:32): Kurka, też muszę zakupić buciki na ten sezon. Ehhh. Czas tak szybko leci. Kilometry się nabijaja a nasze kochane butki coraz bardziej wyszargane. Nowe to zawsze radość ale i smutek przy wkładaniu starych do szafy.
Rufi (2011-01-27,09:41): Tez lubię mizuno chociaz na śniegu sie nie sprawdzaja, bo smieg sie w podszwe wpycha. a Benka nie znam :-) wiem tylko ze jest :-)
Rufi (2011-01-27,09:52): ja bym sie nie odważyła reklamowac takich butow :-)
mamusiajakubaijasia (2011-01-27,10:22): Ela, te buty naprawdę nie były zajechane. Po prostu przetarła się siateczka na małych palcach. Jeżeli bieżnik nawet nie był ruszony, a guma kauczukowa na podeszwie starta delikatnie w jednym miejscu...? Wiem, jak wyglądają zajechane buty, bo na ogół eksploatuję je na śmierć. Ale tych mi było szkoda, bo naprawdę krótko ich używałam, a były absolutnie cudowne. Pozostaję w nadziei, że te wczorajsze, że je tak określę, będą godnymi następcami "żółteczek" :)
mamusiajakubaijasia (2011-01-27,10:26): O! Zajechane kompletnie to są moje Asics Trabuco. Uwielbiam je, i chyba właśnie dlatego zajechałam je dokumentnie. Czasem zastanawiam się, który trening skończę z podeszwami butów w ręce - kompletnie zjechałam im cholewki. I tych absolutnie nie odważyłabym się reklamować. Istnieją jednak jakieś granice:)
mamusiajakubaijasia (2011-01-27,10:31): A na marginesie...miałam kiedyś Asicsy 1140 bodajże. Były absolutnie ohydne: biało-srebrno-różowe. Horror! Najwygodniejsze buty świata. Kochałam je tak, że biegałam w nich udając, że nie wiem, że na małych palcach mam dziury na wylot nielichych rozmiarów. Wiedziałam, że powinnam je wyrzucić, ale wciąż nie mogłam się na ten barbarzyński czyn zdobyć. Aż w końcu, po 12-sto godzinnym biegu w kopalni w Bochni, kiedy dziury na małych palcach miały już wielkość dwuzłotówek (w tym nie ma nawet cienia przesady), zostawiłam je na dole. Wiedziałam, że jak je wezmę na górę, to dalej będę w nich biegać. Ech....to była miłość:)))
Marysieńka (2011-01-27,18:55): Też mam do reklamacji buty w których prawie wcale nie biegałam, kupiłam je dzień przed biegiem w Rudawie i dziwnie mi pękły, znajomy jak zobaczył zapytał czy celowo to zrobiłam...i teraz mam stracha reklamować....bo faktycznie jak się dokładnie przyjrzałam pęknięcie to sprawia wrażenie...... zrobionego na "zlecenie":)))Twoje nowe buciki śliczne:)))
jacdzi (2011-01-27,20:05): Poczatek wpisu jest wrecz jednoznaczny. Co na to maz? Mial cierpliwosc przeczytac do konca aby poznac uzasadnienie ulokowanych w Benku uczuc?Czy moze od razu po pierwszym akapicie pognal na stacje aby zdazyc na pociag do Poznania?
miniaczek (2011-02-01,10:15): "Jak je założyłam na pierwszy trening, tak już zostało." Nie zdejmowałaś ich od marca do października?? wcale??:D:D Muszę chyba tez skorzystać z reklamacji w DECATHLONie??:)







 Ostatnio zalogowani
Admin
06:03
niemir
05:31
biegacz54
05:28
farba
05:25
SantiaGO85
23:41
lordedward
23:25
kos 88
23:00
rokon
22:41
ryba
22:19
Andrzej_777
22:04
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
Leonidas1974
20:59
Lektor443
20:52
42.195
20:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |