Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Admin
Michał Walczewski
Toruń
WKB META LUBLINIEC
MaratonyPolskie.PL TEAM

Ostatnio zalogowany
2024-03-29,07:48
Przeczytano: 542/1499855 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/3

Twoja ocena:brak


Transylwania 50k
Autor: Michał Walczewski
Data : 2018-05-22



Sprawdzić jak smakuje ultra planowałem już od dawna. Zawsze jednak coś stawało na przeszkodzie – a to brak czasu, a to brak formy. Z jednej strony jak to jest na trasie ultra wiedziałem, ukończyłem wszak wiele lat temu kilka setek, ale było to już wystarczająco dawno by zapomnieć jak to boli…

Szukając jakiegoś ciekawego maratonu w ramach naszego projektu 201races.com wbiłem któregoś razu w gogle hasło „Dracula Marathon”. Maratonu wyniki wyszukiwania mi nie zwróciły, ale na pierwszym miejscu otrzymałem „Transilvania 100k, 80k, 50k, 30k, 20k” – festiwal ultra odbywający się w Rumunii, w górach Transylwanii w majowy weekend 18-20 maja. W dodatku zawody odbywały się na Zamku Hrabiego Drakuli! Zwiedzenie Rumunii chodziło mi po głowie od wielu, wielu lat. Oczy mi zabłyszczały natychmiast.

Z decyzją startu zwlekałem dość długo, niemniej w końcu opłata startowa poszła, i pozostało tylko jedno – skompletować sprzęt. Zdecydowałem się ostrożnie na dystans 50 kilometrów, do którego zapisanych było niemal 400 osób. Głównym dystansem było 100km z możliwością ukończenia po 80km. Były także krótsze dystanse – 30 km oraz 20 km. Organizatorzy w regulaminie stawiali sprawę jasno: wszystkie dystanse są bardzo wymagające i trudne technicznie, z bardzo dużymi przewyższeniami (moje 50 km miało +3850m, -3850m), do tego trasy wiodły na dużych wysokościach (start na 750 m.n.p.m, najwyższy punkt trasy 2650 m.n.p.m)

Czym bliżej startu tym większy napełniał mnie lęk przed zarówno dystansem jak i warunkami pogodowymi. Organizator ostrzegał przed śniegiem i ujemnymi możliwymi temperaturami na wysokościach powyżej 2 tysięcy metrów. Byłem szczęśliwy, że wybrałem najkrótszy z możliwych dystansów ultra!

Na miejscu czekał na nas przepiękny zamek, choć okazało się, że nie do końca był on siedzibą Drakuli. Pięknie odrestaurowany, położony na malowniczej skale, dodawał uroku wyjazdowi przez wszystkie spędzone tam dni. Biuro Zawodów skromnie ulokowane w odległej o kilkaset metrów Sali gimnastycznej, a start i meta spod zamku. Szkoda, że nie na dziedzińcu, ale nie można mieć pełni szczęścia.

Sam przebieg trasy możecie obejrzeć na filmie. Od siebie dodam tylko, że górskie ultra bardzo mnie zaskoczyło tempem – okazało się, że większość dystansu pokonuje się „spacerem”. 98% trasy wiodło albo pod górę, albo z górki, i to z bardzo konkretnymi kątami natarcia. Pod górę nie miałem więc siły biec, a z górki zbiegać nie umiałem – trasa w dól była chyba jeszcze gorsza niż podejścia. W efekcie przebiegłem może łącznie jakieś cztery kilometry :-) Pokonanie 50 km zajęło mi aż 12 godzin 51 minut, zwycięzcy zaś 7 godzin 51 minut. Zostałem ultraskiem, i dobrze mi z tym!

Czas spędzony na trasie zorał mi trochę psychikę, zwłaszcza koszmarne, leśne, niekończące się zejścia w błocie po kostki. Chyba jak na debiut, za dużo było przewyższeń, w efekcie czego na mecie miałem dość ultra. Ale gdy minęło już kilka dni…

Samą Rumunię polecam wszystkim cierpliwym i wyrozumiałym podróżnikom, gdyż do tutejszej bazy turystycznej owa cierpliwość się przyda. Owszem, zaplecze jest już pokaźne, ale mentalność obsługi pozostawia wiele do życzenia. Każda Wasza prośba czy pytanie spotkają się raczej z odmową lub niezrozumiałym, acz odmownym komentarzem. Można podać wcześniej śniadanie? Nie można. Którędy na rynek? Nie. Ale co nie? @994jfj#&^#jfi. Z mojej wanny z hydromasażem leci kanalizacja. To dobrze, bo zwykle nic nie leci. Taki trochę skansen w którym turyści są dla obsługi, a nie na odwrót :-)

Spotkać kogoś uśmiechniętego obsługującego restaurację czy bar – to jak znaleźć czterolistną kończynę. Nie liczcie też, że ktoś Wam – choćby z obsługi – pomoże np. zatankować paliwo na stacji benzynowej jak nie będziecie mogli sobie poradzić z uruchomieniem automatu. Popatrzą, zapalą papierosa, popatrzą jak się męczysz, udadzą, że ich nie ma, i sobie pójdą. A potem jednak okaże się, że są z obsługi, bo stoją przy kasie. I raczej wykażą niezadowolenie z faktu, że musieli przerwać patrzenie w okno.

Wiadomo. Transylwania. Tu uśmiechających się zjadał Hrabia Drakula, i przeżyli tylko Ci, którzy w genach mają zakodowany brak uśmiechu!

Więcej materiałów o próbie pokonania maratonu w każdym kraju świata znajdziecie na stronie 201races.com



Komentarze czytelników - 3podyskutuj o tym 
 

michu77

Autor: michu77, 2018-05-22, 18:18 napisał/-a:
Potraficie ze Smolnym zachęcić... wpisuję ten bieg na swoją listę planów w bliższej lub dalszej przyszłości :P

Na podejście raczki by się przydały pewnie :P

 

proch

Autor: proch, 2018-05-22, 21:04 napisał/-a:
SZACUN!

 

ksero vel. NAMORDNICZEK

Autor: ksero vel. NAMORDNICZEK, 2018-07-11, 08:00 napisał/-a:
Żeby projekt 200 maratonów w 200 państwach nie przerodził się w 200 ultra na 7 kontynentach!!! Czy coś w ten deseń.

 

 Ostatnio zalogowani
Stonechip
15:29
biegacz54
15:26
tytus :)
15:05
FEMINA
15:00
andre 84
14:39
arco75
14:27
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
stanlej
12:50
Hoffi
12:38
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
Kapitan
11:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |