Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

08 lutego 2011, 12:46, 1672/75373Joanna Kozanecka
Pomóżmy wygrać Joannie wyprawę wysokogórską w Himalaje

LINK 1: GŁOSOWANIE



Nazywam się Joanna Kozanecka, jestem maratonką i alpinistką. Pochodzę z Tomaszowa Mazowieckiego ale mieszkam w Warszawie. Biegam od trzech lat w półmaratonach i maratonach w grupie Ścieżki Biegowe - Lasek Bielański Team. W zeszłym roku ukończyłam projekt Korony Maratonów Polskich i oficjalnie jestem w elitarnej grupie koronowanych głów biegowych.

Obok biegania, równie mocno pasjonują mnie góry i to te wysokie. Na swoim koncie mam zimowe wejścia w Tatrach Wysokich, wejście na Mt. Blanc (4810m n.p.m.), Elbrus (5642m n.p.m.), Glosglockner (3798m n.p.m.), masyw Monta Rossa (4563m n.p.m.), Dampush Peak w Himalajach (6035m n.p.m.) oraz zeszłoroczne wejście na najwyższy szczyt Ameryki Północnej – Mt. McKinley (6194m n.p.m.)

W tym roku wyjeżdżam na wyprawę wysokogórską w Himalaje – na szósta górę świata – Cho Oyu 8201m n.p.m. Góra ta pierwszy raz została zdobyta w roku 1954 przez Austriaków, natomiast pierwszego zimowego wejścia dokonali Polacy w 1985r. My zamierzamy zdobyć górę od strony chińskiej, drogą normalną.

W związku z tym, biorę udziale w konkursie, zwanym Memoriałem im. Piotra Morawskiego "Miej odwagę" organizowanym przez firmę Alpinus i Olge Morawska. Memoriał jest pomnikiem dla Naszego himalaisty, który zginął tragicznie w 2009r. podczas wspinaczki na Dhaulagiri w Himalajach. Główną nagrodą będzie pomoc w realizacji najciekawszej wyprawy, a jego pomysłodawca na okres jednego roku wejdzie w skład ekskluzywnego grona Alpinus Expedition Team. Na decyzję o wygranej wyprawie będą miały wpływ głosy Internautów. Głosowanie trawa od 01.02.2011 do 28.02.2011.

Chciałabym Państwa zaprosić do wsparcia mojej wyprawy i pomocy w realizacji tego marzenia. Wystarczy tylko wejść na stronę www.alpinus-miejodwage.pl/157 i oddać głos na "...bo droga jest ważna, ale najważniejsi są ludzie..." CHO OYU 2011. Liczy się każdy głos i każdy jest dla mnie ważny na wagę złota.

Serdecznie zapraszam i dziękuję za pomoc. Pozdrawiam i życzę wszystkiego co w życiu najlepsze i najpiękniejsze.

Z poważaniem, Joanna Kozanecka

Link: www.alpinus-miejodwage.pl/157


Komentarze czytelników - 12podyskutuj o tym 
 

Magda:)

Autor: Magda:), 2011-02-09, 11:13 napisał/-a:
Zgadzam się - góry to ryzykowny sport, ale jakże emocjonujący i niesamowity! Osobiście nie wyobrażam sobie rezygnacji z tej pięknej pasji i mam nadzieję, że los nie spłata mi figla i nie postawi mnie w takiej sytuacji...W tym roku również mam zamiar wybrać się na Mt. Blanc lub Kazbek a w kolejnych latach wyżej i wyżej :) Rozumiem Asię i popieram jej projekt w 100%. Trzymam kciuki za spełnienie marzenia i dalsze sukcesy w działalności górskiej! :)

 

kredo

Autor: kredo, 2011-02-09, 11:21 napisał/-a:
Trudno mi wyobrazic sobie cos piękniejszego niż wyprawa w Himalaje. Firmy komercyjne proponują treki w Nepalu za 8-9 tys złotych. Najdroższy jest przelot 3-4tys złotych , a utrzymanie sie dzienne równowartosć zaledwie... kilku dolarów. Stąd wniosek że można pomyslec o wyjeżdzie do Nepalu za 5-6tys. a więc sporo taniej. To o trekingu.

Wspinanie czyli pOziom wyzej to juz kasa niebagatelna - Za samo pozwolenie na atakowanie np. Everestu koszt wynosi 70tys dolarów. A reszta logistyki....

zyczę Joannie powodzenia, ale patrze tez z nieurywaną zazdrościa :)
pozdr.

 

zbig

Autor: zbig, 2011-02-09, 17:05 napisał/-a:
Oj Panie Henryku :)
Zgodzę się, że Kukuczka i Rutkiewicz byli swego czasu najlepsi, ale właśnie to, że nie żyją stawia pod znakiem zapytania ich górskie umiejętności.
Dobry alpinista, to żywy alpinista.
Z tego co wiem, to Wanda Rutkiewicz chodziła po górach baaardzo wolno i często ryzykowała. Miała szczęście, bo dopóki jej wychodziło, to było dobrze. (np.: idąc na atak szczytowy na Everest celowo nie zabrała śpiwora, żeby było jej lżej i potem wyżebrała śpiwór od kolegi K. Dienbergera - który okazał się dżentelmenem w 100% i dał jej swój. Sam spał bez ryzykując życie. Była dobra, ale wolna, nadrabiała szczęściem i wytrzymałością. Również od jednego Szerpy pod szczytem, wyżebrała dodatkowy tlen.
Kukuczka jest dla mnie idolem do tej pory, ale chyba zbyt bardzo ryzykował i pewnych rzeczy nie przewidział. Obsesja zdobycia południowej ściany Lhotse za wszelką cenę doprowadziła go do kresu.

Nie zapominajmy, że wśród żywych Polaków są naprawdę świetni, alpiniści:
Krzysztof Wielicki - korona Himalajów
Piotr Pustelnik - korona Himalajów,
Ryszard Pawłowski, Anna Czerwińska - korona Ziemi, (najstarsza zdobywczyni Everestu), Artur Hajzer, Wojciech Kurtyka, Maciej i Jacek Berbeka, młoda Kinga Baranowska - w tej chwili najlepsza polska himalaistka, Ola Dzik - zdobywczyni śnieżnej pantery.
Oczywiście wszystkie te nazwiska - to wiele zdobytych szczytów, niektóre dziewicze, niektóre jako pierwsze zimą. Wyzwania, wyzwania, wyzwania...

 

henry

Autor: henry, 2011-02-09, 17:49 napisał/-a:
za dodatkowe informacje. Ja w szczegółach siedzę raczej w bieganiu , następnie rower w tym roku będę jeździł dużo, w Tatry pojadę w maju na Weekend a lipcu chyba Davos Alpinii Maraton. Może się gdzieś spotkamy.

 

Adamo13131

Autor: Adamo13131, 2011-02-09, 18:59 napisał/-a:
No to się chyba połowa świata obrazi. Do dzisiaj Wanda Rutkiewicz ma swoje fan-kluby w krajach zachodnich a Jej wejścia są opisywane na wielu stronach specjalistycznych. Wejście komercyjne na ośmiotysięcznik jest w dzisiejszych czasach tylko i wyłącznie kwestią pieniędzy co udowodnili niewidomi i 70-latkowie na Mt. Evereście.
Zaś najłatwiejszym i najbardziej komercyjnym ośmiotysięcznikiem jest właśnie Cho-Oyu-taka większa Śnieżka. Ponadto dobrze kiedyś powiedział Artur Hajzer że:"maratończyk himalaiście zawsze dokopie". Przykładem jest właśnie on i nasz brat- biegacz z Wejherowa czyli Marcin Miotk.
Jeżeli maratończyk ma pieniądze-bez problemu zdobędzie każdy ośmiotysięcznik oprócz Annapurny i K-2. No i musi tego chcieć. Popatrzcie kto jest pierwszym zdobywcą kobiecej korony Himalajów. Kobieta Bogatego Mężczyzny!!!Kasa Misie,Kasa!! Co do reszty się zgadzam.

 

zbig

Autor: zbig, 2011-02-09, 22:17 napisał/-a:
Chyba się z tobą do końca nie zgodzę. Zdobywanie 8-tysięczników, to coś zupełnie innego niż bieganie maratonów.
Oprócz dobrej wydolności w górach trzeba mieć jeszcze coś więcej. Obycie ze sprzętem, z mrozem, z wysokością, umiejętność podejmowania dobrych decyzji w trudnych warunkach pogodowych, znajomość topografii terenu, znajomość własnego organizmu, wytrzymałość na mróz i brak snu, tlenu, jedzenia... itd. itd... Gdy wszystko się dobrze układa i pogoda, jak żyleta to wiadomo, że maratończyk będzie lepszy, ale jak tylko coś nawali...

Do W. Rutkiewicz mam szacunek, bo jakby nie patrzeć to ona była pierwszym Polakiem na K2 i Evereście. Pobiła w tym wszystkich facetów. Mierzyła wysoko i stawiała sobie ambitne cele, które osiągała. Dobrze się wspinała. Nie ma się na mnie za co pół świata obrażać.
Na Everest weszła drogą pierwszych zdobywców i miała osobistego Szerpę, wchodziła na tlenie i spała z tlenem. Czy to oznacza, że można ja porównać do niewidomego, lub 70-latka?
Otóż nie!
W tamtych czasach wiedza o zdobywaniu 8-tysięcznych olbrzymów była niewielka. Sprzęt turystyczny zawodny i słabej jakości, wykonany z kiepskich materiałów. Ciężki - przede wszystkim, ciężki. Kiepskie mapy, brak GPS-u, telefonu satelitarnego, komórek, niezawodnych radiostacji... Kłopoty z transportem, zaopatrzeniem itd.

Chodzi mi tylko o to, że po górach chodziła wolno, o czym stoi w książkach. No i o to, że dała się górom zabić.
Jeszcze raz powiem, że "Dobry alpinista, to żywy alpinista".

Wszyscy znają tylko tych, którzy w górach zginęli, a nie tych, którzy coś w nich osiągnęli i nadal żyją.





 

pjach

Autor: pjach, 2011-02-09, 22:32 napisał/-a:
Ideą konkursu jest wsparcie projektów odważnych, niezwykłych, nietypowych, śmiałych... Tymczasem wejście tą drogą na Cho Oyu to standard biur podróży. Oczywiście, że wysoko i ośmiotysięcznik i też trzeba się sprężyć, ale...
Proponuję przeczytać o co chodzi w konkursie. Zastanowić się kim był Piotrek Morawski. I wtedy dokonać głosowania.

Hajzer - świetny himalaista i też maratończyk jest w tej chwili w Karakorum. Tam wieje jetstream i jest -50. Tam trzeba śmiałości ducha żeby próbować zdobyć ośmiotysięcznik.
Trzeba odwagi żeby zorganizować wyprawę i całą akcję Polski Himalaizm Zimowy.

 

zbig

Autor: zbig, 2011-02-12, 10:21 napisał/-a:
A ja na tej stronie takie coś znalazłem:

[cyt:]
10 lutego 2011
------------------------------------------------------------
Nie popieramy zachowań nieetycznych!
W związku z stwierdzonymi naruszeniami dokonanymi przez uczestników wypraw, wszystkie głosy zdobyte w sposób naruszający zasady etyczne głosowania zostaną z dni, w których naruszenie miało miejsce usunięte. Naruszenia dotyczyły uczestników którzy powiesili na popularnych forach górskich i sportowych link przekierowujący bezpośrednio do głosowania na swoją wyprawę. Informujemy również, że na bieżąco monitorujemy głosowanie i wszystkie stwierdzone naruszenia zostaną rozwiązane w ten sam sposób.
Wszystkie osoby, które w ten sposób utraciły swój głos - będą miały szansę zagłosować jeszcze raz - tym razem wiedząc już o możliwości wyboru.

Zachęcamy do umieszczania informacji o Memoriale, o zasadach głosowania, o nagrodzie - prosimy - wspólnie wspierajmy zdrową rywalizację!

------------------------------------------------------------

O co chodzi?

 

tedy

Autor: tedy, 2011-02-12, 20:35 napisał/-a:
Dla mnie smutne jest to, że wyprawa na Gulmit ma 20 razy mniej głosów niż wejście na Elbrus chociaż było nie było to podobna wysokość :).
Jednak panowie z Gulmit dając taki opis jaki dali, sami sobie strzelili samobója.

Ekstremalne alpejskie wspinaczki też przegrywają z Elbrusem.

Może dla organizatorów, też jest to trochę smutne.
Jednak moim zdaniem to ich właśnie wina .
Sami dopuścili masę projektów.
Mogli wybrać 10 z każdej kategorii, a potem poddać pod głosowanie.
Pewnie nikomu nie chce się przebrnąć przez te wszystkie wyprawy .
Zresztą, tak czy siak się głosuję na znajomych.

 

pjach

Autor: pjach, 2011-02-12, 23:03 napisał/-a:
Po prostu... i o to mi szło gdy pisałem o śmiałości projektów.
Mamy w pamięci nazwiska wielkich alpinistów, ale oni byli wielcy, bo realizowali marzenia - z pogranicza niemożliwego. Poparte ogromem pracy, ale przede wszystkim łamiące mentalne granice. Rutkiewicz, Zawada, Kurtyka, Kukuczka, Czok... i wielu innych zapamięta historia za ich dokonania w Górach.
W tej chwili głosujemy na projekty niemalże z katalogu biur podróży. A czy do Fundacji Maratonu Warszawskiego fundującej stypendia zgłosiłby się biegacz celujący w cztery godziny w maratonie? (Choć dla mnie osobiście jest to cel)
Odrobina pokory proszę Państwa.

 


















 Ostatnio zalogowani
lordedward
00:02
ula_s
23:56
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
wigi
22:10
kubawsw
22:03
Jawi63
21:49
rolkarz
21:46
Rehabilitant
21:44
entony52
21:38
valdano73
21:36
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |