Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum  Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego - Krynica Zdrój
  Wątek założył  Admin (2015-10-01)
  Ostatnio komentował  Paweł Żyła (2016-09-24)
  Aktywnosc  Komentowano 64 razy, czytano 335 razy
  Lokalizacja
 Krynica Zdrój
  Sponsor watku  
  Podpięte zawody  PZU Festiwal Biegowy
  Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego
  12 Festiwal Biegowy
  13 Festiwal Biegowy
  7. PKO Festiwal Biegowy
  Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego
  8. PKO Festiwal Biegowy
  Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego
  Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego
  Festiwal Biegowy
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  3  4  

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



marta0102

Ostatnio zalogowany
2016-08-29
10:27

 2016-08-29, 10:30
 pakiet startowy 64 km
witam, niestety z powodów zdrowotnych mam do oddanie dwa pakiety na bieg na dystansie 64 km. Pakiet kupowałam po cenie 90 zł, ale zawsze można coś negocjować:) zainteresowani proszę o kontakt marta010290@vp.pl

  NAPISZ LIST DO AUTORA


tomasz75

Ostatnio zalogowany
2016-09-07
22:49

 2016-08-29, 22:22
 
2016-08-29, 01:55 - tomasz75 napisał/-a:

Witam,
Z powodu kontuzji odstąpię pakiet startowy na Bieg 7 Dolin w Krynicy, cena 168 PLN (wraz z opłatą rejestracyjną oraz koszulką techniczną)
kontakt 504 065 022
Pozdrawiam,
Bez koszulki technicznej 138 PLN.
t.gasiorek@wp.pl

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



gutek79
Tomek Gutkowski

Ostatnio zalogowany
2017-08-06
15:01

 2016-08-31, 10:14
 64 km
do odstąpienia pakiet startowy na trasie 64 km - chętnych proszę o kontakt guttek79@gmail.com 691030003

  NAPISZ LIST DO AUTORA


tuperro
Łukasz Kucharzyk

Ostatnio zalogowany
2017-05-18
13:27

 2016-08-31, 10:32
 Odstąpie rezerwacje w hotelu podczas Festiwalu Biegwego 9-11
LINK: http://www.gospoda-krynica.pl/
witam
Odstąpię rezerwację w hotelu NA LEŚNEJ w dn. 9-11 września b.r. podczas Festiwalu Biegowego w tej samej cenie co rezerwowałem. Pokój 2-osobowy ze śniadaniami. W zeszłym roku nocowałem tutaj i polecam. Jednak w tym roku nie dam rady jechać na Festiwal. Kontakt 509-276-600 lub lukasz.kucharzyk@gmail.com

p.s hotel usytuowany jest jedynie 1 km od deptaka więc blisko centrum.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


tuperro
Łukasz Kucharzyk

Ostatnio zalogowany
2017-05-18
13:27

 2016-08-31, 10:39
 Odstąpie miejsce w hotelu / pok. 2 -osobowy / 2 noce
LINK: http://www.gospoda-krynica.pl/
witam
Odstąpię rezerwację w hotelu NA LEŚNEJ w dn. 9-11 września b.r. podczas Festiwalu Biegowego w tej samej cenie co rezerwowałem. Pokój 2-osobowy ze śniadaniami. W zeszłym roku nocowałem tutaj i polecam. Jednak w tym roku nie dam rady jechać na Festiwal Biegowy. Kontakt 509-276-600 lub lukasz.kucharzyk@gmail.com

p.s obecnie zapłaciłem za rezerwacje 87 zł a resztę należy dopłacić w hotelu na miejscu.
p.s hotel usytuowany jest jedynie 1 km od deptaka więc blisko centrum.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


daяo
Dariusz Łoza

Ostatnio zalogowany
2023-08-08
07:47

 2016-08-31, 19:20
 Sprzedam pakiet startowy na festiwal. Tanio!!!
Osoby zainteresowane zakupem pakietu startowego proszę o kontakt mailowy na adres darekloza@gmail.com lub telefoniczny 509259703. Cena do uzgodnienia. Warto!!

  NAPISZ LIST DO AUTORA


KKFM
KAZIMIERZ FM KORDZIŃSKI
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-24
12:03

 2016-09-03, 09:33
 
Transport. mamy dwa miejsca w samochodzie z Lublińca do Krynicy. wyjazd Piątek 9:30 ;powrót ok 17:00 z Krynicy. kontakt:608766022 lub mailo13@wp.pl

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (4 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (40 sztuk)

 



tomasz75

Ostatnio zalogowany
2016-09-07
22:49

 2016-09-06, 13:55
 Pakiet startowy 100 km
Witam,
Odstąpię pakiet startowy na Bieg 7 Dolin w Krynicy (100 km).
Cena 100 PLN. Można go również przepisać na inne biegi.
Pozdrawiam,
Tomek
kom. 504 065 022
t.gasiorek@wp.pl

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Ajfel

Ostatnio zalogowany
2016-11-09
20:51

 2016-09-07, 17:46
 100km
witam
Niestety nie mogę wystartować i chętnie odstąpię swój pakiet na 100km
tel 730 107 363
Tomek

  NAPISZ LIST DO AUTORA


kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-04-20
12:59

 2016-09-12, 08:03
 Dodatkowe nagrody na zakończenie dla wielu jego uczestników
Piękne słowa burmistrza na zakończenie Festiwalu jak to się on pięknie rozrasta i wielkie mocarstwowe plany o jeszcze większej frekwencji. Ale czy już ta nie przerosła organizatorów.
Po ceremonii zakończenia imprezy wielu jej uczestników po przyjściu do samochodów zobaczyło za wycieraczką wezwanie do zgłoszenia się na komisariat policji w dniu następnym - cel wizyty to złe parkowanie.
Było trochę ubawu - ciekawe jak to się skończy.

Jak ktoś ma w tej kwestii jakieś info to była by to zapewne ciekawa reklama dla innych na przyszłość ...

A może to po interwencji burmistrza, jak to jechał na zakończenie imprezy na deptak ( ma od domu 500 metrów ), a jechał jak się chwalił 15 minut i chyba nie mógł zaparkować.
Jeden z uczestników festiwalu twierdził, że w następnym roku to policja ma sponsorować nagrodę główną i już na nią zbiera ...

Brak miejsc do parkowania to chyba jest bolączka Krynicy ...

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-04-20
12:59

 2016-09-12, 08:26
 Dodanie kolejnego biegu ...
Jak dodać wyniku biegu jak się startowało w kilku biegach, a można dopisać tylko jeden ...

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-04-20
12:59

 2016-09-12, 09:01
 
2016-09-12, 08:03 - kryz napisał/-a:

Piękne słowa burmistrza na zakończenie Festiwalu jak to się on pięknie rozrasta i wielkie mocarstwowe plany o jeszcze większej frekwencji. Ale czy już ta nie przerosła organizatorów.
Po ceremonii zakończenia imprezy wielu jej uczestników po przyjściu do samochodów zobaczyło za wycieraczką wezwanie do zgłoszenia się na komisariat policji w dniu następnym - cel wizyty to złe parkowanie.
Było trochę ubawu - ciekawe jak to się skończy.

Jak ktoś ma w tej kwestii jakieś info to była by to zapewne ciekawa reklama dla innych na przyszłość ...

A może to po interwencji burmistrza, jak to jechał na zakończenie imprezy na deptak ( ma od domu 500 metrów ), a jechał jak się chwalił 15 minut i chyba nie mógł zaparkować.
Jeden z uczestników festiwalu twierdził, że w następnym roku to policja ma sponsorować nagrodę główną i już na nią zbiera ...

Brak miejsc do parkowania to chyba jest bolączka Krynicy ...
Przeczytałem jeszcze raz wywiad z Panem Z. Berdychowskim. Ciekawi mnie jaki On i Organizatorzy mają pomysł z miejscami do parkowania dla uczestników imprezy ...

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)

 



lukas1906
Łukasz Aksamit

Ostatnio zalogowany
2024-04-06
13:39

 2016-09-12, 18:01
 
Krynica, 9-11 IX 2016



W tym roku, w przeciwieństwie do 2015 (kiedy to zapisywałem się na ostatnią chwilę), start w Krynicy zaplanowałem ponad pół roku wcześniej. Zapisałem się już w lutym, aby wykorzystać możliwość startu w dowolnej liczbie biegów w pakiecie za 80zł. Również z dużym wyprzedzeniem wypisałem sobie urlop, aby nie być zmuszonym do skracania pobytu w Krynicy i rezygnacji z wybranych startów.
Wstępnie wybrałem 4 biegi:
7 km w piątek (9 września, start o 22.30),
34 km w sobotę (10 września, start o 12.00),
5 km również w sobotę (start o 22.00),
2,6 km – bieg na Jaworzynę Krynicką (w niedzielę, 11 września o 14.00).



Po rejestracji i opłaceniu wpisowego, pozostało już tylko czekać na termin festiwalu, a w międzyczasie - od czasu do czasu trenować. Oczywiście, jak to u mnie bywa, trening nie był skonkretyzowany – w ciągu paru miesięcy zaliczyłem "treningowo" kilkanaście biegów na krótkich dystansach (tzn. krótszych niż półmaraton), w tym kilka biegów górskich (na Żar, Pilsko i Rysiankę). Dodatkowo trenowałem też podbiegi i zbiegi na hałdzie w Kostuchnie (wprawdzie niezbyt często, ale jednak). Podjąłem też próbę wprowadzenia treningu siłowego na bazie kalisteniki, oraz parę innych dodatków do treningu, jednak głównie bazowałem (jak zwykle) na jeździe na rowerze w ramach pracy w dominium.



Po paru miesiącach oczekiwania, w końcu nadszedł wrzesień, i długo wyczekiwany wyjazd. Spakowałem się już w czwartek wieczorem (8 września), a w piątek rano dorzuciłem tylko do walizki parę drobiazgów, po czym udałem się w stronę dworca PKS. Wprawdzie sporo znajomych osób jechało samochodami, ale tak się złożyło, że akurat nikt nie miał wolnych miejsc, albo też jechali w innych godzinach, niż ja chciałem, także wybrałem autobus. Najpierw pojechałem do Krakowa, gdzie przesiadłem się już w bezpośredni autobus do Krynicy. I tu pojawiła się przykra niespodzianka – autobus był nabity do ostatniego miejsca, sporo pasażerów musiało jechać na stojąco. Ja też się nie załapałem na miejsce siedzące, także stałem przez 2 i pół godziny. Dopiero w Nowym Sączu zrobiło się trochę luźniej i mogłem usiąść. Spostrzegłem przy okazji, że w autobusie było sporo biegaczy jadących na festiwal.
Do Krynicy dojechałem tuż po godzinie 15, od razu udałem się w stronę biura zawodów w celu odebrania pakietu startowego. Ulice miasta były oczywiście pełne biegaczy (zjechało około 10 tysięcy zawodników), wzdłuż ulic wisiały banery reklamujące festiwal biegów, a całe miejsce przy centralnym deptaku zostało zaadaptowane na potrzeby imprezy, także dało się odczuć specyficzną atmosferę wielkiego, biegowego święta. Idąc do biura zawodów spotkałem parę znajomych osób. Następnie odebrałem pakiet startowy, zjadłem kilka bananów, usiadłem na chwilę, po czym wraz z Basią i jej bratem udaliśmy się do sali obok biura zawodów, w której przez cały czas trwania festiwalu odbywały się wykłady na różne tematy związane ze sportem i nie tylko – tematyka obejmowała m.in. zapobieganie kontuzjom, trening do triathlonu, fotografię sportową i wiele innych.
Tak upłynęło popołudnie i wieczór, aż w końcu nadeszła godzina 22.00 – najwyższy czas, aby przygotować się do pierwszego biegu (dystans: 7 km), zaplanowanego na godzinę 22.30. Założyłem sobie, że potraktuję ten bieg rekreacyjnie, jako rozgrzewkę przed docelowym startem na 34 km, mającym się odbyć następnego dnia. I tak też zrobiłem.
Przed startem ustawiliśmy się razem z Basią i z Łukaszem G., początkowo przez jakiś czas biegliśmy w trójkę razem. Po chwili Łukasz G. gdzieś zniknął, a ja do samego końca biegłem tuż obok Basi. Trasa prowadziła asfaltową drogą, przez pierwsze 3,5 km dość wyraźnie w górę, także tempo nie było zbyt szybkie. Biegło mi się lekko i przyjemnie, miałem jednak w głowie "ograniczenie" nie pozwalające na zbytnie szarżowanie – w końcu to miała być tylko rozgrzewka przed następnym dniem. Po 3,5 kilometrach nastąpił nawrót, i powrót tą samą trasą, a zatem mocno z górki – tu już można było nieco przyśpieszyć, momentami nawet trochę się pościgać. Na metę wpadłem tuż za Basią, z czasem jakoś pomiędzy 45 a 46 minut, czyli zgodnie z założeniem.
Po ukończeniu biegu spotkaliśmy się w większym gronie (dołączył Fugi oraz Ania), po czym, pomału rozeszliśmy się w swoich kierunkach. Trochę czasu zajęło mi szukanie miejsca noclegowego, czyli hali z lodowiskiem – na miejsce dotarłem przed pierwszą w nocy, i prawie natychmiast ułożyłem się do snu. Miejsce oczywiście nie było luksusowe, bo trzeba było spać na twardej podłodze w śpiworze, ale tego właśnie należało się spodziewać, rezerwując sobie bezpłatny nocleg na hali sportowej. Jakoś udało mi się wyspać, mimo, iż w nocy bywało niespokojnie i głośno. Parę razy trzaskały drzwi na dole, gdy ktoś wchodził i wychodził, a dodatkowo już koło drugiej w nocy część zawodników wstawała i udawała się na start biegu górskiego na dystansie 100 km, rozpoczynającego się w Krynicy o godzinie 3.



Obudziłem się rano, koło godziny 8. Zaczynał się kolejny, bezchmurny i gorący dzień, z temperaturą dochodzącą do 30 stopni i więcej, a zatem z warunkami bardziej adekwatnymi do lipca, niż do września. Powoli zebrałem się, zjadłem symboliczny posiłek, po czym spakowałem śpiwór, i udałem się w stronę depozytu. Zostawiłem tam bagaż, a następnie zgodnie z planem, poszedłem na przystanek, z którego odjeżdżały autobusy wiozące zawodników w stronę Piwnicznej, skąd miał nastąpić start biegu na 34 km.
Podróż zajęła około 45 minut – a zatem na starcie byłem z dużym zapasem czasu. Biorąc pod uwagę narastający upał, postanowiłem się trochę nawodnić przy pomocy izotonika. Było to konieczne, ponieważ duża część trasy wiedzie po otwartej przestrzeni, na której nie ma mowy o żadnym cieniu ani o dostępie do wody. W takich warunkach organizm błyskawicznie traci wodę i elektrolity, co może radykalnie obniżyć wydolność, a nawet być niebezpiecznie dla życia. Tak więc, przed samym startem wypiłem ok. 0,7 litra izotonika, a do plecaka zapakowałem w sumie jeszcze prawie półtora litra płynów. Do tego wziąłem "żelazną rezerwę" w postaci 50g chałwy, kilku czekoladowych batoników, oraz paczki żelków dołączonych do pakietu startowego.
Oczekując na start, zauważyłem Anię – w końcu była okazja, by zamienić ze sobą parę słów, po kilkunastu latach odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Wkrótce dołączył też Jurij. Czekaliśmy na Fugiego, który wystartował w biegu na dystansie 64 km parę godzin wcześniej, i który właśnie dobiegał do Piwnicznej. Okazało się, że nas nie zauważył i pobiegł dalej, o czym poinformował nas dopiero po około 10 minutach odkąd nas minął. Tak upłynął czas, aż do godziny tuż przed 12 w południe – nadszedł moment, aby ustawić się na linii startu, oczekując na sygnał rozpoczęcia biegu.


Start został podzielony na kilka grup, aby uniknąć "korków" na trasie – ja z Anią ustawiliśmy się w ostatniej grupie startowej, a Jurij, jak zwykle, pognał do przodu z którąś z wcześniejszych grup. Zaczęliśmy oczywiście spokojnie i powoli, pierwsze metry trasy biegu prowadziły przez most na Popradzie, a zaraz potem – w górę, w stronę szczytów i dolin. Po chwili Ania nieco zwolniła, a ja poszedłem do przodu, starając się wypośrodkować tempo pomiędzy ambicjami a realnymi możliwościami – w wariancie optymistycznym chciałem się zbliżyć do granicy 4 godzin, a w wariancie realistycznym – po prostu spróbować poprawić czas z ubiegłego roku (czyli około 4:27). Jak się potem okazało, ten pierwszy wariant był jednak zbyt ambitny.
Od początku było dość ciężko - większość zawodników znajdujących się w zasięgu mojego wzroku przeszła do marszu, więc spróbowałem ich wyprzedzać, ale bez zbytniego szarżowania. Upał dawał w kość na każdym kroku. Na przemian przechodziłem z truchtu do marszu i na odwrót, często sięgając po butelkę z izotonikiem, dość szybko ją opróżniając - w zapasie została mi już tylko mała butelka z wodą. Tak minął odcinek z Piwnicznej do Wierchomli, zakończony mocnym, górskim zbiegiem, który następnie przeszedł w płaski odcinek asfaltowy. Taka zmiana jest lekkim szokiem dla organizmu – w ubiegłym roku w tym punkcie miałem lekki kryzys. Tym razem jednak starałem się nie zwalniać tempa biegu, skorzystałem też z pomocy w postaci zimnej wody wystawionej w miskach przy trasie. Mocno zmoczyłem czapkę i koszulkę, aby się nieco ochłodzić, po czym kontynuowałem bieg bez przechodzenia do marszu. Tak dotarłem do pierwszego punktu odżywczego na 11 kilometrze trasy – na zegarku uchwyciłem czas: 1 godzina i dwadzieścia parę minut, co było mniej więcej zgodne z założonym planem. Tuż przed tym punktem minąłem Juriego, który wyglądał dosyć nieciekawie – z trudem biegł, i sprawiał wrażenie, jakby się odwodnił. Na horyzoncie zauważyłem też Fugiego, po czym dogoniłem go i minąłem – spotkaliśmy się po chwili na punkcie odżywczym. Pamiętając o radach Marcina Świerca usłyszanych na jednym z wykładów w dniu poprzednim ("nie zatrzymuj się na punktach odżywczych, bierz to co trzeba i napieraj"), postanowiłem ograniczyć czas spędzany na odpoczynek. Chwyciłem puszkę coli, wziąłem dwa kawałki bananów, po czym uzupełniłem wodę w butelce, i natychmiast ruszyłem dalej szybkim marszem – ale i tak postój zajął mi to około 4 minut (trochę zbyt długo).
Wkrótce skończyła się asfaltowa droga, a trasa skręciła znów w stronę gór – korzystając z okazji, ponownie zamoczyłem w potoku czapkę i koszulkę, drepcząc następnie w stronę krótkiego, morderczego podbiegu trasą narciarską. Tu już nie byłem w stanie biec, a jedynie maszerować pochylając się mocno do przodu i z trudem łapiąc powietrze. Słońce prażyło niemiłosiernie, a w dodatku prawie nie było wiatru. Nie tylko ja miałem tu trudności – praktycznie każdy zawodnik dostawał w kość, a zatem mimo wszystko cały czas przesuwałem się do przodu w klasyfikacji. W końcu dotrwałem do wypłaszczenia, i znów przeszedłem do biegu/marszobiegu, starając się trzymać w miarę przyzwoite tempo. Pamiętam, że w ubiegłym roku w tym punkcie miałem drugi mocny kryzys, który zmusił mnie do chwilowego zatrzymania. Teraz jednak czułem się lepiej niż rok temu, mogłem kontynuować powolny bo powolny, ale jednak bieg. Po kilkunastu minutach takiego truchtu, zaczął się kolejny, "ekstremalny" zbieg – tutaj znów starałem się przyśpieszyć do maksimum, nie myśląc o ryzyku, a jedynie o tym, aby nadrobić jak najwięcej czasu i wyprzedzić jak najwięcej zawodników. Poniekąd się to udało, ale na dole byłem już mocno zmęczony. Chwilę pomaszerowałem, schłodziłem się wodą z potoku, i wyruszyłem na następny etap biegu – około 6-kilometrowy, monotonny, miejscami dość kręty podbieg drogą szutrową, ciągnący się niemiłosiernie, i dosyć przytłaczający psychicznie. Pod koniec tego odcinka zacząłem odczuwać wyraźne bóle zmęczeniowe w mięśniach, a także ogólne znużenie i głód, byłem też już nieco odwodniony. Musiałem sięgnąć po "żelazny" prowiant, czyli wspomniane już wcześniej batoniki – jednak gdy je wyciągnąłem, okazało się, że od wysokiej temperatury zmieniły się w kleistą maź. Chcąc nie chcąc zjadłem je, ale pomogło to jedynie w minimalnym stopniu. Ostatni odcinek tego etapu (tuż przed bacówką pod Wierchomlą) pokonałem powolnym marszem. Na szczęście był tam punkt odżywczy, z którego oczywiście skorzystałem – wziąłem kubek ciepłej herbaty, szczyptę soli (jednak zbyt mało, by uzupełnić braki elektrolitów spowodowane wypoceniem), zjadłem też kolejną żelazną porcję w postaci chałwy. Ograniczając czas postoju do minimum, pomaszerowałem na "ostatni" podbieg na Runek.
Było już naprawdę ciężko, miałem wątpliwości, czy nie padnę z odwodnienia na ostatnim odcinku. Żałowałem, że nie wypiłem więcej płynów i nie zjadłem więcej soli na miniętym przed chwilą punkcie odżywczym, ale już było za późno na powrót. Zebrałem się jakoś w sobie, i na zbiegu z Runka mocno przyśpieszyłem, mając nadzieję, że uda się bezpiecznie dotrwać do mety. Jednak to nie był koniec podbiegów – przed metą były jeszcze trzy krótkie odcinki pod górę, które zmusiły mnie do sporego wysiłku, na granicy wytrzymałości. Generalnie jednak było już cały czas w dół, można więc było przycisnąć i się pościgać. Na tym odcinku wyprzedziło mnie paru zawodników, ale ja również kilku wyprzedziłem, nie było więc aż tak źle. Trasa jednak dłużyła się bezlitośnie, ostatnie kilometry były mocno dobijające psychicznie – człowiek myśli, że meta jest "tuż tuż", a tu nagle widzi tabliczkę "5 km do mety". Po jakimś czasie znów przychodzi myśl, że meta jest dosłownie o kilkaset metrów od nas, a tu pojawia się tabliczka "3 km do mety", itp. Przy czym ból narasta z każdym krokiem, mimo, iż trasa prowadzi już praktycznie tylko w dół. W końcu jednak każda trasa kiedyś się kończy – przede mną pojawiła się charakterystyczna wąska, stroma ścieżka w dół, którą zapamiętałem z poprzedniej edycji biegu. Było też już słychać spikera, dopingującego zawodników na ostatnim odcinku trasy, prowadzącym po krynickim deptaku – gdy wybiegłem z krzaków na ulicę, wiedziałem już, że to są naprawdę ostatnie metry. Po kilkuset metrach pojawiła się upragniona meta, spojrzałem na zegarek – było ponad 4h i 20 minut, a zatem plan minimum został zrealizowany. Po minięciu linii mety odnotowałem czas ok. 4:25. Wydawało mi się początkowo, że poprawiłem zeszłoroczny wynik o około 10 minut, jednak po bliższej analizie okazało się, że były to niecałe 2 minuty. Obiektywnie niewiele, jednak biorąc pod uwagę nieco trudniejsze warunki w tym roku, niż rok temu, jestem w zasadzie zadowolony z tego wyniku. Tym bardziej, że w klasyfikacji zawodów zająłem w tym roku 94 pozycję (bieg ukończyło 638 zawodników), a w 2015 byłem na miejscu 134 (przy czym zawody ukończyło 497 biegaczy).



Po biegu nie czułem się najlepiej – dało się odczuć odwodnienie i przegrzanie, mimo, że tuż po minięciu mety wypiłem od razu około litra płynów. Po około godzinie odpoczynku, udałem się na salę wykładową, aby wysłuchać kolejnych wykładów – swoje wystąpienia mieli m. in. prof. Grzegorz Kołodko, Borys Budka i Matylda Kowal. Można było się dowiedzieć całkiem ciekawych rzeczy.


Po wykładach nadszedł czas na kolejny bieg, w ramach "regeneracji" i "roztruchtania" – tym razem na dystansie 5km, o godzinie 22. Tuż przed tą godziną ustawiliśmy się na starcie – znów chciałem pobiec z Basią, i tak też zrobiłem. Jednak rozmowa podczas biegu jakoś się nie kleiła, więc się chwilowo pożegnaliśmy, i poleciałem własnym tempem do przodu. Profil trasy bardzo przypominał bieg na 7 kilometrów z piątku - połowa trasy pod górę, potem nawrót i zbieg tą samą drogą w stronę deptaka, jednak tym razem pętla prowadziła inną ulicą. Biegło mi się dosyć nieprzyjemnie, ze względu na pełny żołądek (na dwie i pół godziny przed biegiem zjadłem dwie porcje makaronu), jak i (w nieco mniejszym stopniu) na zmęczenie wcześniejszym biegiem górskim. Niemniej jednak, utrzymałem przyzwoite tempo, a na zbiegu mocno przyśpieszyłem. Zmyliła mnie jednak brama startowa, i przedwcześnie zacząłem finisz, przez co trochę się wypaliłem tuż przed metą. Dobiegłem w czasie nieco poniżej 28 minut.



Prosto z mety wróciłem na salę wykładową, gdzie załapałem się jeszcze na końcówkę pokazu ćwiczeń rehabilitacyjnych na łydki, a po wykładzie wszyscy udaliśmy się w stronę miejsc noclegowych. Znów przenocowałem na hali lodowiska – poszedłem spać koło północy, aby z samego rana przygotowywać się do mojego ostatniego startu w tym festiwalu – tzn. do biegu na Jaworzynę.


Trasa biegu na Jaworzynę Krynicką liczy zaledwie ok. 2600 metrów, ale wiedzie po bardzo stromej trasie narciarskiej - przewyższenie jest bliskie pięciuset metrom. To sprawia, że podbieg jest naprawdę ekstremalny. Start był o godzinie 14, także można było bez zbytniego pośpiechu wstać, coś zjeść, pospacerować po Krynicy, a następnie udać się na wyznaczone miejsce, z którego odjeżdżały autobusy wiozące zawodników na start. Pojechałem pierwszym podstawionym busem, więc na miejscu startu byłem na długo przed rozpoczęciem zawodów. Można było podziwiać trasę biegu, patrząc na niemal "pionową" ścianę z dołu. Znów było dość gorąco, jednak na niebie pojawiły się niewielkie chmury, dające chwilami nieco cienia. Po jakimś czasie zjawiła się Ania, a potem Jurij – mieliśmy pobiec w tym biegu w trójkę. Znów była chwila na rozmowę, i na mały odpoczynek przed "ostatecznym wyzwaniem".
Przed godziną 14 przemieściliśmy się kilkadziesiąt metrów w górę, na plac przed kolejką linową, prowadzącą na szczyt Jaworzyny. Tu znów nie było cienia, a cała trasa była odkryta i bez drzew. W końcu nadeszła godzina próby – nastąpił start, i wszyscy zawodnicy powoli podreptali w górę. Jurij zaczął po swojemu, czyli mocno i szybko, ja zostałem gdzieś pośrodku, a Ania, również po swojemu, poszła własnym tempem, korzystając z kijków. Na tak mocnym podbiegu, każdy krok wiąże się z wielkim wysiłkiem, nie da się zbytnio przyśpieszyć, a wyprzedzanie jest bardzo trudne. Trzeba wyczuć, kiedy można biec, a kiedy maszerować, trzeba też umiejętnie dobrać długość kroku do nachylenia terenu. Starałem się znaleźć optymalną ścieżkę podejścia, co nie było łatwe – sporą część stoku porastała trawa, która spowalniała marsz, więc należało iść tak, aby trafić w miarę możliwości na twarde podłoże. Mimo trudności, utrzymałem przyzwoite tempo marszu, próbowałem też chwilami "podłączyć się" pod zawodników idących nieco szybciej. Przez moment ścigałem się z Jurim – raz byłem za nim, a raz przed nim, w końcu wyszedłem na niewielkie prowadzenie, które utrzymałem aż do końca. Zgodnie z oczekiwaniem, po początkowym ekstremalnym podbiegu, nastąpiło lekkie wypłaszczenie, na którym, z niemałym trudem, mogłem przejść do lekkiego truchtu, by wyprzedzić paru zawodników. Potem jednak znów trasa zrobiła się stroma, i musiałem, jak większość, przejść znowu do marszu, dysząc ciężko i patrząc ciągle pod nogi, czasami tylko podnosząc głowę i wypatrując szczytu. W końcu, po ponad 20 minutach morderczego wysiłku, na horyzoncie pojawiła się górna stacja kolejki linowej, a tym samym – upragniona meta. W tym momencie zostałem wyprzedzony przez paru zawodników startujących nieco później niż biegacze, w zawodach nordic walking – szli naprawdę szybko, zbliżając się błyskawicznie do mety na szczycie. Metę osiągnąłem po 30 minutach i 29 sekundach. Kilkadziesiąt sekund później przebiegł Jurij, a po paru minutach – Ania.



Na szczycie jeszcze raz spotkaliśmy się wszyscy razem, chwilę posiedzieliśmy, po czym znów każdy poszedł w swoją stronę – można było zjechać kolejką na dół, z czego oczywiście skorzystałem, bo śpieszyłem się na autobus powrotny do Katowic (nie wiedziałem dokładnie o której odjeżdża, kojarzyłem tylko, że około 16).
Prosto z kolejki potruchtałem do busa wiozącego zawodników z powrotem, do Krynicy. Po krótkiej wizycie w pobliskim sklepie, bez przeszkód dotarłem do biura zawodów, odebrałem depozyt i szybko się przebrałem. Następnie udałem się bez zbędnej zwłoki na przystanek PKS, w nadziei na złapanie autobusu do Krakowa. Po chwili oczekiwania, podjechał autobus, ale był tak zatłoczony, że nie dało się wepchać do środka. Nagle (tuż przed godziną 17) niespodziewanie podjechał drugi autobus, do Kołobrzegu przez Katowice – skorzystałem z tej okazji i załapałem się na bezpośredni dojazd prawie pod sam dom. U siebie byłem przed godziną 22.



Podsumowując, festiwal należy uznać za udany, zarówno dla mnie osobiście, jak i dla organizatorów. Impreza jest organizowana co roku z wielkim rozmachem, obejmuje 3 pełne dni (piątek, sobotę, niedzielę). Przez cały ten czas, bez przerwy coś się dzieje – są atrakcje zarówno dla biegaczy, jak i dla osób niebiegających. Praktycznie każdy, kto odwiedzi festiwal, znajdzie coś dla siebie.



Wprawdzie osobiście preferuję raczej małe kameralne biegi, które można zaliczyć tanio i na spokojnie, to jednak myślę, że od czasu do czasu warto odwiedzić taki festiwal jak ten. Dzięki pakietowi startowemu, można tu zaliczyć dowolną liczbę biegów za stosunkowo niską cenę – w moim przypadku za kwotę 80zł zapisałem się na 4 biegi (choć mogłem nawet na więcej), co daje naprawdę śmieszne pieniądze w przeliczeniu na jeden start. Przy czym nocleg można mieć gratis, na hali sportowej. Jest to bardzo atrakcyjna oferta, z której żal by było nie skorzystać.
Poziom organizacyjny, zarówno dotyczący poszczególnych biegów (przynajmniej tych, w których uczestniczyłem) jak i całego festiwalu, jest wg mnie bez zarzutu, biorąc pod uwagę rozmach całego przedsięwzięcia, jak i stopień trudności w skoordynowaniu kilkudziesięciu biegów rozgrywanych niemal jednocześnie na sporym terenie, nie tylko w samym mieście Krynicy, ale też i w kilku okolicznych miejscowościach.



Jednym zdaniem – kto nie był, ten powinien żałować, że nie był.



Łukasz Aksamit,
12. IX 2016

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (5 wpisów)


kamilj
Kamil Jezierski

Ostatnio zalogowany
2023-04-19
10:42

 2016-09-12, 21:07
 
2016-09-12, 08:03 - kryz napisał/-a:

Piękne słowa burmistrza na zakończenie Festiwalu jak to się on pięknie rozrasta i wielkie mocarstwowe plany o jeszcze większej frekwencji. Ale czy już ta nie przerosła organizatorów.
Po ceremonii zakończenia imprezy wielu jej uczestników po przyjściu do samochodów zobaczyło za wycieraczką wezwanie do zgłoszenia się na komisariat policji w dniu następnym - cel wizyty to złe parkowanie.
Było trochę ubawu - ciekawe jak to się skończy.

Jak ktoś ma w tej kwestii jakieś info to była by to zapewne ciekawa reklama dla innych na przyszłość ...

A może to po interwencji burmistrza, jak to jechał na zakończenie imprezy na deptak ( ma od domu 500 metrów ), a jechał jak się chwalił 15 minut i chyba nie mógł zaparkować.
Jeden z uczestników festiwalu twierdził, że w następnym roku to policja ma sponsorować nagrodę główną i już na nią zbiera ...

Brak miejsc do parkowania to chyba jest bolączka Krynicy ...
Bardzo dobrze, że wlepili mandaty. Dziwiłem się, że tak powoli reagowali na parkowanie na zakazach. Jak ktoś uważa, że skoro ma auto, to należy mu się miejsce do parkowania, to czas się przestawić. Na Zachodzie na czas takiej imprezy zrobiliby zakaz parkowania w całym centrum. Mam nadzieję, że doczekamy się takich czasów.
p.s. zapraszam do Krakowa, tam szybciej się dowiesz, jak popełnisz wykroczenie.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)


wiadran
Jarosław Kożdoń

Ostatnio zalogowany
2023-12-16
22:05

 2016-09-13, 09:29
 
2016-09-12, 21:07 - kamilj napisał/-a:

Bardzo dobrze, że wlepili mandaty. Dziwiłem się, że tak powoli reagowali na parkowanie na zakazach. Jak ktoś uważa, że skoro ma auto, to należy mu się miejsce do parkowania, to czas się przestawić. Na Zachodzie na czas takiej imprezy zrobiliby zakaz parkowania w całym centrum. Mam nadzieję, że doczekamy się takich czasów.
p.s. zapraszam do Krakowa, tam szybciej się dowiesz, jak popełnisz wykroczenie.
jak już piszesz o tym wspaniałym zachodzie, choć argumentacja taka zawsze mnie śmieszy... to dodaj też, że "na zachodzie" organizator z reguły:
- zapewnia kierowcom na spore parkingi poza ścisłym centrum
- zapewnia darmową komunikację i/lub przewozy z parkingów w okolice biura zawodów, czy startu

mam nadzieję, że doczekamy się takich czasów... no chyba, że twierdzisz, że do Krynicy każdy miał, zamiast autem, dojechać pociągiem czy autobusem... albo być pro-eko i przyjechać na rowerze.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-04-20
12:59

 2016-09-13, 09:37
 
2016-09-12, 21:07 - kamilj napisał/-a:

Bardzo dobrze, że wlepili mandaty. Dziwiłem się, że tak powoli reagowali na parkowanie na zakazach. Jak ktoś uważa, że skoro ma auto, to należy mu się miejsce do parkowania, to czas się przestawić. Na Zachodzie na czas takiej imprezy zrobiliby zakaz parkowania w całym centrum. Mam nadzieję, że doczekamy się takich czasów.
p.s. zapraszam do Krakowa, tam szybciej się dowiesz, jak popełnisz wykroczenie.
Zawsze staram się na tym forum wszystkim tym, którzy mają problem doradzać ( pomagać ). Po raz pierwszy spotkałem się z takim faktem, że ktoś był szczęśliwy, że drugim się nie powiodło, nie udało, miał pecha, popełnił błąd …
Tak się zastanawiam ilu jest wśród nas biegaczy osób, którzy są naprawdę szczęśliwi jak ktoś ma jakieś niepowodzenie.
Mam to szczęście w życiu, że biegając zawsze spotykam ludzi pozytywnie zakręconych, jest ich w całej Polsce naprawdę dużo. Dlatego nie skorzystam z zaproszenia do Krakowa …
Tobie natomiast życzę wszystkiego dobrego i jestem przekonany, że spotkasz na swojej drodze biegaczy pozytywnie zakręconych, którzy Ci zawsze doradzą i pomogą …

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


sadam
Adam Wójcicki

Ostatnio zalogowany
2022-07-03
23:08

 2016-09-13, 17:38
 
2016-09-13, 09:37 - kryz napisał/-a:

Zawsze staram się na tym forum wszystkim tym, którzy mają problem doradzać ( pomagać ). Po raz pierwszy spotkałem się z takim faktem, że ktoś był szczęśliwy, że drugim się nie powiodło, nie udało, miał pecha, popełnił błąd …
Tak się zastanawiam ilu jest wśród nas biegaczy osób, którzy są naprawdę szczęśliwi jak ktoś ma jakieś niepowodzenie.
Mam to szczęście w życiu, że biegając zawsze spotykam ludzi pozytywnie zakręconych, jest ich w całej Polsce naprawdę dużo. Dlatego nie skorzystam z zaproszenia do Krakowa …
Tobie natomiast życzę wszystkiego dobrego i jestem przekonany, że spotkasz na swojej drodze biegaczy pozytywnie zakręconych, którzy Ci zawsze doradzą i pomogą …
Skoro już narzekamy brak miejsc parkingowych to ja ponarzekam na brak miejsca na chodniku spowodowanym niepoprawnie zaparkowanymi samochodami. Wszystko fajnie gdy jest się samemu, trochę gorzej gdy prowadzisz wózek z dzieciakiem.

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-04-20
12:59

 2016-09-13, 18:56
 
2016-09-12, 21:07 - kamilj napisał/-a:

Bardzo dobrze, że wlepili mandaty. Dziwiłem się, że tak powoli reagowali na parkowanie na zakazach. Jak ktoś uważa, że skoro ma auto, to należy mu się miejsce do parkowania, to czas się przestawić. Na Zachodzie na czas takiej imprezy zrobiliby zakaz parkowania w całym centrum. Mam nadzieję, że doczekamy się takich czasów.
p.s. zapraszam do Krakowa, tam szybciej się dowiesz, jak popełnisz wykroczenie.
„ Bardzo dobrze że wlepili mandaty. Dziwiłem się że tak powoli reagowali na parkowanie na zakazach ” - nie wiem, ja bym czegoś takiego nie napisał będąc biegaczem. Jak się okazało Policjant był bardziej wyrozumiały w tej sytuacji niż biegacz ...
Jak udało mi się ustalić Policja podobno nie wystawiała mandatów za złe parkowanie, a tylko stosowała pouczenie.
No cóż, niektórzy będą bardzo zawiedzeni …

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


kryz
Krzysztof Ryzner

Ostatnio zalogowany
2024-04-20
12:59

 2016-09-13, 18:59
 
2016-09-13, 17:38 - sadam napisał/-a:

Skoro już narzekamy brak miejsc parkingowych to ja ponarzekam na brak miejsca na chodniku spowodowanym niepoprawnie zaparkowanymi samochodami. Wszystko fajnie gdy jest się samemu, trochę gorzej gdy prowadzisz wózek z dzieciakiem.
I tu się z Tobą zgadzam. Ja ze swej stromy mogę tylko przeprosić, jeżeli mój samochód komuś przeszkadzał będąc zaparkowany na chodniku. Nie dało się inaczej.
A faktycznie przeszkadzał.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (6 sztuk)


kamilj
Kamil Jezierski

Ostatnio zalogowany
2023-04-19
10:42

 2016-09-14, 08:24
 
2016-09-13, 09:37 - kryz napisał/-a:

Zawsze staram się na tym forum wszystkim tym, którzy mają problem doradzać ( pomagać ). Po raz pierwszy spotkałem się z takim faktem, że ktoś był szczęśliwy, że drugim się nie powiodło, nie udało, miał pecha, popełnił błąd …
Tak się zastanawiam ilu jest wśród nas biegaczy osób, którzy są naprawdę szczęśliwi jak ktoś ma jakieś niepowodzenie.
Mam to szczęście w życiu, że biegając zawsze spotykam ludzi pozytywnie zakręconych, jest ich w całej Polsce naprawdę dużo. Dlatego nie skorzystam z zaproszenia do Krakowa …
Tobie natomiast życzę wszystkiego dobrego i jestem przekonany, że spotkasz na swojej drodze biegaczy pozytywnie zakręconych, którzy Ci zawsze doradzą i pomogą …
Zbyt pochopne wnioski, co do mojej osoby wysuwasz kolego. po prostu, uważam, że w naszym kraju zbyt żadko kierowcy szanują prawa pieszych i nawet nie wstydzą się, gdy łamią przepisy. Jak ktoś dostał mandat za parkowanie w miejscu niedozwolonym, powinien się wstydzić, a nie żalić na organizatorów.
p.s. zostawiając chodniki dla pieszych, zostawiasz je też dla biegaczy.
p.p.s warto zauważyć, że w Europie chyba tylko w Polsce i może jeszcze w jakimś kraju Europy wschodniej panuje zwyczaj parkowania na chodnikach.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  4  


POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
Deja vu
15:53
henrykchudy
15:08
biegacz54
15:07
aschro
14:53
młodyorzech
14:44
martinn1980
14:22
flatlander
14:17
BornToRun
13:49
mateusz
13:44
lordedward
13:39
arco75
13:30
Tomek71
13:29
kubawsw
13:29
Bartu¶
13:21
mct
13:10
marianzielonka
12:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |