Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 265 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Pseudozawody Wiązowna 2001
Autor: Mirosław Szraucner
Data : 2002-03-01

Artykuł proszę Panie Michale umieścić cały lub w ogóle.


Nigdy nie piszę relacji po zawodach od razu na gorąco. Wolę poczekać i przemyśleć wiele spraw. Po ostatnim biegu, w którym ujawniło się wiele ukrytych spraw zaczynających drążyć nie tylko nasz kraj ale i środowisko sportowe, nie mogę przejść obojętnie.

Zacznę jednak od relacji z XXI Półmaratonu w Wiązownej, w którym startowałem już kilka razy i zawsze cieszyłem się z tych startów oraz miałem ogromną satysfakcję, że brałem udział w dobrze zorganizowanej imprezie. Pamiętam lata gdzie start i meta były w innym miejscu, gdzie warunki higieniczne były gorzej niż tragiczne, ale na to nikt nie narzekał, bo organizator i ludzie którzy za tym biegiem stali oddawali serce i poświęcali się mu całkowicie. Tak to wyglądało przynajmniej od strony zawodników. Jest tak do tej pory np. w Chomiczówce gdzie jeżdżę nadal, bo jest miło. W tym roku 4-go marca (zapamiętajcie tę datę), przeciwko zawodnikom startującym w Wiązownie stanęła nie tylko przyroda ale i organizatorzy. Już samo zaparkowanie naszego autokaru było problemem. Nie mogliśmy wjechać na parking z napisem “dla autokarów”, bo tak sobie wymyślili panowie strażacy i tłumaczyli się, że organizatorzy tak kazali. To po co napisy i strzałki “dla autokarów” ?. Gdy już zaparkowaliśmy kilometr od biura na najdalszym zadupiu wioski wśród sfory rozjuszonych kundli (dla biegaczy to frajda), poszedłem się wykłócać o lepsze miejsce. A że mam niewyparzony pysk osiągnąłem to co chciałem i nasz autokar postawiliśmy w odległości 200 metrów od biura. Dopiero po chwili skojarzyłem dlaczego nie chcieli nas wpuścić na parking. Opłata za autokar wynosiła 10 zł, a zajmuje on miejsce na pięć samochodów osobowych, za samochód osobowy panowie strażacy kasowali po 5 zł. Czysty zysk, kto umie liczyć doliczy się straty 15 zł, bo my to miejsce zajęliśmy. Powinniśmy to teraz zgłosić do odpowiedniej instytucji o nielegalnym poborze opłat za nielegalny parking przy całkowitej ignorancji obecnej niedaleko policji. Cóż, jaki Pan taki kram. Już wtedy zaczynało mi tam coś niepasować, jeśli chodzi o finanse.

W biurze zawodów dowiedziałem się, że medali nie będzie, bo za późno wysłaliśmy pieniądze, chociaż nasza grupa 40 zawodników była zgłoszona w terminie. No ale może organizatorzy nie za bardzo brali nasze zgłoszenie poważnie, może i nie słyszeli o klubie “META”, gdzie na zawody jedzie czasami i 50 osób i dlatego bez pieniędzy nie ma medali. Medale można było sobie kupić za 15 zł, tak jak w sklepie, otrzymując ksero dowodu wpłaty z zakrytym faktycznym numerem tego dokumentu (czyżby następny przekręt?) Idziesz biegaczu na trening zaliczasz 21 km i do sklepu po medal, przeliczyłem, że takich medali miałbym kilkaset. Podobnie 20 zł wpisowego za zimną sałatkę i bułkę – ceny iście warszawskie. Na szczęście młodzież mogła otrzymać medale na mecie biegu na 5 km, chociaż musiała wybulić tak samo po 20 zł. (to chyba nieoficjalny rekord polski – przyp.Admin)

Wszyscy nasi zawodnicy startujący na 5 km (9 osób) ponownie musieli wypełnić listy zgłoszeń, chociaż wszyscy byli zgłoszeni dwa miesiące wcześniej. To po jakiego walca było się zgłaszać wcześniej, mogliśmy wystartować na 5km, skasować medal i potruchtać dalej na trasę półmaratonu i tak nikt by się nie zorientował. W biurze jak zwykle tłok, ale to normalne gdy przyjeżdża ponad 500 zawodników. Sam start jak zwykle tłoczny i zrobiony poprawnie (wreszcie służby porządkowe cofnęły zawodników na linię startu). Sama trasa jak zwykle ta sama, świetnie zabezpieczona (nie zgadzam się – przyp.Admin), szybka i czasami trudna, bo zawsze obfitująca w niespodzianki. Tym razem były nimi deszcz, śnieg i wiatr w twarz do nawrotu na 14 km. To wszystko super, w marcu jak to w garncu.


Jednak atrakcje dopiero były przed nami. To co się działo najlepiej zreferował kolega: “..Przybiegam na metę i czekam w kolejce, wreszcie nadchodzi moja kolej, medalu oczywiście nie mam, bo nie zapłaciłem, a koszulka jest – pytam? Nie ma! A może tylko dyplomik jakiś? Nie ma! To nawet mi numer startowy zabieracie!!! Oddajcie chociaż agrafki bo są moje! - krzyczy...” Oddali. Jak komuś nie oddali agrafek, to nie liczcie, że otrzymacie je w roku przyszłym, na pewno będą sprzedane i zasilą kasę organizatora, a on zasili swoją kieszeń. (w biurze organizatorzy zapomnieli o agrafkach – rozdawano szpilki !!! – przyp.Admin)

Nie chce mi się już wytykać zwykłego bałaganiarstwa, niekonsekwencji w podejmowaniu działań i różnych decyzji organizatorów, po prostu żal było patrzeć na panie wydające nagrody, jak im było głupio, że ciągle czekają na wyniki, z którymi z kąta w kąt biega Pan Kalinowski i sam nie wie czy czytać je kibicom, oddać przy nagrodach, czy może zabrać do domu. Za to Pani Kilian wie co robić z wynikami. Nie otrzymuje ich Michał Walczewski - Maratony Polskie, za to otrzymuje je tylko Pan Zwoźniak, bo przecież Michał i jego strona “Maratony Polskie” to konkurencja i to w dodatku mająca swoich korespondentów w całej Polsce. Panowie cwaniacy Warszawiacy nie z nami takie numery. Przypominam, że Michał też Warszawiak. Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy, za rok macie 40 osób na starcie mniej, “META” już tam nie jedzie. Aby dokończyć upokarzanie przeciwnika, spytam się tylko co na estradzie robili panowie z założonymi rękoma na brzuchy, trzymający je za plecami lub w kieszeniach. Trzeba było gratulować zwycięzcom, a nie stać i patrzeć jak ciele w namalowane wrota, bo tego oczekiwali od Was zawodnicy i na to się uskarżali w szatni. Nie wspomnę już o dwóch przekrzykujących się spikerach.


Panowie organizatorzy z wielkiej chwały wyszła chała.


Panie Kalinowski po co się Pan tam pchał, teraz zebrał Pan jeszcze gorsze recenzje jak po Maratonie Warszawskim i znowu będzie, że to Pan coś zepsuł, a przecież tak nie było. Nie chciałbym, aby to co się stało w Wiązownej było następnym etapem dzielenia Polskich biegaczy amatorów, jak to miało miejsce pięć lat temu w Spale.

Warto się nad tym zastanowić czy firmując swoim nazwiskiem Federację Klubów Biegacza, powinien Pan brać udział i bronić organizatorów takiego biegu jaki odbył się teraz w Wiązownej. Ma iść wszystko ku lepszemu a idzie ku gorszemu i to z wielkim hukiem. Nie komercjalizujmy biegów i nie róbmy z nich imprez dochodowych – biegacze do zamożnych nie należą.


Z poważaniem

Mirosław Szraucner

Korespondent serwisu “Maratony Polskie”

Z-ca Prezesa WKB “META” Lubliniec


Medalu w Wiązownej nie kupiłem – dla zasady.

P.S. Podpisuję się dokładnie aby wszyscy wiedzieli, do kogo mają czuć urazę.


Chciałbym wrócić jeszcze tylko raz do sytuacji z wynikami.

Chcę tutaj bronić Michała, jak również jego stronę nad którą pracuje tylko sam i tylko on do niej dokłada swoje prywatne pieniądze. Bo tylko z jego pieniędzy jest opłacany płatny, ale profesjonalny serwer, z jego pieniędzy były opłacone puchary i dyplomy “Pucharu Siedmiu Maratonów”.

Dlatego niesmaczną jest sytuacja gdy Pan Zwoźniak jakimiś pokrętnymi spos

obami, przy pomocy Pani Kilian monopolizują rynek z wynikami biegu. Tym samym pozbawiają wielu zawodników możliwości szybkiego sprawdzenia swojego miejsca i czasu. Bo trudno jest wielu zawodnikom dotrzeć do internetu i tam szukać Bóg wie gdzie strony z wynikami półmaratonu. Na nieszczęście Michała on sam umieścił na swojej stronie link do tego zadupia. Może po prostu traktuje on wszystkich uczciwie.


Wszystkie osobiste urazy, groźby, wirusy itp. itd. przyjmuję pod adresem szrfoto@poczta.onet.pl.

Zapraszam 25 marca na super bieg do Sobótki. Tam po biegu już nikt nie ma siły się kłócić.


(komentarz od Michała Walczewskiego – w powyższym artykule padło dużo mocnych słów. Muszę złożyć pewne oświadczenie: wyniki półmaratonu w Wiązownie otrzymałem na skrzynkę pocztową w poniedziałek wieczorem. Do dzisiaj nie wiem od kogo one pochodzą gdyż nie były podpisane. Podejrzewam że nadesłał je Pan Sałata, ale pewności nie mam – może Pani Kilian, może ktokolwiek inny? Faktem jest, że publikując je ponownie naraziłem się na oskarżenie o kradzież itd. Czasem jednak trzeba zaryzykować)



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
b@rtek
18:26
INVEST
18:22
jann
18:16
kubawsw
18:12
Henryk W.
18:12
Hieronim
17:59
przystan
17:39
kasjer
17:11
marczy
16:50
RobertLiderTeam
16:44
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
42.195
16:05
zbyszekbiega
15:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |