Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 271 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Na skrzyżowaniu
Autor: Hugh Jones
Data : 2004-02-26

We Wrocławiu wszystkie drogi prowadzą do Rynku. Tutaj jest start i meta maratonu, w sercu centralnej Europy. Jest to wspaniałe miejsce. Różnorodna i cudowna – odrestaurowana architektura ostatnich 700 lat teraz dostarcza otoczeniu bardzo nowoczesny historyczny wygląd.

Tysiąc biegaczy zgromadziło się tutaj w Rynku, aby pobiec okrążenie w kierunku północy przez peryferie miasta. Przybyli do tego nieodparcie pociągającego miejsca, które służyło w ten sposób przez stulecia, na koniec półmaratonu. Kilka metrów przed metą półmaratonu maratończycy skręcają w następne okrążenie na południe zanim znajdą drogę powrotną na koniec ich 42 kilometrowej podróży.

Miasto zostało założone 1000 lat temu jako miejsce w innego rodzaju maratońskim przedsięwzięciu, na bursztynowym szlaku łącząc zachód i południe do północy i wschodu Europy. Na początku mało znana kościelna placówka, do 1250 roku ojcowie miasta ogrodzili Rynek jako centrum handlowe. Rynek pozostał jednym z największych publicznych rynków w Europie, i w Polsce ustępuje miejsca tylko Krakowowi. W ostatnich latach odkąd maraton zaczął się w 1983 roku, Rynek znowu wyrósł dla różnorodnych biegaczy (dzień maratonu jest poprzedzony przez biegi dla dzieci wokół rynku, VIP-y również krążą podczas gdy główne wydarzenie jest w toku przygotowań).

Jako stolica Dolnego Śląska miasto Wrocław zaczęło życie w Polsce, ale gdy minął jeden wiek zostało przejęte przez Króla Czech w 1335 roku. Dwa wieki później Habsburgowie wchłonęli landy Czech, i kolejne dwa wieki upłynęły zanim Prusy zajęły prowincje Śląska w 1740 roku. Naprawdę, wiele ambicji zbiegło się we Wrocławiu lub w Breslau, jako że Wrocław stał się znany pod rządami Niemiec. Napoleon pomyślnie obległ miasto w 1806 roku. Kiedy wyjechał dwa lata później obrona została zniszczona i miasto uwolniło się na handlową ekspansję.

Zadając kłam wysiłkom lat, biegacze uwolnili się z granic rynku na przestrzeni kilkuset metrów startu. Po 400 metrach mijamy Most Pomorski. Jest to jeden ze 117 mostów we Wrocławiu, które łączą biegi rzeki Odry, Oławy, Ślęży, Bystrzycy i Widawy.

Kierujemy się na północ i jesteśmy natychmiast wśród systemu budynków osiedli mieszkaniowych datowanych na powojenną erę Sowieckiej dominacji. Szerokie drogi zabierają nas na szeroki kanał powodziowy. Pomimo jego imponującej skali, nie mógł zapobiec poważnej powodzi w 1997 roku, podczas której wiele historycznych budynków w centrum zostało uratowanych tylko dzięki gorączkowym wysiłkom mieszkańców przy pomocy worków z piaskiem.

Skręcając na wschód, mijamy ulice gdzie wysoko wzniesione budynki sąsiadują z altankami i działkami. Przechodząc znowu na drugą stronę kanału znajdziemy bardziej konwencjonalne podmiejskie tło, jak Park Szczytnicki, który ustępuje miejsca zielonym mieszkalnym ulicom. Robimy pętlę do miasta blisko północnego brzegu Odry i ostatecznie przemierzamy ją przez Most Grunwaldzki, najbardziej znany ze 117.

Ostania część północnego okrążenia daje widok na Katedrę, zaznaczając miejsce, na którym Wrocław był założony tysiąc lat temu. Biegacze odwracają się od rzeki na teren 300 letniego Uniwersytetu Leoplodina. Z 700 000 mieszkańców Wrocławia, aż 90 000 to studenci.

Ta część biegu jest jak etap. Wszystko jest niesamowicie ciche – tak bardzo że trudno jest przewidzieć następny zakręt trasy. Wtedy wkraczamy w ostatni zakręt trasy, do Rynku, i nagle otaczają nas uroczyste obchody. Przy filarze pręgierza, na południowo-wschodnim rogu, zaczynamy okrążenie na południe miasta. Chłostanie może skończyło się ponad dwieście lat temu, ale maratończycy wiedzą jak samemu sobie wymierzać karę.

Biegacze są teraz szeroko rozmieszczeni i krajobraz się dopasował. Po okrążeniu dworca mijamy równoleżnik zmierzając w drogę przez przemysłowe dzielnice. Zawracając przez strefę wysokich budynków biegniemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara wzdłuż południowego pierścienia dróg. Zmieniamy kierunek kilometr lub więcej dalej na południe aby dotrzeć do Parku Południowego i dalej kontynuujemy okrążenie.

Z pięcioma kilometrami do przebycia – od teraz odliczamy każdy kilometr jak by to był osobisty wróg – zawracamy w kierunku miasta. Następne trzy kilometry, na całkowicie prostej drodze, stają się stopniowo cięższe. To nie jest tylko bezlitosna perspektywa, ale również gorsza powierzchnia drogi. Mimo że wrocławskie drogi są często dobrze pokryte nawierzchnią, wybrukowane partie mnożą się jak tylko zbliżamy się do rynku. Znajduje się tutaj pas gładkiego betonu obok linii tramwajowych w środku ulicy, i niektórzy biegacze wybierają go przebierając nogami jeden za drugim. Zmieniamy odrobinę nasze położenie, i skręcamy w wewnętrzną drogę aby wbiec na ostatnią drogę do Rynku.

Ten sam okres ciszy po raz drugi, jak odwracaliśmy się od rzeki – i ostatnie 200 metrów aż przebijemy się do Rynku. Rynek mieni się wszystkimi kolorami, hałas i ruch, jako że tłum widzów powiększył się o finalistów półmaratonu. To było porywające miejsce dla sprintu pomiędzy dwoma polskimi liderami maratonu, i kolejnymi trzema biegaczami wbiegającymi do Rynku w bliskim pościgu.

Liczne i głośne świętowanie trwa od rana do popołudnia. Prezentacja odbywa się w sąsiedztwie mety. To wydarzenie trwa, aby dostarczyć serdeczny widok dla tych biegaczy, którzy radośnie przybyli na ich własne skrzyżowanie.

Hugh Jones, sekretarz AIMS, 2003



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Januszz
09:27
Gapiński Łukasz
09:27
waldekstepien@wp.pl
09:27
marswi60
09:17
conditor
09:10
rdz86
08:58
runner
08:48
Romin
08:40
TomekSz
08:34
kamis
08:33
Jorgen P..
08:21
Admirał
08:19
Stonechip
08:12
jarecki112
07:51
platat
07:50
Admin
07:48
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |