Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 349 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


2002 rok- Fajny Rok!!!
Autor: Jacek Karczmitowicz.
Data : 2003-01-23

Minął rok! Pora podsumować mijający sezon biegaczo- maratoński.
2002- CUD NAD WISŁĄ (?)
Minął rok. Całkiem niedawno się rozpoczął, a już się kończy. Taki widać porządek rzeczy. Niezmiennie mijają lata, przysparzając nam wieku, siwych włosów, zmartwień ale również doświadczeń, życiowej mądrości czy wspomnień, którymi choć w części się z Tobą dzielę drogi czytelniku.
Nie dalej niż dokładnie rok temu krakałem, że nadchodzący 2002 rok będzie dla biegów rokiem trudnym, jak realizacja budżetu przez rząd. Dziś mogę się cieszyć, moje krakanie psu na budę się zdało. Czy lepiej być nie może? Może, i żywię nadzieję /choć bardzo sceptyczną/, że będzie. Nikt chyba rok temu nie spodziewał się tak spektakularnego sukcesu frekwencyjnego na biegach maratońskich, we Wrocławiu, u debiutantów krakowskich, czy u mającego już międzynarodową markę maratony poznańskiego. Czy tylko te imprezy są jaskółkami zwiastującymi przełom? I tak, i nie. Tak, bo były to imprezy zorganizowane z rozmachem dotychczas niespotykanym Nad Wisłą. Z premedytacją przeprowadzona akcja reklamowa, jasno sprcyzowany plan realizacji zawodów sportowych oraz stojące za organizatorami poważne firmy / tradycja Wrocławian, Robert Korzeniewski oraz Hansaplast/ ot cała recepta na sukces.
Jednak sukcesów organizacyjnych w minionym roku było więcej. Do takich, bez wątpienia należy upadek i feniksowy wzlot Maratonu Warszawskiego. Jeśli byśmy przyznawali jakieś oskary czy inne takie, to to wydarzenie w kategorii niespodzianka byłoby murowanym faworytem.
Natomiast w kategorii debiutu bezapelacyjnym faworytem byłby Cross Maraton z 17 sierpnia z Torunia. Ci co byli przyznają racje, ci co nie byli niech żałują. Czapki z głów i na kolana. Tadeusz oprócz namiętnego maratończyka okazał się rewelacyjnym organizatorem i z amatorskiej, prowizorycznej imprezy zrobił wydarzenie odbijające się echem nie tylko w Toruniu. Sukces Go samego zaskoczył i tylko chyba On wie ile mu zabrakło medali. W tym miejscu małe sprostowanie. Wszystkie te komplementy należą się oczywiście pospołu dla Tadeusza i Jurka. Panowie do zobaczenia 16 sierpnia 2003r w Toruniu i podajcie numer konta na które należy wnosić wpisowe.
Inną imprezą, którą chciąłbym wyróżnić jest Maraton Pucki. Bezlitosny dla nadpobudliwych debiutantów na tamtejszej trasie. W zamian 250m od linii mety można wypić piwo /za 2,5zł z kija/ na molo wsłuchując się w szum morza. Coś dodać? Biorąc pod uwagę możliwości organizatorów impreza zorganizowana perfekcyjnie. Mogą żałować ci, którzy tam nie biegli bo jak niesie wieść jubileuszowy XX Maraton Ziemi Puckiej stoi pod znakiem zapytania. A szkoda żeby bieg z takimi tradycjami, o takich walorach turystycznych znikł z maratońskiej mapy Polski.
W dziedzinie klimatu na trasie i wokoło biegu mamy rodzynka- kurcze takie polskie Rio czy co? Po prostu Dębno. W 2002 wyraźnie spadła frekwencja. Wina za taki stan rzeczy jest trywialnie prosta do ustalenia. Kalendarz;-))) 250 startujących biorąc pod uwagę fakt, że 90% z nich wystartowało za tydzień we Wrocławiu, to wynik więcej niż przyzwoity. W roku bieżącym wzmiankowane dwa maratony rozdziela okres 14 dni w tym święta , tym samym wydaje się, że i frekwencja w Dębnie zbliży się do 500 startujących.
Mieliśmy również innego debiutanta, który jak się wydaje na stałe zagości w kalendarzu, a jest to maraton organizowany przez Basię Szlachetkę w Jelczu-Laskowicach.
Ogółem mieliśmy w Polsce 17 maratonów w tym 2 górskie i 2 crossy. Ilościowo niestety jeszcze odstajemy od sąsiadów, zarówno tych z zachodu jaki i południa, ale jest to pozytywny sygnał. Podobnie sprawa ma się z frekwencją, tu niestety dzieli nas przepaść. Zaznaczyć jednak należy, że w końcu pękła granica 1000 /Poznań/ i należy mieć nadzieję, że teraz już będzie z górki;-)
Niestety nie obyło się bez wpadek. Tu na tytuł superbubla zapracowali sobie decydenci z PZLa!!! A sprawa dotyczy Mistrzostw Polski w biegu na 100km a właściwie jego braku. Było dwóch chętnych, a mistrzostw nie było. Gratulacje za trafność decyzji. Przy czym jak się okazuje przez najbliższe kilka lat zostaliśmy pozbawienie uczestniczenia w takiej imprezie. Jak zauważyłem w kalendarzu PSB na 2003r. nie ma nic o biegu w Kaliszu oraz nie ma śladu po Prokom Maratonie w Gdyni.
Biorąc pod uwagę budżet na reklamę firmy Prokom wydaje mi się, że bez zbytniego nadwyrężania własnej płynności finansowej, mogliby zorganizować wszystkie maratony w Polsce przy okazji podnosząc budżet każdego z nich o 100%!!! Nie znam na świecie organizacji ani organizatorów imprezy sportowej, którzy takiego sponsora odprawiają z kwitkiem. Nigdzie oczywiście poza Polską!!! Za biegiem w Kaliszu stała tradycja, a w Polsce tradycja to, to samo co Bóg Honor i Ojczyzna, czyli takimi wartościami się nie kupczy. No i jesteśmy bosi, goli ale w ostrogach;-( Czystej wody obłęd. Wydaje mi się, przepraszam jeśli kogoś urażę, że w polskich realiach aby np. Bieg odniósł sukces wystarczy tylko właściwie go nazwać i czekać. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Gdańsku. Bieg dobrze nazwany i się jakoś toczy z roku na rok. Wydaje mi się, że bardziej spektakularny sukces mógłby odnieść bieg im. Jana Pawła II przecież żaden sponsor nie odmówi wpłaty na taki bieg. Dziwię się, że jeszcze nikt na to nie wpadł. Natomiast jeśli przychodzi grupa ludzi z grubym portfelem żeby coś zrobić od podstaw, to biurokracja i biurwy zczołgają i poniżą na tyle skutecznie, że pomysł wyparuje z głowy. Piszę te słowa z czystego obiektywizmu, przy czym muszę zaznaczyć, że akurat nie pałam zbyt ciepłymi uczuciami dla produktów Prokomu. Ale moje preferencje to jedno, a chęć uczestnictwa w dobrze zorganizowanych Mistrzostwach Polski w biegu na 100km to drugie. I ja w przeciwieństwie do działaczy z PZLa, nie mieszam pojęć. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć aby się w PZLA PŁATNIK często wieszał;-)

WWW.MARATONYPOLSKIE.PL

W minionym roku serwis wkroczył już w pole bardziej zdecydowanych działań. Wg publicznej deklaracji Admina stał się przedsięwzięciem jak najbardziej komercyjnym. I chwała Mu za to. Wyraźnie podskoczyła w stosunku do lat poprzednich liczba uczestników w Pucharze. Jak zauważyłem biorą w niej udział nie tylko internauci. W kilku kategoriach rywalizacja nabrała kolorytu i obserwując z boku chyba tylko Michał ma tyle fantazji, zeby Puchar Maratonów Polskich nazwać “zabawą”. Mam tylko nadzieję, że nie doczekamy się patologii rywalizacji sportowej /fauli, oszustw etc./ a rywalizacja będzie rozgrywana w równie gorącej atmosferze ale w przyjacielskiej aurze.
Ilość czytelników /gości/ na stronie rośnie i to chyba już w postępie geometrycznym;-) Sam Admin nie spoczywa na laurach. Nie likwiduje działów, a nawet dokłada nowe. Pozostaje mi tylko gratulować pomysłów i tak trzymać.
Jednak, moim zdaniem, nadchodzi pora aby wyjść poza ramy i zaistnieć jako serwis w innych ogólnopolskich mediach. Okazja ku temu właśnie przeszła nam koło nosa. Można było zorganizować bieg /maraton???/ Wielkiej Orkiestry Świąt

ecznej Pomocy. Myślę, ze taka inicjatywa nie pozostałaby bez echa. Admin to jest wyzwanie dla Ciebie na przyszły rok!!!
Inną sprawą na którą chciałem zwrócić uwagę jest niebywały rozkwit tematyki biegowej w internecie wobec stagnacji tej tematyki wśród mediów konwencjonalnych. Trudno tu zliczyć strony internetowe poświęcone tematyce biegowej, wydaje mi się, że w minionym roku wzrost jaki obserwowaliśmy jest ponad 100% !!! Za to mamy całkowity regres na rynku prasowym. Ukazujący się okazjonalnie “Jogging”, którego dystrybucja pozostaje dla mnie wielką niewiadomą, jest tego potwierdzeniem. Ale nawet to pismo nie dociera do mniejszych miejscowości. W zamian funduje swoim fanom przykrości. Np. sprawa z kalendarzami. Godzi się sprzedawać to co inni rozdają za darmo??? Inna sprawa to treści tam zamieszczane. Jeszcze do niedawna “Jogging” był pismem cołorocznie reklamującym Maraton Warszawski. Niestety nawet ta działalność zamarła ograniczając się tylko do loga na stronie tytułowej. W zamian mamy rubrykę “Tu i Teraz” gdzie redaktor naczelny zamieszcza pieśni pochwalne pod swoim adresem. Czyżby krytyka nie dotyczyła tego pisma? Nie krytyki się nie publikuje. Ile listów z żalami nt. ww “Kalendarzy Joggingu” /a może jednak PSB/ wpłynęło do redakcji wie tylko ... redakcja. A przecież prawdziwa cnota krytyki się nie boi i... ją upublicznia. Tu wychodzi wyższość mediów elektronicznych nad mediami konwencjonalnymi. W internecie bez cenzury można upublicznić każdą, dobrą ale i beznadziejną opinię, bez cenzury samego krytykowanego. Myślę, że będę wyrazicielem woli wielu biegaczy i podpowiadam zmianę formuły pisma. Panie Red Naczelny więcej biegu mniej sapania. Dokładniej? Proszę bardzo! Po co w nr 6/2002 był tekst ze stron 7, 11, 22,23,24,25,37? Forma prezentowania wyników na łamach Joggingu jest również zagadką. Obok wyników opublikowanych w formie czytelnej, wyczerpującej temat np. Wyniki z Maratonu Świnoujście Wolgast. Znajdują się jakieś szczątki z których na dobrą sprawę nic nie wynika np. Wyniki ze stron 14,27 /bieg w Brodach/. W innych numerach sprawa wygląda jeszcze barwniej.

JAK SIĘ BIEGA W POLSCE
Zadałem sobie trud i przeprowadziłem analizę biegów maratońskich w Polsce pod względem trudności tras ale również i warunków atmosferycznych z jakimi zmagali się zawodnicy w tym roku.
miejsce Rekord trasy Czas zwycięzcy'2002 <3:00 i % Czas 100 Czas 25, 50, 75% Sredni czas i msc jakie by dał frekwencja
Dębno 02:10:34 2:13:27 44/ 17,8% 03:17:02 3:04:41; 3:24:23; 3:43:53 3:22:12/ 119 247
Wrocław 2:13:28 2:13:28 123/15,3% 2:56:37 3:11:58 3:32:53 3:57:22 3:36:32/ 429 799
Jelcz 2:52:24 2:52:24 1/1,7% -------- 3:35:29 3:58:56 4:35:29 4:23:42/ 39 56
Kraków 2:19:23 2:19:23 41/5,7% 3:14:32 3:27:33 3:52:01 4:22:37 3:54:20/ 371 715
Toruń 2:26:07 41/15,8% 3:25:40 03:12:13 03:33:48 04:00:07 3:57:19/186 256
Lębork 02:19:51 2:24:45 48/17,7% 03:15:26 3:04:43 3:29:54 3:56:07 4:15:21/ 231 270
Szczytno 2.25,56 17/11,6% 3.52,03 3.16,32 3.36,56 3.58,54 3:38:59/ 77 146
Puck 2:26:13 21/10,6% 3:42:04 3:17:39 3:42:04 4:08:46 4:02:06/ 138 199
Gdańsk 02:15:22 02:27:46 14/ 6 % 03:53:49 3:30:56; 3:59:32; 4:25:56 3:50:07/94 216
Białystok 2:30:16 14/14,5% -------- 03:13:30 03:46:20 04:19:28 04:01:12 96
Świnoujście 02:32:21 8/3,2% 03:49:33 3:35:49 3:59:19 4:23:32 4:28:40/195 243
Poznań 02:15:38 2:16:33 97/9,6% 3:00:35 3:19:27 3:41:08 4:03:33 3:38:10/ 478 1011
Warszawa 02:30:02 12/4% 03:36:44 03:30:01 03:50:21 04:18:09 4:02:16/189 303

LEGENDA:
<3:00 i %- ilość zawodników jaka przebiegła maraton poniżej 3h i procent jaki stanowią z ogółu kończących bieg.
Czas 100- czas jaki uzyskał 100 zawodnik na mecie;
czas 25,50,75%- czas zawodnika z ? stawki, połowy stawki i stawki.
Średni czas i msc jakie by dał- suma czasu zwycięzcy i ostatniego zawodnika podzielona na połowę i miejsce jakie by to dawało na mecie.
Z powyższego zestawienia wynika, że ranking najszybszych tras w Polsce w ad 2002 wyglądał tak:
Ranking ów bierze pod uwagę wyniki jakie uzyskali na trasie
lp ogólnie Wg czasu zwycięscy Wg czasu środka Wg % >3h
1 Dębno Dębno Dębno Dębno
2 Wrocław Wrocław Lębork Lębork
3 Lębork Poznań Wrocław Toruń
4 Poznań Kraków Toruń Wrocław
5 Toruń Lębork Szczytno Białystok
6 Kraków Szczytno Poznań Szczytno
7 Białystok Toruń Puck Puck
8 Szczytno Puck Białystok Poznań
9 Puck Gdańsk Warszawa Gdańska
10 Warszawa Warszawa Kraków Kraków
11 Gdańsk Białystok Jelcz Warszawa
12 Jelcz Świnoujście Świnoujskie Świnoujście
13 Świnoujście Jelcz Gdańsk Jelcz

Jak z powyższego zestawienia wynika, po życiówki wybieramy się do Dębna. Natomiast aby się umordować jedziemy do Świnoujścia. Kilka pozycji na tej liście jest zagadkowa. Niska pozycja na liście Krakowa, Gdańska, Białegostoku spowodowane jest pogodą jak panowała w czasie rozgrywania biegu. Niska stosunkowo pozycja Poznania podobnie tyle tyko, że w tym wypadku powodem był nie upał a ulewny deszcz. Stosunkowo wysokie noty jakie zebrały biegi w Pucku i Lęborku są pochodną dla odmiany łaskawej pogody jaka towarzyszyła zawodnikom w czasie rywalizacji na trasie. Z kolei takie a nie inne noty biegów w Jelczu i Warszawie mają swoją genezę w rekreacyjnym charakterze rywalizacji na trasie.
JA W TYM ROKU
Rok temu o tym czasie plany miałem bojowe. Zrealizowałem je w ...80%. Jednak biorąc pod uwagę warunki w jakich było mi się przygotowywać i startować powiem, że jestem, wbrew wszystkiemu, bardzo szczęśliwy i dumny z minionego roku.
Rozpocząłem starty bezpłciowo i byłem zdegustowany tym co osiągałem i gdzie startowałem. Dziś tylko żałuję, że nie zdecydowałem się na start w Morsach Króla Eryka. 27 marca wystartowałem w Sobótce i z planowanych 2:40 wyszło mi 2:47. Ale na metę wbiegłem dość świeży, a zwyczajnie miałem dość pogody. 3 tygodnie później wystartowałem w Dębnie. Plan zakładał złamanie w końcu 4h. Biegnąc bardzo zdyscyplinowanie poprawiłem swoją życiówkę o ponad 32 minuty a z planu uszczknąłem 17 minut. Tydzień później pojechałem sobie turystycznie na maraton we Wrocławiu. Z tego turystycznego biegu wyszło mi, że poprawiłem swoją życiówkę o 15 sekund. I jak się okazało do jesieni moja życiówka to 3:42:52. Przekalkulowałem sobie i zamierzyłem się na rywalizację w PMP w kategorii najrówniejszy. Miałem tylko 14 pkt karnych!
Dwa tygodnie mocnych treningów i osiągając szczytową wiosenną formę i pojechałem do Krakowa. Plan był jeden 3:43:01. I już. Biorąc pod uwagę formę w jakiej się znajdowałem jeszcze w czwartek przed startem wynik taki to pryszcz. Niestety nie wiem czy w expresie na linii W-wa Kraków coś się porobiło i w Krakowie już w przeddzień zaniepokoiłem się o siebie. Niestety w sobotę było jeszcze gorzej i nawet zimny prysznic, który pomagał w takich sytuacjach teraz nie pomógł. Na mecie wynik 4:07:37. Wpadka. Najgorszy wynik ad'2002. A na metę wbiegłem na ostatnich nogach. Żeby było wes

elej w niedzielę poszedłem się przebiec i się okazało, że znów jestem w szczytowej formie. Jak to było możliwe do dziś nie wiem. Jednak wynik po szczycie formy mi pozostał;-))
Potem skupiłem się na biegach nieulicznych i nawet jeden sobie wygrałem:-)))
Jednak nieubłaganie zbliżał się termin biegu w Lęborku i tam pojechałem, z duszą na ramieniu. Po pierwsze zastanawiałem się jak przebiec maraton po wstrząsie jakim był start w Krakowie. Po drugie to fakt, że 12 godzin przed startem skończyłem takie zawody mundurowe w Brandenburgii i zaraz z mety wsiadłem do pociągu i całą noc jechałem, żeby dojechać na 8.00 do Lęborka. Dojechałem razem z bratem, który podobnie jak ja rok temu w tym roku debiutował w Lęborku. Od startu biegłem razem z Michałem nastawiając się na przebiegniecie w czasie niegorszym niż w Krakowie czyli poprawieniem mojego rekordu trasy. Do półmetka bez szaleństw i rozmawiając o wielu sprawach dotarliśmy z Michałem w czasie bodaj 2:05. /Tak było chyba Michał?/. Potem gdzieś po 25 km rozpoczęły się górki i mnie poniosło. Na mecie miałem ostatecznie czas 3:55:11. Co biorąc pod uwagę okoliczności w jakich startowałem było dobrym osiągnięciem.
Potem był taki dziwny start o którym kiedyś jeszcze coś napiszę. No i Puck. Tego biegu bałem się jak diabli. Rok temu na metę się wczołgałem w czasie 4:35. W tym roku nieśmiało marzyłem o czasie w okolicach 4h. Czas jak w Krakowie przyjąłbym w ciemno. Wystartowałem równo i przez 25km biegłem w czasie 5:40-5:45 na km. Przez pierwszą połowę biegłem w sporej grupce warszawsko- bydgoskiej. Na pierwszym podbiegu za półmetkiem biegłem już tylko z Christo Wasiljewem. Wtedy nawet podkręciliśmy tempo do chwilami nawet poniżej 5:30 na km. Ostatecznie na metę wpadłem w czasie 3:52:32. Poprawiając wynik z tej trasy o ...40minut!
Nazajutrz rozpocząłem przygotowania do startu w Berlinie. Rozpocząłem tak niefortunnie, że po tygodniu nabawiłem się kontuzji lewej stopy. 2 tygodnie przerwy. Start w Cross Maratonie w Toruniu. Schodzę z trasy po 12km truchtu ból daje znać o sobie. Tydzień przerwy. Ozdrowiałem Kilka treningów i wyjazd z Żoną w góry. Wracam na tydzień przed startem w Berlinie.
Start w Berlinie i życiówka poprawiona o 42 sekundy;-) Tydzień potem jadę rekreacyjnie do Poznania i poprawiam życiówkę o równo 4 minuty, a wynik z trasy w Poznaniu o 40 minut. Tak sobie myślę, że w tym roku będę jeździł na maratony tylko rekreacyjnie, na zaliczenie. Te mi najlepiej wychodzą i mam najlepsze wyniki. W nadchodzącym roku nie mam zamiaru przebiec więcej niż 4 maratonów. Jest to spowodowane tym, że nasza wyprawa w słowackie góry ma swój dalszy ciąg i niebawem mi się rodzina powiększy. I moja absencja na trasach biegowych, w tym roku będzie chyba usprawiedliwiona. Na które maratony się wybiorę nie wiem. Prawdopodobnie będzie to jakiś wiosenny /może dwa/ a jesienią to jakiś Alpin Marathon i chyba Berlin /żonie wmówię że jest okazja żeby pociechę pokazać dziadkom;-)) ale o tym szaaaa;-)
Prawdopodobnie w roku 2003 podobnie jak i w 2002 nie zaliczę żadnego półmaratonu. Ale nie jest to chyba powód do rwania włosów z głowy.

Jacek Karczmitowicz "morito malkontent"
ps. Corocznie podsumowanie roku robi Janusz Łęgowski. Starałem się pisząc ten tekst nie wkraczać na teren, który On opisuje. Wobec zarzutów jako bym nie poruszał innych ważnych kwestii odsyłam do artykułu Janusza, który mam nadzieję niebawem opublikuje.
I jeszcze jedna sprawa nie wiem jak to bedzie wygladało po umieszczeniu w dziale artykuły. Może stać się sieczką. Może Admin coś zaradzi???



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
ula_s
07:08
szydlak70
06:45
Etiopczyk
06:34
Stonechip
06:32
Leno
06:23
shymek01
05:36
42.195
05:25
Łukasz S.
05:03
lordedward
00:02
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |