2023-06-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Majowy postęp (czytano: 670 razy)
Kolejny krok do rozwoju pomimo, że w moim wieku (64 lata) ciężko jest już planować rozwój. Może lepiej napisać, że dobry krok do odbudowy po kłopotach. Na dobrej drodze do satysfakcjonującego poziomu aktywności. Wyniki na 5 km w biegu, o czym pisałem wcześniej, jeszcze nie są na tyle dobre żeby się można było cieszyć.
Dobra wiadomość, to taka, że powoli wracam do pokonywania na zawodach dystansu 5 km nie maszerując z kijami NW w czasie około 35-36 min. a jednak już biegiem (na razie będzie to w 2023 rok właśnie 5 km, jeżeli stan nogi się poprawi to wtedy zwiększę dystans do przebiegnięcia do 10 km a nawet powrócę do półmaratonu). Głównie podczas sobotnich spotkań w ramach Parkruna. Zaczęło się bieganie w dość dobrym rytmie. Do tej pory tej wiosny sporo wykonanej pracy i to w pięknych okolicznościach przyrody. W maju udało się wprowadzić nowe elementy poprawiające moje zdrowie.
Samemu udało mi się poprawić moje dotychczasowe dolegliwości i kontuzje na tyle, że można systematycznie pokonywać spore dystanse i to z dużą satysfakcją. Tymi radosnymi czynnikami są przede wszystkim pływanie (4 wizyty na basenie na razie ostrożnie - przepłynąłem w sumie dystans 2,3 km) oraz codzienna regeneracja w zimnej wodzie prosto ze studni.
Teraz już będę starał się korzystać częściej z dostępu do wody i po każdym starcie jak jest tylko taka okazja to co najmniej na 5 minut będę się starał schłodzić przynajmniej nogi. Od dwóch tygodni ta czynność stała się już moją ulubioną.
Ilość kilometrów w maju na stałym poziomie w okolicy 300 km. Dla przypomnienia styczeń 302 km, luty 252 km, marzec 287 km, kwiecień 300 km oraz maj 290 km (pomimo 8 dni bez biegania i maszerowania). Oby tak dalej.
W maju było w sumie pięć startów na dystansie 5 km, czyli tyle ile staram się od początku roku realizować. Popularne pompki na bardzo wysokim poziomie (życiowym) 33,7 tys. powtórzeń.
Drążek-podciąganie w maju 1950 razy. Dla przypomnienia styczeń 150 razy, luty 700, marzec 120, kwiecień 1500 razy. Tu jest też postęp, chociaż od piątku przerwa, z względu na ból w przedramieniu tak jak przy zerwaniu włókna mięśnia. Po 40 latach systematycznego podciągania to pierwszy taki przypadek. SKS.
Skrętoskłony powoli się rozkręcają i w maju było ich już 4400. Temperatury w dzień takie, ż nie zachęcają zbytnio do startów. Zobaczy się czy w tych warunkach oprócz sobotnich Parkrunów jeszcze gdzieś indziej wystartuję.
Zła wiadomość to odwołana moja ukochana impreza ULTRA FAJNA RYBA w Przedborzu.
Waga na granicy 90 kg. Czyli jest dobrze. Tak trzymać. W czerwcu planuję włączenie jazdy na rowerze i utrzymanie wiele innych ćwiczeń na majowym poziomie.
Na dołączonym zdjęciu z makami widoczny jest teren, gdzie codziennie staram się pokonywać kolejne kilometry w otoczeniu przyrody i rzeki Bzury. Fajne miejsce, jak wiele podobnych w całej Polsce. Dlatego od lat nie zamierzam ruszać się z naszego pięknego kraju.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |