Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 311 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Piękny smutny świat
Autor: Kazik Musiałowski
Data : 2004-03-05

Vishapathanam, Indie wschodnie. Jest tutaj gorąco i śmierdząco. Biegnę przez bramę, mijam rikszarzy, zostawiam wielu żebrzących pod murem. Czuję na sobie wiele oczu. Piękne, smutne dzieci. Kiedy skończy się to przedmieście? Rowy ze smrodliwymi ściekami, kładki. To cała kanalizacja. Powrót. Jakaś zmiana pod murem. Ktoś przykryty gazetą, muchy, nie patrzę.

Londyn, 25 tysięcy biegnie w maratonie. Ja także. Radość, życzliwość. Londyn dwa dni po maratonie, pod mostami żyją ludzie w kartonach. Jest ich dwa razy tyle, co w maratonie.

Nowy Orlean USA, Missisipi, to rzeka marzeń. Biegnę wałem, w dole osady, drzewa jak z 'Chaty wuja Toma'. Po 12 kilometrach chcę napić się w barze. Sami ciemni. Wrogość w oczach, wstydzę się swojego białego potu i skóry. Wychodzę.

Irlandia, port Cork. Biegnę i nie wiem, czy wrócę na statek. Duże wozy ciężarowe nie są życzliwe, uciekam do rowu.

Casablanka – port z piosenki. Zapylony fosfatami, uciekam. Jestem przy latarni morskiej. Slumsy. Zaskoczenie u wszystkich. Rozmawiam z agentem, dziwi się, że wróciłem.

Wigilia w Gabes – Tunezja. Nie czuję świąt, nie chcę czuć. Znalazłem pretekst, biegnę po kawę. Mam dosyć Afryki, ciepła, smrodu i owiec.

Murmańsk, zimę tutaj obchodzą dwa razy. Długa i sroga. Lodowisko, muszę pojeździć na łyżwach. Ktoś mnie obserwuje. Dokładne badanie na bramie, ucieka radość jazdy.

Lagos, Appa port przyszłości Nigerii. Biegnę pomiędzy hebanowymi ludźmi. Pracują, modlą się, są bici – przez policjantów, robią z nami interesy. Mam już znajomych. Za długo stoimy w porcie. Nie wstydzą się nas. Brakuje nam szumu silnika okrętowego, zmytego pokładu, horyzontu. Żadnych obcych. Szanujemy wreszcie siebie. Przed odcumowaniem agent mówi mi o Bronku Malinowskim, wypadku i jego śmierci. Jemu poświęcam moje kilometry na pokładzie.

Durban, RPA. Biegnę do bramy. Mikrobus. Murzyn prosi abym wsiadł, bo zwolnią go z pracy. za bramą pusto. Biegnę do centrum. Bar, piję piwo, stawia Niemiec, w wojnę był na okrętach podwodnych. Szum na ulicy. Młody biały, dziewczyna, prawie ucięta ręka. Siadają. Będzie lekarz. Pytam za co, zdziwienie – tutaj tak jest.

Constanca - Rumunia. Piekło na ziemi, tak to nazwałem. Pełno oszustów, donosicieli, ludzie zastraszeni. Dorobiłem sobie przepustkę na amerykański blankiecie, przebiegam bez problemów przez bramę. Biegnę obok hali sportowej. Dużo ludzi, flagi, ja w dresie, 'oficiel' – tak mówią porządkowi i prawie siła zapraszają do środka. Trafiam na mistrzostwa w gimnastyce. Są Polacy. Cieszę się z ich występów. Kibice są pijani. Przy wyjściu zbiegowisko po autografy, podpisuję, nie mam wyjścia.

Kiedy pociąg stanął, usłyszałem z megafonów: 'tu stacja Toruń Główny'.yłem najszczęśliwszy z pasażerów.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
entony52
21:38
valdano73
21:36
AntonAusTirol
21:24
mar_ek
21:00
conditor
20:51
Namor 13
20:31
tomasso023
20:27
staszek63
20:23
Rapi15
20:22
Pawel63
20:18
piotrhierowski
20:08
Palbow
19:40
przemek300
19:35
rzemek1980
19:34
soniksoniks
19:28
Wojciech
19:21
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |