Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [30]  PRZYJAC. [128]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
158 / 866


2008-08-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
"BIEG OPALIŃSKICH" - OPALENICA (czytano: 691 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)

 

Dzisiaj był start w „Biegu Opalińskich” w Opalenicy. Rano wydawało się, że pogoda dopisze, było zachmurzenie, chociaż temperatura powoli rosła. Otuchy dodawał lekki wiaterek. Miałem nadzieję, że wreszcie uda się uniknąć upalnego startu.
O 8.45 czekałem już na mojego Guru – trenera, na poznańskich Ogrodach i już razem samochodem pojechaliśmy do Opalenicy, to około 40 km od Poznania. W biurze zawodów odebraliśmy numery startowe i poszliśmy jeszcze trochę pogadać ze znajomymi biegaczami. Dobrego nastroju do biegania to ja nie miałem, ale co zrobić trzeba się przełamywać. Jakby tego było mało to nagle chmury rozwiało i pokazało się piękne słoneczko. Zrobiło się upalnie!!! Cholera, wybaczcie mi to słowo, czy ja muszę mieć w tym roku same upalne starty? A w Jaworznie wczoraj podobno tak pięknie padało;-)))
0 10.30 organizatorzy podstawili autobusy i przewieźli wszystkich zawodników do Grodziska na start. Tam trochę rozgrzewki i ruszyliśmy a słoneczko ciągle paliło, lizało nas swoimi promykami, do tego powietrze było jakieś dziwne, ciężkie. Początek był spokojny, na szczęście nie wyrwałem się za mocno- 4’01” – ale może, dlatego że nie mogłem, że nogi ni podawały jak trzeba? Kilometry mijały a ja czułem, że biegnę poniżej moich możliwości. I to są tzw. mieszane uczuciaJ. Czujesz, że możesz a nie możesz;-)))) Już w czasie biegu nie wyciskałem z siebie wszystkiego, bo niby, po co kiedy nie idzie. I to był niestety błąd. Nie można tego robić trzeba starać się utrącić każdą sekundę. Na trasie nie było kibiców. Ledwie kilka osób gapiło się na stadko wariatów ganiających w upalna niedzielę. Trudno im było nawet klapnąć czasem w dłonie i krzyknąć coś sympatycznego. Kolejny raz przekonałem się jak daleko jesteśmy od tych, którzy potrafią w sporcie znajdować sposób na życie. Nie możecie, lub nie chcecie biegać to, chociaż na godzinę oderwijcie się od telewizorów, wyjdźcie z rodzina przed dom rozwalcie się na krzesłach, jak męczy was stanie i dopingujcie biegaczy. Nam jest to potrzebne, dodaje sił i mobilizuje. Może wtedy na kolejną olimpiadę pojadą wasze dzieci, które zafascynuje sport. No tak, ale dość o kibicach, których nie było na trasie. Na mecie na szczęście byliJ Serdecznie dzięki Marysiu, że kolejny raz Ci się chciało przyjechać i dopingować przyjaciół. Mam nadzieję, że wyjdziesz jakoś z tego pogryzienia przez osę i już niedługo sama staniesz na starcie. No i wreszcie meta czas 42’27”, gorzej o 23” niż w ubiegłym roku. Teraz kilka uwag. Trasa kiepska, asfaltowo, brukowo, szutrowa. Szczególnie odcinki szutrowo- brukowe dały popalić. W większości trasa nie ocieniona. Picie miało być na 5 km, było prawie kilometr dalej (takich numerów się nie robi). Z oznaczenia trasy i czasów biegaczy wynika, że trasa miała około 10.500 m i organizatorzy powinni się wreszcie zmobilizować i dokładnie ją wymierzyć. Niech będzie taka odległość, ale wtedy trzeba o tym napisać w regulaminie a nie podawać, że to bieg na 10 km. Kolejny bardzo duży minus to brak opieki medycznej. Zasłabł jeden z biegaczy i nikt nie był w stanie mu pomóc z wyjątkiem innych doświadczonych zawodników. Po pewnym czasie przyjechała wezwana karetka pogotowia i wybaczcie mi, że jako laik będę oceniał pracę „fachowców”, ale ich działanie było delikatnie mówiąc żenujące. Oczywiście impreza niewątpliwie miała też plusy. Jednym z nich było zakończenie w Hali Miejskiego Ośrodka Sportu, na którym stawili się prawie wszyscy zawodnicy, bowiem w Opalenicy jest zwyczaj, że wszyscy, którzy ukończyli bieg dostają drobne upominki. Kolejny start już za mną, dziękuję tym, którzy trzymali za mnie kciuki i wspierali mnieJ Sami wiecie, że to ważne. Teraz krótki odpoczynek i czas się zabrać za dalszą pracę. Mam nadzieję, że na wrześniowym maratonie zbiorę owoce tej pracyJ


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Marysieńka (2008-08-03,20:56): Wiesiu....Nie wszyscy siedzieli przed telewizorami...Niektórzy przyjechali nawet 60 km, by pokibicować...a przy okazji pomóc.....Obsługa karetki..faktycznie..do..."kitu"
Marysieńka (2008-08-04,07:59): Wiesiu...ja tylko się przekomarzałam...chciałam sprawdzić...czy czytujesz...komentarze....Dzięki....Na pewno w maratonie nabiegasz taki wynik o jakim w skrytości ducha marzysz, życzę Tobie tego...:-)))))







 Ostatnio zalogowani
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
kos 88
22:56
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
soniksoniks
22:29
benfika
22:12
rolkarz
22:05
Yatzaxx
21:52
ronan51
21:42
INVEST
21:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |