Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum  Półmaraton Slężański
  Wątek założył  Forrest1978 (2015-10-04)
  Ostatnio komentował  dziesiatka (2016-03-21)
  Aktywnosc  Komentowano 24 razy, czytano 455 razy
  Lokalizacja
 Sobótka k.Wrocławia
  Sponsor watku  
  Podpięte zawody  14. PANAS Półmaraton ¦lężański
  4. Półmaraton ¦lężański
  10. PANAS Półmaraton ¦lężański
  13. PANAS Półmaraton ¦lężański
  11. PANAS Półmaraton ¦lężański
  5 Półmaraton ¦lężański
  12. PANAS Pólmaraton ¦lężański
  VI Artresan Active Półmaraton ¦lężański
  VII Półmaraton ¦lężański
  8. Mazda Półmaraton ¦lężański
  2 Półmaraton ¦lężański
  3 LG Bonart Półmaraton ¦lężański
  9. PANAS Półmaraton ¦lężański
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Forrest1978

Ostatnio zalogowany
2017-07-04
20:23

 2015-10-04, 18:12
 2015 - 9. PANAS Półmaraton Slężański
kiedy zapisy? na stronie jeszcze widnieje bieg z 2015 roku

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Jaszczurek
Janusz Łopusiewicz

Ostatnio zalogowany
2024-02-20
22:57

 2015-10-15, 20:06
 
Przez przypadek wyczaiłem, że zapisy się zaczęły, ale będę miał wczesny numer, (o ile numery będą nadawane w kolejności zgłoszeń)

Z ciekawostek regulaminowych to możliwa cesja numeru startowego przez Datasport, wielki plus!

Koszulka płatnie opcjonalnie +20zł, najtańszy pakiet w pierwszym terminie kosztuje 40zł nadal przyzwoicie:).

Piąty raz pobiegnę ten półmaraton... jak ten czas leci:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (210 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (40 sztuk)

 



jozin2008

Ostatnio zalogowany
2023-11-04
11:51

 2015-10-19, 14:11
 
Witam
Czy bedzie mozliwosc obejrzenia wczesniej,( niz w dniu zawodow) koszulki okazjonalnej?

  NAPISZ LIST DO AUTORA


przemek300
Przemysław Drozd

Ostatnio zalogowany
2024-03-28
19:35

 2015-10-21, 08:44
 
tu sa zapisy
https://online.datasport.pl/zapisy/portal/zawody.php?zawody=1960

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (9 sztuk)


bozydarek

Ostatnio zalogowany
2023-06-19
00:18

 2016-02-26, 21:07
 cesja - 2 pakiety
nieposiadający pakietów startowych a chętni do pobiegnięcia w Sobótce mogą skontaktować się z Aleksandrą, tel. 507175886 celem dokonania cesji (do wzięcia 2 pakiety)

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Master Pie...

Ostatnio zalogowany
2017-09-18
20:22

 2016-03-03, 14:36
 Pakiet
Chcesz wystartować a nie opłaciłeś pakietu ?!

Zgłoś się do mnie ! Mam do odsprzedania pakiet na bieg za 30 zł !

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (98 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (11 sztuk)


BeaTo
Beata

Ostatnio zalogowany
2023-03-07
19:20

 2016-03-05, 00:22
 2 pakiety do odsprzedania
Witam :)
Mam do odsprzedania 2 pakiety startowe na Półmaraton Ślężański (2 x 60zł).

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (5 sztuk)

 



W±ski
Jacek Chudy
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2022-06-27
11:29

 2016-03-13, 15:47
 Obecnośc Obowiązkowa :))))))))
Witajcie Moi Mili.
Pragnę że szczerego serca przekonać Was do udziału w tak fantastycznie zorganizowanej imprezie biegowej jaką jest połówka w Sobótce.Pojawiam się na tym biegu już nie pamiętam od jakiego czasu lecz za każdym razem wyjeżdżam przeszczęśliwy że było mi dane razem z Wami cieszyć się pięknem trasy biegu jak i oddaniem organizatorów w przygotowaniu naszego święta z Wojciechem na czele.Jednocześnie informuję że jestem w życiowej formie i wygrać ze mną w tym roku będzie bardzo ciężko.

PS.Najwspanialsze w tym roku jest to że na swoje 41 urodziny będę miał ponad 5000 gości.Po biegu zapraszam na imprezę do Blachowni hi hi.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


tarzan
Wiesław Kozimor
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-03-26
09:38

 2016-03-13, 20:25
 
2016-03-13, 15:47 - Wąski napisał/-a:

Witajcie Moi Mili.
Pragnę że szczerego serca przekonać Was do udziału w tak fantastycznie zorganizowanej imprezie biegowej jaką jest połówka w Sobótce.Pojawiam się na tym biegu już nie pamiętam od jakiego czasu lecz za każdym razem wyjeżdżam przeszczęśliwy że było mi dane razem z Wami cieszyć się pięknem trasy biegu jak i oddaniem organizatorów w przygotowaniu naszego święta z Wojciechem na czele.Jednocześnie informuję że jestem w życiowej formie i wygrać ze mną w tym roku będzie bardzo ciężko.

PS.Najwspanialsze w tym roku jest to że na swoje 41 urodziny będę miał ponad 5000 gości.Po biegu zapraszam na imprezę do Blachowni hi hi.
Jacus-to co -na mecie stawiasz szampanka

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (188 wpisów)


pachucymag...
Magdalena Pachucy

Ostatnio zalogowany
2016-03-14
10:37

 2016-03-14, 10:40
 pakiet startowy
Witam,
W związku z tym,iż dopadła mnie kontuzja nie będę mogła wystartować w półmaratonie w Sobótce i mam do odsprzedania pakiet startowy.Kontakt nr tel.502276258 lub na fb.
Magdalena Pachucy

  NAPISZ LIST DO AUTORA




Ostatnio zalogowany



 2016-03-16, 23:08
 cesja numeru
cześć ze względu na kontuzję odstąpię/ cesja po kosztach miejsce startowe, kontakt na e-mail msklessa@onet.eu

  NAPISZ LIST DO AUTORA


biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2016-03-17, 11:49
 Na coja się rzuciłem
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/
Muszę przyznać, że ostatnie komentarze znajomych tuptaczy na temat ślężańskiej połówki po raz pierwszy w życiu sprowokowały mnie do tego by z trasą się zapoznać. Tak na zasadzie, „ straszycie, straszycie, to zobaczymy z czym te strachy się je”. No i zerknąłem. Po pierwszym rzuceniu okiem nie do końca dowierzałem w co widzę, więc zerknąłem drugi raz. A potem trzeci, czwarty i piąty i za każdym następnym czułem coraz mocniejszy dreszcz na placach poważnie zastanawiając się nad wyrwaniem resztki włosów z głowy. Cholera, ale mnie zaćmiło. Tak zupełnie delikatnie skrobiąc. Przekrój trasy prowadzi ten wpis na różnych stronach więc może zamilczę na temat szczegółów. W każdym razie byle dobiec do 10 kilometra. Potem można się położyć i sturlać. Z drugiej strony ktoś może napisać: w niedzielę biegłem na Mount Everest,a tu różnica jakiś nędznych 200 metrów, na przestrzeni 4 kilometrów mnie przeraża? Co ja cienias jakiś jestem? Kiedy zerkam na trasę to myślę sobie, że chyba tak. I właśnie sobie uświadomiłem, że dzień później, czyli 20-stego jest półmaraton w Lesznie. Trasa łatwa i przyjemna ulicami miasta, wpisowe na tym samym poziomie, ale bliżej i łatwiej. Na liście startowej mamy 650 osób. Czyli bez tłoku, szału i górek. Prosto, czysto i raz jeszcze powtórzę przyjemnie. A ja co? A ja musiałem się rzucać na jakiś hardcore, gdzie muszę wstać w środku nocy, dojechać gdzieś nie wiadomo gdzie, i jeszcze biegając wspinać się w górę. Po cholerę mi to? A tak w Lesznie, bliziutko bez problemów, bez hardcoru, ot taki mocniejszy trening. No, ale gdzie tam tuptacz amator na coś łatwego i przyjemnego. On musi pchać się tam, gdzie nie wiadomo czy da radę, czy nie legnie. Tak sobie myślę: „po cholerę mi to? Nie lepiej przerzucić się na szachy, warcaby, ewentualnie ryby? O ryby to jest fajna myśl Biegacz amator goni płoteczki. Nawet fajnie to brzmi: biegający z płotkami. Oczywiście bez żadnych skojarzeń.

Muszę przyznać, że cały czas się zastanawiam, czy nie dałem klasycznego ciała, bo wybrałem sobie jeden z najmniej życzliwych życiówkom półmaraton. Do tego dwa tygodnie później Dębno. Chyba jednak w Sobótce pobiegnę turystycznie. I to jest fajna koncepcja. Czas raczej nie będzie miał znaczenia, byle w limicie czasowym się zmieścić. Może jeszcze za gronostajami czy kunami, które tam występują się rozejrzę. Jakaś fajna czapka, czy futro…. To oczywiście żarcik. Ciekawe jakie drapieżniki oprócz biegacza amatora tam krążą.

Z drugiej strony wyprawa do Sobótki i śmiganie dookoła Ślęży ma swój wielki urok. Ślęża „ Święta Góra”, nazywana Śląskim Olimpem, wznosi się na 712 m n.p.m. Niby nie jest to jakiś wielki masyw ale otoczony wianuszkiem legend i niestworzonych opowieści.

Sobótka, a przede wszystkim Ślęża, posiada bardzo wiele legend i opowiadań. Do najbardziej znanych należą :

JAK POWSTAŁA ŚLĘŻA, RADUNIA I WIEŻYCA

„…Przed wielu, wielu laty, diabły zawistne o dzieło Pana Boga, któremu tak pięknie udała się ziemia śląska, postanowiły zniszczyć i zasypać kamieniami całą krainę, aż po dzisiejszy Wrocław. Czasu miały jednak niewiele – od wiosennego zrównania dnia z nocą do Nocy Świętojańskiej. Zaczęły więc znosić potężne bloki skalne i budować ogromne góry. Tak powstały Sudety ze swym najwyższym szczytem Śnieżką. Dni było jednak coraz mniej i sił, mimo że piekielnych, przy tej ciężkiej pracy ubywało. Kolejne usypiska były więc coraz mniejsze i nie tak starannie uformowane. Wzgórza Łomnickie, na przykład, stanęły w poprzek Karkonoszy. Nadeszła wreszcie Noc Świętojańska – koniec diabelskiej roboty – w ostatniej więc chwili gdzieniegdzie na Przedgórzu czarty usypały kamienne kopce.

Między dwoma takimi wzniesieniami, położonymi najdalej na północ od Karkonoszy, w okolicach dzisiejszej Sobótki, znajdowało się jedyne wejście do piekieł. Pewnego poranka jedną z tych gór, zwaną kiedyś Górą Anielską, a dziś Gozdnicą, opanował hufiec aniołów i zaatakował armie piekielne stojące na Raduni. Rozgorzała zacięta walka, w której bronią były bloki skalne. Pociski były tak ciężkie, że nie dolatywały do celu. Spadając w połowie drogi zamknęły wejście do piekła i utworzyły nową wielką górę, Ślężą później nazwaną. Gdy zobaczył to Lucyfer zdenerwował się okrutnie i chwyciwszy potężną skałę rzucił ją w kierunku aniołów – tak powstała Stolna. Następny pocisk też był niecelny; upadł przed górą zajętą przez anioły i tak utworzyło się wzniesienie dziś zwane Wieżycą. Zrozpaczony czarci dowódca tupnął kopytem z taką siłą, że ziemia się przesunęła i tak powstała przełęcz Tąpadła oddzielająca Ślężę od Raduni. Od tej pory diabły nie mogąc dostać się do swej siedziby nasyłają na Ślężę burze i pioruny, z nadzieją, że kiedyś odsłoni się na powrót wejście do piekieł…”

Autor anonimowy
Za: Sobótka i okolice, Janusz Skałecki, KAW, Wrocław 1979 r.

Panna i niedźwiedź

„Na początku XII wieku dumnie spoglądał ze szczytu Ślęży na uroczą śląską krainę zamek bogatego i szanowanego fundatora kościołów i klasztorów – Piotra Włostowica. W przestronnych komnatach zamkowych nie słychać było żadnych niepokojących odgłosów szczęku broni; na dziedzińcu nie zbierali się też rycerze, by ćwiczyć się w wojennym rzemiośle, a potem wyruszać na wojenne czy łupieżcze wyprawy. Bo też nie dla pozoru jedynie podawał się Piotr Włostowic za zwolennika pokoju, lecz starał się aby na stałe gościł on także w jego własnym domu.

Do rozrywki i przyjemności mieszkańców zamku służyło kilka niedźwiedzi, które trzymano na dziedzińcu, w pomieszczeniu otoczonym ze wszystkich stron wysokimi kratami. Jeden opiekun troszczył się o nie i tresował po to, aby mogły się one pokazywać przed dworzanami, zajmować i bawić ich swymi ruchami i sztuczkami.

Jeden z owych oswojonych niedźwiedzi zaprzyjaźnił się w sposób szczególny z pewną służącą o imieniu Gertruda. Jednocześnie był on ulubieńcem pani zamku i żony Piotra Włostowica – Marii. Jako że miś ten przepadał za rybami, Gertruda otrzymywała od czasu do czasu od swej pani polecenie, aby przyniosła niedźwiedziowi jego przysmak. Kiedy tylko Gertruda schodziła ze stoku góry Ślęży, niedźwiedź, dobrze znający cel jej wypraw, również schodził za nią do połowy drogi, aby tutaj odebrać od niej ciężar i przekazać go potem swej pani.

Pewnego dnia dziewczyna znów zeszła, aby kupić ulubioną potrawę niedźwiedzia. Ponieważ znacznie spóźniała się z powrotem, miś musiał na nią czekać. Kiedy wreszcie dotarła do miejsca, gdzie oczekiwał jej niedźwiedź, ten rzucił się łapczywie na nią chcąc pośpiesznie dosięgnąć koszyka. Ale dziewczyna zeszła na skraj drogi i, jak to miała w zwyczaju, drażniła niedźwiedzia, podstawiając mu pod nos wyciągniętą z koszyka rybę.

Tym razem jednak niedźwiedź, który zniecierpliwiony był już długim czekaniem, nie był skory do igraszek. Rozzłoszczony stanął na swych tylnych łapach i natarł na dziewczynę, która zaczęła się dzielnie bronić. Będąc w najwyższej opresji, wzięła swą długą szpilę, którą spięta była jej chusta i wbiła ją głęboko w oko niedźwiedzia. Miś zaryczał przeraźliwie z bólu i z nową wściekłością rzucił się na nią, zabijając bezbronną i ciężko ranną już dziewczynę. Potem zaś sam padł martwy na przy nogach swej niedawnej ofiary, przygniatając koszyk, którego zawartość należała teraz już tylko do niego.

Kiedy następnego dnia szukano zaginionej służącej i niedźwiedzia, znaleziono oboje martwych, skąpanych we własnej krwi. Pani zamku rozkazała na owym miejscu wznieść pomnik, który stoi tam po dzień dzisiejszy. Napotkać go można wychodząc na górę Ślężę ścieżką z miasta Sobótka. Pomnik ten przedstawia granitową figurę dziewczyny niosącej rybę, u której stóp leży niedźwiedź.”

spisał Georg Hyckel
przetłumaczył Robert Kolebuk

MNICH I KONIEC ŚWIATA

Dawno, dawno temu pewien młodzieniec wstąpił do zakonu. Po złożeniu ślubów wieść miał życie skromne i bogobojne. Był jednak zbyt młody i niedoświadczony, aby oprzeć się pokusom hulaszczego życia, mimo złożonych ślubów.

Pewnego razu, będąc przejazdem w okolicach Ślęży, wstąpił do karczmy ogrzać się i posilić. Przysiadł się do niego nieznajomy i zaczął rozprawiać o skarbach ukrytych w jaskiniach Ślęży. Młody, niedoświadczony mnich nie rozpoznał w nieznajomym czarta. Zainteresował się jego opowieściami i postanowił odnaleźć ukryte skarby. Życie, jakie prowadził było kosztowne. Rozpoczął wędrówkę w poszukiwaniu groty. Rozpytywał okolicznych mieszkańców jak ją odnaleźć, gdzie jest do niej wejście. Na wieść o poszukującym skarbów młodym mnichu, pewna stara kobieta znająca pradawne zaklęcia, która widziała i słyszała już niejedno, zadrżała. Gdy była młodą dziewczyną, słyszała bowiem, że jeżeli czarcie skarby ujrzą światło dzienne, zło zapanuje i nastąpi koniec świata. Postanowiła temu zaradzić.

Mnich w poszukiwaniu wiadomości o jaskini dotarł do Garncarska. Gdy przechodził koło domostwa starej kobiety, ta rozpoczęła rzucanie uroków. Pragnęła zawrócić mnicha ze złej drogi, ale w jej pamięci zatarły się dawno nie używane zaklęcia, myliły się jej słowa czarów. Wydawało się jej, że czary nie poskutkują. Wybiegła przed swoje obejście, rozglądając się za mnichem. Szedł coraz wolniej przez osadę. Każdy jego krok zdawał się coraz cięższy. Gdy minął ostatnią chałupę, przystanął. Kobieta zwiesiła smutno głowę. Nie udało się.

Rankiem następnego dnia kobieta wyprowadziła krowy na pastwisko za wsią. Gdy doszła na skraj osady, zobaczyła dziwaczny posąg. W miejscu, w którym przystanął mnich, stał granitowy kręgiel. Sylwetką przypominał korpulentną postać z nakrytą głową. Czyżby czary się udały? Czyżby to był mnich zaklęty w kamień? Od tego czasu minęło wiele wieków. Kamienny mnich stoi już w Sobótce przy drodze na schronisko “Pod Wieżycą”. Czy kiedyś dojdzie na szczyt Ślęży? Źródło:
http://www.malach.org/article.php/sleza-po-dzis-dzien-tajemnicza

Do tego ponad 5000 tuptaczy na liście startowej. Miało być 4 tysiące, ale chyba trochę się rozrosła. I tak sobie myślę, że w Lesznie, to by był bieg dla biegu czyli spokojna połówka dla średnio zaawansowanych tuptaczy a w Sobótce? W Sobótce wyzwanie, któremu nie wiem czy podołam. Zaczynam chyba trzeźwieć, ale nie wiem czy nie lepiej pozostać w stanie upojenia…. Biegowego rzecz jasna.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)

 



Groszek82
Tomasz Grochała

Ostatnio zalogowany
2023-04-19
22:26

 2016-03-17, 18:03
 Transport
Jadę z Głogowa do Sobótki i mam wolne miejsca. Zapraszam na priv lub bamboszek70@wp.pl

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Groszek82
Tomasz Grochała

Ostatnio zalogowany
2023-04-19
22:26

 2016-03-18, 12:26
 
https://www.blablacar.pl/podroz-glogow-sobotka-436837298

  NAPISZ LIST DO AUTORA


kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-03-01
11:05

 2016-03-19, 18:49
 Super impreza
Byłem po raz pierwszy na tym biegu. Szkoda, że taka impreza jest tak daleko od podkarpacia.
Mała miejscowość Sobótka, a organizacja naprawdę na najwyższym poziomie.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


Slawek Wis...
Sławomir Wi¶niewski

Ostatnio zalogowany
2018-03-24
20:49

 2016-03-19, 20:58
 Zdjęcia z półmaratonu
LINK: http://maratonczycy.com/zdjecia/16-r2016/139-160319-polmaraton-slezanski
Dzisiaj biegłem, więc nieco niepełna galeria zdjęć z półmaratonu:
http://maratonczycy.com/zdjecia/16-r2016/139-160319-polmaraton-slezanski

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (22 sztuk)


dziesiatka
Dariusz Woyczyński

Ostatnio zalogowany
2020-06-06
20:16

 2016-03-19, 21:34
 
2016-03-19, 20:58 - Slawek Wisniewski napisał/-a:

Dzisiaj biegłem, więc nieco niepełna galeria zdjęć z półmaratonu:
http://maratonczycy.com/zdjecia/16-r2016/139-160319-polmaraton-slezanski
jak biegniesz w dobrą stronę to nie spobób Cię dogonić:)))


  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



Slawek Wis...
Sławomir Wi¶niewski

Ostatnio zalogowany
2018-03-24
20:49

 2016-03-20, 05:54
 
2016-03-19, 21:34 - dziesiatka napisał/-a:

jak biegniesz w dobrą stronę to nie spobób Cię dogonić:)))

Ale za to wtedy byłem pierwszy na mecie! :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (22 sztuk)


biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2016-03-20, 08:53
 Półmaraton Ślężański - relacja
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/2016/03/20/polmaraton-slezanski-czyli-biegowo-organizacyjna-klasa-s/
Na początku jak zwykle w tym miejscu i czasie. Robercie później poznany, zobaczymy jak z tym spełnieniem będzie. Relacja się zaczyna parę słów dalej. Piotrze, wielkie dzięki za gratulacje. Robercie dłużej znany faktycznie super wyprawa, a co do czasów trochę żal, że nie podziału na netto brutto, gdyż w moim przypadku, nim zacząłem od momentu liczenia czasu to już nie w sekundy, a w minuty biegło. Marku dzięki za gratulacje.

Wczoraj delikatnie wprowadziłem do tematu, a dzisiaj zgodnie z zapowiedzią po głębszych przemyśleniach postanowiłem zamieścić szerszy opis wczorajszych zdarzeń. Zgodnie z założeniami do Sobótki postanowiłem się wybrać pociągiem czując, że samochodem mogą być pewne problemy. Pociąg ruszał dosyć wcześnie, gdyż o 5,30 ale kiedy zbierałem się wyruszenia spod domu, akurat sąsiad, jeżdżący na taksówce wracał do domu i stwierdził, że mnie podrzuci na dworzec. W pociągu jadąc akurat zupełnym przypadkiem spotkałem mężczyznę w tym samy przedziale, który także jechał do Sobótki. Więc całą drogę przegadaliśmy o bieganiu, więc zbiegła nam błyskawicznie.

Kiedy już byliśmy na miejscu, odebraliśmy pakiety, to nasze drogi naturalnie się rozeszły, gdyż każdy się zajął swoimi sprawami. Oprócz tradycyjnej, wykonanej wg schematu zapodanego przez Andrzeja rozgrzewki, miałem bardzo interesującą i orzeźwiającą rozmowę z trzema paniami w kolejce do toi-toi-ów. Ciekawe, że w takich miejscach i okolicznościach nasze męsko-damskie relacje wbiegają za zupełnie inne i wyjątkowo ekscytujące relacje towarzyskie.

Kiedy udawałem się do strefy startu, to spotkałem tak kolejnego znajomego z naszej parkrun rodziny, a na miejscu jeszcze jednego, ale tym razem z wrocławskiego parkrun. Okazało się, że spora grupa parkrunerów z Wrocławia zjechała wczoraj do Sobótki i dlatego postanowili przełożyć swój oficjalny na parkrun na dzisiaj na niedzielę. Nawet przez chwilę myślałem, czy po wszystkim nie pozostać na jeszcze jedną noc , ale uznałem że to chyba byłoby lekkim szaleństwem. Była jeszcze opcja zrobić nasze poznańskie pospolite ruszenie, ale uznałem że z dnia na dzień byłoby to raczej trudne do ogarnięcia, więc nie puściłem wici po naszych rodzimych parkrunnerach.

Parę minut przed oficjalnym startem powietrze rozdarł huk armatniego wystrzału, aż zadrżały toi-toi-e i biegający w nich się znajdujący. No, ale po paru minutach już wszystko było przygotowane i po oficjalnym starcie ruszyliśmy tuptać dookoła jednej z najbardziej magicznych gór naszego kraju.

Ustawiony spokojnie w drugiej połowie stawki ruszam spokojnie zastanawiając się jaką strategię przyjąć. Wszystkie moje pomysły błyskiem zostały zweryfikowane przez trasę. Od samego początku druga prowadziła na pod górę. Na początku delikatnie, potem kawałek prosto i znowu pod górkę i znowu i z każdym kilometrem bardziej. Pierwsze 10 kilometrów, to było jedno wielkie tuptanie pod górę. Raz mniej nachylone, ale im bliżej 10 kilometra tym bardziej. Muszę przyznać, że widok tłumu biegaczy tuptającego pod górkę w alei drzew iglastych rosnących po obu stronach wyjątkowe i bezcenne. Co prawda niektóre drzewa były pozbawione igieł, ale taki zielono-szary koloryt miał wielki urok. Jak pisałem, każda następne górka była większa, aż wreszcie tak od szóstego bez przerwy do dziesiątego, a dwa ostatnie, to już zupełny hardcore. Ale wiecie co Wam napiszę? Każdy kilometr dodatkowo wzmacniał moje siły, a im większe nachylenie, tym lepiej mi się biegło. Zapewne było to wynik połączenia dwóch czynników. Pierwszy to oczywiście porady i rozpiski Andrzeja, a drugi to wspólne podbiegowe treningi z Olą i Tomkiem nad Maltą oraz Śródką. Dzięki temu na górkach w porównaniu z innymi biegaczami zyskiwałem. No i zaczyna się tak przestrzegana przez wszystkich Przełęcz Tąpadła. I co? U mnie bez różnicy. No, może czułem lekkie znużenie, ale to wszystko. A sporo osób widziałem, który już szły. No i dobiegliśmy do 10 kilometra i do jakby szczytu, od którego zaczął się zbieg w dół. To był nieprawdopodobny widok. Nagle wszyscy się rozpędzili, jakby skumulowane we wszystkich endorfiny, nagle zostały uwolnione i zwisły nad tłumem tuptających. Rozpędziliśmy się i niczym z „górki na pazurki, na łeb, na szyję” biegliśmy w jednym tak głośno tuptającym tłumie. Echo tuptań unosiło się nad nami łącząc się z ednorfinami nad nami czuwającymi. Po końcu zbiegu znowu płasko i znowu zbieg, a potem podbieg, czyli całe „pod” i „z” towarzystwo. No i w pewnym momencie wybiegamy z lasu i widzę przed sobą równinę obrośniętą żółtymi trawami u końca których wioska czy miejscowość, której czerwone strychy tak bardzo wyróżniają się na tle horyzontu. Przed moimi oczami ciągnie się droga do przodu, następnie zakręca w bok i ciągnie się wzdłuż domów aż do końca widnokręgu. Cała droga niemal obsypania biegnącymi, których różnokolorowe koszulki zapełniają moje oczy cudnym widokiem. Czego takiego jeszcze w życiu nie widziałem. I nie wiem, czy jeszcze gdzieś indziej zobaczę. Przyznam szczerze, że z zachwytu zaparło mi na chwilę dech w piersiach.

Potem już odliczam kolejne kilometry do mety. Gdzieś na 18 czy 19 kilometrze słyszę za sobą wyjątkowo motywującą rozmowę: „ jeszcze tylko dwa podbiegi i już meta, dasz radę”. To samo zacząłem powtarzać sobie. Z drugiej strony… cóż czułem się ciągle lekko, tak jakbym miał jeszcze ciągle rezerwę. I wiecie do końca i do mety jej nie uwolniłem. Może dlatego, że wiedziałem, że to tylko kolejny etap przygotowawczy dwóch głównych wiosennych celów czyli Dębna za trzy tygodnie i Krakowa w maju. Dlatego moje rezerwa nie został ruszona i wpadłem na metę czując się ciągle jeszcze nie do końca dobiegany. Może to głupio zabrzmi, ale czułem że mogłem więcej. No cóż, ale musiałem zrealizować plan i go zrealizowałem.

Po biegu jeszcze bardzo smaczny posiłek i pognałem do domu. Mogę podsumować jednym zdaniem: pod względem biegowy i organizacyjnym klasa S, a ja pobiegłem jak pobiegłem, bo tak musiałem. Ale kiedyś tam jeszcze wrócę i wtedy pobiegnę na całą moc. Bo w Sobótce warto to zrobić. Podsumowując napisze krótko: kto biegł wie, gdzie w przyszłym roku w tym czasie będzie tuptał, kto nie startował, niech już teraz rezerwuje sobie termin.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


dziesiatka
Dariusz Woyczyński

Ostatnio zalogowany
2020-06-06
20:16

 2016-03-21, 13:10
 
2016-03-20, 05:54 - Slawek Wisniewski napisał/-a:

Ale za to wtedy byłem pierwszy na mecie! :)
teraz też niewiele Ci zabrakło:)

  NAPISZ LIST DO AUTORA

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  


POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
arco75
12:30
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
Kapitan
11:35
bolitar
11:29
42.195
11:15
gabo
11:12
Nicpoń
11:10
mariuszkurlej1968@gmail.c
11:06
ikswopil@onet.pl
11:03
AntonAusTirol
10:52
michu77
10:42
rolkarz
10:28
jann
10:23
jaro109
10:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |