Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2017-07-05)
  Ostatnio komentował  biegowaamatorszczyzna (2017-07-05)
  Aktywnosc  Komentowano 1 razy, czytano 282 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2017-07-05, 06:05
 Jak to jest z cierpieniem podczas biegania
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/
Niedawno pod jednym z moich wpisów zamieszczonym na jednym z portali wywiązała się bardzo poważna dyskusja na temat, kto ma bardziej prawo być zmęczony po biegu: czy ten co biegnie 10 km w 40 minut, czy może wcale nie, bo ten co biegnie 50, albo i więcej. Czy różnej klasy biegający mają prawo być tak samo, a może jedni bardziej a drudzy mniej zmęczony. Jeden z szybkobiegaczy napisał krótko: „Em nie, biegając szybko inaczej się męczymy i inaczej pracują mięśnie. Ból i zmęczenie są całkowicie inne. Pozdrawiam” Inny dodał „Kompletną bzdurą jest że ten co biegnie swoje maksimum na 10 km w 50 minut przeżywa/cierpi tak samo co ten biegnący na 40 minut ” Kapitalnie spuentował to Artur Strzelecki ( mam zgodę na udostępnienie imienia i nazwiska) -
„To oczywiste – ten co biegnie 50 minut cierpi o całe 10 minut dłużej niż ten co 40 minut.“

I myślę, że to proste, krótkie, ale jakże przemawiające do wyobraźni zdanie jest clue wszystkiego. Ja wiem, że nie można porównywać klasy biegających, którzy pokonują ten sam dystans z różnicą kilknastu czy nawet kilkudziesięciu minut ( w zależności od odległości i możliwości biegających). Jednak wysiłek czy też cierpienie, która w czasie biegu nas dotyk jest już nawet porównywalne. Nawet posunę się dalej, głosząc ze osoby mające mniejszy talent biegowy, ci, którzy otrzymali mniejszy talent i dar od losu, mniej wprawione, gorzej wytrenowane, cierpią bardziej, bo ich możliwości są dużo gorsze i mimo dużo gorszych czasów, często muszą okupić dany start dużo większym wysiłkiem, wyczerpaniem, a nawet właśnie cierpieniem. Nawet nie wiem, czy ktoś kto da z siebie wszystko, ledwo doczołga się pod koniec stawki do mety, ale da z siebie ponad 100 procent swoich możliwości, nie jest wcale wcale mniejszym wygranym niż ten, który przybiegnie na podium, czy wręcz wygra dane zawody. Z tą różnicą, że przerabiając klasyka jemu nie grają surmy, nie huczy róg, a cierpienie pod nogi się miota. I cześć im chwała nie mniejsza niż tym, którzy na luzie łamią nieosiągalne dla ponad 90 procent z nas granice.

Bo w biegu cierpieć każdy może, to nasze biegowe prawo, a czy jedne cierpi lepiej, a drugi trochę gorzej? Mam tutaj wielkie wątpliwości. Bo czyje biegowe cierpienie jest większe? Oto jest pytanie. Muszę przyznać, że debata w stylu kto ma prawo bardziej cierpieć jest z lekka nie na miejscu. Bo cierpienie jest jedno, tyko przyjmuje inne oblicza. Kiedyś jeden z klasyków romantyzmu pisał o cierpieniach młodego Wertera, teraz w dobie tuptania możemy skrobać o cierpieniach biegaczy w każdym wieku. Tak na marginesie debata na temat, kto ma większe prawo do cierpienia trochę przypomina kłótnie dwóch chłopców w piaskownicy, spierających się która łopatka jest lepsza.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
42.195
18:29
chris_cros
18:15
kubawsw
18:12
GriszaW70
18:10
Namor 13
17:46
mabeh
17:38
szyper
17:33
flatlander
17:29
biegus.pl
17:13
ozzy
17:09
kpaw58
16:39
biegacz54
16:34
1223
16:28
tete
16:26
Yatzaxx
16:06
Evelina33
16:06
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |