Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

02 kwietnia 2015, 08:50, 1550/398928
Krzysiek_biega
Krzysztof
Bartkiewicz
Renato Canova: w Chinkach widzę potencjał




      Chiny nie należą do globalnych potęg jeśli chodzi o lekkoatletykę, a zwłaszcza bieganie. Zarówno w biegach ulicznych, przełajowych, czy też w konkurencjach bieżniowych ich dorobek ostatnimi laty jest znikomy.

Oprócz złotego medalu Bai Xue w biegu maratońskim na mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 roku, za największy sukces ostatnich lat uznaje się ósme miejsce w klasyfikacji drużynowej chińskiego zespołu podczas Mistrzostw Świata w Biegach Przełajowych. Nie są to zatem oszałamiające osiągnięcia. Z chińskimi biegami niewątpliwie też kojarzy nam się nazwisko kontrowersyjnego trenera Ma Junrena, obecnie zawodowego hodowcy mastyfów tybetańskich. Kilkanaście lat temu pod jego wodzą zawodniczki z tego kraju osiągały niewiarygodne wyniki. Kiedy 8 września 1993 roku Junxia Wang uzyskała niesamowity rekord świata na 10.000 metrów 29:31:78 światowa opinia publiczna ustami ekspertów śmiało wysuwała teorię, że w chińskiej kadrze kobiet musi być obecny doping.

Wspomniany szkoleniowiec, słynący z surowych metod treningowych bronił się, że aplikuje podopiecznym zaledwie naturalny suplement w postaci mikstury z muchomora dżdżowniczego oraz wywar - zupę z żółwia. Tłumaczenia te jednak okazały się niepoważne, kiedy to przed igrzyskami w Sydney w 2000 roku sześć spośród jego zawodniczek zostało wycofanych ze składu reprezentacji z podejrzeniem stosowania nielegalnego dopingu krwi. Tyle burzliwe, zapomnianej już nieco historii.

Obecnie Chiny w kontekście biegów długich są praktycznie niewidoczne na arenie międzynarodowej. Jednak kraj ten, jak wiadomo, kryje w sobie niesamowity potencjał ludzki - wszak mówimy o najludniejszym państwie na świecie, z populacją rzędu około 1,3 miliarda. Mówimy również o kraju - gospodarzu tegorocznych Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce. Te przesłanki, jak i perspektywa zbliżających się wielkimi krokami Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, skłoniła kilkanaście miesięcy temu władze chińskiej federacji lekkoatletycznej do bardzo ciekawej decyzji personalnej - na stanowisku trenera narodowej kadry biegaczy zatrudniono legendarnego włoskiego coacha Renato Canovę.

Pierwszy kontakt z jednym z twórców potęgi biegów afrykańskich Chińczycy nawiązali jeszcze w 2012 roku kiedy to Renato jeździł po kilku azjatyckich metropoliach z wykładami dla tamtejszych trenerów. Co ciekawe, Włoch nie zastanawiał się długo i po kilku miesiącach ochoczo zabrał się do pracy. Cel? Wskrzesić z niebytu chińskie biegi, pobudzić pracę od podstaw, a jednocześnie umiejętnie kierować treningiem najlepszych zawodników. Co takiego skłoniło Canovę do podjęcia pozornie szalonego projektu w Państwie Środka?

"Poznałem tam osoby reprezentujące bardzo wysokie standardy moralne, hołdujący wysokim standardom w relacjach międzyludzkich, oddanych pracy, edukacji, odnoszących się do siebie z szacunkiem i życzliwością. To cechy, które zanikają we współczesnym świecie, zwłaszcza w cywilizacji zachodniej przesiąkniętej konsumpcjonizmem, chęcią szybkiego zysku. Pewne wartości, w których ja zostałem wychowany i których nie porzuciłem nigdy przez całe swoje życie, wciąż są żywe, tu w Chinach." - mówi Canova.

"To dla mnie wielkie szczęście. Całe moje życie to ciągłe odkrywanie, poznawanie nowych ludzi, kultur, sposobów życia. Nie jestem już najmłodszy - mam już 70 lat, tak więc zdaję sobie sprawę, że niewiele zostało przede mną nowych przygód i doświadczeń. Chiny to całkowicie nowy rozdział - dobra okazja, która pozwala mi dzielić się z ludźmi tutaj wszystkim tym co wiem, czego uczyłem się do tej pory. Jednocześnie to ja będę miał okazję, aby wiele nowego nauczyć się od nich. Naprawdę starzejesz się wtedy, kiedy nie jesteś dłużej zainteresowany tym aby dawać coś od siebie i jednocześnie brać, uczyć się od innych. Aby być dobrym nauczycielem, trenerem, musisz cały czas być równocześnie uczniem. Być ciągle głodnym wiedzy, nowych rozwiązań, radzić sobie w nowych okolicznościach. Kiedy słyszę od ludzi w moim wieku, że nie są czymś zainteresowani, coś ich już nie pasjonuje, wiem, że oni już teraz się zestarzeli" - dodaje Włoch z uśmiechem.

Renato Canova to prawdziwy człowiek - instytucja na scenie biegów długich zarówno w Europie i na świecie. W swojej długiej i bogatej karierze trenerskiej najpierw przyczynił się licznych sukcesów biegaczy włoskich. Na początku lat 90-tych nawiązał kontakty z Kenijczykami, jako jeden z pierwszych "białych coachów" na stałe osiadł w Afryce. Jego praca dała efekty w postaci wielu biegaczy klasy światowej, z powodzeniem rywalizujących na największych globalnych imprezach sportowych. Wymienić tu można chociażby nazwiska Nicholasa Kemboi, Mosesa Mosopa, Florence Kiplagat, Sylvii Kibet czy Abela Kirui.

Tuż na początku XXI wieku Renato przedstawiony został jako trener kadry narodowej Kataru. To tu zetknął się z Saifem Saaeedem Shaheenem, późniejszym rekordzistą świata w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. Wszędzie tam gdzie pojawiał się Canova zostawiał za sobą rekordy krajowe, rekordy świata, tytuły mistrzów świata i medale olimpijskie. Jednak Chiny to nie Kenia, ani nawet nie Włochy. Azja to bodaj największe wyzwanie w karierze włoskiego czarodzieja biegów długich. Nie ma tu klubów sportowych, licznych tartanowych bieżni, świetnej infrastruktury sportowej, jak w Europie. Nie ma ekidenów, teamów korporacyjnych jak w Japonii.

Nie ma systemu NCAA i zawodów uniwersyteckich jak w USA. Co najgorsze zaś, bieganie nie jest częścią kultury i stylu życia, jak w Kenii czy Etiopii "Jedna prowincja chińska (mamy wiele prowincji w Chinach) liczy sobie 50 milionów ludzi, a w zawodach o jej mistrzostwo startuje tu co najwyżej 50 sportowców. "To ogromna bariera jeśli chodzi o wypatrzenie i rekrutację najlepszych. " - martwi się Renato.

Problem leży głównie w chińskim sposobie organizacji sportu. Tutejsze prowincje co cztery lata wybierają swoich reprezentantów do mistrzostw krajowych, rozgrywanych zawsze w roku poolimpijskm. Medaliści tych imprez są ochoczo i sowicie wynagradzani w postaci atrakcyjnych bonusów finansowych, a nawet mieszkań, samochodów, czy ciekawych ofert pracy. To sprawia, że celem samym w sobie dla chińskich sportowców stają się te właśnie "domowe igrzyska", a na plan dalszy, lub poza obszar zainteresowania, schodzą występy na arenie międzynarodowej, które nie dają żadnych realnych korzyści.

Podobnym podejściem wykazują się chińscy trenerzy, którzy dobry biznes wyczuwają w występach swoich zawodników na krajowym podwórku. Innym problemem dla chińskich biegaczy jest brak odpowiednich terenów do biegania. Kenijczyk, czy Etiopczyk wychodząc z domu na najbliższą drogę, ma możliwość wykonania każdego, nawet najdłuższego treningu, na miękkim podłożu. W Chinach sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana.

"Każda prowincja ma na swoim obszarze kilka szkół sportowych, często z wysokiej klasy sprzętem i wyposażeniem. Jednak głównie uwagę skupia się tutaj na sportach rozgrywanych w hali, jak gimnastyka, tenis stołowy, badminton. Są tu też świetnie wyposażone siłownie. Brak jednak podstawowego elementu w treningach długodystansowców - płaskich dróg z miękką nawierzchnią, z ograniczonym ruchem, gdzie swobodnie można biec wiele kilometrów, bez konieczności częstych skrętów i pętli." - opowiada Canova. "Spójrzmy na rok 1993, kiedy to chińskie biegaczki liczyły się na świecie. Chiny wyglądały wtedy w dużej mierze tak, jak Afryka obecnie.

Nie było problemu aby biec ścieżką przez las, w naturalnym otoczeniu - duży kilometraż w takich warunkach, nawet do 40 kilometrów dziennie, to podstawa w budowie bazy tlenowej czołowych zawodników na świecie. Obecnie Chiny notują niezmiennie od wielu lat gigantyczny skok przemysłowy, naturalne tereny kurczą się, ustępując miejsca marketom czy fabrykom. Rośnie transport i ruch samochodowy. Dochodzi do sytuacji, w której maratończycy jedyne miejsce do treningu znajdują na 400-metrowej bieżni. To bardzo ogranicza zarówno zawodników, jak i trenerów. Jako trener w Afryce, przebywam niezliczone ilości kilometrów samochodem bądź rowerem z moimi zawodnikami. Chcę być z nimi zawsze i wszędzie, na piaszczystych drogach przez sawannę, czy też gdy biegną przez las.

Tutaj trenerzy nie mają takiego podejścia, wychodzą na bieżnię, ale nigdy poza stadion. To bardzo ogranicza rozwój i postęp"
- dodaje Canova. Mimo, że Włoch jest prawdziwym poliglotą, język chiński wciąż pozostaje dla niego tajemnicą. Komunikuje się więc ze swoimi zawodnikami poprzez angielski translator, bądź przez obecnego przy nim tłumacza. Jak zaznacza jednak, nic nie zastąpi żywego, bezpośredniego dialogu z człowiekiem.

"To nie jest łatwe, dawać porady, wskazywać błędy poprzez inną osobę, często nie związaną z lekkoatletyką i biegami" - mówi Renato. Tak jak przez całe swoje życie, tak i tutaj Canova zachowuje optymizm, mimo że wymagania chińskiego związku lekkoatletycznego wobec niego są wysokie. Sięgają medalowych ambicji w przyszłości na największych światowych imprezach. "W biegach średnich i długich, my jako biali ludzie, ale również Azjaci, mamy problem. Problem ten nazywa się Afryka" - mówi Włoch z uśmiechem.

"Dla mężczyzn to praktycznie niemożliwe wygrać coś w rywalizacji z Kenijczykami czy Etiopczykami na mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich. Dlatego większość mojej energii skupiam na kobietach, gdyż tu afrykańska dominacja nie jest aż tak druzgocąca w skali globalnej." Praca Renato Canovy w Chinach została zaplanowana zatem dwutorowo. Z jednej strony wciela się on w rolę nauczyciela - na organizowanych licznie konferencjach i spotkaniach z chińskimi trenerami, daje wykłady, dużo rozmawia, dzieli się planami treningowymi, opowiada o swojej filozofii treningu, czy zdrowym żywieniu.

Z drugiej strony, prowadzi grupę najmocniejszych chińskich biegaczek, które jego zdaniem, już w najbliższym czasie mogą liczyć się na świecie. "Póki co pracować musimy nad wszystkim: nad objętością, nad intensywnością, nad doborem właściwych środków treningowych." Kiedy w 2013 roku objął grupę biegaczek, nie trenujących wcześniej profesjonalnie, postanowił zabrać je do Iten w Kenii, aby tam w warunkach wysokogórskich, w otoczeniu światowej klasy sportowców, dowiedziały się jak w praktyce wygląda trening długodystansowca.

Po zaledwie siedmiu miesiącach pracy z Canovą dwie z jego podopiecznych wyjechały z kadrą Chin na Igrzyska Azjatyckie w Incheon. Zhao Jing, która przedtem biegała 800 metrów na poziomie 2:08 nie mogąc złamać tej bariery, ustanowiła znakomitą życiówkę 1:59:48 co dało jej brązowy medal. Li Zhenzhu, inna zawodniczka Renato zdobyła srebro na 3000 metrów z przeszkodami z wynikiem 9:35:23. Włoch jest też pełen optymizmu co do Ding Changqina. 23-latek zdobył srebrne medale we wspomnianej imprezie na 10.000 metrów (31:53:09) i 5000 metrów (15:12:51). Jak mówi Canova, błyskawiczne postępy jakie robi Ding pozwalają z optymizmem myśleć o jego przyszłej karierze maratońskiej.

W styczniu i lutym 2015 Renato zabrał swoje podopieczne do Etiopii - to dla nich kolejne doświadczenie, które miało na celu przygotować je do Mistrzostw Świata w Biegach Przełajowych w Guiyang. "W Chinach biegi przełajowe w zasadzie nie istnieją, sportowcy głównie biegają na tartanie. Chciałbym to zmienić, wskazać pozytywy, jakie płyną z biegania i treningu w naturalnym terenie." Jak potoczy się przygoda Renato Canovy w Chinach ? Włoch jest człowiekiem cierpliwym, miłośnikiem ciężkiej pracy i zwolennikiem filozofii małych kroków, dzięki którym każdego dnia jesteśmy odrobinę mocniejsi i lepsi niż dnia poprzedniego.

To podejście doprowadziło go do wspaniałych sukcesów w Europie i w Afryce i rozsławiło jego nazwisko na świecie. Czy podobnie będzie w Chinach? Czy już niedługo, tak jak teraz o Tirunesh Dibabie, Wilsonie Kipsangu, czy Kenenisie Bekele, rozmawiać będziemy o Xu Qiuzi, Li Zhenzhu, Bai Xue, czy Li Zhixuan? Czas pokaże - ambicje Renato sięgają bardzo wysoko.

Komentarze czytelników - 1podyskutuj o tym 
 

adam1adam

Autor: adam1adam, 2015-04-03, 09:00 napisał/-a:
Zawodnikom Canovy nie będzie łatwo przecież my też
mamy dobrych trenerów > Lewandowski , Gardzielewski,
Skarżyński
a wy znacie innych ? Czas o nich wspomnieć!

 


















 Ostatnio zalogowani
Wojciech
09:51
Januszz
09:27
Gapiński Łukasz
09:27
waldekstepien@wp.pl
09:27
marswi60
09:17
conditor
09:10
rdz86
08:58
runner
08:48
Romin
08:40
TomekSz
08:34
Jorgen P..
08:21
Admirał
08:19
Stonechip
08:12
jarecki112
07:51
platat
07:50
Admin
07:48
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |