Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
273 / 292


2022-11-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nieoczekiwany start i nowa miejscówka. Dwójki na piątkę (czytano: 1538 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/MiedzyzdrojskaLigaBiegowa

 

Nieoczekiwany start i nowa miejscówka. Dwójki na piątkę

Na półmaratonie DLB miałem zakończyć sezon biegowy. Nie zakończyłem. W Międzyzdrojach, gdzie pracuję odbywa się Międzyzdrojska Liga Biegowa. Postanowiłem wziąć w niej udział. Starty o godzinie 12 zupełnie mi nie pasowały, więc nie planowałem tutaj biegać. Gdyby to była 9 to poczekałbym te 2 godzinki i byłoby z pracy na bieg. 5 godzin to już byłby rekord cierpliwości, a ja takich rekordów nie zamierzam bić. Nie planowałem, ale pobiegłem. Równolegle o 12 odbywał się bieg w Wolinie z cyklu Zimowa Liga Biegowa. Ale tam już biegałem, więc wybrałem to co nowe. Prawie nowe, bo po części trasy już biegałem w ramach Biegów po Kulturę.

Były dwie wersje udziału w tym biegu. Pierwsza - pracuję w tym dniu, druga - nie pracuję oczywiście. Ułożyłem sobie grafik, żebym nie pracował. Później grafik się zmienił na drugą wersję, żeby
ostatecznie się zmienić na pierwszą. Więc w tej wersji - dojazd rowerem na zawody, przyjazd z powrotem do domu i bieg do pracy, albo dojazd do pracy rowerem. Wybrałem tę drugą opcję. Co za dużo to niezdrowo. A tak w ogóle mam plan pogodzenia Maratonów do Pracy ze startami w zawodach biegowych. Dzień - dwa przed zawodami do pracy rowerem i po starcie, gdyby to było w tym samym dniu, też do pracy rowerem. W ten sposób nie będę biegał takiej absurdalnej liczby kilometrów i będzie więcej szybszych biegów. Forma w ten sposób powinna być wyższa. Już nikomu nie będę mówił, że dojazd rowerem to dwa razy mniejszy wydatek energii, chociaż górki dają w kość.

Godzina 10 - wyjazd rowerem. Ponad godzinę się telepałem, bo pod dwie górki podchodziłem - niecałe, bo początkową i końcową część podjechałem. Byłem na miejscu po 11 jako jeden z pierwszych zawodników. Załatwiłem formalności i czekałem sobie na start. Rozgrzeweczka, trochę łamania głowy jak się ubrać. Było zimno, ale biegłem na krótko, czapeczka z daszkiem, opaski na uda, rękawiczki biegowe. Grunt to się nie spocić, a gdy się zmarznie to można przyspieszyć.

START
Jeden wybiegł szybko do przodu i wygrał. Ja tam starałem się zacząć równocześnie szybko i luźno. Złapałem się dwójki biegaczy - jednym z tej dwójki był mój były stały rywal - Zdzisiek. Dlaczego były? Bo teraz nie mam z nim szans. Biegniemy tak biegniemy po płytach jumbo. Ciężko się po nich biega, ale w końcu się skończyły. Jak się skończyły, to zostałem z tyłu za tą dwójką. Nie było sensu biec ponad siły. Wreszcie zakręt w prawo, ostro pod górkę i ostro w dół i znowu zakręt w prawo. Teraz biegnę po ścieżko - promenadzie wzdłuż morza. Jeszcze widzę tę dwójkę i staram się jakoś ich dogonić, a przynajmniej nie zgubić ich z oczu. Ale w końcu zgubiłem. Na oznaczeniu 5 km - czas 22:22. Jeszcze włączałem międzyczasy na 2, 3 i 4 kilometrze, ale po biegu przez nieuwagę wykasowałem pomiar. Ten czas na piątkę zapamiętałem, co było nietrudne. Znowu zakręt w prawo i znowu w prawo i pierwsza pętla zakończona. Teraz jeszcze jedna pętelka i wsio. Biegnę tak biegnę i kończy się prawie druga pętla. Widzę kątem oka, że jakiś biegacz mnie dogania. Myślałem, że to z mojej kategorii, więc szykowałem się na walkę. Na wstępie rozluźniłem się nie tracąc tempa. Czułem, że mam siły, więc fajnie byłoby powalczyć na końcówce. Niestety ten biegacz mnie nie dogonił, a ja walczyłem z samym sobą. Skręt prawo, pod górkę i z górki, skręt w lewo i prosto do mety z górki. Dodałem ile miałem i...
META

Czas 50:30 na dystansie w/g organizatora 10,955 km. Tempo 4:37 min/km - bez rewelacji, ale w normie.

Tym biegaczem goniącym mnie była Dorota, żona Zdziśka. gdybym to wiedział, to jeszcze szybciej bym biegł :)

Jedzonko - kiełbaski z grilla i wręczenie nagród. W kategorii M60 byłem 2, więc otrzymałem medal i piękny kubek w równie pięknym pudełeczku. To już mój 8 kubek z biegów do kolekcji.

Czas na powrót. Dojechałem szczęśliwie. Wieczorem pojechałem do pracy rowerem i rano powrót. Tak więc krążyłem na trasie Kołczewo - Międzyzdroje w tę i z powrotem 4 razy.


Link - strona Międzyzdrojskiej Ligi Biegowej
Zdjęcie - samotność długodystansowca (fot. organizator)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
42.195
13:53
lordedward
13:38
biegacz54
13:28
Stonechip
13:21
Ola*
13:20
Bartuś
13:14
BonifacyPsikuta
12:37
Admin
12:05
marczy
12:02
stanlej
11:57
Hari
11:54
maur68
11:39
Jurek3:33:33
11:21
mateusz
11:17
Namor 13
11:15
szyper
11:06
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |