Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 186 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Michałowice 2003
Autor: Janek Goleń
Data : 2003-06-16

W sobotę 14 czerwca 2003 w ramach Dni Gminy Michałowice rozegrano biegi na 3 km i na 10 km. Powiecie: Nic nowego, w regionie Warszawy w ciągu roku rozgrywa się ze trzydzieści takich imprez! Odpowiem: Nieprawda, był to bieg wyjątkowy, niepowtarzalny, wspaniały! Zaryzykuję nawet więcej: Jest to najlepsza dycha regionu warszawskiego, bo jest to Dobrze Pomierzona Dycha!

Co prawda oficjalnego atestu nie ma i nie bardzo ma szanse na taki atest, gdyż trasa biegu w dużej mierze prowadzi po drogach ziemnych, szutrowych lub żwirowych, gdzieś z połowa to asfalt. Pomiaru długości trasy dokonał przy pomocy sprawdzonego licznika rowerowego inicjator i główny organizator michałowickiej imprezy biegowej Jacek Popko, znany w internetowych kręgach biegowych jako Mifor. Biegacz, społecznik, człowiek znany ze swej solidności, którą potwierdził teraz jako organizator biegu. Nie ma więc cienia wątpliwości że wytyczenia trasy i pomiaru dystansu oraz kilkakrotnej kontroli dokonano z najwyższą starannością. Jak wspomina sam Mifor na Forum Biegania.pl, ta część organizacji kosztowała go w dniach poprzedzających wyścig około stu kilometrów przejechanych na dwóch kółkach.

Frekwencja w biegu nie była imponująca: w marszobiegu na 3 km wzięło udział 30 zawodników, w biegu na 10 km 60 osób. Wielu uczestników wzięło udział w obydwu gonitwach. Ale poza tym było wspaniale.

Przyjeżdżając do Michałowic musieliśmy nieznacznie nadłożyć drogi, bo rejon biegu i festynu został zamknięty dla ruchu samochodowego. Ale w końcu naszym oczom ukazała się gigantyczna nadmuchiwana żółta brama startu-mety z logo TVN, ku niej i ku odgłosom muzyki więc się skierowaliśmy. Na miejscu zapisałem się do biegu na 10 km dokładnie w momencie gdy rozpoczynała się „trójka”. Nie pobierano wpisowego, wręczono mi numer startowy i agrafkę. Z pobliskiej sceny dochodziły dźwięki różnego rodzaju muzyki – był hard rock czy też metal, ale były też wszystkim znane przeboje, popisy młodych talentów oraz artyści operetki.

Tuż przed startem sędziowie z plakietkami PZLA dokonali sprawdzenia listy obecności. Potem Mifor, tym razem w roli pilota czołówki, bardzo zawodowo wyglądający w kasku, ciemnych okularach, rowerowych spodenkach i żółtej koszulce Biegania.pl, udzielił startującym instrukcji jak wygląda trasa. Wreszcie o godzinie 16.00 ruszamy. Biegniemy z początku asfaltowymi, zacienionymi uliczkami osiedla, by po kilku zakrętach wybiec na ziemno-szutrowe, odsłonięte drogi poprowadzone wśród okolicznych pól. Na każdym skrzyżowaniu czuwają przedstawiciele organizatorów, wielkimi przypominającymi milicyjne „lizakami” wskazujący kierunek biegu. Każdy kilometr oznaczony został tabliczkami, pracowicie wykonanymi przez dzieci michałowickiej szkoły w ramach przygotowań do imprezy. Bardzo to pomaga w kontrolowaniu tempa, ja np. na pierwszym kilometrze orientuję się, że 4:06/km to trochę za szybko, trzeba odrobinkę przystopować. Ale z drugiej strony napis „Kolejarz Bydgoszcz” na żółtej koszulce Marcina70 (Marcina Leńskiego) niemal w zasięgu ręki pobudza ambicję. Zrównuję się z nim w momencie gdy wybiegamy na pola, wreszcie nieznacznie wyprzedzam. Ale niewielką przewagę udaje mi się utrzymać tylko do półmetka, kiedy to po różnego rodzaju nawierzchni znowu wracamy na asfalt.

Tuż przed wielką żółtą bramą Marcin mnie wyprzedza, słyszę jak publiczność go dopinguje: „Brawo, Kolejarz!”. To moment kiedy najłatwiej o zmiany kolejności, bo niedaleko przed bramą mieści się punkt odświeżania z wodą. Przed biegiem widziałem jak Paweł Zach, znany w internecie jako PAwel, uczestnik biegu i jednocześnie jego współorganizator, instruował obsługę punktu, jak należy podawać biegnącym plastikowe kubki. Trzeba je trzymać tylko palcami za górne obramowanie wyciągając wyprostowaną rękę, tak aby biegacz mógł pewnie chwycić kubek w czasie, gdy ze sporą prędkością mija podających. Bardzo słuszna uwaga, widzę że obsługa stosuje się do wskazówek. Sam też chwytam kubeczek, wypijam tylko łyk, resztą schładzam włosy i twarz, bo słońce praży nieźle. Za półmetkiem czuję, że trochę zaszarżowałem na początku, Marcin sukcesywnie się oddala. Między szóstym a siódmym kilometrem wychodzi mi 4:33/km, trzeba wziąć się do kupy i trochę przygazować. Na polnym zakręcie rzucam okiem do tyłu i widzę Andrzeja Karlaka, rywala w kategorii wiekowej i kolegę klubowego w identycznej jak moja, żółtej bawełnianej koszulce z napisem KB Galeria Warszawa. Macha do mnie z uśmiechem, przyjaźnie, ale jego sąsiedztwo zadziałało jak zwykle. Na ósmym kilometrze wychodzi mi już 4:20/km. Obaj oddychamy bardzo głośno, nie muszę się oglądać, żeby wiedzieć że jest tuż za mną i nie mogę odpuścić.

Druga pętla jest nieco krótsza niż pierwsza, żeby dystans wynosił dokładnie 10 km nie ma lekkiego odbicia w lewo. Aby biegacze nie mieli wątpliwości wylot z pierwszej pętli przegrodzono biało-czerwoną taśmą. Biegniemy więc asfaltem prosto, a po skręcie w prawo widzimy bramę mety. Ostro do końca, oddech coraz krótszy, wiem że Andrzej już mnie nie dopadnie, zabrakło mu 10 sekund, czyli czterdziestu metrów. Widzę tuż przed metą dopingującą małżonkę Anię, wbiegam do „leja”, unieruchamiam stoper.

Mifor znowu uległ metamorfozie, tym razem obdziela kończących bieg kuponami żywnościowymi. Dostaję do ręki półtoralitrową butlę z wodą a po kilku minutach, trochę ochłonąwszy, otrzymuję pyszną porcję pierogów z serem polanych truskawkami ze śmietaną. Delicje, Ania też trochę zjadła i udało jej się wycyganić jeszcze jedną porcję. Naprawdę pomysł wyśmienity, w porównaniu ze spotykaną zazwyczaj na imprezach biegowych grochówką czy kiełbaską z grila bardzo fajna i chyba zdrowsza odmiana. A Pani Sąsiadka podobno nieźle się orobiła, bo wyprodukowała 1400 pierogów, a teraz z uśmiechem wydaje nam posiłek.

Można się umyć w pobliskiej szkole, dostępny jest także prysznic. Impreza się rozkręca, w pobliżu sceny i bramy działają bary z piwem i grillowymi zakąskami. Widać policjantki i policjantów na wspaniałych wierzchowcach, pojawiło się kilku motocyklistów na równie wspaniałych stalowych rumakach, były też pokazy psów pociągowych (Alaskan Malamute i Samoyede), wykorzystywanych przy terapii dzieci niepełnosprawnych w ramach tzw. dogoterapii. Tutaj szczególne zainteresowanie wykazała moja Ania i wdała się w dłuższą dyskusję z właścicielką psów. Janusz Dąbrowiecki przechadza się wśród biegaczy z kamerą, udzielamy mu wywiadów. Jego żona, znana w intenecie jako Horpynka, w turkusowym ubraniu, wymachując szalem była chyba najbardziej widocznym kibicem w czasie biegu. Oklasków wszystkim biegaczom nie szczędziła też żona Mifora Ania, także jedna z głównych organizatorek imprezy. Numery startowe można wymienić na pamiątkowe koszulki, wybierając sobie ich kolor i rozmiar. Na wieczór zapowiadane są największe atrakcje: pokaz sztucznych ogni i koncert „Elektrycznych Gitar”.

A jak na razie w pobliżu biura zawodów w kameralnym gronie biegaczy odbywa się uroczystość zakończeniowa. Nagrodzeni zostają zwycięzcy obu biegów. Na 10 km zwycięży

ła wśród pań ... Antonowicz a wśród panów Paweł Zach. Poza pierwszymi trójkami w obu biegach nagrodzeni są także najlepsi spośród mieszkańców Michałowic (tu mistrzem okazał się Wojtek Starzyński, znany w necie jako ours brun) oraz zwycięzcy kategorii wiekowych. Wśród wszystkich uczestników zostaje wylosowana główna nagroda, jaką jest ufundowany przez firmę Mifora zestaw do odbioru telewizji satelitarnej wraz z montażem, oraz kilka skromniejszych upominków. Goście z Bydgoszczy: Marcin70, Bennet i Neo nagradzają wysiłek Mifora wręczeniem mu rzeźbionego chyba w drewnie herbu swojego miasta.

Mamy wszyscy poczucie rodzinności i wdzięczności za bezinteresowną gościnność gospodarzy, uczestniczymy wszak w imprezie którą zorganizowali biegacze dla biegaczy. Organizatorzy udowodnili przy tym, że wiedzą jakie są oczekiwania uczestników imprez biegowych, czego dowodem jest choćby wyjątkowa staranność w pomierzeniu dystansu biegu, oznaczeniu każdego kilometra i zabezpieczeniu trasy osobami wskazującymi kierunek biegu. Także oprawa biegu: poczęstunek, napitek, koszulki, muzyka, festyn, sprawnie przeprowadzone zakończenie – wszystko to zasługuje na słowa najwyższego uznania. Mam nadzieję, że co roku będziemy mogli tu przyjechać i pobiegać.

Wyniki są już dostępne pod adresem: http://www.acn.waw.pl/run4fun/wyniki.htm



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
andre 84
14:39
arco75
14:27
biegacz54
13:58
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
stanlej
12:50
Hoffi
12:38
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
Kapitan
11:35
bolitar
11:29
42.195
11:15
gabo
11:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |