Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [50]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aktywny_maciejB
Pamiętnik internetowy
OD BIEGANIA DO MARSZU z KIJAMI NW I TRUDNY POWRÓT DO BIEGANIA

Józef Maciej BRZEZINA
Urodzony: 1959--2-23
Miejsce zamieszkania: Sochaczew
96 / 139


2022-11-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Na start biegu rowerem nawet gdy to jest start oddalony o 200 km (czytano: 328 razy)

 

Do wczoraj myślałem, że znam tylko jedną osobę, która potrafiła z Sochaczewa do Grudziądza na start imprezy biegowej pojechać ponad 200 km rowerem. Wczoraj usłyszałem od kolejnego mojego kolegi, że w 2016 z Sochaczewa do Kretowin k. Morąga udał się na siodełku swojego roweru. Bieg w Kretowinach to spore wyzwanie bo w lipcu i dystans biegu to 33 km. Aby dodać smaku tej opowieści muszę nadmienić, że Kuba o którym piszę, spóźnił się na start o jakąś godzinę. Nie przeszkodziło mu to wcale w załatwieniu pakietu i jednak wystartowaniu w tym biegu. Zmartwionym organizatorom obiecał, że nie będą musieli dodatkowo czekać na wykończonego wielogodzinną jazdą rowerem biegacza z dalekiego Sochaczewa. Słowa dotrzymał i wyprzedził jeszcze na dodatek kilku uczestników tego biegu długodystansowego. Po biegu nie licząc na fanfary i ewentualne nagrody dla uczestników poszedł się wykąpać do jeziora. I będąc w samych mokrych gatkach usłyszał z odległych głośników, że organizatorzy docenili jego determinację i przeznaczyli specjalną nagrodę dla zucha z Sochaczewa. Szybko musiał się ubrać w buty i spodenki i bez koszulki potruchtać na oddaloną od niego kilkaset metrów scenę. Tam stanął na podium w samych spodenkach i ku jego radości otrzymał statuetkę z piękną perłą. Myślę, że dla takich biegaczy jak ja, którzy na start dociera najczęściej siedząc wygodnie za kółkiem kierownicy samochodu obaj moi znakomici koledzy Artur i Kuba powinni być przykładami prawdziwych kozaków-biegaczy i to jeszcze w wydaniu Eko. Sporo napisałem o wyczynie Kuby. Ale wracając do starszego o dekadę Artura to jego podróż rowerowa na trasie Sochaczew - Grudziądz zakończyła się w tym dniu startu w zawodach (2012 rok) nie tylko startem na dystansie 10 km w biegu ale w tym samym dniu wystartował w zawodach Pucharu Polski w konkurencji Nordic Walking na dystansie 10 km (nad jeziorem położonym na południe od miasta), a wieczorem wspólnie ze mną jeszcze pobiegliśmy w zawodach organizowanych przez mojego kolegę Grześka Chudzika z Torunia w konkurencji Dogtrekking (Artur z pożyczonym od organizatora psem rasy Husky) na dystansie MID (co najmniej 25 km). Jednak można w jednym dniu obstawić trzy imprezy dla hard korowców. Z tej opowieści wynika, że jak się chce to można. Ja po wizycie w Grudziądzu, gdzie startowałem w dwóch konkurencjach 10 km NW i MID Dogtrekking, wygodnie wracałem z żoną i psem do Sochaczewa a Artur rowerem i jak go znam nie przepuścił żadnemu zbiornikowi wodnemu, które z powodzeniem musiał przepłynąć na dodatek. Są wśród nas prawdziwe perły i to w naszej przygodzie z bieganiem czy maszerowaniem jest piękne. Pomimo, że dwaj moi koledzy o niekonwencjonalnym podejściu do przygody z długimi dystansami robią to czasami w sposób niezwykle intensywny nic złego ich nie spotkało. Myślę tu o kontuzjach czy wypadkach komunikacyjnych. Bo wyobrażam sobie, że taki Artur wracając z Grudziądza na rowerze musiał być po występach w Grudziądzu i okolicach nieźle wykończony. Ale być może adrenalina działa dłużej niż tylko w czasie biegu. Na koniec chciałbym szczególnie pozdrowić moich wspaniałych bohaterów tego opowiadania czyli Artura i Kubę z Sochaczewa z KM Aktywni.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Rajmund
10:46
Isle del Force
10:41
andrzej043
10:37
Citos
10:34
BOP55
10:33
batoni
10:22
Gapiński Łukasz
10:19
LucMoore
10:17
Świstak
10:09
Andrzej5335
10:04
lordedward
09:51
zulek
09:44
Leno
09:36
biegacz54
09:24
mct
09:10
Arasvolvo
08:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |